Piotr O. Doradca medialny
Temat: Doda zagra w filmie Zanussiego.
Krytyczne opinie pod adresem piosenkarki, która wielokrotnie przyznawała się do tego, że uczęszcza na msze, wypowiedzieli na łamach jednego z dzienników ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski i ojciec Fidelis Maciołek."Kompletnie nie pasuje do Krzysztofa Zanussiego i do jego pięknych oraz dobrych filmów. Obawiam się, że to szukanie taniej komercji. Zetknięcie się Zanussiego z tanią komercją jest dla mnie - jako widza - co najmniej dziwne. Dziwię się panu Zanussiemu bardziej niż Dodzie. Bo dla niej jest to kolejna szansa na zabłyśnięcie. Robienie sensacji ze swojego życia prywatnego, z kolejnych medialnych rozwodów jest przede wszystkim wielkim dramatem dla rodziny tej pani. Wywlekanie tego na światło dzienne - i tylko po to, by zabłysnąć w mediach - jest karygodne. To widowisko i medialna błazenada nie budzi mojego szacunku" - mówi ksiądz Isakowicz-Zaleski. Duchowny uważna ponadto, że Doda nie reprezentuje "nurtu wyrażającego jakieś wartości". Nie podoba mu się również sposób, w jaki piosenkarka ocenia uczestników programu "Gwiazdy tańczą na lodzie", konkretnie nazywanie ich głupimi czy niemądrymi.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski uważa, że osoby pokroju Dody nie są problemem Kościoła, lecz problemem społecznym. Swoim zachowaniem wokalistka, zdaniem duchownego, sieje ferment w umysłach młodych ludzi. "Część bierze to z przymrużeniem oka i widzi w tym tanią komercję. I totalne parcie na szkło. Niestety, jest też spora grupa, która na tej artystce się wzoruje i nieraz bezmyślnie naśladuje. I w tym rzeczywiście widzę problem" - konkluduje ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Nieco ostrzej wypowiada się na temat oddziaływania Dody na ludzi ojciec Fidelis Maciołek. Nie rozumie on, z jakich powodów piosenkarka zapraszana jest do udziału w poważnych filmach (nawiązując do powstającego obrazu Krzysztofa Zanussiego) i programach publicystycznych (odnosząc się do udziału wokalistki w "Kropce nad i").
"Pytam: co chce się w ten sposób osiągnąć? Czy chcemy by dawała nam wskazania i mówiła jak żyć? Czy ma być dla nas autorytetem?" - pyta ojciec Maciołek. "Jeśli ona ma się wypowiadać w sprawie rodziny i być autorytetem, to mamy do czynienia z kompletnym zaburzeniem wszelkich standardów. Moim zdaniem jest szkodliwa. Przede wszystkim dlatego, że spora grupa młodych ludzi zaczyna ją naśladować, cytować, podobnie się ubierać i co najgorsze - tak samo zachowywać. Wartości, jakie proponuje Doda, dzieli przepaść od wartości chrześcijańskich i nauki Kościoła. Dlatego takich ludzi powinno się marginalizować z dyskursu publicznego".