konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Jak dotąd byłem przekonany, że w mediach nie powinno istnieć jakiekolwiek tabu. Do czasu, aż sam się nadziałem na ten temat.

(Piszę dla serwisu o grach komputerowych, czysto amatorsko; jednakże zanim zmarszczycie zacne czółka, dokończcie lekturę). W Chinach umarł pewien gracz. 72h przed kompem, bez załatwiania naturalnych potrzeb (czytaj: siusiu, sen).

Komentarze można było podzielić na te ze świeczkami, i na te z radosnymi emotikonkami i zdaniami pokroju "wymarzona śmierć". Popełniłem błąd zajmując stanowisko z tymi drugimi. Otwarcie rozprawiałem o hihotaniu z czyjejś śmierci. Skoro Monthy Python, twórcy SouthParka (Kenny) rechoczą z tego pełną gębą, to czemu ja bym się miał wzbraniać? W Ameryce Południowej mają festiwale śmierci. Na cmentarzu w Wiedniu recytuje się zabawne wierszyki pogrzebowe. Ba. Nawet śpiewają i tupają w pewnych obrzędach. A Hallowen? Czarny humor w tv? Nawet w Wakacjach Jasia Fasoli znalazły się dwie sceny dotyczące czyjejś śmierci. Kawały o Żydach? I w tym momencie przesadziłem.

Okazało się, że jeden z użytkowników ma korzenie w Oświęcimie. Na dodatek to "kolega po fachu". Poleciał stek wyzwisk w moją stronę. Dotarło do mnie, że wklepałem parę słów za dużo. Przeprosiny na nic się zdały.

Spokojnie, to nie jest list do Bravo. Nie proszę Was o ocenę mojego postępowania. Konfrontacja z nim nastąpi wkrótce (wolę "na żywo" niż przez gadu-gadu), a tłumaczenia, nawet kosztem mojej dumy może do niego dotrą. Bywa.

Inny znajomy, pracujący w dla tej samej firmy co i ja, był kiedyś fotoreporterem śląskiego dziennika. Zrezygnował, kiedy wysłano go pstrykać foty topielcom.

A jak szanowne grono skupione na tym forum zapatruje się na ten temat? Kontrowersyjny, przyznacie chyba. Podejście definiuje własna tożsamość i przekonania, czy może chęć zarobku?
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Temat śmierci

Jest diametralna różnica pomiedzy abstrakcją, satyrą, obrzędowością, zwyczajami a konkretem, rzeczywistością.

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Widzialem ZAWODOWO wiele smierci. Glupich (usniecie po pijaku z papierosem i zaczadzenie sie), tragicznych (np. wypadki drogowe), przemyslanych (samobostwo), przpadkowych (piorun w centrum miasta)...

Dla dziennikarza z jednej strony smierc to TEMAT, z drugiej czyjas tragedia.
Dla psychicznego spokoju mozna, a nawet TRZEBA traktowac te tragedie zimno, zawodowo, z drugiej strony nie zawsze sie da... do dzis pamietam tragiczne zderzenie ciezarowki z skoda. Jechalo w niej mlode malzenstwo z dwiem corkami - 7 i 8 lat. Zgineli na miejscu. Jechali odwiedzic trzecia corke - 9 lat, byla na kolonii.
Jak przyjechalem, nie bylo tam trupow, nie bylo nawet strzepow samochodu (skoda rozleciala sie na kilka kawalkow), ale tragedie bylo widac i czuc. Praktykantka niemal 2 razy mi zlemdlala - zobaczyla na drodze plame krwi zasypana absorbentem (w tm przypadky zwyklumi TROCINAMI i to roskoszne "tlumaczesnie sie" strazaka: "no co, to trzeci wypadek dzis!") i lezaca na trawie, zapomniana bluzeczke jednej z dziewczynek.
Nie trzeba WIDZIEC, zeby CZUC wypadek, tragdie, smierc.

Po pewnym czasie przychodzi rutyna, jak u lekarzy: przyjezdzasz na miejsce i nie obchodza cie lezace na ziemi "worki" foliowe, tylko patrzysz gdzie tu kogos zlapac, zeby zdobyc informacje: swiadek, policjant, strazak...
Ale nie zawsze sie da ogladac wypadek z takim "profesjonalizmem".

A co do fotografii: nie trzeba dawac powiekszen rozwalonego mozgu (czy - jak ostatnio WYSZPAROWANEJ REKI urwanej przez pralke), zeby POKAZAC tragedie. DObry fotograf sfotografuje nastroj, groze, a nie MIECHO. Wszystko zalezy od PROFESJONALIZMU fotografa. Ja mialem szczescie pracowac z tymi najlepszymi.

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Od profesjonalizmu fotografa także. Ale i od fotoedytora, który mówi "co Ty mi tu jakąś poezję robisz, to nie galeria, zrób jakieś mięcho".

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Maciek G.:
Od profesjonalizmu fotografa także. Ale i od fotoedytora, który mówi "co Ty mi tu jakąś poezję robisz, to nie galeria, zrób jakieś mięcho".

No - ba!
Smak i podejscie edytora, a PRZEDE wszystkim prowadzacego to PODSTAWA!

(mnie malo kiedys nie zabil naczelny, gdy posiadajac jedyne(!) zdjecie z wypadku nie wypikselowalem calej glowy, tylko sama twarzdenata. Coz, dopiero "raczkowalem" wtedy jako wydawca ;)

PS: Znajoma napisala prace magisterska nt "Detabuizacji smierci" w czasopismach na podstawie fotografii prasowej. Dala troche przykladow i zgadzam sie, ze nie trzeba "miecha" w styli nieboszczki OGRISH.com czy rotten, zeby pokazać na pikczerze tragedie, bol, krew itd.Jerzy K. edytował(a) ten post dnia 24.09.07 o godzinie 10:25
Regina Misztela

Regina Misztela Student, Uniwersytet
Jagielloński w
Krakowie

Temat: Temat śmierci

Śmierć jest jednym z głównych tematów dla socjologów, psychologów, filozofów, przede wszystkim dla normalnego człowieka. Spłaszczenie jego znaczenia poprzez satyrę czy dowcip niekoniecznie świadczy o braku wrażliwości, raczej o nieświadomości lub wręcz przeciwnie podświadomym strachu. Przed dziennikarzem stoi wiele wyzwań, jednym z nich jest zmaganie się z ludzkim cierpieniem, dla mnie wrażliwość a nie tylko surowa fachowość w pełni odzwierciedlają profesjonalizm. Każdy powinien robić to co jest zgodne z jego sumieniem.

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Regina M.:
Śmierć jest jednym z głównych tematów dla socjologów, psychologów, filozofów, przede wszystkim dla normalnego człowieka. Spłaszczenie jego znaczenia poprzez satyrę czy dowcip niekoniecznie świadczy o braku wrażliwości, raczej o nieświadomości lub wręcz przeciwnie podświadomym strachu. Przed dziennikarzem stoi wiele wyzwań, jednym z nich jest zmaganie się z ludzkim cierpieniem, dla mnie wrażliwość a nie tylko surowa fachowość w pełni odzwierciedlają profesjonalizm. Każdy powinien robić to co jest zgodne z jego sumieniem.


No to Cie pewnie zadziwie:
Praktykantka, studentka 2 roku - wrażliwa, dziewczeca, delikatna, piszac np. o sparalizowanym 14-latku, korego bezwladne 65-kilogramowe cialo codziennie wnosila po schodach 72-letnia babcia, plakala nad ich losem. W ogole sie przemowala okropnie tym, co robila.
Ja, wredota, zlecalem jej m.in. takze cotygodniowa "kronike wypadkow".
No i to wrazliwe, delikatne stworzenie kiedys biegnie w podskokach przez newsroom i wymachuje swoimi notatkami i z pelnym usmiechem na (przslicznej) gebusi wydziera sie na glos; "a ja mam dzis dla ciebie siedem trupeczkow!".
Inne dziewcze. Bardziej "zaliczalo" tematy, niz "czulo". Stad ocierajac sie o mnie, "specjaliste od nieszczesc ludzkich" (robilem wszystkie wypadki, powodzie, pozary, zatrucia itd), tez chcialo "zaliczyc" trupeczka.
Pewnego dnia: bach, mamy samobostwo na Kazimierzu. Poleciala na obsluge. Wrciala z usmiechem: "zaliczyla" i nawet "mozg (!) na scianie" (doslownie) widziala.

Kogos to moze szokowac.
Kogos z branzy - nie. CZASAMI podchodzi sie do tematu smierci jako do "liczb" z polcyjnych statystyk, czasami jako kolejnego etapu, "stopnia wtajemniczenia" w reporterski zawod.

Kiedys mnie to zszokowalo, ale tylko na kilka sekund, gdy chirurg, widzac nogi poskręcanego od porazenia mozgowego chlopca, przerazonego, wystraszonego, tylko sie usmiechnal i szepnal mi na ucho: "to dla mnie robota".
Chodzilo o podciecie sciegien, zeby zwalczyc BOLESNA notoryczna spastycznosc (napiecie) miesni.
Okrutne? Nie. Dla tego lekarza to ZAWOD. A dla chlopca alternatywa nieodwracalnej operacji, po ktorej nigdy nie bedzie chodzil byl jad kielbasiany wstrzykiwany w miesnie.

Temat: Temat śmierci

Pisałam tekst o matce, która w trakcie leczenia dziecka chorego na nowotwór prowadziła w internecie poruszający do głębi blog. Po śmierci córki zgromadził rzesze rodziców w podobnej sytuacji. Założyli fundację, dziś pomagają innym.

Przez kilka dni po spotkaniu z matką nie mogłam dojść do siebie. W artykule cytowałam fragmenty bloga, skrzętnie omijając te najbardziej intymne, dotykające najgłebszych pokładów bólu. Czułam, że jest granica, której przekroczyć nie mogę.

W kilka miesięcy później o inicjatywie podjętej przez ową fundację pisała znajoma. Tekst ukazał się na czołówce; jego "story" - kilka akapitów o smierci dziecka - pachniało tanią sensacją. W ramce zamieszczono fragmenty bloga. Te najostrzejsze, najbardziej przejmujące.

Myślę, że tak właśnie rodzi się znieczulica, kiedy odzieramy śmierć ze wszystkiego.
Regina Misztela

Regina Misztela Student, Uniwersytet
Jagielloński w
Krakowie

Temat: Temat śmierci

"No i to wrazliwe, delikatne stworzenie kiedys biegnie w podskokach przez newsroom i wymachuje swoimi notatkami i z pelnym usmiechem na (przslicznej) gebusi wydziera sie na glos; "a ja mam dzis dla ciebie siedem trupeczkow!".

To utwierdza mnie w przekonaniu kto ląduje najczęściej na praktykach w radiu czy wydawnictwie. Delikatne i wrażliwe --> łatwe do "urobienia".

konto usunięte

Temat: Temat śmierci



No to Cie pewnie zadziwie:
Praktykantka, studentka 2 roku - wrażliwa, dziewczeca, delikatna, piszac np. o sparalizowanym 14-latku, korego bezwladne 65-kilogramowe cialo codziennie wnosila po schodach 72-letnia babcia, plakala nad ich losem. W ogole sie przemowala okropnie tym, co robila.
Ja, wredota, zlecalem jej m.in. takze cotygodniowa "kronike wypadkow".
No i to wrazliwe, delikatne stworzenie kiedys biegnie w podskokach przez newsroom i wymachuje swoimi notatkami i z pelnym usmiechem na (przslicznej) gebusi wydziera sie na glos; "a ja mam dzis dla ciebie siedem trupeczkow!".


To były dziewczęta na staży w Superstacji?
Kiedyś dawałem jakąś setke do Ss. To była najdłuższa setka w moim życiu ( jeden z wątków zabójstwa generała Papały). Trwało to godzinę. Nie, nie nagranie, bo ono trwało 15 minut. Przez resztę czasu tłumaczyłem dziewczęciu: kim był Papała, że to było jedyne zabójstwo szefa policji w Polsce, co robi komendant główny policji, kim jest Edward Mazur, na czym polega ekstradycja i proces ekstradycyjny w Chicago, itp,itd.
Jakoś dziennikarzy leci na mordę.
Basia K.

Basia K. dziennikarstwo,
kreacja, walka z
ograniczeniami
technicznymi

Temat: Temat śmierci

Macieju drogi, mnie najpierw bawiła Ss - oglądałam dla rozrywki bo to Łapu capu w pigułce, ale później pomyslałam że takie osoby mogą póxniej napisac że mają doświadczenie w pracy dziennikarskiej i nie daj bóg innych szkolić...

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Karolina P.:
Myślę, że tak właśnie rodzi się znieczulica, kiedy odzieramy śmierć ze wszystkiego.

Nie.
Tak rodzi sie quasidziennikarstwo, promowane prez redaktorow/wydawcow, ktorzy jako dziennikarze nie sprawdzli sie na swoim stanowisku.
Nie mam pretensji o publikacje takiego gowna do dziennikarza. On mogl byc (!) mlody i niedoswiadoczony. Mam zal i poczucie wyzszosci nad dupkami, ktorzy to puscili.
;)
(ps: puscili dla kassy ;p)Jerzy K. edytował(a) ten post dnia 24.09.07 o godzinie 23:38

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Regina M.:
To utwierdza mnie w przekonaniu kto ląduje najczęściej na praktykach w radiu czy wydawnictwie. Delikatne i wrażliwe --> łatwe do "urobienia".

Dupa.
Teoretyzujesz.
Zobacz trupa, potem drugiego, potem napisz to, cos napisala.
ok?????????

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Maciej D.:
To były dziewczęta na staży w Superstacji?

Nie.
I prosze, nie porownujcie dziennikarstwa do poziomu...

Wiecie :)

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Widze, ze tabloidalne wydawnictwa, niewazne, czy to radio, tv czy gazeta, kojarzy sie jednakowo.

Moze to dobrze?
;)

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Regina M.:
To utwierdza mnie w przekonaniu kto ląduje najczęściej na praktykach w radiu czy wydawnictwie. Delikatne i wrażliwe --> łatwe do "urobienia".

Regina, widzialas kiedys ludzkie zwłoki?

hi, hi - zapytam wredniej: kawałkowałas kiedys brojlera????
;P

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Basia K.:
i nie daj bóg innych szkolić...


Szkolic mozna.

Nie daj Bog, ze taki ktos wpisze sobie w rubryke "dziennikarz" :P

konto usunięte

Temat: Temat śmierci

Mnie chyba dwukrotnie w moim "dorobku" dziennikarskim temat śmierci
tak autentycznie "kopnął". Pierwszy raz to był czas kiedy pracowałam jako wydawca i właściwie temat śmierci co najwyżej "obrabiałam". Czyli akceptowałam ów temat, czytałam o nim dokumentację czy scenariusz z tematem związany... Śmierć czasem
była tematem przewodnim, czasem pojawiała się gdzieś z boku... Właściwie był to dla mnie gdzieś tam kolejny temat... Czasem bardziej mocny, czasem bardziej wstrząsający, czasem czułam, że
to temat, który widzów zainteresuje, wzruszy, wkurzy... Absolutne
odczłowieczenie tematu i jego "odemocjonowanie". Taka, wydawało
się, robota... Pierwszy raz tak mocno to zauważyłam po
katastrofie w MTK. Pracowałam wtedy na najwyższych obrotach przez 6 dni nie spałam, codziennie wrzucałam coś na emisję, czasem do kilku programów. Wymyślałam tematy kolejnych materiałów, nadzorowałam dokumentacje, wysyłałam reporterów i nadzorowałam ich pracę, a do tego jeszcze montowałam bo na materiał ruszaliśmy dziś i w to samo dziś musieliśmy zapełnić emisję całego odcinka Uwagi. I tak funkcjonowałam sobie telewizyjnie, gdzieś obok tej całej tragedii. Dla mnie to był temat, właściwie nic więcej. Emisja, ot co. I w końcu piątego dnia, a był to czwartek, pamiętam jak dziś... Wpadłam do pokoju
reporterów, mówiąc ty robisz to, a ty tamto. I nagle widzę jak reporterka płacze. Że ona nie chce, że już nie może... I nagle się zorientowałam, że przy tej całej tragedii, zapomniałam o CZŁOWIEKU. Że była emisja, był temat i to gorący, była robota... A co z człowiekiem? Co z bólem? Co ze stratą? Przecież
tam była śmierć. A śmierć to nie jest emisja. To nie jest temat. To są emocje i to te w życiu najmniej oczekiwane i potrzebne. Pamiętam że chodziłam wtedy i wszystkich przepraszałam. I była tego dnia emisja, i był materiał, tylko ja
pierwszy raz od dawna wróciłam do domu i autentycznie się poryczałam. A dzień później zaspałam do pracy. Ze zmęczenia... bo całą prawie noc przeryczałam.
Drugi raz zetknęłam się tak okrutnie ze śmiercią gdy robiłam materiał na onkologii dziecięcej. 10 minut przed nagraniem okazało się, że markery mojej bohaterki tak gwałtownie spadły, że wylądowała w izolatce. Jej mama prosiła mnie bym przekonała lekarzy by małej pozwolili na udział w programie, tak to dla niej
było ważne... Próbowałam, lekarka powiedziała mi: możecie z nią rozmawiać, jeśli rodzice się godzą. Proszę jednak pamiętać, że jej stan jest właściwie krytyczny... Widziałam łzy w oczach małej gdy mówiłam jej, że spotkamy się innym razem, że dziś odpuścimy nagranie bo lepiej by odpoczęła, by była silniejsza, bo po co ma być smutna i zmęczona w materiale.
To nie były zły rozczarowania, to były łzy strachu. Właśnie przed śmiercią. Bo mimo że Ola ma dopiero 12 lat, wie co oznaczają niskie wartości... I to był kolejny raz gdy ryczałam jak bóbr. Moja ekipa próbowała mnie pocieszać głupim tekstem - nie martw się, nagrasz to kiedy indziej. Urządziłam im karczemną
awanturę. Bo dziennikarz to też człowiek. Pełen emocji, empatii,
itd. Ci co w sobie tego (już?) nie mają, są cyborgami, nie dziennikarzami.

Lepiej kończę... przemyśleń na ten temat mam dużo, póki co wrzuciłam tylko opis sytuacyji ;)Beata B. edytował(a) ten post dnia 25.09.07 o godzinie 01:57



Wyślij zaproszenie do