Temat: Zawodowcy pomagają amatorom :o).
Łukasz Unterschuetz:
Ale to my robimy muzykom dobrze, nie na odwrót. Ja często się męczę na koncercie, ale muszą być dobre foty do relacji później. Mam płacić zespołowi za to, że potem moje zdjęcia go promują?
Nooo, bardzo pewny siebie jesteś. Powodzenia z takim zapasem dobrego samopoczucia. Ale nie miej pretensji, że zaś ci ktoś nie zapłaci, za robienie sobie dobrze.... W Twoim rozumieniu. Dość buńczucznym. Z mojego punktu widzenia. Tyle że ja czasem nie tylko pod sceną z obiektywem, ale na scenie z gitarką stoję.
Ale skoro męczysz się na koncertach, to może zajmij się fotografią dokumentującą wystawy psów ? Wiesz, berneńczyki i golden retrievery to wcale wdzięczny obiekt pracy fotograficznej. Albo na przykład pomyśl nad relacją z dorocznego memoriału połowu szczupaka dla Wiadomości Wędkarskich ?
Ręczę Ci, że nawet Michał Wiśniewski i Gosia Andrzejewicz jak wychodzą na scenę, to nie po to, żebyś Ty im zrobił dobrze. A jak już, dzięki ich obecności na estradzie pstrykniesz ciekawą fotkę i ktoś by ją nawet od ciebie kupił... No to... Ktoś komuś zrobił dobrze.
To jakiej jakości są moje fotki można sprawdzić na mojej stronie.
Wiesz. Robię w handlu. Nie ten towar dobry, który jest dobry, ale ten, za który ktoś chce zapłacić.
Myślisz, że zespoły nie mają kasy? Oczywiście, że mają, ale jak raz zobaczą, że można coś dostać za free albo prawie free to później będą wybrzydzać jeśli ktokolwiek będzie chciał od nich normalną kasę.
Ale które zespoły mają kasę ? ja nie odnajduję przyjemności choćby w fotografowaniu Wojtka Pilichowskiego jak gra z Kasią Kowalską, bo wtedy jest rzeczywiście mało niszowy, natomiast lubie pstrykać Pilicha jak gra po klubach ze swoim projektem, i jak potem Pi ogląda moje fotki, bo zawsze Mu pokazuję, i pyta, czy niektóre z nich może se wsadzić na stronę lub majspejsa - no to jest mi bardzo miło. Bo pomagać sobie ludzka rzecz.
A co do tego, czy musiałem pozostawie bez komentarza
A szkoda.
Powiem Ci tyle. Grywam na basie z wieloma wykonawcami, między innymi z jedną kapelą zydeco. Moglibysmy mieć z nimi 500 dzobów rocznie, bo dzwonią różni własciciele knajp czy inni cwaniacy robiący jakieś ludzkie spędy, i sepią, żeby zagrać u nich za jakies marne stawki, bo inne młodsze kapele grają u nich za takie głodowe pensje. Ze stówka na ryj za koncert to wypas.
Natomiast my mamy swój cennik, i poniżej niego nie schodzimy. Choć sa tańsze kapele, które zagrają dżoba, tylko po to, żeby się podlansować.
Wolimy zagrać 10 dżobów rocznie, ale w miejscach, w których MY chcemy zagrać, i na zasadach, które MY określamy.
Nie MUSIMY grywać w miejscach, gdzie nie chcemy zagrac, i gdzie inni grają za wdowi grosz.
To taki mój komentarz, do Twojej depresji. Mam nadzieję, że zrozumiały :o). Jak nie to zapytaj, jaśniej wytłumaczę.
Sobiesław P. edytował(a) ten post dnia 22.08.08 o godzinie 00:51