Maciej Goniszewski

Maciej Goniszewski kierownik Biura
Studia Radiowego
Radio MORS

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Przygotowuję temat jak wyżej. Na razie zrobiłem sobie plan całości.

1. Ewolucyjny charakter kryzysu – w roku 2007 kryzys subprime, w roku 2008 kryzys zaufania na rynku międzybankowym, w roku 2009 kryzys inwestycji, w roku 2010 kryzys fiskalny na poziomie państw.
2. Działania mające powstrzymać dalszy rozwój kryzysu, który mógłby doprowadzić do bankructwa państw.
3. Możliwe czarne scenariusze – bankructwo Grecji, innych państw, rozpad strefy euro, deprecjacja dolara.
4. Stress-testy banków - czy faktycznie dały nam wiedzę co czeka sektor w przypadku niekorzystnego rozwoju sytuacji rynkowej?
5. Zadłużenie rządów wobec banków z tytułu obligacji bombą mogącą zniszczyć banki.
Podsumowanie: Jeżeli rządy nie rozpoczną realnych reform fiskalnych i nie ograniczą deficytów budżetowych oraz długu publicznego całemu systemowi finansowemu grozi bankructwo. Globalny dług publiczny może w 2011 roku osiągnąć wartość 45 bln USD a w 2020 r. 151 ,8 bln. Globalny produkt światowy wynosi obecnie niecałe 50 bln USD rocznie.

Co o tym sądzicie? Czy ten kryzys będzie miał kolejne coraz bardziej dramatyczne odsłony?

konto usunięte

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Kreowanie rzeczywistości. Właśnie przez to powstał kryzys. ŻAL.

konto usunięte

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Przyszła pora by spojrzec prawdzie w oczy. To ze w Polsce nie odczuwamy zbytnio kryzysu nie oznacza,ze problemu nie ma. A niepokojące informacje z Zachodu - chociazby z Grecji - zmuszaja do zastanowienia się i zadziałania, by podobna sytuacja i nas nie dotknela. Mam nadzieje,ze kryzys nie bedzie mial dramatyczniejszych odsłon, wolałabym jednak widzieć bardziej stanowcze działania "obronne" naszych polityków.

konto usunięte

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Dzień dobry wieczór
Szanowny Panie Macieju
A proszę sobie spojrzeć na div yield banków notowanych na NYSE :D
Tak z roku na rok...
Pozdrawiam
af (zwolennik dywidend)
Tomasz P.

Tomasz P. Kierownik Działu
Produktów
Elektronicznych

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Moim zdaniem rząd powinien podjąć radykalne kroki. Nie ma się co oszukiwać, bez konkretnych cięć i niepopularnych decyzji się nie obędzie. Przykładem są Niemcy, gdzie kanclerz podejmując decyzję wbrew ekonomistom naraziła się na znaczący odpływ inwestorów. Jednak później słuchając ich rady, tzn. cięcie wydatków socjalnych, na obronę, zamrożenie podwyżek w budżetówce na najbliższe lata itd, zyskała ich aprobatę, ale wywołało to społeczne niezadowolenie.

Podstawowe więc pytanie, czy o decyzjach ekonomicznych powinni decydować ekonomiści czy demonstranci? Czy warto zadowolić grupkę czy uratować miliony?

Odpowiedź wydaje się prosta...
Mirek Jasiński

Mirek Jasiński prezes zarządu,
Regan Consulting

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Maciej Goniszewski:
Przygotowuję temat jak wyżej. Na razie zrobiłem sobie plan całości.
A kiedy jest zamknięcie numeru?
Maciej Goniszewski

Maciej Goniszewski kierownik Biura
Studia Radiowego
Radio MORS

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Zamknięcie numeru jest w przyszłym tygodniu, ale to nie jest materiał do gazety, tylko na konferencję planowaną w październiku - III Banking Forum.

konto usunięte

Temat: Co grozi bankom jeżeli nastąpią kolejne fale kryzysu?

Witam Panie Macieju,

Późno dołączę do dyskusji, – jeżeli jeszcze nie umarła śmiercią naturalną…

W mojej ocenie należałoby zadać sobie kilka pytań, jeżeli chodzi o potencjalne źródło przyszłych problemów Banków w Polsce. Ani odpowiedzi, ani panaceum – chyba nie ma.

Po pierwsze, jaka jest ich struktura kapitałowa Banków, stopień depozytów do udzielonych kredytów i chyba czynnik najważniejszy stopień ryzyka, który przez ostatnie lata był przez poszczególne Banki akceptowany.

Jednym z podstawowych czynników, które miały wpływ na skalę kryzysu był pomijając całą ideologię i patos – brak rozsądku, nadmierny optymizm i absolutny brak jakiegokolwiek mechanizmu racjonalizującego ryzyko ponoszone przez Banki w Stanach Zjednoczonych. Bez względu na wszystko, źródło problemu powstało pośrednio poprzez brak zabezpieczenia wierzytelności lub przeszacowanie realnej wartości tych zabezpieczeń, pod które udzielano w Stanach kredyty, brak odpowiedniego poziomu oszacowania ryzyka, jakie się z tym wiąże, jeżeli chodzi o ocenę kredytobiorcy do spłaty udzielanych zobowiązań – a na deser spięcie klamrą w/w w wysokodochodowe i ryzykowne, oparte na nich.

Przeczytałem ostatnio ciekawy artykuł dotyczący źródeł kryzysu. Autor stwierdził, że nie dało się go przewidzieć, ani turbulencji, jakie wywoła na pozostałych rynkach finansowych.

Hmm… No ciekawe … Zastanawiające, jest to, że jeden z ekonomistów – ówcześnie wyśmiewany przez amerykańskie media dokładnie prognozował, co i w jakiej kolejności nastąpi. Co więcej wskazał konkretne przykłady którędy kryzys przedostanie się na stary kontynent – jednym z wymienionych aspektów było to, że wiele Banków europejskich chętnie kupowało ryzykowne instrumenty finansowe na amerykańskich rynkach.

Założył się nawet o „1 centa” w telewizji publicznej o powyższe. Podobno do tej pory go nie dostał, od „kolegi po fachu”, o zgoła odmiennych poglądach. Wstyd…

To chyba udowadnia że, przewidywanie wcale nie musi mieć charakter wróżenia z fusów! Udało mi się znaleźć ciekawy smaczek w sprawie:

„(…) Według xxx, głównego xxx xxx, perspektywa powrotu kursu franka szwajcarskiego do poziomu 2,6 zł, jaki notowano trzy lata temu jest mało prawdopodobna. Jego zdaniem w ciągu najbliższych dwóch lat należy się raczej spodziewać, że notowania franka będą się poruszać w przedziale 2-2,2 zł lub w bardziej optymistycznym - dla kredytobiorców - scenariuszu mogą spaść nawet do poziomu 2 złotych. Podobnie uważa xxx, xxx xxx, który nie przewiduje, by w ciągu najbliższych dwóch lat frank szwajcarski kosztował więcej niż 2 zł 15 groszy (…) Data: 2008-08-22 06:55”.

Szczególną uwagę kieruję na datę, oraz na aktualną tabelę kursową. I tyle, jeżeli chodzi o wróżenie z fusów – ta analiza była opublikowana na kilka dni/tygodni/miesięcy przed słupem CHFPLN na 2,8. Najbardziej tragiczne jest to, że wiele ludzi czytając tego typu rzeczy wyrobiło sobie na ten temat opinię i wprowadziło ją w życie z tragicznymi w skutkach konsekwencjami. Ci sami xxx radzili, aby zamiast mając 50 000 PLN nadpłacać kredyt denominowany – nabywać walory na giełdzie…

Jeżeli zarabiając, jako analityk nie jest się w stanie przewidzieć kryzysu i na chwilę przed upadkiem kilku Banków w największej gospodarce świata stawianej przed kryzysem na ślepo bez względu na negatywne sygnały z rynku za wzór - mówi się, że waluta xxx będzie spadać, a giełda poszybuje do nieba jak gołąb – to trochę jakby wróżka stwierdziła, że jest w stanie prognozować po ilu godzinach zmarznie i przeziębi się golas leżący na torach, ale nie jest w stanie przewidzieć, że prawdopodobnie zanim zmarznie … – rozjedzie go jadący tą trasą pociąg …

Pytanie, jaki to (kryzys) będzie miało wpływ na Banki w Polsce? Uzależniony od ryzyka, jakie akceptowały w przeszłości. Takie jest moje zdanie.

Im większe ryzyko tym większa szansa na to, że kredyty (to przecież one napędzają koniunkturę) zamienią się w prezenty, a Bankom przyniosą stratę. A taka sytuacja odbije się na wszystkich. Ograniczenie akcji kredytowej ma wpływ na gospodarkę w każdej dziedzinie: od zakupu mieszkań, po kredyty inwestycyjne dla firm, przez spadek zatrudnienia, mniejsze wpływy do budżetu i wzrost kosztów – do bezrobotnych wszyscy po trochu się przecież dokładamy. Państwo opiekuńcze nas kosztuje.

Działaniami mającymi na celu powstrzymanie ryzyka z pewnością nie są w mojej ocenie ani rekomendacja S/kwadrat, – bo według mnie jest przygotowywana pod 1-3 Banki w Polsce. Z pewnością nie jest nimi też niejasny sygnał płynący od strony władzy publicznej. Z jednej strony MF zaprzecza temu, że Polska wejdzie do coraz mniej gramotnej unii walutowej, a z drugiej strony propozycja nowelizacji Konstytucji zawierająca klauzule przewidziane na wycofanie złotówki, rozwiązanie RPP, ect.

Wprowadzenie kolejnego podatku „bankowego” jest też jednym z bardziej kuriozalnych rozwiązań. Zapłacą go głównie Ci, którzy mądrze zarządzali ryzykiem i nie musieli powstrzymać się od udzielania kredytów, a Ci, którzy przysłowiowo: nie odrobili lekcji przed kryzysem i „dostali po uszach” nie będą nim aż tak obarczeni. Ciekawe podejście.

Na marginesie - praktyka pokazała, że to, że nie jesteśmy w czasie kryzysu w unii walutowej też wyszło nam na dobre.

Ad meritum – w Polsce Banki dużo bardziej podchodzą do ryzyka, (choć nie wszystkie) i to chyba powinno oznaczać, dla tych bardziej zachowawczych i tych, które ominęło kupowanie tego, co popadnie w pogodni za ponadprzeciętnym zyskiem kryzys powinien w większym stopniu ominąć nawet, jeżeli będziemy mieli do czynienia z falą zwrotną.

Mogę się założyć o to, o jeden grosz.

Tak na dobrą sprawę – początek kryzysu na zagranicznych rynkach, który przełożył się na Banki w Polsce pokazał, kto mądrze zarządza, a komu się to tylko wydaje. Ci najlepsi – skorzystali na kryzysie z uwagi na to, że mogli nie ograniczać akcji kredytowej, nie musieli, aby dotrzymać zmieniającemu się rynkowi sprzedawać kredytów po kosztach żeby utrzymać udział w rynku – w mojej skromnej ocenie – to właśnie początek kryzysu był najlepszym stress testem wielu banków, bo pokazał, w jaki sposób instytucje finansowe w Polsce potrafią dostosować się do zmienionej sytuacji i czy w ogóle przewidziały taki scenariusz.

I zadziwiające jest to, że wyśmiewane, stress testy pokrywają się z tym zestawieniem, – które Banki zwiększyły w czasie kryzysu udział w rynku, a które podwinęły ogon pod siebie, usiadły na depozytach ściągając je za wszelką cenę z rynku – modląc się o spokój.

Jeżeli nie były w stanie go przewidzieć – nie były do niego przygotowane i słono za to zapłaciły.

Punkt 5 tematowego postu.

Niestety, tu gdzie zależy cokolwiek od polityków – źle się kończy, bo w praktyce nigdy nie jest dobry czas na reformy. Za każdym razem zbliżają się jakieś wybory, a w znakomitej większości parlamentów (naszym również) prawo ustanawiają zawodowi politycy (w dużej ilości z wykształcenia: rolnicy, leśnicy, elektrycy, albo bojówkarze młodzieżówek – okraszeni europosłami, którzy udając się do parlamentu UE – potrafili wydukać jedynie: „my name is Jacek”, ect.), a ekspertów nikt nie słucha w tworzeniu prawa i planowaniu budżetu. I dzięki temu zamiast niepopularnych decyzji, mamy Pijarowskie zagrywki i wiece wokół krzyża.

Niestety – 5 punkt jest w prawdopodobnie realny z uwagi na brak działań zapobiegawczych.

Ale jak zawsze – nie dla wszystkich. Znajdą się tacy, którzy będą potrafili na tym zarobić.

Kluczem jest ryzyko. Jeżeli ktoś go zachowawczo podchodzi do rynku i stara się mądrze w nim funkcjonować zamiast bawić się w „pospolite ruszenie” nie będzie narażony na straty. A to chyba wiąże się z przewidywaniem i przeciwdziałaniem? To trochę jak w piosence jednej z komedii Stanisława Barei: „(…) hej, młody Junaku, smutek zwalcz i strach, przecież na tym piachu za 30 lat, przebiegnie BYĆ MOŻE, jasna, długa, prosta, szeroka jak morze, Trasa Łazienkowska (…)”

Pozdr,
łsz

Następna dyskusja:

Blogerzy na ratunek bankom?




Wyślij zaproszenie do