Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: egzekucja długów

I znów szlag mnie trafił: "zapłacimy, jak tylko będziemy mogli". Oczywiście za robotę zrobioną już dawno, dla wydawnictwa, które wcale nie jest w tragicznej sytuacji finansowej. I co ja mam zrobić - wynająć prawnika? Założyć związek zawodowy? Jak sobie radzicie z tym ponurym aspektem freelancerstwa? Oczywiście jest tak, że nie chcę zrywać współpracy, ale wkurza mnie, że ja muszę dotrzymywać terminów, a oni niekoniecznie. Grrr...
Małgorzata Olszewska

Małgorzata Olszewska Redaktor, kierownik
projektów
wydawniczych,
dziennikarz

Temat: egzekucja długów

Ja miałam kiedyś podobny problem. Nie skutkowały przypomnienia, dobijanie się do redaktorów, księgowości, namolne słanie maili. No to przestałam się dobijać, czekałam spokojnie (?!;-)) na wypłaty, bo
nic się nie dało zrobić.

Jak sobie radzę? Do budżetu wliczam tylko pieniądze od regularnie
płacących zleceniodawców, a te nieregularne - jak już przyjdą -
traktuję jak miłą niespodziankę, a nie jako pewnik. Smutne, ale
prawdziwe.Małgorzata Olszewska edytował(a) ten post dnia 15.05.09 o godzinie 11:33
Aurelia Hołubowska

Aurelia Hołubowska redaktor, korektor -
wolny strzelec

Temat: egzekucja długów

Ja właśnie teraz mam taką sytuację - kolejny miesiąc czekam na pieniądze od wydawnictwa sporego, dość długo istniejącego na rynku, do tej pory wydawało się, że solidnego. Grzeczne przypomnienia, że termin płatności minął dawno temu, nie skutkują. No bo po co przejmować się jakimś freelancerem? Grrrr!
Więc podpisuję się pod pytaniem Dominiki: co robicie w takiej sytuacji? Firma wysyła wezwanie do zapłaty, a osoba prywatna? Bo czekania aż miłościwe wydawnictwo zdecyduje się rozwiązać sakiewką mam cokolwiek dość.Aurelia Hołubowska edytował(a) ten post dnia 15.05.09 o godzinie 15:38
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: egzekucja długów

Osoba prywatna również może wysłać wezwanie do zapłaty wynagrodzenia - w sytuacji gdy mamy podpisaną umowę. Jeśli umowa została zawarta ustnie - nie wiem jaka jest procedura, ale wydaje mi się, że taka sama - ustna czy pisemna umowa ma tą samą moc prawną - przynajmniej w świetle prawa polskiego.

Wyślij dwa razy, jeśli kasy wciąż nie będzie wyślij trzeci raz, ale tym razem z adnotacją o wniesieniu sprawy do sądu!
Ponoć skutkuje.Dorota Stępień-Góra edytował(a) ten post dnia 15.05.09 o godzinie 14:21
Katarzyna Kolowca-Chmura

Katarzyna Kolowca-Chmura coach, wydawca,
redaktor,
właścicielka
Pracowni
Edytorski...

Temat: egzekucja długów

Moje Pani, to jest małe piwo, bo "tylko" nie dostajecie wynagrodzenia, ryzykując stratą własnego czasu. Ja prowadzę pracownię edytorską, podzlecając prace redaktorom, korektorom, składaczom. Mam z nimi umowy, terminy, i staję na rzęsach, i tych terminów dotrzymuję. A wydawca niekoniecznie... Tak więc mało że nie dostaję na czas swoich pieniędzy, to jeszcze muszę z mężowskiej pensji robić wypłaty podwykonawcom, bo co ich obchodzi, że mi się wydawca spóźnia w przelewem -- nawet nie próbuję ich prosić o prolongatę, bo niby dlaczego. Efekt jest taki, że ja, mała mróweczka, kredytuję duże, czasem międzynarodowe koncerny wydawnicze, których siedziby przyprawiają o zawrót głowy -- na odświeżacz powietrza wydają na pewno więcej, niż mi wiszą.
Dominika Cieśla-Szymańska

Dominika Cieśla-Szymańska rzemiosło
artystyczne, praca u
podstaw

Temat: egzekucja długów

Katarzyna Kolowca-Chmura:
Szczerze współczuję. No tak, Pani jako firma może ich wpisać na listę dłużników etc, ale co z tego. Gdyby przynajmniej w przypadku opóźnienia płacili ustawowe odsetki. Ech.
Moje wydawnictwo odpisało, że mają kłopoty z odzyskaniem należności od dystrybutora i proszą o wyrozumiałość. No i tak. Wygląda na to, że żeby być freelancerem w tej branży, mężowska pensja jest jednak niezbędna :) Palenie opon pod sejmem też nic tu nie da. Hm, a może? :)

Moje Pani, to jest małe piwo, bo "tylko" nie dostajecie wynagrodzenia, ryzykując stratą własnego czasu. Ja prowadzę pracownię edytorską, podzlecając prace redaktorom, korektorom, składaczom. Mam z nimi umowy, terminy, i staję na rzęsach, i tych terminów dotrzymuję. A wydawca niekoniecznie... Tak więc mało że nie dostaję na czas swoich pieniędzy, to jeszcze muszę z mężowskiej pensji robić wypłaty podwykonawcom, bo co ich obchodzi, że mi się wydawca spóźnia w przelewem -- nawet nie próbuję ich prosić o prolongatę, bo niby dlaczego. Efekt jest taki, że ja, mała mróweczka, kredytuję duże, czasem międzynarodowe koncerny wydawnicze, których siedziby przyprawiają o zawrót głowy -- na odświeżacz powietrza wydają na pewno więcej, niż mi wiszą.
Małgorzata Olszewska

Małgorzata Olszewska Redaktor, kierownik
projektów
wydawniczych,
dziennikarz

Temat: egzekucja długów

Ja nie mam męża. Na razie pracuję na zlecenia w KRK, w niedalekiej przyszłości chcę przenieść się do Warszawy i tam robić to samo - chyba że wcześniej znajdę superpracę. To co, wygląda na to, że zanim zarejestruję działalność w skarbówce, powinnam najpierw zarejestrować siebie w biurze matrymonialnym?;-)
Dorota S.

Dorota S. małpa
człekokształtna

Temat: egzekucja długów

Albo znaleźć sobie bogatego wspólnika, dysponującego kapitałem w sytuacjach awaryjnych :D

konto usunięte

Temat: egzekucja długów

Moje Pani, to jest małe piwo, bo "tylko" nie dostajecie wynagrodzenia,

Niejasna dla mnie ta argumentacja. Jak nie ma wynagrodzenia, to nie ma nawet na to "małe piwo" ;).
ryzykując stratą własnego czasu.

A czas to pieniądz. Jabłkami nie opłacam kąta do spania, jadła i odziewku ;). Jak wynagrodzenia nie dostaję, to nie tylko tracę czas, ale i możliwość zjedzenia bułki z omastą na śniadanie ;)

;)Joanna Felicja Bilska edytował(a) ten post dnia 28.05.09 o godzinie 18:33

konto usunięte

Temat: egzekucja długów

Aurelia Hołubowska:

Cześć Aurelia :)

Możliwości jest wiele:
- przespacerować się do wydawnictwa (jesli jest w Twoim mieście) i warować, żądać spotkania z naczelnym, podśpiewując nie ruszać się z miejsca. Czynność taką powtarzać przez kilka dni, aż w redakcji na Twój widok zaczną zezować ;),
- zadzwonić do wydawcy wesoło pytając komu i na jaki adres wysłać wezwanie do sądu ws zapłaty, bo nie chce Ci się już prosić,
- przygotować wezwanie do zapłaty (dokument z adnotacją, że jeśli nie zapłacą w ciągu X dni, sprawę skierujesz do sądu) i wysłać pocztą tradycyjną za poręczeniem,
- każdego dnia wysyłać "pakiet" przypomnień; redaktorom, naczelnemu, paniom z księgowości. Słowem - komu się da. To najmniej kosztowne. Zaoszczędzisz na biletach i znaczkach ;). Odkryjesz za to w sobie naturę upierdliwca ;).

Pozdrawiam :)

p.s. Szlag trafia, gdy człowiek się napracuje, a potem musi błagać o pieniądze. Swoje własne...
Małgorzata Olszewska

Małgorzata Olszewska Redaktor, kierownik
projektów
wydawniczych,
dziennikarz

Temat: egzekucja długów

Dorota Stępień-Góra:
Albo znaleźć sobie bogatego wspólnika, dysponującego kapitałem w sytuacjach awaryjnych :D

Na jedno wychodzi ;-)))

a propos upierdliwych maili - stosuję i nic. Może za mało jeszcze odkryłam tej natury;)

konto usunięte

Temat: egzekucja długów

a propos upierdliwych maili - stosuję i nic. Może za mało jeszcze odkryłam tej natury;)

może maili za mało? :)
a natura... przyjdzie, przyjdzie :)))
Magdalena Cicha-Kłak

Magdalena Cicha-Kłak redaktor wydawniczy

Temat: egzekucja długów

Więc takie opóźnienia to norma?...

Ja znam sprawę z obu stron, bo nie tylko pracuję jako redaktor na zlecenie, ale też sama zatrudniam (nie tylko) redaktorów. Dla mnie norma to rozliczyć się z zatrudnianą osobą, jak tylko dostanę wykonaną pracę (podpisujemy stosowny rachunek, ja oddaję go do księgowości, księgowość płaci w ciągu 7 dni). Oczywiście, od niecierpliwych dostaję niekiedy maile tuż po oddaniu pracy. Wtedy tłumaczę "mamy 7 dni". Czasem księgowości zdarzają się opóźnienia z powodu nawału pracy, nie dłuższe jednak niż kilka dni. Wtedy - jeśli redaktor dopytuje, co z jego pieniędzmi - idę do księgowości, wyjaśniam, naciskam, żeby przelewu dopilnować, i wysyłam zainteresowanemu informację, kiedy może spodziewać się wzrostu środków na koncie.

Samej jednak - jako redagującej na zlecenie - zdarzyło mi się czekać kilka miesięcy po zakończeniu pracy najpierw na umowę, potem na pieniądze, które dostałam po napisaniu maila z informacją, że zwrócę się o pomoc do prawnika. Teraz też czekam, aż ktoś się do mnie odezwie w sprawie zapłaty za dużą redakcję...

I jeszcze drażni mnie, kiedy piszę do osoby, z którą byłam w kontakcie podczas redagowania, a ona na to "ja się tym nie zajmuję, proszę się zwrócić do... (np. księgowości)". Bo chyba byłoby dobrze, gdyby redaktor prowadzący czuł się odpowiedzialny za całość projektu, nawet jeśli nie wszystko robi w nim sam. Ale może to tylko mój idealizm?...Magdalena Cicha edytował(a) ten post dnia 29.05.09 o godzinie 12:29

konto usunięte

Temat: egzekucja długów

Cud Dziewczyna :)
Oczywiście, od niecierpliwych dostaję niekiedy maile tuż po oddaniu pracy.

Może mają niemiłe doświadczenia i wolą dmuchać na zimne? ;)
Ale może to tylko mój idealizm?...

Czy może raczej etyka zawodowa? :)

pozdrawiam,
F
Małgorzata Olszewska

Małgorzata Olszewska Redaktor, kierownik
projektów
wydawniczych,
dziennikarz

Temat: egzekucja długów

Joanna Felicja Bilska:
Czy może raczej etyka zawodowa? :)


Zgadzam się, etyka:) aż miło słyszeć. Mnie się jeszcze zdarzył siedmiodniowy termin płatności, ale wszystko przede mną;)
Robert S.

Robert S. Ekspert finansowy -
kredyty,
ubezpieczenia,
inwestycje

Temat: egzekucja długów

Mnie płacę ale i ja płacę. Zazwyczaj księgowość płaci jeszcze przed wysyłką do Czytelników, ale w umowie jest info, że ma na to 14 dni od daty publikacji no i niecierpliwi potrafią napisać x razy - "kiedy będą pieniądze" pomimo tego, że płatność zawsze dostają terminowo (czasem nawet za wcześnie) ;-)

Problemy były też z płatnościami za numer styczniowy. Niektórzy autorzy byli wręcz oburzeni, że dostali pieniądze przed świętami (w grudniu)! A oni chcieli już w nowym roku, bo podatek niższy...TRudno wszystkim dogodzić.
Aurelia Hołubowska

Aurelia Hołubowska redaktor, korektor -
wolny strzelec

Temat: egzekucja długów

- przespacerować się do wydawnictwa (jesli jest w Twoim mieście) i warować, żądać spotkania z naczelnym, podśpiewując nie ruszać się z miejsca. Czynność taką powtarzać przez kilka dni, aż w redakcji na Twój widok zaczną zezować ;),

Felicja, jesteś niemożliwa :) Poplułam monitor, wyobrażając sobie tę scenkę :)
Magdalena Cicha-Kłak

Magdalena Cicha-Kłak redaktor wydawniczy

Temat: egzekucja długów

Joannie Felicji i Małgorzacie dziękuję za miłe słowa. :) Etyka zawodowa? Może i tak, ale to duże słowa. :) Dla mnie to zwykła rzetelność w pracy. I przekonanie, że 1) w miłej atmosferze przyjemniej się pracuje - i temu, kto zarabia, i temu, kto płaci; 2) dobrych współpracowników trzeba cenić, bo wbrew pozorom wcale o nich nie tak łatwo. :) Choć jak dostaję - niezmiennie ku memu zaskoczeniu - maile ze specjalnymi podziękowaniami albo gratulacjami, to myślę sobie, że może to - ta rzetelność - rzeczywiście takie zwyczajne nie jest. A szkoda! :)

konto usunięte

Temat: egzekucja długów

Z jednej strony nóż się w kieszeni otwiera, gdy czekam na swoją "wypłatę", ale mam też doświadczenia w sytuacji, kiedy odgórnie jest decydowane komu zapłacić (bo np. sytuacja firmy wcale różowa nie jest, bo drukarnia domaga się całej opłaty z góry, kolporter płaci dopiero po dwóch miesiącach sprzedaży, a sieć księgarń nie płaci w ogóle, bo ... Nie wiadomo dlaczego. Bo może nie płacić. Bo jak książki nie ma u nich, to nigdzie jej nie ma, więc wydawca nie zaryzykuje egzekucji długów...).

Wtedy - o smutna dolo redaktora - jakże tu być uczciwym, a jednocześnie powiedzieć, że nie mam wpływu na to "kiedy", bo nie wiadomo, kiedy będzie za co. Mogłam chodzić, kombinować, przesuwać szefowi papierki na biurku, ale razem ze mną chodziło tak kilku innych redaktorów. Jedyny efekt jaki udało się nam osiągnąć to bałagan w dokumentach prezesa i bezpowrotne zaginięcie dwóch faktur...

Pozostaje wtedy tylko pozazdrościć redaktorom, którzy wpływ mają.
Bo nie ma nic gorszego niż usłyszeć od autora: Ja bym zrobił, ale jak znowu mam czekać na pieniądze, to wolę nie.

konto usunięte

Temat: egzekucja długów

Kilka dni temu znajomy powiedział, że wydawnictwo, z którym współpracuje od ponad 10 lat, od 5 miesięcy zalega z zapłatą. Jednocześnie, w ciągu tych miesięcy, zlecano mu inne zadania. Ostatnio przestał je brać, a zaczął żądać zapłaty. Wtedy usłyszał, że jeśli będzie naciskał, to może już nigdy nie dostać zlecenia. To się nazywa wzmocniony przekaz :/



Wyślij zaproszenie do