Temat: Koncertowa Fotografia Roku 2008
Ewa K.:
Marcin Bąkiewicz:
Spodziewalismy się, że będą pretensje. Nie sposób zebrać wszystkich tych, którzy fotografują. Postanowilismy zaprosić tych, których znamy z widzenia z fosy - czyli osoby które regularnie pojawiają się na koncertach - tych dużych i tych małych.
to nie pretensje, ani zjeby jak się wyraził Artur, ani opluwanie marynarki. jedynie zasygnalizowanie problemu, że każdemu kto nie wziął udziału może być przykro. skoro to przewidzieliście to musicie trochę usprawnić swoją zabawę tak, żeby nie doprowadzać do owych "pretensji". A swoją drogą znasz mnie z widzenia z fosy, raczej trudno mnie przegapić, chyba że jestem dla Ciebie ze szkła, no to wtedy tak. no i pojawiam się regularnie na koncertach - i tych dużych i tych małych. Ale dziwnym trafem jak Artur chciał wejść na koncert Oszibaracka w Trójce to wtedy nie byłam ze szkła, no i wtedy to nawet telefon do mnie potrafił odnaleźć poprzez kolegę... eh, ludzie bawcie się inaczejEwa K. edytował(a) ten post dnia 22.01.09 o godzinie 12:49
rany julek, Ewa, wyjaśnialiśmy to już sobie. Ale skoro czujesz potrzebę by wracać do tematu publicznie...
Jak wiesz, pomysł realizowaliśmy z Marcinem w dużym pośpiechu. Jak wiesz, usiedliśmy - wymieniliśmy sobie wszystkich (jak się wydawało) znanych nam fotografów. Jak wiesz, zapraszając ich poprosiliśmy o podpowiedzi i sugestie, prosiliśmy o podanie nam nazwisk fotografów których zabrakło na naszej - siłą rzeczy - krótkiej liście. Na przykład, w ten sposób odkryłem kilka kompletnie nieznanych mi wcześniej osób (jak Marta Tłuszcz, Kara Rokita czy kilku chłopaków z południa). Ciesząc się, że lista buduje się powoli, sami skupiliśmy się na innych zadaniach. Przede wszystkim na kompletowaniu jurorów - co zabiegiem prostym nie jest:) W międzyczasie zapraszałem osobiście wszystkich, których w ciągu tych kilku dni udało mi się spotkać w fosie - tak dotarłem m.in. na Marty Ceremugi czy Łukasza Giersza. Dotarłem też - nie bez problemów - do Darka Kawki, jednak Darek nie mógł do nas dołączyć. Cała operacja to kilkaset e-maili wymienionych z ponad 60 osobami i forwardowaniem sobie na bieżąco podstawowych informacji między mną a Marcinem. A każdy z nas prowadzi jeszcze normalne, ciężkie życie zawodowe. To, że umknęło nam Twoje nazwisko to na prawdę przypadek, co wyjaśniałem i za co przepraszałem... I jestem pewien, że takich przypadków było więcej. Kto zna wszystkich z listy startowej i potrafiłby dotrzeć do nich w kilka dni - ręka do góry!
W ten sposób w naszej
zabawie zabrakło Twojego nazwiska. Wiesz dobrze, że byłem zaskoczony nie mniej niż Ty, kiedy odezwałaś się do mnie. Przeprosiłem Cię wtedy szczerze, ale jak widać nie przecina to potoku pretensji. Mogę powtórzyć jedynie, że jest mi przykro - i to podwójnie. Raz - dlatego, że zwykły przypadek odbierasz jako celowe działanie skierowane przeciwko Tobie i budujesz jakieś teorie spiskowe; dwa - że mimo wyjaśnień i przeprosin z mojej strony sytuacja się nie zmienia.
A z Oszibarackiem - chciałem dotrzeć do Ciebie z informacją, żebyś nie czekała na mnie, jak się umówiliśmy - pod Trójką, bo nie będę mógł pojawić się na koncercie, na który załatwiłaś mi wejście. A nie mając do Ciebie żadnego kontaktu i Ciągle myląc Twoje nazwisko (na GL co chwila zmieniasz tożsamość - aktualnie Ewa K., a ja tak mam, że mylę imiona, nazwiska - taka moja natura) dotarłem do Ciebie dzięki uprzejmości Pawła. Taki ze mnie cham.
Przepraszam wszystkich, że czytacie takie osobiste wycieczki. Mam nadzieję, że więcej nie będzie takiej potrzeby. Zainteresowanym przypominam o opcji "prywatnej wiadomości". Idę po piwo.