konto usunięte
Temat: Neologizmy
No właśnie, znacie jakieś? Sensowne, przydatne? Ja ostatnio trafiłam dosłownie na kopalnię neologizmów, które mi sie bardzo podobają. Otóż mam kilkumiesięczne dziecko i z racji jego potrzeb emocjonalno-przytulaniowych,że je tak roboczo nazwę, a przy okazji swojego komfortu, noszę je w chuście. Chusta do noszenia dziecka to kawałek mocnej bawełny 0,7/4.1m, który zawiązuje sie w określony sposób. Są strony i fora, gdzie te wiązania sie omawia, można podzielić sie doświadczeniami itd. I co się okazało? Aby opisać jakieś wiązanie, trzeba czasem precyzyjnych określeń, które uczynią opis bez zdjęć na tyle czytelnym, że stanie się on przydatny. No i dziewczyny wymyśliły, ze noszenie w chuście i upodobanie do chust to chustomania. Rodzic, który nosi, to chustonosz albo chustonosiciel.Dziecko to chustownik. A maleństwa się nie wiąże, tylko chustuje i wychodzi się na ulicę zachustowanym.Jak Wam się to podoba? Dla mnie bomba - chustowanie samo w sobie i nazewnictwo.
I jak to potwierdza regułę ekonomiczności języka!!! :)Bo można zadać takie pytanie: Na tym spacerze byłaś z wózkiem czy zachustowana? I juz wiadomo, o co chodzi. A opisy typu: "chustonosiciel podtrzymuje plecy chustownika i dociąga brzeg chusty" nareszcie są zwięzłe i precyzyjne.Agnieszka Jankowska edytował(a) ten post dnia 08.03.08 o godzinie 22:26