Temat: SANTANA, Warszawa, Stadion Gwardii, 27 czerwca 2008...
A ja dodam łyżkę dziegciu...
Ze strony zespołu koncert rewelacyjny, eksplozja energii i masa zabawy. Improwizacje między basistą i Santaną były niesamowite. Wszyscy z nich widać, że mieli niesamowitą radość z grania.
Dziwił mnie tylko ogół publiczności, która słuchała jakoś tak drewnianie... do momentu, kiedy zaprosili do skakania bardzo mało energii wracało na scenę...
Podsumowując zespół zagrał na 200% :D
ale:
- ekrany z opóźnieniem 1/3 sekundy bardziej przeszkadzały niż pomagały. W kawałkach, gdzie szczególnie istotne były smaczki rytmiczne sekcji było to wręcz irytujące...
- oświetlenie sceny bez ładu i składu. Kompletnie nie w tempie, a często też nie w charakterze. Wyglądało, jakby oświetleniowiec działał na zasadzie "Ciekawe, co robi ten guziczek"... Do tego niepodświetlanie osb, grających solówki pozostawię bez komentarza. Być może jednak jestem spaczony po Knopflerze (wielki szacun dla oświetlenia, rewelacyjny gość) i Policjantach. Ale jeśli nawet na Wiankach w Wawie było lepiej...
- Nagłośnienie mam wrażenie, że trochę za słabe. Ja stałem w połowie sceny i było w sam raz, ale mam wrażenie, że ci, którzy siedzieli na trybunach nie mieli już komfortu. Powinni dopalić głośność zestawem głośników umieszczonym za wieżą oświetleniową...
- Akustyk momentami za bardzo ingerował w równowagę.
- ekipa sceniczna - wielka ryfa. Podczas koncertu chodzili środkiem sceny jak na spacerze, zasłaniali grających itd. Poza tym na chama zbieranie mikrofonów... AMATORSZCZYZNA!!!
- o klasycznej dla Gwardii żenadzie przy wyjściu (może by się przejechali do Chorzowa i pożyczyli od nich reflektory do podświetlenia tras wyjścia...) aż żal mówić... Euro 2012 wita ;)
Reasumując technika na 50% :(
Razem daje to koncert na 125% czyli rewelacyjnie było :D