Zbyszek Grochowski

Zbyszek Grochowski Dobrze
zorganizowany,
analitycznie myślący
fascynat muzyki.

Temat: Śmierć francuskiej kultury

Pozwolę sobie, za prośbą pewnego kontrowersyjnego autora, wkleić jego ostatni post na blogu.

----------------------------------

Amerykański "TIME" postawił tezę, że "francuska kultura umiera". Kto czyta nasz polski "Najwyższy CZAS!" ten wie, że taką diagnozę postawiłem 15 lat temu. Co więcej: z wyjaśnieniem, DLACZEGO umiera?

Otóż trzeba się zastanowić, jaka jest różnica między kulturą francuską XVIII i XIX wieku - a kulturą obecną; podstawowa różnica w jej organizacji?

Jest jedna zasadnicza: dziś istnieje we Francji Ministerstwo Kultury, istnieją instytucje mające miliony €uro na "promocję kultury francuskiej za granicą", wydaje się też masę pieniędzy na rozwój tej kultury w kraju....

...a ona mimo to umiera?

Nie, ona umiera DLATEGO!

Jest to naprawdę łatwe do zrozumienia, jeśli nie myśli w kategoriach biurokratycznych. Otóż jeśli twórca nie mógł liczyć na pomoc państwa, musiał szukać klienta i tworzyć pod jego gust. Czyli: tworzyć takie dzieła, jakie podobają się ludziom. Co więcej: ludzie są różni: przeciętny człowiek woli jedne dzieła - elita jest zróżnicowana i woli 1000 typów innych dzieł. Powstaje kultura masowa, kultura elitarna, kultura pośrednia, kultura regionalna...

Jeśli natomiast twórca dostaje pieniądze od urzędnika, tworzy dzieło, które ma podobać się urzędnikowi. Co gorsza urzędnicze kryteria są niesłychanie zestandardyzowane. Dlatego kultura francuska zanika - i przenosi się do USA, gdzie nie ma Ministerstwa Kultury.

Nie zapominajmy jeszcze o jednym: plenus venter non studet libenter. Twórcy kultury dawniej, przy bezlitosnej konkurencji na rynku, często przymierali głodem. Proszę poczytać życiorysy słynnych francuskich malarzy! I dziś w USA zarabiające miliony gwiazdy Hollywoodu otoczone są dziesiątkami tysięcy kandydatów i kandydatek, zmywających garnki, za te pieniądze uczęszczających na kursy aktorskie i marzących o najskromniejszej rólce. To ta przymierająca głodem młodzież tworzy potęgę amerykańskiego kina.

Tymczasem w kraju, w którym istnieje Ministerstwo Kultury początkujący autor, aktor, rzeźbiarz, jeśli ma odrobinę talentu natychmiast otrzymuje stypendium. I trzeba wielkiego talentu by się za to stypendium nie sprzeniewierzyć Sztuce.

Chyba nie muszę tego dalej wyjaśniać?

------------------------------------
żródło: http://korwin-mikke.blog.onet.pl/

Co sądzicie o tym w kontekście Polskiej kultury?
Czy Państwo powinno dotować z założenia często niedochodowe, ale bardzo ważne elementy naszej kultury czy powinno się je zostawić tylko i wyłącznie niewidzialnej ręce rynku?
Czy to dla nas opłacalne (nie tylko materialnie), jeśli istnieje ministerstwo, które propaguje Polską kulturę?
Czy to dla nas opłacalne (nie tylko materialnie), jeśli za granicą istnieje ministerstwo, które propaguje zagraniczną kulturę w Polsce? ;-)
I najważniejsze:
Czy praca przy wielkich eventach pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego to dobry biznes?

konto usunięte

Temat: Śmierć francuskiej kultury

No dobra, przedtem nie istniało we Francji Ministerstwo Kultury, ale za to od XVII wieku istniały wspierane przez absolutystyczną władzę Akademie, no i choćby z tej przyczyny kultura i język francuski wiodły prym wśród ówczesnych elit europejskich (oczywiście nie można zapominać o kontekście geopolitycznym i o fakcie wspominanym przez Time, że francuski jest dziś dopiero "12th spoken language" na świecie). Wychodziłoby więc raczej na to, że im silniejsze państwo i jego pozycja międzynarodowa, tym większe oddziaływanie jego kultury... Teza banalna i dość oczywista. Dość, bo okazuje się jednak, że nie dla wszystkich. JKM uwielbia takie zerojedynkowe porównania potwierdzające jego tezę, że im mniej państwa, tym lepiej dla rynku. Tyle, że w tak uwielbianych przez polskich neoliberałów Stanach rola państwa w kulturze jest ogromna - Amerykanie wydali miliony dolarów na instytucjonalną promocję ich kultury w USA (na tej choćby zasadzie do Europy jeździli swego czasu znani jazzmani). A to, że nie ma w USA Ministerstwa Kultury? Kwestia nazwy i dekoracji, premiera też nie mają...
Zbyszek Grochowski

Zbyszek Grochowski Dobrze
zorganizowany,
analitycznie myślący
fascynat muzyki.

Temat: Śmierć francuskiej kultury

artykuł był bardziej wprowadzeniem do moich pytań ;-)
Dyskutowanie z poglądami JKM pozostawiam forom UPRowskim ;]

konto usunięte

Temat: Śmierć francuskiej kultury

Heh, no wiem, ale stwierdziłem, że muszę wprowadzić do wątku pewne założenia, bez których wg mnie dyskusja byłaby bez sensu... Poza tym wiesz... Nie tyle dyskutuję z poglądami JKM (choć przy okazji też;)), co raczej staram się z góry uprzedzić ewentualne polemiki. Ale tych z kolei jakoś nie widać, bo jesteśmy w tym wątku póki co sami:P

A co do Twoich pytań, to osobiście uważam, że państwo powinno w jakiś sposób subsydiować i stymulować rozwój rodzimej kultury. Inna sprawa, że często kończy się to fatalnie, choćby wtedy jak dodaje się do nazwy jakieś dziedzictwo narodowe (co to w ogóle jest i jak zdefiniować jego granice??) i promuje się przede wszystkim to, co jest politycznie poprawne.
Działalność państwa ma dużą moc inkluzywną, a więc wspiera masę rzeczy, w tym mnóstwo chłamu, który nie powinien ujrzeć światła dziennego. Ale z drugiej strony - w tej masie znajdzie się sporo rzeczy, które są wartościowe i które owego światła w innym wypadku by nie zobaczyły właśnie...
Czyli jest to rozwiązanie z mnóstwem wad, ale MIMO WSZYSTKO pozytywne - podobnie jak demokracja, choć tu oczywiście JKM użyłby innego słowa hahaha:P

A czy praca przy eventach pod auspicjami MKiDN to dobry biznes? Nie wiem, ale pewnie tak:)

Przy okazji - fajny i wartościowy temat, tylko niechże ktoś jeszcze coś powie!:)
Ewa R.

Ewa R. OTC trader

Temat: Śmierć francuskiej kultury

Zaraz, zależy, co rozumiesz przez słowo - kultura. Malarze. A Picasso? On nie przymierał głodem. Ok, jeden wyjątek. A francuskie filmy? Ja uwielbiam "Amelię" (oglądałam 4 razy) i wszystkie filmy z Luisem de Finesem, czy jak to się pisze. Według mnie zawsze znajdzie się jakaś mniejszość, która pozostanie wierna tradycji. A sprzedać mozna nawet piasek na pustyni - trzeba tylko dobrej reklamy. Mówienie o śmierci, to chyba przesada.

Następna dyskusja:

Eva Minge - pokaz we francu...




Wyślij zaproszenie do