Temat: Hard Candy
Marcin Kubicki:
Aleksander Rogoziński:
Marcin Kubicki:
Aleksander Rogoziński:
Loreena McKennitt. Wielka gwiazda.
Taka w sam raz dla Much.
Lukasz, nie martw sie, ja Cie wlasna piersia obronie przed takimi napastnikami. Zgadzam sie co do Loreeny - jest swietna. Madonna do piachu. Czesto jest tak, ze podniecamy sie jakims wykonawca lata po tym jak nagral ostatnia dobra plyte i tego nie zauwazamy, bo czas szybko leci. Najlepszy przyklad - ostatnia zjadliwa plyta Metalliki - 17 lat temu. Madonna - 10. Oczywiscie caly czas mowimy o muzyce. W kwestii showbusinessu sie nie wypowiadam, bo dla mnie to bez sensu. W rekach specow od marketingu niewazne czy mowimy o Madonnie czy o innej Nelly Furtado mamy do czynienia tylko z muppetami.
Madonna do piachu?
Życzę Ci, młody człowieku, abyś, kiedy przekroczysz pięćdziesiątkę spotykał się zewsząd z podobnym szacunkiem, jaki sam teraz okazujesz.
Nie wierze w to co czytam. Mam nadzieje, ze ktos wkradl sie na Twoje konto i pisze te brednie ;] Szacunek dla Madonny jako artystki/osoby? Za co przepraszam bardzo? Madonna od bardzo dawna jest tylko marka. Ma swietna promocje mimo ze opierajaca sie na tym samym od kilku dekad. No i? Podkreslam jeszcze raz, ze ostatnie jej albumy mogl wydac kazdy. Byly to plyty nagrane w stylu ktory byl aktualnie nosny. Ich sukces opieral sie na podpisie Madonna i mnostwie kasy, ktora zostala wydana na najlepszych producentow. Ile w tym wszystkim wkladu Madonny? Chyba tylko gibanie sie w kusych strojach w czasie trasy koncertowej
Im jestem starszy, tym bardziej szkoda mi czasu na takie akademickie debaty, no ale dobrze...
Ty jesteś przekonany, że Madonna od 10 lat nic nie robi, tylko jest "marką". Ja uważam, że właśnie to, że jest "marką" najlepiej świadczy o poziomie tego, co robi, bo utrzymać się na topie jest o wiele trudniej niż go zdobyć.
Tobie się nie podoba - mi się podoba. Może, prawda? I mogę uważać, że "Hard Candy" to najlepsza jak dotąd płyta 2008 roku, zgodzimy się? I że Madonna to NADAL najważniejsza postać w muzyce pop? Nie odbierzesz mi prawa do takiego prywatnego osądu, mam nadzieję?
Możemy się tak wymieniać mailami do dnia Sądu Ostatecznego, ale po co? Żaden drugiego nie przekona - podobnie jak do tej całej Lorretty, której płyt mogę słuchać zamiast środka nasennego, bo wywierają na mnie ten sam pi razy oko wpływ.
Aleksander Rogoziński edytował(a) ten post dnia 26.04.08 o godzinie 11:11