Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Wartościowa sztuka, w tym poezja, niejednokrotnie obok zachwytu i aprobaty, wywoływała tzw. "święte oburzenie", czyli powszechną dezaprobatę. Różne były i są tego powody: obyczajowe, religijne, polityczne, etyczne, towarzyskie. Dezaprobata może dotyczyć zarówno treści, jak i formy. W każdym społeczeństwie istnieją pewne kulturowe tabu, obszary
i tematy objęte szczególnym szacunkiem, i każde ich naruszenie - co często czynią artyści - staje się zapalnikiem wybuchu zgorszenia i niezadowolenia. Podobnie szokować, oburzać
i gorszyć może forma dzieła sztuki, jego środki wyrazu, stylistyka. Jednak, jak pokazuje historia sztuki, takie wykroczenia poza przyjęte i obowiązujące normy i wzorce często staje się siłą napędową twórczości artystycznej, kreuje nowe zjawiska, style, kierunki etc.

Myślę, że podzielenie się w tym miejscu informacjami o takich znaczących utworach poetyckich, które kiedyś szokując odbiorców i wywołując "święte oburzenie", z czasem zostało odczytane jako dzieło wartościowe i zapisało się na trwałe w historii literatury. Zresztą, nie chodzi tu tylko o te na trwałe zapisane, wiele dzieł szokowało, ale poszło też
w zapomnienie, co nie znaczy, że nie warto ich niekiedy odkurzyć i przypomnieć.

Wiersz, którym chciałbym otworzyć ten temat, przyszedł mi na myśl pod wpływem przypomnianego właśnie przez Anię Bielawską rosyjskiego poety Władysława Chodasiewicza. W 1992 roku Zbigniew Herbert opublikował w swoim zbiorze "Rovigo" wiersz pt. "Chodasiewicz", który został odczytany jako pastisz, ale nie na zapomnianego poetę rosyjskiego polsko-żydowskiego pochodzenia, epatującego w latach międzywojennych zarówno swoim ekstrawaganckim stylem życia, jak i kontrowersyjną twórczością, ale jako aluzyjny portret nieomylnego i nietykalnego Mistrza - samego Czesława Miłosza. I właśnie ten fakt, takie odczytanie ukrytego sensu utworu, wywołało w polskim środowisku literackim "święte oburzenie".


Zbigniew Herbert

Chodasiewicz


Mój znajomy z antologii rymujących Słowian
(nie pamiętam jego wierszy lecz pamiętam że tam była wilgoć)
swego czasu nawet sławny a za sławą umiał się uwijać
nic w tym złego ale jaka była jego entelechia
odpowiemy był hybrydą w której wszystko się telepie
duch i ciało góra z dołem raz marksista raz katolik
chłop i baba a w dodatku pół Rosjanin a pół Polak

Na początku i na końcu jego sztuki jest zdziwienie
że urodził się że zaistniał Chodasiewicz pod gwiazdami
gorzej było już z innymi zdziwieniami
z tożsamością ze wspólnotą z korzeniami
sam nie wiedział kim był - Chodasiewicz
i przez wszechświat od narodzin aż do zgonu
na wzburzonej fali płynął na kształt glonu

Pisał wiersze Chodasiewicz raz przepiękne a raz złe
te ostatnie także mogą się podobać
jest w nich wszystko co być musi - melancholia
patos liryzm doświadczenie groza

czasem wielki płomień z niego bucha
nad wieloma jednak ciąży duch sztambucha

Chodasiewicz pisał także prozą - żal się Boże
o dzieciństwie a to było nawet ładnie
lecz przykładał się przesadnie do zagadnień
Swedenborga godził z Heglem i czort wi co
był jak student który czyta w kółko parę książek niedokładnie

Był z natury emigrantem tak jak ktoś
rodzi się powiedzmy draniem świętym lub artystą
sam szaraczek drugostolny miał krewnego
ten z kolei był baronem lub kimś koło tego
mówił tedy o nim Chodasiewicz bardzo ciepło
i podziwiał jego fumy jego skłonność do zadumy
że tak tworzył po francusku żył w Paryżu miał kochanki

Emigracja jako forma egzystencji rzecz ciekawa
bez przyjaciół i bez krewnych pod namiotem
żyć bez sankcji obowiązków każdy przyzna
że na barkach ciąży nam ojczyzna
mroczne dzieje atawizmy rozpacz
znacznie lepiej w lustrach żyć bez trwogi
Mereżkowski gada przez sen Zinaida pokazuje ładne nogi

Wreszcie umarł Chodasiewicz w jakimś stanie Oregonie
za górami za lasami całkiem umarł
i ogarnął jego ciało silne wielki tuman
jego rechot rymowany zza obłoków

z tomu „Rovigo”, 1992Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.07.09 o godzinie 20:50
Zofia Szydzik

Zofia Szydzik wolna jak wiatr -
emerytura

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Babie lato


Obrazek


Piszesz Ryszardzie o sztuce jako o całości, natomiast odniosłeś się konkretnie do poezji, jeżeli pozwolisz, dam przykład inny. Dotyczy tego samego problemu, ale w malarstwie J. Chełmońskiego, które to swoim realizmem oburzało ówczesnych miłośników i krytyków malarstwa. Ten fakt historyczny opisała Małgorzata Karolina Piekarska – dziennikarka TVP i pisarka, cytuję fragment jej wypowiedzi :

" (...)Za dużo życia
Kiedy na drugim roku studiów w Monachijskiej Akademii wystawił po raz pierwszy swój obraz na widok publiczny Józef Chełmoński, widzowie osłupieli ze zdumienia. Obraz olejny pt. Dziewczyna w saniach przedstawiał step zawiany śniegiem i pożłobiony w koleiny. Na tle takiego oryginalnego - skromnego krajobrazu rozpędzone konie, prawie nie dotykając kopytami śniegu, ciągną sanie, w których widać rozmarzoną jasną twarz dziewczyny. Oniemieli monachijczycy, nie przywykli do takich obrazów. W prasie napisano, że obraz piękny, ale ... stanowczo za dużo w nim życia. Przerażała ta dzikość i żywiołowość bijąca z obrazu młodego malarza. Ale i tak od razu Chełmoński stał się tam sławny.

Nieprzyzwoite, gołe i brudne stopy

Jednak w Warszawie jego obrazy nie podobały się . Wysłane na wystawę do Zachęty „Babie lato” zostaje uznane za ... nieprzyzwoite. Przecież dziewczyna ma stopy gołe!!! Mało tego! Brudne!!! Ale to nic! Te gołe i brudne stopy bezczelnie wpycha widzowi pod nos! Leży w niedbałej pozie! Tego nikt nie powiesi w salonie! Jedyny Prus wskazał na prawdę zawartą w obrazie i napisał: „Dziewczynina wiejska przewracając się po trawie, łapie pajęczynę. W dali łąka równa jak stół, taka właśnie jakich u nas najwięcej; na łące stado szkap, między stadem zaś a dziewczyną czarny wiejski pies z podniesionym do góry uchem. To niby wszystko i nie wszystko: pies bowiem jest już taki pies psi, że aż się chce na niego zagwizdać, a dziewczyna jest już taka rzetelna wiejska dziewczyna, że aż chce się ... powiedzieć: - Pilnowałabyś tam lepiej bydła, a nie sprynce stroiła, bo jak przyjdzie gospodarz, to cię tak sękatym batogiem wykropi, że aż wrzaśniesz!”

Psy pomieszane z końmi

W związku z niepowodzeniem Babiego Lata wśród publiczności obraz „Wyjazd na polowanie”, Zachęta także odrzuciła. Napisano do malarza, że obraz przedstawiający cztery psy i jednego konia nie został przyjęty. Józef Chełmoński odpisał wprawdzie, że obraz ów przedstawia cztery konie i jednego psa, ale kto by się tam przejął zdaniem jakiegoś malarzyny. Przecież w Zachęcie zasiadali znawcy."(...)

W obecnej dobie malarstwo J. Chełmońskiego - to arcydzieła !Zofia Szydzik edytował(a) ten post dnia 10.07.09 o godzinie 19:59
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Zosiu, wspomniałem tylko o sztuce, aby nie wyrywać poezji zupełnie z jej bliskiego kontekstu, ale ponieważ spotykamy się tu przede wszystkim dla poezji i aby o niej mówić, siłą rzeczą, na niej się skoncentrowałem. Oczywiście masz rację, że kwestie społecznego odbioru, które tu jedynie zasygnalizowałem, dotyczą również innych dziedzin: malarstwa, muzyki, teatru, filmu i zapewne każdy z nas mógłby tu przytoczyć mnóstwo znaczących przykładów.

Odniosę się też - skoro już się dorwałem do głosu - do Twojego drugiego komentarza, adresowanego wprawdzie do Jakuba, ale poruszającego przecież kwestie ogólniejsze, z zakresu estetyki dzieła literackiego. Wulgaryzmy są jednym ze środków stylistycznych, wyrazistych i często łamiących pewne ogólnie przyjęte normy językowe i obyczajowe. W literaturze nie są jednak żadną nowością tak, że czytając na przykład współczesną poezję, trochę już do nich przywykliśmy. Sam niekiedy ich używam, chociaż zawsze staram się dla nich znaleźć uzasadnienie w temacie utworu. Drażnią mnie one jedynie w takich utworach, w których takiego uzasadnienia nie znajduję i są one nie tyle środkiem, co celem samym w sobie. Nasuwa mi się tu porównanie
z pokazywaniem nagości. Jeśli taka scena wynika logicznie ze struktury utworu, jego tematyki, fabuły itp. wcale mnie ona nie drażni, wręcz przeciwnie, czuję się nieusatysfakcjonowany, kiedy jej brakuje. Jeżeli natomiast takie "gołe obrazki", obojętnie gdzie się pojawiają: w literaturze, malarstwie, filmie itp., niczemu innemu nie służą poza tym, co można zobaczyć, odbieram je jako pornografię, a więc swoisty wulgaryzm. W wierszach Jakuba nie widzę chęci epatowania czytelnika samym wulgaryzmem językowym. Według mnie w tych wierszach taki właśnie język jest uzasadniony, bo jest autentyczny i prawdziwy. I tu dochodzimy chyba do sedna, do odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego sięgamy po poezję, czy aby percypować świat piękny, chociaż nie zawsze prawdziwy, czy aby docierać do prawdy? To jest oczywiście sprawa osobistego wyboru, zarówno autora, jak i czytelnika.

Dziękuję za uwagę i przepraszam, jeśli trochę przynudziłem, Pozdrawiam - Ryszard.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.07.09 o godzinie 21:21
Zofia Szydzik

Zofia Szydzik wolna jak wiatr -
emerytura

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Ryszard Mierzejewski:
Zosiu, wspomniałem tylko o sztuce, aby nie wyrywać poezji zupełnie z jej bliskiego kontekstu, ale ponieważ spotykamy się tu przede wszystkim dla poezji i aby o niej mówić, siłą rzeczą, na niej się skoncentrowałem. Oczywiście masz rację, że kwestie społecznego odbioru, które tu jedynie zasygnalizowałem, dotyczą również innych dziedzin: malarstwa, muzyki, teatru, filmu i zapewne każdy z nas mógłby tu przytoczyć mnóstwo znaczących przykładów.

Odniosę się też - skoro już się dorwałem do głosu - do Twojego drugiego komentarza, adresowanego wprawdzie do Jakuba, ale poruszającego przecież kwestie ogólniejsze, z zakresu estetyki dzieła literackiego. Wulgaryzmy są jednym ze środków stylistycznych, wyrazistych i często łamiących pewne ogólnie przyjęte normy językowe i obyczajowe. W literaturze nie są jednak żadną nowością tak, że czytając na przykład współczesną poezję, trochę już do nich przywykliśmy. Sam niekiedy ich używam, chociaż zawsze staram się dla nich znaleźć uzasadnienie w temacie utworu. Drażnią mnie one jedynie w takich utworach, w których takiego uzasadnienia nie znajduję i są one nie tyle środkiem, co celem samym w sobie. Nasuwa mi się tu porównanie
z pokazywaniem nagości. Jeśli taka scena wynika logicznie ze struktury utworu, jego tematyki, fabuły itp. wcale mnie ona nie drażni, wręcz przeciwnie, czuję się nieusatysfakcjonowany, kiedy jej brakuje. Jeżeli natomiast takie "gołe obrazki", obojętnie gdzie się pojawiają: w literaturze, malarstwie, filmie itp., niczemu innemu nie służą poza tym, co można zobaczyć, odbieram je jako pornografię, a więc swoisty wulgaryzm. W wierszach Jakuba nie widzę chęci epatowania czytelnika samym wulgaryzmem językowym. Według mnie w tych wierszach taki właśnie język jest uzasadniony, bo jest autentyczny i prawdziwy. I tu dochodzimy chyba do sedna, do odpowiedzi na podstawowe pytanie: dlaczego sięgamy po poezję, czy aby percypować świat piękny, chociaż nie zawsze prawdziwy, czy aby docierać do prawdy? To jest oczywiście sprawa osobistego wyboru, zarówno autora, jak i czytelnika.

Dziękuję za uwagę i przepraszam, jeśli trochę przynudziłem, Pozdrawiam - Ryszard.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.07.09 o godzinie 21:21

Nie dyskutuję z autorytetami Ryszardzie, za takiego właśnie Ciebie uważam. Jednak wulgaryzmy mnie drażnią, mimo wszystko, mimo, że świat schamiał i słyszy się je wokół, gdziekolwiek się ruszę, to jednak jestem "wulgaro-szczelna" i w tym temacie niereformowalna. Słyszę je w rozmowie uczniów, nauczycieli, ludzi młodych i starszych i jestem zdziwiona czytając poezję, przede wszystkim młodych poetów - gniewnych, nawet na tej niwie twórczości nasz język jest brukany, jakby brakowało słów w naszym słowniku, by dochodzić do prawdy. Jak już napisałam wyżej, być może kiedyś używanie takiego języka będzie normą, pisząc te słowa wychodzę na "puszkę" - ale co tam !!!!!
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Kilka przykładów współczesnej polskiej "poezji zaangażowanej". Dla jasności dodam, że w wyborze nie kierowałem się wcale kryterium wulgarności. Podobnych przykładów można znaleźć dużo więcej, zarówno w wydawnictwach drukowanych, jak i na różnych forach internetowych, nawet takich poważanych w literackim półświatku, które mają ambicje wytyczania nowych kierunków w literaturze pięknej.

Władysław Gałka

Modlitwa


nie chcę walczyć, nie będę
święta wojna-gówno
wymyśliłeś
to się teraz pierdol

ty z trzech z jednego
nie podniosę kamienia by tkwił
w mózgu sąsiada

skrajność tego wyboru
gest antypaństwowy
irreligia

znów zapłoną stosy?

Cyk, cy ryk

"twoje wiersze są jak potwory"
"utnę ci łeb"
"utopisz się we własnych rzygowinach"

mam się bać?
a tak nawiasem, skoro już jestem
"łobuzem poetyckim"

i nadal mam małego
co mi wisi i się buja
tu, tu jak na poetę przystało
rym, ry ma o, a na maszcie
czerwono lecz się
nie poddam presji i talent
sceduję na nowe gry
nie inaczej, co by szły
lazurem, drogą
wprost do uszu
sekrety słów

Piotr Balkus

Stan wojenny, stan chujenny...


Stan wojenny, stan chujenny, było, minęło,
dziadki z siwymi włosami to jeszcze nie my, ani łysi,
a wojny wybuchają codziennie, dziś na przykład
mamy już 45. wojnę światową i będzie coraz lepiej.

Weź, kurwa, zajmij się lepiej historią kurzu na kwiatkach,
to ci wyjdzie na zdrowie, a psik.

Mijają wieki, a my wciąż jesteśmy sentymentalni jak pasterze,
tracimy kolory, blakniemy, jak zdjęcie.
Demony przeszłość, ha!, mają nas.
W dupie.

Jurgen Habermas rc2 (pseudonim literacki)

z okna

jebane dzieci
już się nie trwóżcie
nie będzie już krzyś
jebany w dupcię

3 letnia madzia
niech się nie boji*
już po koncercie
nie będzie broić

słuchałam jego piosenek
kiedyś
przestałam po tym
jak zruchał meddię

lubiłem black and white
lubiłem chwyt kroku
a także gdy mnie dotykał
po zmroku

choć chciał być biały
zawsze był czarny
jak gówno w muszli
jak gówno kurwa

*oryginalna pisownia autora, w innych miejscach poprawiłem tylko literówki – R. M.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.07.09 o godzinie 12:29
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Krzysztof Boczkowski

Cudowna, historyczna rzeczywistość


Rzeczywistość zwalniała:
- jak w kinie
klatki stawały;
kolega C od dziesięciu miesięcy
opluwał to - co wylizywał
od dziesięciu lat;
jaskółki skarżyły się że nie zostały kurwami-
- jak na "Sądzie Ostatecznym" Hieronima Boscha
i zalepiały białkiem i śliną rozdarte części ciała.

Rzeczywistość stawała
jak lokomotywa
na peronie:
czarne żelazne koła,
spocony dymem i deszczem kadłub
i mała rurka siusiająca co dziesięć sekund
gwizdem i parą wodną:
("i była chwila ciszy, i powietrze stało")-
widziałem siną siatkę żył i białe krople rzeczywistości:
demagogię, bezmyślność
nieapmięć
oraz spalone słońcem cudze piersi
w które walono jak w Dzwon Zygmunta -
w histerycznych momentach.

1.11.1981r.

Noc nad Birkenau

Patrzę w kryształową nocsierpnia
i myślę, że to wszystko:
- co dał im wtedy Bóg - źródło miłości
- i Alianci - którzy ani razu nie zbombardowali
pieców śmierci

W Iranie i w Polsce

Obok pomników walczących dzieci
powinny stać pręgierze -
dla tych, którzy wysłali je na śmierć.

z tomiku "Ostrygi i onuce",1988r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 14.07.09 o godzinie 10:17
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Krzysztof Boczkowski

Poeci - umierali dla nas na krzyżu


Wielka poezja jest zbiorem psychoz
a nie wskazówek dla Narodu,
jest ostrzeżeniem,
a brana dosłownie
jest tak samo prawdziwa jak napis nad bramą obozu w Auschwitz
- "Arbeit macht frei"

W całym życiu znałem tylko jednego poetę -
Adama M. - ten nawiedzony,
z ostrą psychozą Napoloeońską i schizo -
frenicznym rozdwojeniem na Mesjasza i Belzebuba
jest autorem nieszczęsnych słów:
"Mierz siły na zamiary"
w które Polska wdepnęła jak w Gie...

Ludzie chcą wierzyć w słowa,
a wymawiają je - aby odsunąć od siebie prawdę
albo osiągnąć nierealny cel
- jak ręka która rzucała kamienie na szaniec,
gdy płonęła Warszawa w roku 44

12.10.1981r.

z tomiku "Ostrygi i onuce", 1988r.
Jerzy Andrzej Masłowski

Jerzy Andrzej Masłowski poeta, autor tekstów
piosenek, prozaik

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Witajcie
W okresie Międzywojnia święte oburzenie wywołał czterowiersz Jerzego Paczkowskiego "Refleksja patrioty". Dziś, tego typu utwór, wywołałby co najwyżej parę uśmieszków. Przerażające jednakże jest to, że mimo iż upłynęło 70 lat, wiersz wciąż jest aktualny, o czym świadczy nie tylko niezmienna dewocjo-bigoteria Polaków, którym nie przeszkadza robienie z Jasnej Góry stoiska handlowego gdzie reklamuje się Świętą Komórkę Dyrektora Rydzyka, ale też wczorajszy raport TVN Fakty pokazujący statystycznego Polaka jako brudasa. Brudasa i już.

Jerzy Paczkowski

REFLEKSJA PATRIOTY

Są dwa poważne powody
Dla których Polska mi zbrzydła:
Za dużo święconej wody,
Za mało zwykłego mydła.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Marian Jachimowicz

Ludziom złej woli


Gołębia pokoju
nie dotykajcie

Z rąk waszych
tylko ogień wylatuje
czysty

Choć każdy pocisk
wraca do człowieka

lotu człowieka
ziemia nie zamknie

Żywioł wolności
z wszystkich pancerzy wybucha

Rozsuńcie ściany świata

bo któż zgarnie wasze popioły
z gwiazd.

23 IV 1949

z cyklu „Mój soc-realizm” w: „Jaskółki jutra”, 1996
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.08.09 o godzinie 10:02
Monika Tatarczak

Monika Tatarczak ROXO MT - właściciel

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Monika Tatarczak

Burdel-państwo


Burdel
a nie państwo
politycy - dziwki
seksafery, picie
i duże napiwki
prosto do kieszeni
gdy już miejsca braknie
kont w szwajcarskim banku
ile dusza łaknie.

Wszędzie te oszustwa
"zmienimy, walczymy..."
tłumacząc na polski:
"dupska usadzimy
wygodnie w fotelach
zgarniemy co trzeba
żeby naszych wnuków
nie dotknęła bieda."

Tak nasz burdel piękny
ciągle się rozrasta
a kto nim zarządza?
zwykły pederasta!Monika Tatarczak edytował(a) ten post dnia 28.08.09 o godzinie 14:27
Monika Tatarczak

Monika Tatarczak ROXO MT - właściciel

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Monika Tatarczak

Przy korycie


Krnąbrne tłuste świnie
stoją przy korycie
gospodarz im nalał dziś
jadła obficie
jedzą - zatapiają pyski
w gęstej mazi
jedna wyjdzie z gówna
zaraz druga włazi.

Choć śmierdzi wokoło,
ciemno, zimno, brudno
one tylko mają jedną chęć
paskudną -
tłoczą się
w dziesiątkach
i choć wszystkim starczy
jedna wciąż na drugą
kwiczy, chrumka, warczy.

Gryzą się choć siostry
o to, co nie warto
i choć mają wszystko
wciąż są nienażarte -
każda ma swój instynkt
po trupach, czym prędzej
dorwać się, by wychlać
z koryta najwięcej.

Czy to alegoria?
Do czegóż? Panowie...
W końcu w polskim chlewie
jedynie osłowie...
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Piosenka o zależnościach i uzależnieniach

(fragm.)

XLVII. Piosenka dla babci klozetowej

tutaj jest pustka i gdyby nie przeciąg
który robi babcia klozetowa
pewnie byłoby jeszcze puściej i gdyby
nie pośpieszny z Warszawy do Łodzi

pewnie nie byłoby o czym oddychać
tutaj jest pustka czy o to ci chodziło
mężczyźni ze swego rogu
obfitości siusiają do pisuaru

czy po to przyjechałeś ażeby widzieć ich
rozmawiających z małymi w garści
tylko ja mam usta zwinięte w trąbkę i mój
mały ma usta zwinięte w trąbkę

choć naraz wytryskamy tylko jego nie moje
usta rozstępują się jakby chciał
powiedzieć: tutaj jest pustka i gdyby nie przeciąg
który robi babcia klozetowa byłoby po ptakach

(10 IV 1987)

Biuro Literackie 2009

* notka o Autorze w temacie Być poetą
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Percy Bysshe Shelley

Anglia w roku 1819


Król - stary, ślepy, zdychający, obłąkany -
Książęta, rodów zgniłych odpadki - płynący
Morzem publicznej wzgardy brud z pleśnią zmieszany -
Bez serc, bez ócz, bez uczuć i bez mózgów rządcy,
Hańba kraju - pijawki przyssane do rany.
Aż - ślepi od krwi - w krater zwalą się kipiący.
Lud na jałowej grudzie, zdarty jak siermięga -
Armia, którą łupiestwo i terror przemienia
W miecz obosieczny - drży, kto po ten oręż sięga!
Złoto - krwawe ustawy, handlarki sumienia.
Bezchrystusowe chrystochwalstwo - w piętnach księga -
Senat - ów epokowy statut upodlenia:
Wszystko to - groby, z których nagle wzlecieć może
Fantom wspaniały - burzę zmieniający w zorze!

przeł. Lucjan Szenwald
Zofia Szydzik

Zofia Szydzik wolna jak wiatr -
emerytura

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Julian Tuwim

Całujcie mnie wszyscy w dupę

Absztyfikanci Grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy.
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Izraelitcy doktorkowie,
Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę !
Którzy chlipiecie z “Naje Fraje”
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Werzcie mi, jedna będzie jucha),
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy… wileński
(Pan wie już za co, profesorze !)

I ty za młodu nie dorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta;
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item Syjontki palestyńskie,
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że “szumią jodły w Tel-Avivie”,
I wszechsłowiańscy marzyciele,
Zebrani w malowniczą trupę
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rętę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę !…


Obrazek


Uploaded with ImageShack.usZofia Szydzik edytował(a) ten post dnia 29.08.10 o godzinie 11:51
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Krzysztof Karasek

O posiłkach i napojach


To nie była woda z Gangesu. To była woda z sedesu.
Czytając książkę kucharską
nie najesz się.

konto usunięte

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Marcin Wolski

Na śmierć prezydenta Kaczyńskiego


Mediom

Prawdę mając na ustach, a kłamstwo w kieszeni,
będąc zgodni ze stadem, z rozumem w konflikcie,
dzisiaj lekko pobledli i trochę stropieni,
jeśli chcecie coś zrobić, to przynajmniej milczcie!

Nie potrzeba łez waszych , komplementów spóźnionych
Waszej czerni, powagi, szkoda słów, nie ma co,
dzisiaj chcemy zapomnieć wszystkie wasze androny
wasze żarty i kpiny, wylewane przez szkło.

Bo pamięta poeta, zapamięta też naród
wasze jady sączone, bez ustanku dzień w dzień.
Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru...
Karlejecie pętaki, rośnie zaś Jego cień!

Od Okęcia przez centrum, tętnicami Warszawy.
Alejami, Miodową i Krakowskim Przedmieściem
jedzie kondukt żałobny, taki skromny choć krwawy.
A kraj czuje - prezydent znowu jest w swoim mieście

Jego wielkość doceni lud w mądrości zbiorowej.
Nie potrzeba milczenia mącić fałszu mdłą nutą
Na kolana łajdaki, sypać popiół na głowę
Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!

"Gazeta Polska" z 13. 04. 2010 Marek F. edytował(a) ten post dnia 30.01.12 o godzinie 15:44
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Marek F.:
Marcin Wolski

Na śmierć prezydenta Kaczyńskiego

Grafomanów było, jest i będzie u nas wielu,
ale kudy im tam przy Wolskim PiSacielu.

I pomyśleć, że tow. Marcin Wolski pisał kiedyś niezłe i nawet zabawne „Szopki noworoczne”. To epitafium-grafomanium jest chyba długiem wdzięczności za przyznanie poecie-satyrykowi przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2006 roku wysokiego odznaczenia państwowego? Tylko nie wiadomo za co, czy za te szopki, czy za działalność kulturalno-oświatową w PZPR? No, ale tego gniota nie powstydziłby się nawet sam Jarosław Marek – nomen omen – Rymkiewicz.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.01.12 o godzinie 15:30

konto usunięte

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Marian Hemar*

Moja przekora


A ja człowiek przekorny.
Nie szanujący powag.
Byle wszystkim na przekór.
Wszyscy tak, to ja owak.

Przekora piórem wodzi,
Przekora lutnie stroi.
Ot, przykład: Kiedy w kraju
Pisarze, koledzy moi,

Przez lata, z nabożeństwem
Ideowo maniackiem
Przed Stalinem leżeli
Migdałowym plackiem,

Kiedy się do Stalina
Kruczkowski migdalił,
Kiedy go Jastrun sławił,
Gdy go Przyboś chwalił,

Kiedy miedzianym czołem
Iwaszkiewicz mu bił,
Kiedy go Mitzner kochał,
Gdy go Brzechwa lubił,

Gdy go Pasternak lizał,
Putrament ubóstwiał,
Gdy mu Kott wonna chwalba
Z kadzidlanych ust wiał,

Gdy Słonimski ogonkiem
Przed portretami merdał,
Aby za to merdanie
Bierut jemu order - dał,

Kiedy Broniewski pisał
Ze łzami i do rymu
„Jak dobrze, że na Kremlu
Pracuje Stalin!” - gdy mu

Osmańczyki odolskie
I arskie Brandysy
Wypisywały wiersze,
Pieśni, życiorysy.

Eklogi, panegiryki,
Artykuliki, dziełka,
że Stalin geniusz, gwiazdka,
Słoneczko, perełka,

że on dobry dla Polski,
Dla dzieci i dla młodzieży
I że jak i dlaczego
Kochać jego należy,

Że cukier krzepi,
A Stalin jeszcze lepiej,
Że Stalin grzeje, Stalin chłodzi,
Stalin nigdy nie zaszkodzi -

Kiedy te rozbuchane
Najemne melamedy
Tak jazgotały, wyły
I piały - to ja wtedy

Krzyczałem na kraj cały
I na cały globus,
Że to wszystko nieprawda!
Że Stalin krwawy łobuz!

„Przepraszam towarzyszów,
Proszę towarzyszek" -
Tak krzyczałem - „to kłamstwo!
To jest kat i opryszek!

Zarozumiały durak,
Paranoik upiorny!"
Tak krzyczałem. (Mam świadków).
Bo ja człowiek przekorny.

Aż Chruszczow moje słowa
Potwierdził. I każdemu
Kazał tak mówić, jak ja
Mówiłem pięć lat temu.

Zaledwie przyszła z Moskwy
Komenda, żeby w try migi
Likwidować Stalina,
Już hurma, na wyścigi,

Ruszyli moi koledzy.
Chruszczow kazał. Nu, znaczy,
Bić Stalina, jak w kuper,
Za przeproszeniem, kaczy.

Hej, kto pierwszy ten lepszy!
Do ataku! Do wierszy!
Do satyr! Do dyskusji!
Patrzcie - Słonimski pierwszy.

I Jastrun, Kott, Broniewski,
Przyboś, Mitzner, Osmańczyk -
Patrzcie, który gorliwszy,
Skwapliwszy wańczyk-wstańczyk.

Z bohaterską odwagą,
Z ryzykanckim zuchwalstwem,
Krzyczą: Precz ze Stalinem!
Krzyczą: Precz ze służalstwem!

Krzyczą: Precz z lizusostwem!
Bez żadnych ceregieli
Krzyczą. Bo Chruszczow kazał,
By teraz tak krzyczeli.

A ja człowiek przekorny.
Ja odchodzę na stronę
I myślę: Czas przed nimi
Wziąć Stalina w obronę.

*

Nie było w dziejach świata
Takiego, jak on, kata
I nie było gorszego
Despoty i wariata,

Niż to diabła nasienie,
Ta sowiecka gadzina -
Stalin. Ale to jednak
Nie była jego wina.

On był winą ustroju,
Co w sobie logicznie mieści
Możliwość takiej zbrodni,
Bezkarnej przez lat trzydzieści.

Ta potworna purchawka
Mogła róść tylko na gnoju
Komunistycznej Rosji
Jej ludzi i jej ustroju.

Trzeba tę mierzwę rozrzucić,
Wtedy purchawka zniknie.
Krzyczcie: Precz z tym ustrojem!
Znam was. Nikt tak nie krzyknie.

Wy bojary nikczemne!
Wam Iwan w nos urągał,
I po pyskach was walił
I za brody was ciągał,

Żywym ogniem przypiekał
I żywcem pasy z was darł,
A wy jemu: Słoneczko!
Wiwat! Niech żyje! Na zdar!

A wy mu czołem bili,
A wy plackiem i prochem
Rozmodleni leżeli
Przed kochanym molochem.

Toż nie wincie Iwana!
Toż nie wincie molocha!
Moloch nie winien. Winien
Ten, kto molocha kocha.

Zamiast od razu, w pierwszym
Dniu, takiego Iwaszkę
Buch w zęby! Co pod ręką,
Tym łupnąć! I rozbić czaszkę.

Ty, jeden z drugim, coś przed nim
Drżał i truchlał, jak woźny -
Ty teraz na niego z pyskiem?
Że car Iwan był Grozny?

Teraz „precz!” krzyczysz? Teraz
Za późno! Teraz nie sztuka!
Wam od Stalina wara.
To jest moja c h a z u k a.

On był dla was, jak ulał.
W sam raz. Dobry. Wyborny.
Ja jego dzisiaj bronię!
(Bo ja człowiek przekorny...)

z tomu „Kiedy znów zakwitną białe bzy”, 1991

*Marian Hemar (1901-1972) – poeta, dramaturg, tłumacz, satyryk, autor tekstów piosenek, m in. takich przedwojennych przebojów, jak: „Kiedy znów zakwitną białe bzy”, „Czy pani Marta jest grzechu warta”, „Ten wąsik”, „Upić się warto”, „Może kiedyś innym razem”. Urodził się we Lwowie w rodzinie żydowskiej. Studiował medycynę i filozofię na Uniwersytecie Jana Kazimierza. Po studiach wyjechał na trzy miesiące do Włoch, gdzie pracował jako korespondent „Gazety Porannej”. W latach 1918-1920 brał udział po stronie polskiej w walkach o Lwów. Od 1925 roku mieszkał w Warszawie, gdzie współpracował z kabaretami: „Qui Pro Quo”, „Cyrulik Warszawski”
i „Banda”. Pisał też do „Wiadomości” i „Wiadomości Literackich”. W latach 1934-1935 był dyrektorem teatru Nowa Komedia. Napisał przeszło 3 tys. tekstów piosenek i do wielu z nich skomponował muzykę. Obok Juliana Tuwima, Jana Lechonia i Antoniego Słonimskiego zaliczany był do najbardziej poczytnych polskich poetów okresu międzywojennego. Po wybuchu II wojny światowej przedostał się do Rumunii. Jako żołnierz Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich walczył w Palestynie i Egipcie, m. in. pod Tobrukiem. W wojsku prowadził pracę kulturalno-oświatową. Rozkazem naczelnego wodza gen. W. Sikorskiego w 1942 roku został przeniesiony
do Londynu i przydzielony do Ministerstwa Informacji i Dokumentacji. Po wojnie pozostał
w Londynie, gdzie m. in. prowadził teatrzyk polski w klubie emigrantów polskich, a także „Teatr Hemara” – cotygodniowy kabaret radiowy na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Zmarł w Dorking pod Londynem, w wieku 71 lat. Jego utwory zaczęto publikować w Polsce po wojnie dopiero w latach 90-tych, po upadku komunizmu. Wydano m. in. tomy: „Chlib kulikowski. Wiersze, satyry, piosenki” (1990), „Kiedy znów zakwitną białe bzy. Utwory wybrane” (1991), „Dom jest daleko, Polska wciąż jest blisko. Wybór wierszy i piosenek „ (2000), „Moja przekora. Satyry polityczne z lat 1943-1971” (2001).


Inne wiersze Mariana Hemara w tematach:
Starość, Hej kolęda! Kolęda!, Widzę ich w duszy teatrze..., Przypowieść, Emigracja, Głosy i dźwięki, szepty i krzyki, Inspiracje, nawiązania, parafrazy poetyckie, Polowania i łowy, Co się poetom śni...?, Złote myśli (aforyzmy), W kręgu plotek i pomówień, Kalendarz poetycki na cały rokKrzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 04.06.12 o godzinie 07:53
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze, które wywoływały, bądź mogą wywołać "święte...

Niecenzuralna piosenka o pewnym zdolnym grajku,
ale dużo mniej zdolnym polityku



Kupiłem już sobie smoking i koszulę,
Lśniące lakierki, muszkę, dwa krawaty.
Oddałem do prania starą katanę bidulę
I inne przepocone na koncertach szmaty.
Bo zatęskniłem, aby prezydentem być,
Bo już mi obrzydło to ludowe granie
I chciałbym wreszcie jak panisko żyć,
Więc wysłałem do ludu moje przesłanie.

A ty całuj mnie
Dwa tysiące piętnaście razy!
A ty całuj mnie w dupę,
Jak ci się tego gościa całować marzy!

Niestety, odpadłem w przedbiegach już,
Nie zostałem prezydentem, ale za to posłem,
Ciemny lud nie poznał, jaki jestem geniusz
I jaki pseudouczony bełkot do debaty wniosłem.
Ale jestem samodzielny, tylko na Prezesa smyczy,
Kasa jeszcze marna, ale zakładam już marynarki,
A honor i przyzwoitość, to się już nie liczy.

A ty całuj mnie
Dwa tysiące piętnaście razy!
A ty całuj mnie w dupę,
Jak ci się tego gościa całować marzy!

Poszedłem do wiadomego Pałacu na klęczkach,
Coś tam plotłem o roli posła i polityka.
Nigdy nie byłem bystry w tych gierkach,
Ale nie sądziłem, że właśnie on mnie wycyka.
Ten usłużny lokaj z wirtualnym cenzusem,
Tytułem doktora, choć nie leczy, a uśmierca,
Jest tylko śmiesznym pajacem i lizusem,
A w sprawach państwa - demokracji morderca!

A ty całuj mnie
Dwa tysiące piętnaście razy!
A ty całuj mnie w dupę,
Jak ci się jego całować marzy!
A ty całuj mnie,
To taka piękna gra!
A ty całuj mnie w dupę,
Ile razy tylko się da!


20. 07. 2017Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.07.17 o godzinie 06:20

Następna dyskusja:

Nasze wiersze - do poczytan...




Wyślij zaproszenie do