Temat: Dlaczego polscy artyści się nie cenią?
To nie jest chyba kwestia "zaczecia sie cenic". Nasz rynek jest ulomny i podwaliny tej ulomnosci sa bardzo glebokie. Jesli 10-20 czolowych artystow (tylko pytanie czy czolowych muzycznie czy medialnie) nagle stwierdzi, ze nie wystepuje juz na darmowych plenerach, to media/organizatorzy wykreuja za rok nowa "gorna polke" polskiej muzyki i juz.
Natomiast zgadzam sie z tym, ze trzeba jakos walczyc o normalnosc.
W polowie lat 90-tych najwieksze radia (nie trzeba wymieniac z nazwy, bo to oczywiste) skutecznie wywalily w powietrze mozliwosc zarabiania na koncertach. Na wszelakie rocznice i inne wydarzenia radia pospraszaly gwiazdy polskie, zagraniczne, robiono koncerty na milion osob i wszystko za darmo. Ludzie nazarli sie darmowej muzyki i teraz, po kilku latach od tej nawalnicy megaimprez ludzie majac zaplacic 10 zl za wstep na koncert, drapia sie w glowe i przeliczaja wartosc na szklanki piwa.
Oczywiscie znajdzie sie pare kapel, ktore same wypracowaly sobie publike i wiedza, ze zarobia na biletach (Coma, IRA, Hey, Bracia i inni, m.in. nasi jazzmani), ale w sytuacji srednio kojarzonej na rynku kapeli/artysty zdarzaja sie sytuacje, ze ludzie odbijaja sie od bramki typu 3 zl.
Nie jestesmy przyzwyczajeni placic za muzyke na zywo. A do tego dopieprzaja nam urzedy miast, ktore przejely paleczke od rozglosni radiowych i teraz same przeznaczaja miliony na "zabawy masowe".
Nawet jesli jest artysta, ktory powoli sie przebija w gore, biletuje koncerty, promuje jak umie, to jesli nagle ktos mu zaproponuje wystep przed 50-krotnie wieksza publika niz zazwyczaj, to nie wierze, zeby sie nie zgodzil "w imie zasad".
Mam nadzieje, ze powoli ludzie zaczna cenic sobie koncert nawet nieznanej kapeli wyzej niz 0,5 L Warki. Wzrost gospodarczy kraju powinien to jakos ulatwic. Ale tez duza rola organizatorow imprez i ich wspolpracy (lub chociaz nieprzeszkadzania sobie) z wladzami.