Temat: Armia Czerwona nie uratowała Krakowa
Dawid C.:
A tu trudno powiedzieć. Nie wiem, czy Koniew przeprawiał się pod Krakowem przez Wisłę. Chcąc wyzwalać Warszawę, Rosjanie musieli tę przeprawę uwzględniać w planach jako spory problem.
Ale po co Rosjanom Warszawa. Była warta tylko tyle ile jej węzły
komunikacyjne - szansa na opanowanie ich w stanie nadającym się
do eksploatacji była raczej zerowa, więc naturalną koleją rzeczy
RKKA zwróciłaby się po pierwsze w stronę Prus, po drugie skorzystała
z przyczółków na południe od Warszawy. Samo zagrożenie na kierunku
Prus sprawiało, że Niemcy mieliby ciepło w gaciach. W tej sytuacji
każda ofensywa w stylu Koniewa - oskrzydlenie Warszawy w stylu tego
ze stycznia 1945 - oznaczałaby natychmiastową ewakuację niemieckich
jednostek z Warszawy. Bez porównania bardziej byłyby potrzebne do
obrony Pomorza czy Prus.
W czasie walk Niemcy mogli mordować masowo cywilów.
Nie mieliby do tego głowy. Nie przypominam sobie oblężenia
miasta z epoki, w którym Niemcy mieliby ochotę, czas, ludzi i
zasoby żeby koncentrować się na (niesprowokowanym) mordowaniu
cywili - zamiast na jakichś banalnych przygotowaniach do obrony.
Nb. czym dla odmiany Niemcy zajmowali się w czasie walk w powstaniu...?
Dodam tylko, że na Śląsku, kiedy Rosjanie już niemal kończyli
zdobywać Wrocław, to w oblężonym centrum Niemcy zdążyli np. zgilotynować jeszcze około 1000 ludzi...
To już była sama końcówka we własnym mieście - i z własnymi
"zdrajcami". Czynniki militarne czy polityczne nie miały z tym wiele
wspólnego.