Temat: Fotoreporter vs. organizatorzy imprez...
Przerobiłem ten temat dośc solidnie na wszelkich rekonstrukcjach historycznych i widowiskach inscenizacyjnych.
Sztandarowym przykładem nieudolności i braku wyobraźni w tej kwestii są organizatorzy "Grunwaldu".
Sam wielokrotnie robiłem wokół tematu wiele szumu na środowiskowych forach dyskusyjnych a nawet dzwoniąc osobiście do organizatorów :)
Co z tego, że otrzymuje się od nich specjalną akredytację (są też akredytacje z miejscowego Urzędu Gminy :) ) jeśli fotoreporterzy nie mają wstępu do obozów i na pole bitwy.
W tym wypadku nie chodzi jednak tylko o naszą wygodę ale również o bezpieczeństwo. Ja znanymi sobie sposobami ... dośc dobrze sobie z tym radziłem ale po wielu "awanturach" dopiero w 2008 roku organizator wydzielił "sektory foto". A raczej miejsca, a których nie przeganiano kijami ludzi z akredytacjami :)
Kilka lat jeździłem na większe rekonstrukcje do Niemiec, Francji i Hiszpanii i tam doskonale sobie z tym problemem radzą. Wystawiają kilka wzwyżek (z czegoś w rodzaju rusztowań z platformą) o wysokości ok 3-4m i kto tylko ma akredytację może się wdrapac i swobodnie pracowac. Wśród publiczności również wyznacza się sektory dla mediów, stawia przy każdym ochroniarza i po sprawie.
Bardzo specyficzna jest kwestia rekonstrukcji w zamkniętych przestrzeniach miejskich.
Dłuuugo sam zajmowałem się rekonstrukcjami i dośc dobrze znam częśc środowiska no i arkana sztuki reenacting'u ;]
Wiem też doskonale na co i w jakim momencie mogę sobie pozwolic by nie zawalic dioramy czy scenki rodzajowej na rekonstrukcji.
Przyznam, że wyobraźnia wielu z nas w tej kwestii pozostawia tak wiele do życzenia, że organizatorzy słusznie izolują fotografów.
Tutaj więc konieczna jest dobra znajomośc scenariusza i świadomośc, że jako fotograf mam byc niezauważony i nie mam prawa popsuc najmniejszego elementu widowiska.
Np. na rekonstrukcjach Powstańczych w Warszawie na imprezy GRH Radosław wstęp na pole bitwy mają dwie osoby :) Ja i Jakub Szymczuk. Oczywiście wymaga to stylizacji tożsamej z tą jaką mają rekonstruktorzy. Jeśli mam na sobie mundur (ubranie) właściwe dla Powstańca to nie mogę się pojawic wśród Niemców itp. itd...
Sporo na to pracowaliśmy i jest to wynikiem głównie zaufania organizatora do naszych poczynań w czasie inscenizacji.
Do tego oczywiście uznanie dla efektów naszej pracy, których częśc należy udostępnic rekonstruktorom.
Nie wyobrażam sobie jednak fotografowania tych rekonstrukcji bez znajomości scenariusza i bez udziału w 3-4 próbach.
Mam ten komfort, że fotografia nie jest moim głównym zajęciem i nie zarabiam aparatem na chleb więc mogę miec więcej dystansu :) chyba ...
Miałem okazję obsługiwac dla portalu internetowego wizytę Benedykta XVI i przyznam, że to co widziałem tam w zakresie organizacji obsługi medialnej jest dla mnie niedościgłym wzorcem. Po pracy w takich warunkach ma się doskonałe odniesienie i wzorzec jak powinno się organizowac pracę fotoreporterów.
Przemek Czyżewski edytował(a) ten post dnia 01.03.09 o godzinie 10:00