Temat: Wrocław wygrał Expo?
Jakub: nie wiem czy wygrała polityka informacyjna samorządu. Wiem, że do sukcesu potrzeba czasami przekroczenia pewnej niewidzialnej masy krytycznej. A we Wrocławiu wystartowano w 1989 od wizerunkowego 0, a masa (zostańmy już przy tym szerokim pojęciu) rośnie w tym mieście systematycznie. Jest to możliwe dzięki wielu czynnikom, m.in. również dobrej polityce lokalnej do której ludzie mają zaufanie. Ta ostatnia, to jeden z tych powodów, dla których władze centralne (niezależnie od pochodzenia partyjnego) nie darzą miasta przesadną sympatią. Rezulataty mamy na dłoni (nie do końca wierzę w nieudolność - wybory Miss World w Warszawie udało się nagrać, prawda?). Wnioski - bo to chyba na nie najwyższa pora - nasuwają mi się dwa:
- szwankuje w Polsce mechanizm "feudalny" na linii centrala - samorządy, który nieźle sprawdza się w wielu krajach świata. Mam na myśli owo "paternalistyczne" popieranie projektów samorządowych przez rząd - w miejsce myślenia że to nasz wspólny sukces, mamy myślenie politykierów. Że wizerunkową śmietankę za sukces spije kto inny, więc prawdopodobieństwa sukcesu nie należy przesadnie podnosić (a nuż polityk lokalny znów stanie się konkurentem o głosy w wyborach krajowych?). Dramat. Weźmy już raczej przykład z Koreańczyków.
- Wrocław nie wygrał, ale pracuje. Kto się boi tego typu porażek, nie wygra nigdy. Oprócz wsparcia dyplomatycznego, za mało było pieniędzy i cwaniactwa (to w celu wygranej - patrz patent z przyjmowaniem nowych członków do BIE). Ale jedno i drugie są pewnie kwestią czasu, lat...