Temat: Nowa plyta Górniak w kioskach - co sądzisz o formie...
Karol C.:
Dobrze, więc po kolei:
Super, że mnie czytasz; szkoda, że niedokładnie. Bo przed pamiętnym fragmentem: "Dlatego, że kiosk to nie miejsce do sprzedawania płyt" jest wyraźnie napisane IMO [in my opinion],
co wybitnie świadczy o tym iż jest to moje zdanie, a nie dogmat > czy pewnik.
P.S. Dogmatów się nie wykazuje :)
Chcesz, zebym sie czepila to sie czepie. Napisales doslownie:
Dlatego, że kiosk to miejsce do sprzedawania gazet, takim zostało wymyślone i żaden postęp cywilizacyjny nie jest w stanie zmienić jego PIERWOTNEGO celu."
I nie bylo w TEJ wypowiedzi IMO, cytowalam doslownie, nie wyrwalam z kontekstu. Poczytaj wlasne wczesniejsze wypowiedzi w tym watku, przykladow znajdziesz wiecej.
Nie chodzi o obrazę, bo obrażony się nie czuję. Niemniej jednak wypominanie mi braku doświadczenia z uwagi na mój wiek
[po pierwsze nie znasz mnie, więc nie wiesz jakie mam doświadczenie, po drugie nie wiesz również prawdopodobnie ile
mam lat] uznałem za niepotrzebną osobistą wycieczkę.
No coz, nie sadzilam, ze mlody (sorry za "mlody") i inteligentny (za to okreslenie chyba sie tez nie obrazisz) mezczyzna domysli sie (o, ja naiwna), ze piszac o tzw. braku doswiadczenia mam doslownie na mysli "niewiedze o kioskach popularnych jeszcze w PRL-u". Nie wypowiadalam sie o CALOSCI Twoich doswiadczen, bo niby skad mam miec o nich wiedze?
A co do Twojego wieku, wybacz, ale nawet srednio rozgarnieta osoba jest w stanie go w przyblizeniu okreslic po zawartosci Twojego CV i spogladajac na Twoja fotke. Zwykle mlodosc to atut, nie wiem, dlaczego taki jestes wrazliwy na tym punkcie...;-)
I nie "podpieram się" słownikową terminologią, a raczej oparłem o nią mój przekaz.
A jaka to dla Ciebie roznica?
Zasadnicza. Oprzeć przekaz na czymś, a wspomóc się czymś to jednak różnica.
Wroc. Nie napisales o roznicy miedzy "oprzec sie - wspomoc sie, napisales - nie "podpieram sie" a "oparlem sie". Naprawde, niuanse slowne nie wnoszace wiele do sensu wypowiedzi. Chyba, ze chodzi o spieranie sie dla samego spierania.
Porownanie muzyki z hamburgerem bedzie zawsze kiepskie, bo plyta Edyty czy to w kiosku, czy w Empiku, zawsze bedzie ta sama plyta...
Czyżby?
Śmiem posunąć się do twierdzenia, że jesteś w błędzie.
Tak? Uargumentuj.
Ależ proszę. Moim zdaniem [tutaj podkreślam: MOIM ZDANIEM] kanał dystrybucji produktu wymiernie wpływa na sposób postrzegania go w świadomości konsumenta.
Owszem, moze, ale nie w przypadku cd z muzyka.
Rzeczony konsument kieruje się instynktem, który nakazuje mu
szukać mięsa w sklepie mięsnym, a chleba na stoisku z pieczywem > bądź w piekarni. Tak więc nie będzie się spodziewał w kiosku hamburgera tak samo jak nie będzie się spodziewał tam płyty E.Górniak.
Blad w zalozeniu. Wszystko zalezy od kampanii informacyjnej prowadzanej przed wprowadzeniem produktu na rynek. CD z muzyka moga spodziewac sie konsumenci w kiosku, tym bardziej, ze tego typu dzialanie nie jest pionierskie na rynku.
A jak się juz z tym spotka to pojawi się u niego dysonans w zależności miejsca do produktu, który nie wpływa oczywiście pozytywnie na jego reakcje zakupowe. Tyle z teorii.
Fajna teoria, mozesz podac mi jej zrodlo? Ok, zartowalam, nie musisz, bo i tak nie przystaje ona do tego konkretnego przypadku.
A w praktyce płyta w kiosku to po prostu chała i
obciach.
To Twoje osobiste zdanie (czyt. "widzimisie"), czy robiles moze badania marketingowe na wybranej losowo probce konsumentow?
Dla mnie, jako marketingowca, nie ma roznicy, "gdzie" sprzedaje, ale wazniejsze "ile". A juz szczegolnie uwgledniajac specyfike rynku polskiego kwestia "gdzie" jest drugorzedna...
Ojoj, to chyba dla Ciebie jako "sprzedażowca".
Na jakiej podstawie nazywasz mnie w ten sposob? Wiesz cos o mnie o czym ja nie wiem, czy chcesz mnie obrazic, bo brak Ci rzeczowych argumentow w dyskusji?
Tutaj akurat źle zinterpretowałaś moją wypowiedź [bo może nieco nieczytelnie ją nakreśliłem]. Chodziło mi o fakt, że fach, w którym "ile" dominuje nad "gdzie" to reguła typowo sprzedażowa. Bo w marketingu istnieją takie twory jak f.e. strategie dystrybucji, a w nich to "gdzie" wychodzi na pierwszy plan.
A uwzgledniles np. cos takiego jak specyfika rynku? Jest jeszcze kilka innych kryteriow wazniejszych od tych, ktore wymieniles. Ale na dzis limit moich bezplatnych konsultacji zostal wyczerpany.;-)
Bo z tego co się orientuję, a marketing studiuję i w marketingu pracuję to nie
tak do końca jest.
No to gratuluje, swietny kierunek. Wiem, bo studia marketingowe, w przeciwienstwie do Ciebie, mam juz za soba i to poparte w praktyce. Ale nie jestem tutaj zeby sie chwalic, czy reklamowac.
No to pogratulować tylko Pani wypada :) [bez ironii]
He, dzieki, ale nie ma czego, dzis kazdy glupi moze skonczyc marketing ;-)
Sztuka <-> Edyta Górniak ? To w końcu o czym jest ten temat...
I Ty, Karolu, masz dylematy w kwalifikacji tak elementarnych pojec?
Sorry, teraz to ja juz wymiekam totalnie...
W żadnym wypadku nie mam dylematów tej natury. Po prostu chciałem dowiedzieć się w ten sposób [z dozą ironii - przyznaję] jak kwalifikujemy Edytę Górniak i jej twórczość w tej dyskusji. Ot co.
A co to ma do rzeczy? Sztuka jest takim samym produktem, jak kazdy inny.
Mam nadzieję, że do wszystkiego co trzeba ustosunkowałem się wystarczająco wylewnie.
Owszem, bylo wylewnie.
Dziekuje i pozdrawiam:-)
Renata M. edytował(a) ten post dnia 10.10.07 o godzinie 05:34