Temat: Cena dobrego kadru
Primum: non nocere? W 1985 (?) roku w Filharmonii w Warszawie podczas wykonywania koncertu Chopina na środek estrady wyszedł fotograf X i poleciał serią. Wyrzucono go potem. Seria zaś dostała jedną z głównych nagród w Konkursie Polskiej Fotografii Prasowej.
Niezaprzeczalnie jest sprzeczność oczekiwań: z jednej strony konwencja zachowania się podczas koncertów z drugiej poszukiwanie ciekawych zdjęć. Muzycy byli z pewnością wściekli a publiczność - nie wiadomo. Zjęcia były zaś w porządku. Był nastrój i dynamika sekwencji. Gdy już poszły w świat, możliwe, że - właśnie - dobrze przysłużyły się muzyce. Oddawały atmosferę konertu wielu ludziom być może nieznaną... a słuchaczom i muzykom na sali dały oryginalne wspomnienie.
Odpowiedź na pytanie kiedy możemy złamać tę konwencję zależy głównie od tego czy mamy pewność, że to inwazyjne działanie da nam rzeczywiście wartościowy rezultat. Inaczej mówiąc: relacja cena/zysk.
Tym bardziej liczy się powściągliwość i rozwaga, że bywa iż koszt eksperymentów często ponosi później kto inny. Filharmonia a także gościnnie występujący artyści traktują wszelkie zapytania o możliwość fotografowania podczas koncertu baaaaardzo nieufnie, co graniczy z z góry założoną odmową.