konto usunięte
Temat: "Miłość. Lepiej na całe życie" - WTF???
Ciekawe kto doczyta do końca...Zastanawiam się czy ta kampania celowo tak wygląda czy nie - ale nic się w niej nie trzyma kupy. Naprawdę, nie mam zielonego pojęcia, o co chodziło twórcom.:|
Zrobiła ją Fundacja Mamy i Taty. Na swojej stronie piszą
"Chcemy w naszej kampanii pokazać trwałe małżeństwo jako wartość. Przypomnieć naszym odbiorcom, że mimo trudności i niesprzyjających czasów warto dbać o związek Natchnąć nadzieją, że trwałość relacji nadal może być źródłem prawdziwego szczęścia. Odwołując się do aspiracyjnych postaw spróbowaliśmy pokazać trwałą miłość jako obecnie trudno dostępną ale tym bardziej cenną wartość, której nie można zastąpić niczym innym i która nie poddaje się coraz powszechniejszej mentalności konsumpcyjnej."
No i OK, ale wchodzę na stronę kampanii
http://www.milosc.info.pl/
i widzę spot
http://www.youtube.com/watch?v=83kE0--Mskg
"wiesz, że zawsze będę cię kochał
chyba, że zbrzydniesz
albo się zestarzejesz
albo się rozchorujesz na coś"
To garść tych najbardziej "ambitnych" powodów dla których rozpadają się związki. Rozumiem, że to miała być ironia - ale mnie szczerze pisząc to razi, bo czy nie jest to traktowanie ludzi jak kompletnych dupków? W sensie, rada "nie zostawiaj partnera tylko dlatego, że ma raka" trochę sprowadza mnie do poziomu ameby emocjonalnej - bo ktoś w ogóle uznał, że trzeba mi takie rzeczy tłumaczyć i to w taki łopatologiczny sposób (zamiast pokazać np. kogoś, kto nie zostawia partnera, który ma raka i nie robi jednocześnie "łachy", bo uważa takie zachowanie za oczywiste).:| Dla mnie to jak mówienie "nie bądź ostatnim skur*****em". No faktycznie, super motywujące...
-------------------------
Ale spot to jeszcze nic - bo prawdziwym potworkiem "ideowym" jest reszta tej strony internetowej. Ja bym się za Chiny Ludowe nie domyśliła, że ta akcja ma promować małżeństwa...
"Czy miłość na całe życie jest możliwa?"
Spodziewałabym się jakiejś odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule i wyjaśnienie o co chodzi w akcji - czyli, że jest możliwa i promujemy małżeństwa. Ale nic z tego... Zamiast tego mam porady dla par od dra Johna Gottmana, których udzielał zapewne w którejś ze swoich książek. Jakieś to jest bez ładu i składu...
Dalej mamy zakładki "Związek partnerski?" i "A może jednak małżeństwo?" - liczyłam na to, że zostaną we w miarę obiektywny sposób zaprezentowane zalety i wady jednego i drugiego. A jeśli już, to liczyłabym na więcej zalet przy małżeństwach, skoro taki jest cel...
-------------------------
Największy chaos panuje w zakładce "Związek partnerski?".
Są to podobno argumenty młodych Polaków za związkami partnerskimi...
Zalety związku partnerskiego DLA KOBIET
- niezamężna matka może rozliczać podatek z dzieckiem i ma przywileje w przyjmowaniu go do przedszkola itp.
- jeśli ta niezamężna matka powie w urzędzie, że nie zna ojca dziecka - czyli skłamie, bo wychodzę z założenia, że jest z jego ojcem w tym partnerskim związku - a dziecko przyjmuje jej nazwisko, to jeszcze lepiej, bo wtedy "jest zabezpieczone przed obowiązkiem alimentacyjnym wobec ojca w przyszłości,"
^
No i tu się to jeszcze trzyma kupy, ale to nie koniec zdania:
"czyli sytuacją, gdy biologiczny ojciec, który przez całe życie dziecka nie utrzymywał z nim kontaktu i zgłasza roszczenia alimentacyjne w momencie gdy syn lub córka osiągnie pełnoletność"
^
I tu się pojawia równoległa rzeczywistość, w której nagle biologiczny ojciec w ogóle nie utrzymywał z dzieckiem kontaktu. Albo inaczej: autor tekstu prawdopodobnie uważa, że związek partnerski kończy się tam, gdzie zaczyna się ciąża, kiedy to facet automatycznie zwiewa. No ale czy można to nazywać zaletą ZWIĄZKU partnerskiego?:| Skoro partner uciekł, to nie ma żadnego związku już, a zalety dotyczą samotnego wychowywania dziecka (chiba)... Nawet jeśli Polacy tak powiedzieli w badaniu, to czy twórcy kampanii nie powinni się zastanowić nad sensownością tych argumentów w kontekście związków partnerskich?
Dalej mamy...
"Są to niewątpliwe zalety (...) Z drugiej strony pytanie brzmi: czy warto inwestować w związek z mężczyzną, do którego nie ma się pełnego zaufania?"
^
Nie rozumiem tak naprawdę po co jest to pytanie, jest to dla mnie jedno wielkie WTF? Nie wiem jaki to ma związek z rozważaniami na temat zalet związku małżeńskiego i partnerskiego - przecież w obu sytuacjach można trafić na kogoś niegodnego zaufania. Czy to też cytat z tych "młodych Polaków"? Who knows...
Zalety związku partnerskiego DLA MĘŻCZYZN
- "fakt dostępności seksualnej partnerki, bez konieczności brania za nią pełnej odpowiedzialności prawnej" :D:D:D
- "formalny brak zobowiązań wobec partnerki (zwłaszcza finansowych), połączony z dzieleniem się kosztami życia (czynsz, media, jedzenie)"
^
Bez wątpienia jest to dobry sposób na obrzydzenie komuś małżeństwa, ale o ile się nie mylę akcja miała mieć odwrotny cel. Zaletą związku partnerskiego jest niby dzielenie się kosztami życia - czy w każdym małżeństwie to facet utrzymuje kobietę? I czy naprawdę w każdym związku partnerskim kobieta dopłaca? Co ze sponsoringiem (wiem, skrajny przykład)?:P Chyba młodzi Polacy powinni o takich rzeczach wiedzieć... Czyli generalnie jest to argument oparty na jakiś stereotypach. Twórcy kampanii mogliby chociaż wyjaśnić, że młodzi Polacy niekoniecznie muszą mieć rację - inaczej po co byłaby cała akcja?
W tej samej zakładce ni stąd ni zowąd pojawiają się nagle zalety małżeństw - już tym razem podane nie przez "młodych Polaków", tylko wygrzebane gdzieś z badań... No właśnie, tu powstaje pytanie: czy dla kogoś to w ogóle są zalety?
- "Małżonkowie cieszą się lepszym zdrowiem, rzadziej ulegają wypadkom i kalectwu niż single, rozwodnicy i żyjący w związkach nieformalnych."
- "Żonaci żyją dłużej niż nieżonaci – jest to szczególnie widoczne jeśli chodzi o długość życia mężczyzn."
- "Zamężne matki rzadziej doświadczają depresji i innych zaburzeń niż kobiety żyjące w związkach nieformalnych oraz samotne matki."
- "Żony rzadziej niż kobiety w związkach nieformalnych doświadczają przemocy domowej."
^
Czyli z jednej strony mamy bardzo - wręcz brutalnie - konkretne zalety, a z drugiej jakieś badania statystyczne, które nikogo nie obchodzą. No bo czy ktoś naprawdę myśli w sposób "nie chcę mieć depresji, więc wezmę z nim ślub" albo "jak dobrze, że już po ślubie, teraz istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że Andrzej będzie mnie bić"? Przecież te "zalety" to jakiś żart...
-------------------------
Idźmy dalej... "A może jednak małżeństwo?"
Ktoś mógłby pomyśleć, że będzie coś o małżeństwach, ale nic z tego...
"Czy małżeństwo ma sens? Czy wspólne zamieszkanie przed ślubem zwiększa prawdopodobieństwo, że nasz związek odniesie sukces? [...]"
^
I autorzy w taki oto gładki sposób zaczynają nawijać o konkubinacie. W skrócie - konkubinat jest złym pomysłem. Tylko jak to się ma do zalet małżeństwa? Słabo... Ja w ogóle szczerze pisząc nie za bardzo dostrzegam różnicę między konkubinatem, a związkami partnerskimi - czy ludzie będący w związku partnerskim nie mogą mieszkać razem, a jeśli mieszkają to jest to automatycznie konkubinat i nie ma zmiłuj? Pytam poważnie. Nie rozumiem tych "wad konkubinatu" i dlaczego nie "scalono" ich z wadami związku partnerskiego w poprzedniej zakładce:
"McManus, która przestudiowała na potrzeby swej książki setki badań naukowych podkreśla, że żadne badanie nie wykazało absolutnie żadnych korzyści z konkubinatu dla trwałości i jakości relacji w parze."
^
No dobrze, czyli lepszy jest związek partnerski albo ślub? Jak miałby wyglądać "transfer" z konkubinatu do związku partnerskiego? Całkiem poważnie pytam... Dla mnie to jest jakieś sci-fi.
"Mitem jest także nadzieja, iż konkubinat oznacza bardziej partnerski niż małżeństwo podział obowiązków domowych oraz bardziej sprawiedliwy wkład finansowy obojga partnerów we wspólne gospodarstwo. Wkład finansowy w utrzymanie pary zwykle wynosi 70% ze strony kobiety i 30% ze strony mężczyzny. Tak samo to konkubentki wykonują większość prac domowych."
^
Czyli po transferze do związku partnerskiego ten układ sił 70/30 się zmieni?
etc. etc.
Nie rozumiem po prostu dlaczego wady konkubinatu nie został podczepione pod wady związku partnerskiego, tylko zostały podane jako coś oddzielnego. Dla mnie to jest praktycznie to samo, ale ja się na tym nie znam... Wydawało mi się, że jak ktoś jest w związku partnerskim to nie ma przeszkód, żeby też mieszkał z tym partnerem - że samo zamieszkanie nie zmienia statusu na konkubinat. Że z PRAWNEGO punktu widzenia to mogą być dwie oddzielne rzeczy to ja wiem - ale z punktu widzenia na przykład mieszkania/niemieszkania razem albo wkładu finansowego?
-------------------------
I na koniec - zakładka "Założenia kampanii"
I parę pytań o znaczenie słów (a'la 1 z 10)...
"W płynnej nowoczesności" - co to jest "płynna nowoczesność"?
"wszystko zdaje się świadczyć o tym, że późna nowoczesność to nie jest czas na trwałe związki" - co to jest "późna nowoczesność"?
^
Czy znajomość znaczenia tych słów (synonimów zresztą) jest tak powszechna jak znajomość słowa "postmodernizm", które znaczy z grubsza to samo? A jeśli autor koniecznie już chciał mieć na myśli akurat specyfikę późnej nowoczesności to czy nie mógłby jej opisać w bardziej przystępny sposób?
Insight: „ Prawdziwy dobry trwały związek to mit. Wszystkie relacje wokół się rozpadają. Najlepsze pary się rozchodzą. Niestety tak już jest trzeba być realistą a nie romantycznym marzycielem. Nie warto się starać za bardzo albo zbyt wiele inwestować bo zbyt to ryzykowana inwestycja, kiedy coś się zaczyna psuć trzeba się wycofać. ”
^
Jeśli potencjalnym odbiorcą tej akcji jest "człowiek z internetu" taki jak ja, a nie "człowiek z konferencji o komunikacji marketingowej" to skąd pewność, że będzie wiedział co to "insight"? Ja niby przeczytałam definicję - "Czym więc jest insight? Definicji pojawia się wiele, tak jak wielu jest definiujących. ":))) - a nadal nie bardzo wiem jak mam to rozumieć w kontekście słów, które się przy tym "insajcie" znajdują... Ale skoro definicji jest tyle, ilu definiujących, to dla mnie "insight" oznacza od dzisiaj "coś, czemu twórcy akcji chcieli się sprzeciwić" - czyli poglądowi, że nie ma dzisiaj szans na trwały związek.:P:P:P
---------------
brawa dla tych, którzy wszystko przeczytali :P