Temat: Ankietowanie dziennikarzy
Pamiętam jedną telefoniczną ankietę o internetowych serwisach ekonomicznych. Chodziło o rozpoznawalność i korzystanie z poszczególnych źródeł. Myślałem, że zasnę z nudów nie tylko ja, ale i osoba mnie przepytująca... Po kilku pytaniach, na które odpowiedzi udziela się z dostępnego zakresu, odpowiadałem już bez głębszej refleksji, a po kilkunastu pytaniach (wstyd przyznać) w ogóle już nie słuchałem pytań. Ankieter też traktował pytania i odpowiedzi automatycznie. Wydaje mi się, że takie ankiety powinny być atrakcyjniejsze dla ankietowanego. W przeciwnym razie tracą swój sens. W moim wypadku zgodziłem się na nią, choć po kilku minutach chciałem, żeby pytania już się skończyły, bo wyglądało to na stratę czasu dla obu stron. A może tak było w przypadku tej tylko ankiety... Jedyny z niej plus jest taki, że teraz zanim przystąpię do jakiejkolwiek ankiety, pytam najpierw o jej formę. Jeśli mnie zainteresuje, biorę udział, inaczej odmawiam...