Temat: Kaziu,kochasz mnie??
Kwintesencja tego, co ja tez mysle o calej historii:
Jest mi go zwyczajnie żal, bo mam wrażenie, że dał się wykołować. Gdyby nie był ekspremierem, lecz moim znajomym, po prostu bym się z niego śmiał - mówi o Marcinkiewiczu historyk idei prof. Marcin Król. Zachowanie pani Izy prezentuje poziom nie do przyjęcia w sferach poważnych i tzw. eleganckim świecie – ocenia Król.
Wielokrotnie miałem w życiu okazję obserwować kolegów, którzy - jak pan Marcinkiewicz - w pewnym momencie wieku średniego doznawali oszołomienia.
Jednak rzadko było to tak daleko posunięte, jak w tym przypadku. Nagranie kamery TVN, przed którą były premier z nową narzeczoną uprawiają umizgi, to oczywiście zbyt mało, żeby formułować kategoryczne sądy, ale co nieco o ich związku mówi.
Pani Iza wygląda mi na osóbkę wyjątkowo bystrą i cwaną, skoro całkowicie omotała dojrzałego mężczyznę. Może wcale nie ma złych intencji, może naprawdę go kocha. Ale widać z jej strony - proszę mi wybaczyć - popis kultury sfer niższych. Nawet aktorki czy piosenkarki, które pokazują przed kamerami swoje romanse, robią to z większą troską o własny wizerunek.
Zachowanie pani Izy, demonstrowanie nowej koszulki i kozaczków, prezentuje poziom nie do przyjęcia w sferach poważnych i tzw. eleganckim świecie, do którego Marcinkiewicz zdawał się aspirować. A trzeba przyznać, że były premier to bez wątpienia łakomy kąsek. I zdawać by się mogło, że nie tak łatwo takim mężczyznom zawrócić w głowie. Trzeba ich odpowiednio, sprytnie, czasem wręcz makiawelicznie podejść. Wielu pozostaje na takie gry odpornych. Marcinkiewicz poddał się im całkowicie.
Dlatego stawiam tezę, że to ona jest w tym związku stroną cwaną. Jego jest mi zwyczajnie żal, bo mam wrażenie, że dał się wykołować. Gdyby nie był byłym szefem rządu, lecz moim znajomym, po prostu bym się z niego śmiał.
Ta przykra sytuacja, okraszona jeszcze współpracą ze złowieszczym bankiem Goldman Sachs, każe podejrzewać Marcinkiewicza o przerażającą naiwność lub też głęboką nieroztropność. Całość stanowi spektakl poniżej pewnej przyzwoitości, której oczekiwać by można nie tyle nawet od premiera, co zwyczajnie od dorosłego mężczyzny pełniącego poważne funkcje. Na antenie TVN wyszło na jaw coś, co - nie tylko w Polsce - stanowi granicę wstydu. Bo przyjęło się, że pewnych rzeczy się nie mówi. Jego "Isabel", jej "czy mnie kochasz?" nikogo oczywiście nie gorszą, ale daleko im do dobrego smaku.
Marcin Król, historyk idei