Piotr Stareńczak

Piotr Stareńczak dziennikarz,
publicysta -
PortalMorski.pl,
redaktor - "Po...

Temat: czytacie czasopisma popularno-naukowe ?...

znalazłem coś takiego:
http://my.opera.com/propership/blog/czasopismo-populis...

moim zdaniem - trudno się nie zgodzić...


ta grupa w znacznej mierze dotyczy dziennikarstwa "branżowego", specjalistycznego...

co myślicie o poziomie tekstów "branżowych" w prasie "ogólnej" i o czasopismach popularno-naukowych?...
Tomasz P.

Tomasz P. dziennikarz,
psycholog społeczny

Temat: czytacie czasopisma popularno-naukowe ?...

Są gazety i gazety... Ja czytam "Charaktery" i przez cały czas trzymają fason. Piszą ludzie z minimum tytułem doktorskim i przede wszystkim wiedzą o czym piszą...
Piotr Stareńczak

Piotr Stareńczak dziennikarz,
publicysta -
PortalMorski.pl,
redaktor - "Po...

Temat: czytacie czasopisma popularno-naukowe ?...

zwrócę jeszcze uwagę na post:

http://www.goldenline.pl/forum/kontakty-dla-prasy/4861...

Temat: czytacie czasopisma popularno-naukowe ?...

Wsadzę kij w mrowisko twierdząc, że istnieje też druga strona zagadnienia. Artykuły popularno-naukowe bywają też zbytnio "naukowe" i to często w tym nagorszym z możliwych znaczeń. Przeładowane drugo- a nawet trzeciorzędnymi informacjami, nadmiarem liczb, które nawet w postaci wykresów potrafią powalić najwytrwalszych. A nie podejmują też często kwestii kluczowych w jakiś ciekawy sposób przybliżając trudne pojęcia.

Reakcją jest nurt 'edutainment', którego celem jest przyciąganie do wiedzy zwłaszcza dzieci przez łączenie tego z różnymi formami rozrywki. Przyznaję, że sam coraz więcej popełniam na tym polu. Zacząłem od rzeczy banalnej. Opowiedzenia przedszkolakom o komputerze. Powiecie, że one to już lepiej wiedzą niż dorośli, a poza tym zachęcenie ich do siedzenia przed komputerem jest niepedagogiczne i niezdrowe.

Mój punkt widzenia jest inny. Dorośli przeważnie nieinformatycy traktują komputer bardzo konsumpcyjnie, jak czarną magię. Chcą tylko wiedzieć jakiego zaklęcia użyć by spełniło określone ich potrzeby. Reszta ich przeważnie nie interesuje. Nic w tym złego, ale nie wolno tego przenosić na sposoby edukacji dzieci. One muszą od małego przyzwyczajać się, że wszystko płynie i że będą się uczyć całe życie, więc powinny się uczyć w taki sposób by minimalizować konieczność późniejszej aktualizacji wiedzy. Jeśli będą się uczyły w sposób analogiczny do kształcenia informatyków na wyższych uczelniach to mają szansę nie tylko na łatwiejszą adaptację w przyszłości ale też, dla tych najzdolniejszych, na złapanie istoty rzeczy i wysnucie nawet poważnych innowacji.

Wiedzą o tym doskonale organizatorzy szkolnych Olimpiad informatycznych czy od niedawna redaktorzy pisemka szkolnego DELTA. Uczą głównie myślenia algorytmicznego, a więc zmatematyzowanej kwintesencji informatycznej wiedzy. Gorzej, że organizuje się zawody, do których brakuje kadry by przygotowywała chociaż znaczącą część populacji w szkołąch, a nawet podręczników. DELTA dopiero od września 2007 zajmuje się informatyką.

W listopadzie 1995 wprowadziłem na rynek pierwszą wersję programu edukacyjnego TRAIN, który przybliżał programowanie, nawet uczniom podstawówek, przez skojarzenie pisania programów z układaniem torów, zwrotnic, stacji i innych elementów kolejki dziecięcej. Po dwóch latach walki projekt padł, bo był juz na "rynku" inny program o nieco podobnej koncepcji. Niestety był niepotrzebnie zbyt skomplikowany w obsłudze i miał niefunkcjonalnyu edytor programów. Ale miał wielką przewagę. Kupiło go Ministerstwo i każda szkoła dostawała go za darmo, a producent dostawał 300zł od sztuki. Bieda w polskich szkołach powodowała i takie patologie, że kupowano go wyłącznie dla dyskietek. Pomimo więc, że TRAIN zdobył ok.10 pochlebnych recenzji w różnych polskich czasopismach to musiał polec w konkurencji z programem mnisterstwa i z programami, które kusiły atrakcjami broni strzelniczej.

A z częściami komputera to było tak, ze ktoś czytając moje wcześniejsze opowiadania i bajki(m.in. mikołajkopodobne o tacie programiście) stwierdził, że są za długie dla jego latorośli. Nie zgadzałem się z tym, ale wziąłem się za wierszyki. To trudna sztuka zwłaszcza dla pczątkujacego dorosłego, ale napisałem wierszyk o kompuetrze i jego częściach na tyle zgrabny i poprawny, że najpierw wydrukowało go "Domowe przedszkole", a potem początkowo nawet bez mojej wiedzy trafił do elementarza, gdzie gości po dziś dzień razem z "Tatą programistą". Tymczasem wierszyk się udoskonaliłi rozbudował, zyskał wspaniałą oprawę graficzną współpracującego grafika, a w końcu po uzupełnieniu refrenem stał się całkiem przebojowo brzmiąca piosenką. Doszły do tego wesołe dialogi o tym jak nie traktować części komputera oraz kolejna piosenka o rozpakowywaniu i uruchamianiu komputera. A wszystko wydane zostało na płycie CD-audio http://labiryntus.pl/piosenka.php. I wtedy znalazło się teatalne kółko z ginazjum zainteresowane adaptacją sceniczną http://labiryntus.pl/przedstawienie.php Myślę, że reakcje przedszkolaków świadczą, że rozrywka to dla nich była. A zyskały nie tylko, że dowiedziały się czegoś o technice poszerzając horynty np. o urządzenia, których nie mają w domu. Ale również może trafi do nich, że ciekawe jest nie tylko to co w komuterze i telewizorze. Że może warto posłuchać piosenki albo obejrzeć książeczkę bo może powie coś ciekawego o tym wirtualnym świecie do którego coraz chętniej i cześto bez żadnych wymagań i przygotowania ze strony opiekunów uciekają.Andrzej Urbański edytował(a) ten post dnia 15.12.08 o godzinie 03:29

Następna dyskusja:

Jakie czasopisma fachowe cz...




Wyślij zaproszenie do