Temat: Lipcowy Marketing & more
Dobry kawał z mięsa
Magdalena Rydzik
Reklama dobrze wypieczonej półtuszy ma być jak życiowa partnerka – atrakcyjna i dowcipna. Tymczasem w promocji mięsa wieje nudą i obciachem…
Nie jesz mięsa, masz lepszy seks – głoszą wegetarianie, ale jak „wsuwasz” kotlety, to masz lepszy humor – odgryzają się miłośnicy świńskich przysmaków. Nic przecież tak nie wprawia w dobry nastrój jak rozczulająca myśl o pieczonym indyku, kurczaku czy prosiaku. Marketingowcy zalecają więc promowanie mięsnych półtusz kawałami na temat pożeraczy kotletów.
W 2003 R. AGENCJA PUBLICIS otrzymała nawet nagrodę Effie za dowcip w kampanii Indykpolu. W słynnym spocie telewizyjnym dziennikarz relacjonował przebieg procesu w tak zwanej sprawie grupy z Tłuszcza. Na sali sądowej wrzało, bo Cielęcina przysłał zwolnienie, a Wołowina się wściekł. – W ten humorystyczny sposób przekazaliśmy bardzo istotne informacje o wyższości mięsa białego nad czerwonym – tłumaczy Adam Miecznikowski, deputy managing director agencji Publicis. Jego zdaniem branżę mięsną bardzo trudno przekonać do humorystycznych wyskoków, dlatego w promocji kiełbasianych marek panuje nuda. – To są firmy o bardzo tradycyjnym podejściu do komunikacji. Otrzymaliśmy Effie, bo Indykpol zwiększył swoją rozpoznawalność. Humor zadziałał i wygenerowaliśmy wzrost sprzedaży – dodaje.
Wcześniej firma próbowała z reklamą tradycyjną, czyli rodziną przy stole. Nie przebiła się ona jednak przez szum informacyjny. Za przykładem Indykpolu poszła rok temu firma Pamapol. Na billboardach kampanii mięsnego producenta piłkarze trzymali się za przyrodzenia, promując „Pulpety w jednym słoiku”, na innym plakacie pan trzymał za nogę panią w „Gołąbkach w jednej puszce”, a na kolejnym starsi panowie na plaży pokazywali bicepsy w „Klopsach w jednym wydaniu”. – Trudno powiedzieć, czy zwiększyliśmy dzięki temu sprzedaż, ale na pewno kampania wzbudzała śmiech – kwituje Michał Adamczyk z działu marketingu Pamapolu.
Więcej:
http://www.marketingandmore.pl/artykuly10/article/12/d...