konto usunięte

Temat: Artykuł o materiałach budowalanych

Jestem ciekaw waszego zdania na temat tego artykułu dotyczącego materiałów budowlanych

Na jednym ze spotkań w grupie lekarzy, bioenergoterapeutów, naturoterapeutów, uczestniczyłem w dyskusji na temat różnic pomiędzy wibracjami a wirusami. Okazało się, że nie ma żadnej. Dla medycyny tradycyjnej to wirus, a dla energoterapeuty to odpowiednia wibracja. Tożsamość ta jest bardzo ważna. Jedni i drudzy pomagają ludziom w doprowadzeniu organizmu żywego do harmonii wewnętrznej, a wiec do zdrowia. Lekarze mówią o przyczynie choroby, a naturoterapeuci o rozregulowanej wielopoziomowości, ale kiedy te dwie grupy zaczynają dyskutować o łańcuchu pokarmowym, to zaczynają od śmierci organizmu. Później następuje zgoda, co dzieje się dalej z nieżyjącymi już strukturami organicznymi.

Od pierwszej sekundy martwy już organizm zmienia swoja strukturę DNA. Jego łańcuch genów ustawia się na unicestwienie tkanek i ciało sygnalizuje (przez wibracje o odpowiedniej częstotliwości lub jak kto woli przez wirusy), iż jest gotowe stać się posiłkiem dla bakterii. Jest to właściwy sygnał w na poziomie bardzo subtelnym, który można przetłumaczyć „jest jedzenie, jest jedzenie”. Następnie bakterie przez wniknięcie w ciało zmieniają jego energetykę wibracyjną i zapraszają do stołu pleśnie, te z kolei proszą w ten sam sposób grzyby, dalej następuje rozkład, bo grzyby przygotowały doskonały pokarm dla małych robali, a one przygotowują ucztę dla padlinożerców itd. itd. Ta naturalna kolej rzeczy istnieje od tysięcy lat i bardzo dobrze bo trudno sobie wyobrazić, jak byśmy żyli na naszej kochanej Ziemi gdyby na niej zabrakło łańcucha pokarmowego.

Druga opowieść zaczyna się w piwnicy mojego domu, późnym latem, na początku jesieni. Wtedy to przynosi się z piwnicy, słoiki i weki, do kuchni, aby nałożyć w nie domowe delicje na zimę. Chcę świadomie pokreślić, że żona moja jest wyjątkowo uczulona na dokładne umycie słoików wysuszenie ich i szczelne zakręcenie. Słoiki tak przygotowane stoją kilka miesięcy na półce i takie właśnie szklane pojemniki przyniosłem do domu. Z wierzchu zmyliśmy kurz i zaczęliśmy odkręcać w mniemaniu, że nalejemy świeżo zrobione powidła i koniec pracy a tu zaskoczenie. Po odkręceniu w słoikach w ich wnętrzu czuć było stęchliznę. Dlaczego???

Myślę, że w słoikach tych była zamknięta jakaś część łańcucha pokarmowego, mikroorganizmy jak np. maleńkie roztocza lub inne żyjątka niedostrzegalne gołym okiem dostały się do ich wnętrza i po jego umyciu a przed zakręceniem, tam już zostały. Te maleńkie organizmy już były martwe gdy odkręcaliśmy pojemniki, a ich genetyka nadawała „jest jedzenie, jest jedzenie…”. Przez nasz zmysł powonienia objawia się to jako zapach stęchlizny.

Bakterie przebywały, dowód tego faktu to kurz na słoikach przyniesionych z piwnicy. W pomieszczeniu gdzie stały słoiki nikt nie chodził częściej niż raz na tydzień. A jednak pokryły się kurzem. Kurz to zgromadzone różne bakterie. Połączyłem te dwie informacje. Zadałem sobie pytanie: A co by się stało gdybym ja, obłożył bym się takimi słoikami czyściutkimi tylko szczelnie zakręconymi? Uważam, że wibracja z wnętrza pojemników wzywała by swoim rodzajem drgania, bakterie. ale one nie mogąc przeniknąć szkła zostały by na nim, po drodze trafiły by na moje ciało. Z bakteriami organizm mój radzi sobie w pierwszej kolejności przez podniesienie temperatury ciała i w ten sposób niszczy bakterie. Tak jest np. przy katarze, grypie, albo innej infekcji. Oznacza to, że ja byłbym chory. Jest pewne, że tak się stanie, gdybym to zrobił.

Zastanawiam się będąc architektem, i ponosząc pełną odpowiedzialność za dom który zaprojektuje w wiec za zdrowie ludzi mających zamieszkać w tym domu, ludzi którzy mi zaufali zlecając jego opracowanie i często wykonanie, czy mogę zastosować materiały budowlane z zamkniętą pustką powietrzną jak np. pustaki ceramiczne czy stropowe lub ścienne betonowe płyty otworowe. Czy tylko ja mam takie problemy? Czy koledzy po fachu projektanci, mają podobne przemyślenia, kiedy projektują budynki z takich właśnie materiałów budowlanych i mogą je nazywać zdrowymi materiałami? A gdy podejmują decyzje o zlikwidowaniu zbędnych kanałów dymowych w murach, po założeniu centralnego ogrzewania, w modernizowanym domu, są świadomi, że należy takie kanały odpowiednio przygotować do dalszej eksploatacji ?

Czy zastanawiają się, jak działają na zdrowie ludzi wszelkie zamknięte w czasie murowania pustki powietrzne? Czy tylko ja jestem takim projektantem, który otrzymuje reprymendy od inwestorów za wyolbrzymianie wg nich nieistotnych spostrzeżeń. Ze te moje spostrzeżenia nalezą do świata magii ? Ja w swoich opracowaniach projektowych nie wyrażam zgody na zamknięcie pustej przestrzeni w murach domów mieszkalnych. I staram się przekonać inwestora dlaczego tak powinno być i wierzę że jest tak w każdym zawodzie. Czy lekarz poda truciznę choremu bo o to prosi?

Producenci prześcigają się w wymyślaniu nowych materiałów dla budownictwa. Przed sprzedażą zmuszeni są otrzymać obowiązujące w Polsce „Świadectwo Dopuszczenia do Powszechnego Stosowania…” ich materiałów w budownictwie, za wcale nie małe opłaty, które muszą zapłacić za prawo do ich dystrybucji. I sprzedają. Czy, świadectwo dopuszczenia do stosowania w budownictwie materiałów budowlanych zwalnia nas architektów projektantów z moralnego obowiązku i odpowiedzialności za ich właściwe zastosowanie - umiejscowienie ich w odpowiednim rodzaju budowli?

Jak temu zjawisku zapobiec? Przerwanie wibracji śmierci w zamurowanych pustych przestrzeniach jest możliwe wtedy, gdy dopuści się bakterie do łańcucha pokarmowego aby zrobiły swoje. Wystarczy doprowadzić powietrze do zamkniętej pustki, chociaż dwoma otworami. Zalecenia w projektowaniu stropodachów są takie, aby puste zamknięte przestrzenie powietrzne wentylować otworami z dwóch stron budynku o sumarycznym polu ich przekroju równym 1/2000 powierzchni pustki wentylowanej.