Temat: tzw. "copyrighty" pod zdjęciami
Witam Andrzeju!
Sprawa podpisów pod zdjęciami jest w Polsce stopniowo regulowana, ale niestety za wolno. W pismach wydawanych w kilku lub wielu językach za podstawę ww. regulacji często przyjmuje się wymogi stosowane w Wielkiej Brytanii lub USA. A te wymogi są surowe. Próbowałem kiedyś wytłumaczyć pewnemu dyrektorowi muzeum, że muszę uzyskać zgodę na rozciągnięcie praw autorskich do zdjęć z autora na "moje" pismo, a także zgodę muzeum na publikację tychże zdjęć. Wówczas ujrzałem w oczach i na twarzy dyrektora zdziwienie połączone z zaskoczeniem, czego ja właściwie oczekuję i po co. Ale prawda jest taka: redakcja pisma musi mieć obydwie zgody, jeśli chce publikować bez naruszenia prawa. Andrzeju, to nie tylko względy grzecznościowe.
Coraz częściej w redakcjach sporządza się porządne umowy o nabycie zdjęć, a wraz z nimi praw autorskich oraz praw do publikowania zdjęć. I w tych umowach powinien być zawarty wyraźny zapis, pod którym świadomie podpisze się autor zdjęć - zapis mówiący jasno, kto jest autorem, albo coś więcej. Oto przykłady:
Zdjęcie: Piotr Galik
Fot.: Piotr Galik
Foto: Dzięki uprzejmości Piotra Galika (Galfoto)
Powiem więcej: gdyby publikacja zdjęć była uzależniona nie tylko od ich autora, lecz także od firmy, instytucji (muzeum, uczelnia, PAN itp.), na rzecz której autor wykonuje zdjęcia, to może zachodzić konieczność zawarcia w ww. umowie dodatkowego zapisu - i nie wolno tego lekceważyć. Pogwałcenie spraw, o których piszę, może oznaczać poważne komplikacje, z procesem sądowym włącznie. W sytuacji, o której teraz piszę, podpis przy zdjęciu mógłby wyglądać następująco:
Zdjęcie: Jarosław Wiśniewski; za zgodą Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu
ALBO tak: Jarosław Wiśniewski (dzięki uprzejmości Wydziału Geologii Uniwersytetu Wrocławskiego)
Te zapisy mogą wyglądać rozmaicie, w zależności od tego, jak zostaną uzgodnione ze stronami w umowie. Dlatego nie jest Andrzeju obojętne, czy piszesz fot. Jan Kowalski czy fot. J. Kowalski. Na szczęście u nas rzadko trafiają do sądu sprawy o pogwałcanie praw autorskich czy praw do publikowania. Tylko że nie jest to usprawiedliwieniem dla "taryfy" ulgowej.
Nie wiem, w jakiej mierze Ci pomogłem - ale może choć trochę.
Pozdrawiam - Zbyszek.