Temat: Pirat/złodziej
Przede wszystkim ukłon dla Miłosza za współkompozycje muzyczne i teksty z płyty Ani Stępniewskiej "Na mojej drodze". Przyznam, że jest to mój absolutny nr 1 na rok 2009.
A teraz do sedna:
Problem, który poruszacie jest stary jak świat i sprowadza się do polityki wydawniczej i prawnej w Polsce.
Jeśli przyjąć, że ludzie kradną dobra intelektualne, należy zadać sobie pytanie "dlaczego". Z obserwacji i badań, które prowadziłem do tej pory wynika, że:
1. Płyty w Polsce są cholernie drogie (to akurat nie nowość, ale ważne) i bynajmniej nie dlatego, żeby Artysta miał godziwy zarobek. Szacunkowo 97% zysku netto ze sprzedaży egzemplarza płyty ląduje na kontach bankowych wytwórni. Piractwo potęguje ww. zjawisko jeszcze bardziej, stąd też zrozumiały jest (jak dla mnie) żal Artystów (że ludzie ich okradają).
2. Organizacje Zbiorowego Zarządzania nie mieszczą się w realiach XXI wieku (nie radzą sobie z problemem piractwa internetowego). Nie wiem dlaczego wszyscy czepili się bit torrentów, dc++, emula, skoro wszelakich materiałów jest całe mnóstwo na wyciągnięcie ręki. Wystarczy odwiedzić forum o2.pl gdzie ludzie udostępniają (karalne!) wszelkiej maści treści (zwłaszcza audio w dziale mp3), albo wpisać w google "nazwa utworu site:blogspot.com". Z tym akurat nikt niczego nie robi, bo:
a) nie jest świadom, że "coś takiego" istnieje
b) boi się ciężkiej pracy i długiej walki o poszanowanie prawa
(jasne, najłatwiej zamknąć jeden serwis i zrobić dym medialny, że coś się dzieje)
3. Na palcach jednej ręki zliczyć można polskie sklepy z plikami mp3. Pomijając ceny materiałów (wciąż wysokich, aby można było twierdzić, że zakupy w takich miejscach są opłacalne), należy zwrócić uwagę na asortyment. Ze świecą szukać starszych utworów komercyjnych, albo IDM, czy ambitniejszych brzmień.
4. W Polsce NIE ISTNIEJE edukacja z zakresu prawa autorskiego. Ludzie są przyzwyczajeni, że "mogą sobie", że "wolno mi". Tak jest od czasów niechlubnych początków firmy Takt, na której nośnikach można było na początku lat 90-tych dostać kopię najnowszych singli CD przemycanych ze Stanów. O ile - jeszcze wcześniej - ludzie używali płyt winylowych, których raczej nie dawało się skopiować (z płyty na płytę), tak nowe technologie zrobiły swoje...
Wracając: przy założeniu, że dzieciaki były by edukowane od najmłodszych lat, że "nie wolno", "nie należy", że "to cudza praca", etc. całość mogłaby przynieść skutek już w następnym pokoleniu.
5. Rynek fonograficzny w Polsce nie jest fajny. Nasze "wielkie gwiazdy" nie mają szans nigdzie indziej, a te najcenniejsze perły wdeptane są w błoto ignorancji. Muzyką w Polsce rządzi kilka stacji radiowych, listy przebojów są sztucznie ustawiane przez firmy fonograficzne, a do tego mamy kilka beznadziejnych festiwali piosenki, które nie nie odkrywają nowych talentów, ani przebojów na miarę "Im więcej ciebie tym mniej" Natalii Kukulskiej.
Nie mogę pisać o fonografii i piractwie w Polsce bez piany na ustach. Jak mi przyjdzie kolejna fala natchnienia, to stuknę więcej.
PS. Jeszcze w ubiegłym roku przewodziłem projektowi Legalni.org, którego celem była legalizacja internetowych stacji radiowych (tańsze opłaty). O ile współpraca ze ZPAV i STOART układała się rewelacyjnie, tak P. Kuśmierczyk z ZAIKS w jednym z wywiadów określił inicjatywę mianem "PATOLOGII"...
Tymczasem wraz z nowelizacją prawa autorskiego udało mi się zauważyć w istniejących przepisach sprzeczne zapisy, które wraz z innymi sugestiami zgłosiłem jako poprawki do nowelizacji ustawy. Wszystkie zgłoszone uwagi zostały uwzględnione w projekcie ustawy (ZAiKS próbował oponować, ale jak na razie bez skutku).
Jacek Hustler edytował(a) ten post dnia 01.10.09 o godzinie 17:34