Łukasz
M.
Redaktor, korektor,
copywriter -
eKorekta24.pl
Temat: Wydawnictwa a młodzi redaktorzy
Witajcie!Zaglądam na Wasze forum od jakiegoś czasu, ale do tej pory tylko się przyglądałem w milczeniu, śledząc z ciekawością co bardziej intrygujące wątki. Postanowiłem w końcu jednak się ujawnić, bo myślę, że to najlepsze miejsce, żeby dać upust goryczy...
Usłyszałem jakiś czas temu, że wydawnictwa potrzebują redaktorów i korektorów, że w gruncie rzeczy brakuje osób do pracy nad tekstem. Jestem świeżo po studiach, z trudem po paru miesiącach znalazłem pracę w branży (ale tylko e-booki). Szukam stale dodatkowych zleceń, a przez kilka miesięcy nie zrobiłem więcej niż 10 próbek. Długi czas wstrzymywałem się z tym, by pisać bezpośrednio do wydawnictw - wydawało mi się to dość namolnym, takim nachalnym zachowaniem. No ale na Wirtualnym wydawcu ogłoszeń jest tyle co kot napłakał, w moim rodzinnym (i obecnym) mieście - Elblągu - rynek wydawniczy praktycznie nie istnieje, więc koniec końców zdecydowałem się napisać do Trójmieskich wydawnict. Konkretnie do 7 większych i bardziej znanych.
I co? I nic. Polskie firmy (wszelakie firmy) mają jakąś głupą przywarę nieodpisywania na maile, jeśli coś nie leży w ich interesie. Nie szukamy akurat redaktora - to olać maila. Bo po co odpisywać, że nie potrzebujemy? Niech czeka i się martwi. Po co marnować minutę dla jakiegoś chłopczyny, który ma półroczne doświadczenie i pewnie i tak by oblał próbkę na pierwszym zdaniu?!
Jestem pełen goryczy zaledwie po kilku miesiącach obcowania z polskim rynkiem wydawniczym. Jestem niejako jego częścią, bo jedna uprzejma pani z Krakowa doceniła moją skrupulatność, nie patrząc na to, że nie mam doświadczenia, ale na to, jak wykonałem próbkę, mimo to z dnia na dzień rośnie we mnie wrogość do wydawców. Czemu liczy się wyłącznie doświadczenie (bo takie odnoszę wrażenie), a świeżo upieczony absolwent nie może nawet dostać szansy?
Nawet podczas miesięcznych praktyk nie chciano mi dać tekstu do próbnej redakcji. Latałem po sklepach i bibliotekach, a gdy upomniałem się w końcu o redakcję, to nawet mi jej potem nie sprawdzono, choć napomknąłem, że podczas porównania z gotową redakcją znalazłem w niej błędy. "Ależ niemożliwe. To znakomita pani redaktor, na pewno wszystko jest w porządku". A nie było. Drobiazgi, ale nie było...
Wybaczcie tego posta, ale myślę, że może tutaj znajdę jakieś wytłumaczenie, czemu tak, a nie inaczej traktuje się młodych ludzi. Bo ja tego nie rozumiem. Mam zapał i chęci do pracy i naprawdę oddaję się z pasją tekstom i literaturze w ogóle, a mimo to nikt nie chce mi dać szansy. Mój wiek, jak mniemam, przekreśla wszystko. Czy to właściwe postępowanie? Czy tak się szuka tych młodych i ambitnych, dla których Polska stoi otworem?
Nie wiem, czemu akurat piszę to wszystko tutaj i czemu w ogóle to piszę. Chyba nieco dałem ponieść się emocjom, bo w gruncie rzeczy chciałem tylko dać początek dyskusji o podejściu wydawnictw do młodych ludzi. Cóż, mam nadzieję, że nikt mnie nie wyklnie za to, że tak, bądź co bądź, generalizuję. Ale takie mam odczucia i nic na to nie poradzę.