Łukasz M.

Łukasz M. Redaktor, korektor,
copywriter -
eKorekta24.pl

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Witajcie!

Zaglądam na Wasze forum od jakiegoś czasu, ale do tej pory tylko się przyglądałem w milczeniu, śledząc z ciekawością co bardziej intrygujące wątki. Postanowiłem w końcu jednak się ujawnić, bo myślę, że to najlepsze miejsce, żeby dać upust goryczy...

Usłyszałem jakiś czas temu, że wydawnictwa potrzebują redaktorów i korektorów, że w gruncie rzeczy brakuje osób do pracy nad tekstem. Jestem świeżo po studiach, z trudem po paru miesiącach znalazłem pracę w branży (ale tylko e-booki). Szukam stale dodatkowych zleceń, a przez kilka miesięcy nie zrobiłem więcej niż 10 próbek. Długi czas wstrzymywałem się z tym, by pisać bezpośrednio do wydawnictw - wydawało mi się to dość namolnym, takim nachalnym zachowaniem. No ale na Wirtualnym wydawcu ogłoszeń jest tyle co kot napłakał, w moim rodzinnym (i obecnym) mieście - Elblągu - rynek wydawniczy praktycznie nie istnieje, więc koniec końców zdecydowałem się napisać do Trójmieskich wydawnict. Konkretnie do 7 większych i bardziej znanych.

I co? I nic. Polskie firmy (wszelakie firmy) mają jakąś głupą przywarę nieodpisywania na maile, jeśli coś nie leży w ich interesie. Nie szukamy akurat redaktora - to olać maila. Bo po co odpisywać, że nie potrzebujemy? Niech czeka i się martwi. Po co marnować minutę dla jakiegoś chłopczyny, który ma półroczne doświadczenie i pewnie i tak by oblał próbkę na pierwszym zdaniu?!

Jestem pełen goryczy zaledwie po kilku miesiącach obcowania z polskim rynkiem wydawniczym. Jestem niejako jego częścią, bo jedna uprzejma pani z Krakowa doceniła moją skrupulatność, nie patrząc na to, że nie mam doświadczenia, ale na to, jak wykonałem próbkę, mimo to z dnia na dzień rośnie we mnie wrogość do wydawców. Czemu liczy się wyłącznie doświadczenie (bo takie odnoszę wrażenie), a świeżo upieczony absolwent nie może nawet dostać szansy?

Nawet podczas miesięcznych praktyk nie chciano mi dać tekstu do próbnej redakcji. Latałem po sklepach i bibliotekach, a gdy upomniałem się w końcu o redakcję, to nawet mi jej potem nie sprawdzono, choć napomknąłem, że podczas porównania z gotową redakcją znalazłem w niej błędy. "Ależ niemożliwe. To znakomita pani redaktor, na pewno wszystko jest w porządku". A nie było. Drobiazgi, ale nie było...

Wybaczcie tego posta, ale myślę, że może tutaj znajdę jakieś wytłumaczenie, czemu tak, a nie inaczej traktuje się młodych ludzi. Bo ja tego nie rozumiem. Mam zapał i chęci do pracy i naprawdę oddaję się z pasją tekstom i literaturze w ogóle, a mimo to nikt nie chce mi dać szansy. Mój wiek, jak mniemam, przekreśla wszystko. Czy to właściwe postępowanie? Czy tak się szuka tych młodych i ambitnych, dla których Polska stoi otworem?

Nie wiem, czemu akurat piszę to wszystko tutaj i czemu w ogóle to piszę. Chyba nieco dałem ponieść się emocjom, bo w gruncie rzeczy chciałem tylko dać początek dyskusji o podejściu wydawnictw do młodych ludzi. Cóż, mam nadzieję, że nikt mnie nie wyklnie za to, że tak, bądź co bądź, generalizuję. Ale takie mam odczucia i nic na to nie poradzę.
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Panie Łukaszu, zaskakujące jest dla mnie to co pan pisze.
Może to tylko kwestia miejsca zamieszkania?
A może chodzi o to, że szuka pan zleceń w niewłaściwych wydawnictwach?
Raczej nie zaczynałabym poszukiwań od wydawnictw "poważnych", dla których priorytetem jest np. zatrudnianie na redaktorów osób po filologii polskiej. No taki wymóg! A pan jest po filologii (więc to już jest ogromny plus). Wiadomo, że wydawnictwa rangi Prószyńskiego czy PWN, cenią sobie profesjonalizm, wiedzę merytoryczną..., no nie mogą sobie po prostu pozwolić na zatrudnianie osób, które dopiero będą uczyć się zawodu. Zawód redaktora to przede wszystkim ciągła nauka - dodam, że najczęściej na własnych błędach. Praktyki są w stanie zaproponować i może warto najpierw z tej strony "ugryźć" problem.

Ale jako redaktor, korektor może pan poszukać zleceń nie tylko w samych wydawnictwach, ale także w agencjach reklamowych, instytucjach państwowych, a przede wszystkim w prasie kolorowej. Tutaj zleceniodawca jest bardziej przychylny "młodym talentom".
Redakcja i korekta to nie tylko książki, to również tzw. akcydensy: kalendarze, instrukcje obsługi, regulaminy, rozkłady jazdy nawet, obwieszczenia, plakaty... Że w Internecie rownież to chyba pan wie :D

W Warszawie ze znalezieniem pierwszych zleceń nie miałam żadnego problemu. Ale pamiętam swoje pierwsze próbki np. beletrystyki. Gnębiłam kiedyś jedną taką panią z renomowanego wydawnictwa. Na pierwszego maila z propozycją współpracy odpowiedziała, że jest jej przykro, ale nie mam odpowiedniego przygotowania do takiej pracy. Ale nie popuściłam, poprosiłam o próbkę-teścik, coby udowodnić, że nie jest tak jak twierdzi - no bo skąd może wiedzieć, czy ja umiem redagować czy nie?!!! Byłam wielce oburzona takim podejściem. No i dostałam próbkę. I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu (bo jednak wierzyłam w to, że jestem dobra w tym co robię, choć nigdy nie korygowałam beletrystyki!) - okazało się, że nie mam o tym zielonego pojęcia! Dzięki Bogu pani redaktor poświęciła mi chwilkę i wskazała w czym tkwi problem - no ale... Pokora w tym zawodzie to bardzo ważna rzecz. Są lepsi, lepsiejsi i najważniejsze, aby móc się od nich uczyć.

Także panie Łukaszu, jedno jest pewne: musi się pan wiele nauczyć i zainwestować w siebie - np. w kurs redakcji merytorycznej przy PTWK w W-wie - proszę mi uwierzyć, wszystko jeszcze przed panem.

Z pierwszymi zleceniami jest ciężko, niech pan bardziej skrupulatnie wybiera sobie potencjalnych zleceniodawców, wysyła na konkretne nazwiska a nie maile ogólne do redakcji, nawet do redaktora naczelnego lepiej wysłać niż do sekretariatu dajmy na to. I niech pan męczy, jak pan zrobi próbkę, a nikt się nie odezwie niech pan prosi o odpowiedź - co było nie tak, dlaczego się nie odezwali - niektórzy zapewne nie odpowiedzą, ale ci co się odezwa mogą udzielić panu ważnych wskazówek na przyszłość.

Początki są najtrudniejsze, ale nie wydaje mi się, że wydawnictwa pana olewają, bo nie ma pan doświadczenia lub jest pan za młody... Po prostu nie chce im się zawracać głowy kimś, komu trzeba byłoby za wiela tłumaczyć itd. Więc musi pan wiercić dziurę w brzuchu (oczywiście w granicach dobrego tonu). Dodam, że choć pracuję w zawodzie kilka lat (na zlecenie) to również zauważyłam, że są tzw. "sezony" kiedy roboty w branży jest kupę, a są "sezony" kiedy są przestoje. Z doświadczenia zaobserwowałam, że przełom roku (grudzień/styczeń) i wakacje (gdy redaktorzy/korektorzy jeżdżą na urlopy) - to okresy kiedy w redakcjach brakuje rąk do pracy.
Więc proszę spróbować w tych okresach wysyłać na masę, a szczególnie do pomniejszych firm/firemek, zawsze w poniedziałki/wtorki w godzinach rannych, na konkretne osoby, a nie sekretariaty, i zawsze, ale zawsze po zaznajomieniu się z profilem wydawnictwa i uświadomieniu sobie czy na pewno to miejsce, z którym chciałby pan współpracować.

Mam nadzieję, ze nieco osłodziłam panu tę gorycz "porażki", która gwarantuję panu,, jak bumerang będzie wracać do pana co pewien czas. Taki minus bycia redaktorem - chwile zwątpienia w sens wykonywanej pracy...

O rany, ale się rozpisalam :DDorota Stępień-Góra edytował(a) ten post dnia 21.11.08 o godzinie 08:35
Przemysław Żarnecki

Przemysław Żarnecki Przedsiębiorca -
Trener - Nauczyciel

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Postaram się nie rozpisywać, chociaż temat rzeka...
W blisko 40 milionowym kraju już tak jest, że jeden ma szczęści, drugi zaś nie.
Osobiście zaczynałem współpracę z różnymi wydawnictwami bez większego doświadczenia. Nawet wykształcenie niekoniecznie współgrało z wykonywanym zawodem. Było ciężko. Teraz róznież.
Doświadczenie na pewno jest pomocne. Można je zdobywać na różne sposoby, niekoniecznie w dużych renomowanych redakcjach. W sieci jest teraz naprawdę multum możliwości.
Co do tego, że do renomowanego wydawnictwa, które ma wymagania nie jest łatwo się dostać, to chyba normalne.
Panie Łukaszu, przecież istnieje coś takiego jak ścieżka kariery zawodowej itp. Zawsze trzeba gdzieś zacząć, nawet w tym mniej znaczących, gorzej, czy nawet nieregularnie płacących wydawnictwach.
W każdej normalnej pracy przecież zaczyna się od jakiegoś szczebla, dopiero później wywala prezesa na zbity pysk.
Przesadziłem może z tym porównianiem. Na pewno nie powinien się Pan łamać. Trzeba spokojnie i cierpliwie się rozwijać, w końcu trafi się ten lepszy moment. Niekoniecznie od razu.
Pozdrawiam
Katarzyna Szach-Bolaczek

Katarzyna Szach-Bolaczek Makijaż tekstu.
Zapraszam!
www.MakijazTekstu.pl

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Niecałe dziesięć lat temu byłam na praktykach w Ossolineum.
Redaktorzy, łącznie z dyrektorem, każdy osobno, tłumaczyli mi, na czym polega praca w wydawnictwie, na czym polega korekta, redakcja, pokazywali znaczki korektorskie... A ja każdemu powtarzałam, że kończę specjalizację edytorsko-wydawniczą i to wszystko (prawie) wiem.
Zdziwieni byli, że taka specjalizacja istnieje. Bo właściwie po co? ;)
Nie była ona dla nich żadną wartością dodaną!
Nawet polonistyka nie była plusem, bo u nich ludzie z różnymi tytułami pracowali.

Fakt, byłam bardzo życzliwie przyjęta, wszyscy mieli dla mnie czas, jednak niedosyt pozostał. Za mało wyciągnęłam z tych praktyk. O zleceniach nawet nie myślałam, bo mieli zewnętrznych korektorów, stałe grono - i nowych nie potrzebowali.
Małgorzata Olszewska

Małgorzata Olszewska Redaktor, kierownik
projektów
wydawniczych,
dziennikarz

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Łukasz M.:

I co? I nic. Polskie firmy (wszelakie firmy) mają jakąś głupą przywarę nieodpisywania na maile, jeśli coś nie leży w ich interesie. Nie szukamy akurat redaktora - to olać maila. Bo po co odpisywać, że nie potrzebujemy? Niech czeka i się martwi. Po co marnować minutę dla jakiegoś chłopczyny, który ma półroczne doświadczenie i pewnie i tak by oblał próbkę na pierwszym zdaniu?!
>

O, to nie tylko wydawnictwa. Ileż to razy po nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej, położonej np. na trzecim etapie, czyli po zaakceptowaniu CV, spotkaniu z potencjalnym przełożonym i przejściu testu umiejętności, pytałam o powody odrzucenia mnie... I co? I nic, żadnych odpowiedzi, mimo iż spotykałam się z rekrutującymi kilkakrotnie i sadziłam, że mogę liczyć na wyjaśnienie, czemu mnie nie przyjęli.

A wracajac do wydawnictw, to nieraz dłuuuga droga. Trzeba się dobijać i zaczynać od mniejszych zleceń. Jako redaktorka książkowa zaczynałam od recenzowania publikacji na potrzeby wydawnictwa, jako dziennikarka i redaktorka prasowa - od pracy praktycznie na pełen etat, ale bez umowy i za marną wierszówkę.

Więc wszystko przed Tobą, Łukaszu, a w ogóle to uderzaj do Warszawy:) nie musisz się przeprowadzać, można tam znaleźć zlecenia online, najlepiej przez znajomych lub uderzając bezpośrednio do pracodawcy. Na ogłoszenia z Wirtualnego wydawcy odpowiada masa ludzi, jak przypuszczam, więc trudno coś znaleźć. Polecam Ci natomiast portale niezwiązane bezpośrednio z branżą, np. http://ngo.pl portal organizacji pozarządowych - sporo organizacji wydaje swoje publikacje i dość często pojawiają się propozycje pracy dla redaktorów.Małgorzata Olszewska edytował(a) ten post dnia 25.11.08 o godzinie 13:31
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

I na Wirtualnym Wydawcy.
Łukasz M.

Łukasz M. Redaktor, korektor,
copywriter -
eKorekta24.pl

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Dziękuję wszystkim za odzew. Miło bardzo usłyszeć tyle słów otuchy :)
Dorota Stępień-Góra:
Także panie Łukaszu, jedno jest pewne: musi się pan wiele nauczyć i zainwestować w siebie - np. w kurs redakcji merytorycznej przy PTWK w W-wie - proszę mi uwierzyć, wszystko jeszcze przed panem.

Słyszałem o kursach PTWK sporo, a m.in. i to, że skierowane są one przede wszystkim do początkujących redaktorów/korektorów. Myślę, że posiadam już pewien bagaż doświadczenia po dwuletnim edytorstwie (i praktycznych zajęciach z redakcji), tak że uczestnictwo w tym kursie chyba mijałoby się z celem. A czegoś robić tylko dla papierka nie znoszę. Być może kiedyś ten papierek pomógłby mi szybciej zagnieździć się w jakimś wydawnictwie, ale ja mimo wszystko chciałbym być doceniony za umiejętności, a nie za posiadane papierki. Może nieżyciowe to podejście, no ale są ludzie i są taborety :)

Tak jeszcze gwoli wyjaśnienia - zdaję sobie sprawę, że dopiero rozpoczynam przygodę z redaktorstwem i nikt mi nie zleci redakcji współczesnej beletrystki. Mam wielkie marzenia, ale nie przeszkadzałoby mi zacząć choćby od korekty po składzie. Sęk w tym, że na Wirtualnym Wydawcu mało jest ogłoszeń wydawnictw spoza Warszawy. Gdy tylko pojawia się oferta z pracą zdalną, staram się odpowiadać, ale jak ktoś już zauważył, tam chyba bardzo wiele osób zagląda i popyt zdecydowanie przewyższa podaż :)

Będę próbował jeszcze na ngo.pl, nie znałem serwisu. Dziękuję za link!

A łamać się, nie łamię. Chyba :) Drażni mnie tylko ta trudność z przebiciem się, jeśli nie ma się znajomości w wydawnictwach. Niby wszyscy mówią, że tyle teraz pracy w Polsce, pracodawcy szukają młodych i ambitnych, a jak taki jeden wali do drzwi, to nikt mu nie otwiera ;) No dobra, nie będę się już tak użalał, bo w końcu pracę w zawodzie mam, choć nie za wielkie pieniądze, ale przecież każdy najpierw stawiał małe kroczki...

Dziękuję jeszcze raz za słowa pocieszenia. Zachęcony ciepłym przyjęciem może poudzielam się szerzej na forum :)Łukasz M. edytował(a) ten post dnia 25.11.08 o godzinie 17:51
Małgorzata Olszewska

Małgorzata Olszewska Redaktor, kierownik
projektów
wydawniczych,
dziennikarz

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Może nie powinnam się przyznawać, ale też nie mam papierka...;)

Co do ofert pracy, to według mnie w zawodzie redaktora nie jest tak różowo, jak w innych branżach, chociaż faktycznie drgnęło. Ale radziłabym Ci liczyć się z tym, że - przynajmniej na początku - będą to głównie zlecenia, a nie stała praca. I celuj w dobre wydawnictwa, to się liczy:)
Łukasz M.

Łukasz M. Redaktor, korektor,
copywriter -
eKorekta24.pl

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Celować w dobre? Jak mi się zdawało, to właśnie takie sobie upolowałem na pierwszy strzał i tak jak pisałem, żadne się nie odezwało :)

Choć myślę, że samo pojęcie "dobre" jest nieco względne. Zauważyłem, że właśnie w temacie o dobrych wydawnictwach, który gdzieś tu się przewinął na forum, niemal każdy wymieniał to wydawnictwo, gdzie dane mi było odbyć praktyki (nazwa niech pozostanie w tajemnicy dla dobrego imienia wydawnictwa). I tak sobie pomyślałem, że chyba nie zawsze klasa książek, które wypuszcza na rynek wydawnictwo, nie zawsze licuje z organizacją i szacunkiem do interesantów, że się tak wyrażę. Ale może to tylko ja odniosłem takie wrażenie...

A że miałyby to być zlecenia, to nawet nie miałbym nic przeciwko. Byleby były :)
Robert S.

Robert S. Ekspert finansowy -
kredyty,
ubezpieczenia,
inwestycje

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Może nie powinnam się przyznawać, ale też nie mam papierka...;)

Tak się zastanawiam: a kto z obecnych na forum ma stosowny papierek? Czy jest on przez kogoś tak naprawdę wymagany?
Generalnie większość osób (piszących dziennikarzy/redaktorów), które znam to: ekonomiści, prawnicy, inżynierowie itp...którzy nie pracują w swoim (wyuczonym) zawodzie tylko zajmują się pisaniem na tematy z nim związane. Tak naprawdę nie jest trudno zrobić z ekonomisty dziennikarza ekonomicznego, który będzie zajmował się (pisał/redagował) tematyką ekonomiczną w gazecie lub na portalu. Natomiast z dziennikarza (z wykształceniem kierunkowym) ekonomisty lub prawnika się nie zrobi. Wszelkie tego rodzaju próby zazwyczaj kończą się katastrofą!

A wracając do zleceń i pytań/problemów Łukasza. W redakcjach, w których pracowałem nigdy nie szukaliśmy korektorki lub redaktora "z ogłoszenia". Zawsze były to osoby polecone przez kogoś z kim wcześniej współpracowaliśmy.
Ostatnio jak szukałem osoby do korekty to postąpiłem w ten sam sposób = nie szukałem ofert na forach tylko zapytałem znajomą kogo może mi polecić. Polecona osoba sprawiła się bdb chociaż nie wnikałem czy ma jakieś duże doświadczenie, papier lub coś w ten deseń...

Moja rada jest taka: musisz się gdzieś "zaczepić" = zdobyć pierwsze zlecenie (nawet za grosze) i udowodnić swoją wiedzę i jakość pracy. Jak się na Tobie poznają to będą kolejne zlecenia, a z czasem i jakaś stała współpraca...

Ze swojej strony deklaruję, że jak będę w przyszłości potrzebował korekty to dam Ci znać. Dostaniesz złamane teksty już na kolumnach z zadaniem naniesienia korekty.
Uprzedzam, że to praca zdalna i wymagany jest skaner i drukarka, abyś mógł korektę wydrukować i odesłać. Raczej nie będzie tego wiele (3-4 arkusze), ale to zawsze coś na początek. Będziesz mógł się wykazać konkretnym doświadczeniem na cv ;-)
Oczywiście ww. płatne (za godziwą stawkę), bo nie tylko mój czas jest cenny.

pozdrawiam i przepraszam za nieco przydługi wywód
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

A propos papierka.
Oczywiście, że doświadczenie to podstawa.
Choć: od trzech lat robiłam korekty i redakcje różnych książek - dodam, że na zlecenie - to w chwili kiedy poszłam na kurs redakcji merytorycznej, okazało się, jak fajnie można sobie tę całą wiedzę elegancko poszufladkować. A ilu rzeczy się dowiedziałam!
Niestety wadą pracy na zlecenie, jest fakt, iż niekoniecznie znajdą się chętne osoby, które przekażą swoją wiedzę. Co innego staż, praktyka, praca na stałe w wydawnictwie i obcowanie z "mentorami".
Z pewnością oprócz wiedzy, doświadczenia, talentu, w tym zawodzie, jak w każdym innym zwanym "wolnym", ważna jest także pewna obrotność, komunikatywność.
No trzeba mieć po prostu anielską cierpliwość i głowę pełną pomysłów na zdobywanie nowych klientów :D

I zgadzam się z przedmówcami, że ważna w tym względzie jest tzw. ścieżka kariery.Dorota Stępień-Góra edytował(a) ten post dnia 04.12.08 o godzinie 14:42
Julia C.

Julia C. W pogoni za
właściwym słowem

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Redakcja i korekta to nie tylko książki, to również tzw. akcydensy: kalendarze, instrukcje obsługi, regulaminy, rozkłady jazdy nawet, obwieszczenia, plakaty...

Hehe, to mi szanownym panem Wojciechem Ł. zawiało... A propos: jak egzamin?
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

:D do przodu! A dodatkowo jesio na egzaminie miałam okazję dowiedzieć się dwóch ważnych rzeczy.
A akcydensy to ja redagowałam wcześniej tylko nie wiedziałam, że to tak się nazywa :D
Julia C.

Julia C. W pogoni za
właściwym słowem

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

No to git! Pewnie podczas omawiania pracy z panią Barbarą :-)
Dobra, ale wymianę zdań na temat kursu proponuję przenieść na priv :-)
Pozdrawiam!

konto usunięte

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

"Szczęscie trzeba sobie samemu zorganizować" (Wielki Szu) ;)

Szczęściem jest znalezienie ogłoszenia lub pojawienie się w głowie światełka, które rozrasta się co ciekawego pomysłu. Dalej to już nie szczęście tylko konkretna strategia. Zawsze zakładam z góry, że nie ja jedna mogę aplikować. Praca rozpoczyna się nie od podpisania umowy, a od wysłania CV, więc czekanie, aż się ktoś odezwie uważam za nieporozumienie. W końcu to ja się staram o robotę.

A "papierki"...Studiowała socjologie i w ramach poszerzania wiedzy chadzalam na politologie, kulturoznawstwo i politologie. Chciałam iść na dodatkową specjalizacje - dziennikarstwo. Wtedy mój profesor od prawa prasowego powiedział mi "Zostaw to Bilska, bo będziesz skażona". Dopiero po studiach zrozumiałam co miał na myśli ;)

pozdrawiam :)
Felka

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Robert S.:
Generalnie większość osób (piszących dziennikarzy/redaktorów), które znam to: ekonomiści, prawnicy, inżynierowie itp...którzy nie pracują w swoim (wyuczonym) zawodzie tylko zajmują się pisaniem na tematy z nim związane.

Właśnie, też szukam pracy związanej z redagowaniem czy adiustacją, ale ciągle widzę głównie to samo ogłoszenie w różnych wariacjach, że szukają "pomocników redaktora", którzy zajmują się sprzedażą, a przy tym muszą być specjalistami w jakiejś branży, aby pozyskiwać odpowiednich czytelników i autorów. Przy tym przeważnie wymagana biegła znajomość jakiegoś j. obcego. Mój kolega ze specjalności - studiów wydawniczych - też załapał się do pracy przy sprzedaży powierzchni reklamowej w pisemku i musiał nawiązywać kontakty z firmami z danej branży. Niewiele to ma wspólnego z opracowaniem tekstu, którego się obaj uczyliśmy.
Katarzyna S.:
Niecałe dziesięć lat temu byłam na praktykach w Ossolineum.
Redaktorzy, łącznie z dyrektorem, każdy osobno, tłumaczyli mi, na czym polega praca w wydawnictwie, na czym polega korekta, redakcja, pokazywali znaczki korektorskie... A ja każdemu powtarzałam, że kończę specjalizację edytorsko-wydawniczą i to wszystko (prawie) wiem.
Zdziwieni byli, że taka specjalizacja istnieje. Bo właściwie po co? ;)
Nie była ona dla nich żadną wartością dodaną!
Nawet polonistyka nie była plusem, bo u nich ludzie z różnymi tytułami pracowali.

Ale tam ponoć pracowali przedwojenni inteligenci, a w tamtych czasach każdy inżynier miał lepszą polszczyznę, niż dzisiejszy polonista. Tak mi opowiadał profesor, który też współpracował z Ossolineum i mówi, że dzisiejsze pokolenie po prostu nie dorówna już nigdy tamtym ludziom.Zbigniew Nowak edytował(a) ten post dnia 31.03.12 o godzinie 18:54

konto usunięte

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Właśnie, też szukam pracy związanej z redagowaniem czy adiustacją, ale ciągle widzę głównie to samo ogłoszenie w różnych wariacjach, że szukają "pomocników redaktora", którzy zajmują się sprzedażą, a przy tym muszą być specjalistami w jakiejś branży, aby pozyskiwać odpowiednich czytelników i autorów. Przy tym przeważnie wymagana biegła znajomość jakiegoś j. obcego. Mój kolega ze specjalności - studiów wydawniczych - też załapał się do pracy przy sprzedaży powierzchni reklamowej w pisemku i musiał nawiązywać kontakty z firmami z danej branży. Niewiele to ma wspólnego z opracowaniem tekstu, którego się obaj uczyliśmy.


Ja wiem z własnego doświadczenia, że czekanie, aż ktoś z ogłoszenia odpowie na naszą wiadomość nie ma wielkiego sensu (pewnie ze względu na moje na małe doświadczenie). Na początek, jeszcze na studiach, warto pisać do wydawnictw, które współpracują zdalnie na umowę o dzieło.

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Ktoś już mi odpowiedział... Ale sam przyznał, że jego firma głównie "pomaga" w pisaniu prac studentom, w dodatku działa w szarej strefie, choć w perspektywie ma legalizację :-) Jeśli zaś chodzi o pisanie do wydawnictw, to właśnie wspominany kolega napisał do wszystkich, jakie są we Wrocławiu. Nikt mu nie odpowiedział. Doszedł nawet do wydawnictwa założonego przez naszego profesora. Ten mógł mu osobiście odpowiedzieć na wykładzie, że nie planuje zatrudniania nikogo przez najbliższą dekadę. Ten brak popytu na korektę i redakcję zadziwiająco kontrastuje z żenującym poziomem językowym, a właściwie - niezrozumiałością wielu publikowanych tekstów. Najwyraźniej jednak nikt tam nie widzi potrzeby...

konto usunięte

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Nie ma się co łamać. Sama jeszcze do niedawna wpadałam w czarną rozpacz, a teraz nie wiem, w co ręce włożyć. Pisałam do wydawnictw w całej Polsce, ale wybierałam te, z którymi chciałabym współpracować.
Jest jeszcze inne rozwiązanie na początek: praktyki.

Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy

Monika Pasek:
Nie ma się co łamać. Sama jeszcze do niedawna wpadałam w czarną rozpacz, a teraz nie wiem, w co ręce włożyć.

Ale skąd ta zmiana? Czyżby to naprawdę było tak, jak pisali przedmówcy, że kiedy się człowiek sprawdzi u jednego wydawcy, to będzie polecany jego znajomym z branży?

No w każdym razie u mnie jeszcze nie nastąpił ten przełomowy moment...

Przy okazji - wczoraj w radiu była dyskusja o biznesie w Polsce i jakiś słuchacz zadzwonił i powiedział jakoś tak:

"Jestem przedsiębiorcą, a z wykształcenia filologiem i robiąc semantyczną wykładnię przepisów jestem w błędzie, bo okazuje się, że urzędy te słowa rozumieją inaczej."

- ech, gdyby można tym się zająć! Ja najbardziej właśnie chciałbym poprawiać teksty, które są ważne dla tysięcy przeciętnych ludzi. Bo jeśli będzie źle napisana powieść - to w sumie nikomu się krzywda nie stanie, tylko autor i wydawca się ośmieszą. A niejasno sformułowane teksty urzędowe... są przyczyną cierpień milionów istnień ludzkich.

Pewien prawnik tłumaczył mi, że np. słowa "zwłoka" i "opóźnienie" nie są synonimami, bo "po prawnemu" znaczą co innego, co pozwala "doić frajerów". To jest nie w porządku. Ktoś powinien pilnować, żeby zwykły "czytelnik" przepisów rozumiał je właściwie.Zbigniew Nowak edytował(a) ten post dnia 04.04.12 o godzinie 14:40

Następna dyskusja:

Dobre wydawnictwa




Wyślij zaproszenie do