Jakub
J.
Public Relations |
Social Media
Temat: Nadwrażliwość Piarowca
Jakiś czas temu, jeden z moich przyjaciół polecił moją osobę, znanej agencji PR z Warszawy. Ta dość szybko po analizie mojego doświadczenia z przesłanego CV, zaprosiła mnie na rozmowę. W zwyczaju mam, iż kiedy tylko na rynku pojawia się nowa firma z branży, to staram się „podpatrzeć” jej poczynania nie tylko w kwestii oferowanych usług, czy też sposobie zdobywania klienta, ukierunkowanie się na dany segment, ale również to, w jaki sposób ona sama kreuje swój wizerunek. Tego typu zachowanie z mojej strony jest też rzeczą naturalną w momencie przygotowanie się do rozmowy kwalifikacyjnej. Niemniej jednak- idąc dalej. Na stronie agencji znalazłem trzy błędy ortograficzne. Żartując, przypominam sobie, iż w szkole podstawowej za taką ilość dostawało się lufę. W korespondencji tuż przed samym spotkaniem poinformowałem o znajdujących się na stronie błędach dodając przy tym inne uwagi na temat funkcjonowania ich wizytówki. Oczywiście z góry zaznaczyłem, aby nie traktować moich uwag, jako stwierdzeń obraźliwych, bo nie w tym celu kieruje swoje spostrzeżenia. Zmiany zostały naniesione po trzech dniach ( czy to późno, nie mnie już jest to oceniać). W każdym bądź razie oficjalnie nie otrzymałem przychylnej oceny, co do ewentualnej współpracy. Oficjalnym powodem były kwestie finansowe. Tym, o którym dowiedziałem się od mojego przyjaciela był fakt, iż zwróciłem uwagę „przed czasem”, co w pewien sposób zawstydziło i uraziło potencjalnego pracodawcę. Poruszając podobne zagadnienia i problematykę zarówno ze znajomymi dziennikarzami, jak również specjalistami od PR chciałbym się zapytać czy faktycznie nadwrażliwość Piarowca przy subtelnym zwróceniu uwagi o popełnionym przez niego błędzie jest aż tak duża. Czy środowisko PR jest otwarte na krytykę z każdej strony czy tylko od strony dziennikarzy, gdzie w razie czego prześlę odpowiednie sprostowanie z wylewami skruchy...:)