Temat: Słabe zarobki w ochronie- jakia jest tego przyczyna?
Leszek Grzyb:
Dobrze Grzegorz prawisz, też mam takie zdanie. Niestety w firmach jest duuuużo inaczej. Jak się postawisz to wypad z obiektu inna firma przyjdzie i to zrobi...
Sądzę... e nie, nie sądzę. Robię. Robię w taki sposób, że ochrona działa, ma się dobrze i nie ma stawek pogańskich. Tylko jest to skutkiem:
1. precyzyjnej identyfikacji zakresu działania, charakteru obiektu, co jest podstawą do punktu 2.
2. prawidłowej analizy zagrożeń (na podstawie pkt 1 i identyfikacji procesu) - a nie przepisania listy z metodyki KGP
3. wypisania zadań dla ochrony, na podstawie analizy zagrożeń i takież ułożenie organizacji, żeby była adekwatna.
Z reguły jestem w stanie na moim planie ochrony lub takim, który jest robiony na moich konsultacjach, wyciągnąć stawkę ochrony nawet do 30% w górę i to bez szczególnego nacisku - samo uzasadnienie biznesowe (czytaj kasa w oszczędzaniu strat i zabezpieczenie ryzyk produkcyjnych/usługowych). Tylko tam jest masa szczegółowych procedur, uprawnień i wymogów szkoleniowych dla PO. PO są zdecydowani, skuteczni i się nie pierniczą w tańcu. A już na pewno nie szukaja sobie przyjaciół wśród pracowników zleceniodawcy.
Niestety jak jest obiekt prywatny to klient zapisze w umowie drobne prace porządkowe i dupa blada, trza robić albo unieść się honorem i trawę wcinać, bo konkurencja z chęcią weźmie obiekt po marudzie, który zgodnie z prawem chciał działać.
A czyja to wina? Może jednak ochrony, która uzasadniać chce swoje istnienie sukcesami na poziomie 5-10 czasem 15% nakładów na ochronę? Zabezpieczenie musi byc adekwatne, w tym kosztowo. Ochrona fizyczna ma się "uzasadnić". A tak w dzisiejszych czasach, kosztowe uzasadnienie ochrony - 70 tys wykrytych kradzieży rocznie... Godnie ktoś by powiedział, ale przy nakładach na ochronę rzędu 80-120 tys miesięcznie???? No bez jaj. 70000 ma uzasadnić trzymanie ochrony na poziomie ponad 1.000.000 rocznie???? I to tylko do patyka i kradzieży raz na jakiś czas???
A po obiekcie hulam i widzę: Uszkodzona lampa - szukam w incydentach ochrony i jest... znaleziono tę lampę. Ale brak jest informacji, kto, kiedy czy podjęto działania. uszkodzone hale, płoty... Wiadomo, różnie kierowcy jeżdżą. Ale czemu ochrona tego nie wykryła, nie interweniowała, nie zrobiła kwitów? Zwłaszcza, że takie incydenty się grupują w określonym miejscu - ale nikt nie zmieni organizacji ochrony, żeby wykryć choć kilku sprawców i z OC sieknac.
Szkody likwidowane są z... polisy zleceniodawcy. Innymi słowy, ochrona opłacana po 80-120 czasem nawet 150 tys miesięcznie, szkody na obiekcie rzędu 300, nawet 500 tys rocznie, ale nie tylko z kradzieży, tez własnie z rozmachu i fantazji kierowców - własnych i obcych. Ale... ochrona nie tylko tego nie wyłapuje, żeby ujawnić sprawcę i sprawę pociągnąć. Nie reaguje, bo... jest tylko od kradzieży. To słowa wielu szefów firm, z którymi gadam w trakcie audytów.
I dziś, po 5 latach audytów w komercji (wcześniej to była rządówka i samorzadówka) jestem już PEWIEN. Ochrona nie wie po co jest na obiektach (w 90% badanych przypadków i dotyczy to zarówno wielkiej piątki jak i małych, lokalnych, podobno "specjalizowanych"). Zawęża swoje działania do reakcji na kradzieże i bliżej niedookreśloną prewencję tudzież napadu (których w danym rejonie nie odnotowano przez ostatnie 5 lat), ale w odniesieniu do strat kilkukrotnie mniejszych niż koszt samej ochrony. Więc co się dziwić, że stawki coraz niższe, a zadania dopisywane coraz bardziej kretyńskie?
Pomijam już tak szerokie wyjście, jak konsultacje z szefami produkcji, paniami z marketingu, szefami utrzymania ruchu czy innymi. I znalezienie krytycznych punktów procesów klienta, które wręcz WYMAGAJĄ działania i nadzoru ochrony (strefy szczególnego nadzoru, lotne punkty kontroli bezpieczeństwa, zależne od toku produkcji, spedycji, rodzaju transportu - np adr). Bo do tego to jeszcze dłuuuuga droga, żeby zrozumieć.
I ostatnie, co się rodzi. Czy klienci mają kasę na bezpieczeństwo?
Cóż... jestem w trakcie 5 audytów (każdy od 30 do 90 dni), 2 kolejne są już uzgodnione, mam w toku zdaje się 3 konsultacje w zakresie tworzenia systemu ochrony, plan działań na najbliższe pół roku, a... już w toku negocjacje na kolejne 2-3 roboty. Na każdy audyt 3 do 5 audytorów. Na konsultacje - co najmniej 2 plus moi eksperci za plecami (17) Niektóre zamówienia na szkolenia są już nawet na wrzesień. W tym, dla wyższej kadry kierowniczej.
Więc czy kasa jest - tak, jest. Klient chce płacić. Tylko chce mieć usługę dla niego adekwatną. Chce wiedzieć, za co płaci. Chce mieć pewność, że jak coś rypnie, a nie będzie to włamanie, czy kradzież, to ochrona doskonale sobie poradzi. A nie powie - panie my nie jesteśmy od tego, nie mamy procedury, nikt nas nie szkolił.
A wybór... cóż, to wybór firm. Czy chcą robić wszystko i walczyć z największymi (na co szans nie mają - efekt skali zabija) czy np specjalizować się w określonej robocie, ale robić ja perfekcyjnie, na doskonałych procedurach z własnym systemem nadzoru nad dokumentami, zapisami i chodzące w pętli Deminga.
Grzegorz K. edytował(a) ten post dnia 03.03.12 o godzinie 11:35