konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Witold F.:
Jerzy K.:
A szanujacy sie dziennikarze sa.

Z tym, że nie na pewno...

SA, SA :)
I nie ma do tego nic "podpieranie sie" Internetem.
zalezy JAK SIE ktos Internetem posiłkuje :)

nie rozumiem dygresji?
Wytłumacze ponizej, w poscie do Ryszarda :)
Juz tu pisali: nie wszyscy maja jak Pani M prawicowe poglady

no właśnie, co mają do tego poglądy?

NIECHEC, a to oznacza POWOD i MOTYWACJE w szukaniu plagiatow w czyjes dzialalnosci :)

, a po
drugie, przyklady ZRZYNANIA dzialaja chyba jak plachta na byka u wiekszosci (normalnych) dziennikarzy :)
Po trzecie - sporo jest takich, którzy na wieść czy widok "zerżnietego" z siebie tekstu wzruszaja ramionami:)

Niestety.
Bo w przypadku zrzynania powinna byc ostrzejsza reakcja.

Jerzy, a może byś tak zszedł na Zimię Matkę?

Staram sie po niej stapac :)
W tych redakcjach, ktore znam, wzruszanie ramionami by nie przeszlo. I nie ma to NIC wspolnego z ekumenizmem czy msciwoscia. Raczej z tym, zeby WYKLUCZYC (przynajmniej u jednego konkretnego czlowieka) chec zrzynania :)

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Ryszard Jakubowski:
Jednym wolno zrzynać bezkarnie, innym nie wolno tego ujawniać. Wszystko w ramach równości obywateli.


Zrzynanie a zrzynanie to roznica.

zrzynanie z tekstu innego dziennikarza to wg mnie (!) jedno.
Karygodne.

"posilkowanie sie" kilkoma (!) stronami w Internecie jako uzupelnienie do tekstu (np ramka uzupełniająca do tektu o problemie misiów w Tatrach, w której będzie info, jakie wypadki sie zdarzyly z misiami na swiecie) to drugie.
To pochwalam!

:)
Robert Dorabiała

Robert Dorabiała doradca podatkowy

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Internet zmienił dziennikarstwo. Wraz z komentarzami pod artykułami skończyła się era pouczającego i objaśniającego świat dziennikarza. 99 proc. czytelników czytało z otwartą buzią, a 1 proc. wkurzał się co za bzdury, niekompetencja i powierzchownej przedstawienie problemu.

Dzisiaj wg metody 1 proc. pisze, 10 proc. komentuje, a 90 proc. z otwartą buzią czyta... dyskusję POD artykułem - w tekst zaangażowanych jest już 11 proc. (Sorry za uproszczenia).

A teraz o podziale, nie wiem czy tak gładko zawodowym, normalnym, profesjonalnym, etatowym dziennikarzom przyjdzie podzielić się runkiem, z obywatelskimi, oddolnymi, niezależnymi, szczerymi do bólu, amatorskimi, często z tym samym warsztatem dziennikarzami.

I nie chodzi tu tylko o tzw. dziennikarstwo obywatelskie, które jest obecnie w Polsce "oswajane" przez Polskapresse, Agorę czy Interię, dziennikarstwo to inne kwitnie w blogach, i raczej tego już nikt nie zatrzyma.
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Jerzy K.:
Jerzy, a może byś tak zszedł na Zimię Matkę?

Staram sie po niej stapac :)
W tych redakcjach, ktore znam, wzruszanie ramionami by nie przeszlo. I nie ma to NIC wspolnego z ekumenizmem czy msciwoscia. Raczej z tym, zeby WYKLUCZYC (przynajmniej u jednego konkretnego czlowieka) chec zrzynania :)

Ja nie mówię o żadnym ekumenizmie, ja mówie o mozliwościach! Dziennikarz, który ma za soba redakcję, takie możliwości ma, wolny strzelec - z punktu widzenia czasu i finansów - bardzo ograniczoną możliwość, stąd i w wielu wypadkach wzruszanie raminami.

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Witold F.:
Ja nie mówię o żadnym ekumenizmie, ja mówie o mozliwościach! Dziennikarz, który ma za soba redakcję, takie możliwości ma, wolny strzelec - z punktu widzenia czasu i finansów - bardzo ograniczoną możliwość, stąd i w wielu wypadkach wzruszanie raminami.

Wolny strzelec najczęściej za wszystko - telefony, wódeczkę i bakszysz dla informatorów, wyjazdy po materiały - musi zapłacić z własnej kieszeni BEZ gwarancji, że honorarium za tekst mu przynajmniej pokryje te wydatki. Stąd chęć pisania z d.... przyklejoną do krzesła, jedynie na podstawie INNYCH ARTYKUŁÓW w popularnej prasie, lub w sieci.

Do Jerzego: zebranie telefonicznie materiałów do tekstu o miśku (który mi zasugerowałeś) kosztowało blisko 50 złotych, bo rozmówców łapałem pod numerami mobile. Tekstu NIKT nie raczył nawet wziąć do ręki. TO SĄ UROKI BYCIA FREELANCEREM.

A te 5 dych moglismy razem przepić, byłby choć z tego kac naturalny, a nie - moralny (z żalu za wyrzuconą w błoto forsą).

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Ryszard Jakubowski:
Do Jerzego: zebranie telefonicznie materiałów do tekstu o miśku (który mi zasugerowałeś) kosztowało blisko 50 złotych, bo rozmówców łapałem pod numerami mobile. Tekstu NIKT nie raczył nawet wziąć do ręki. TO SĄ UROKI BYCIA FREELANCEREM.

A te 5 dych moglismy razem przepić, byłby choć z tego kac naturalny, a nie - moralny (z żalu za wyrzuconą w błoto forsą).


Bu... przykro mi :(

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Jerzy K.:

Bu... przykro mi :(

Ryzyko zawodowe, o którym nie mają pojęcia "etatowcy". Gdybym miał do dyspozycji redakcyjny, darmowy telefon bez ograniczeń, dziennie takich tekstów, jak ten o miśku, mógłbym robić nawet 3, bo zebranie materiałów (rozmowy telefoniczne przez VOIP - z nagrywaniem) zajęło niecałą godzinę.

Najwięcej czasu zabiera i pochłania największe koszty znalezienie redakcji, która taki niezamówiony tekst kupi. Szczerze mówiąc nie spotkałem się (w stolicy) z praktyką kupowania tekstów bez wcześniejszego zamówienia. Może znam ZA MAŁO redakcji, bo tylko prawie wszystkie warszawskie, a jest to chyba połowa wszystkich POLSKICH redakcji (nie mówię o pismach regionalnych, rozdawanych za darmo przez sołtysa).
Joanna Wojtko

Joanna Wojtko pedagog,
korespondent, bajarz

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

heh... no i przypomniało się, i mnie. Teksty, szkice... Podsuwane "dziennikarzom" często przez rednaczy czy ogólnie redakcję...
A, i jeszcze jedna sytuacja wbiła się w pamięć. Spotkanie sportowe zakończone, jako jedyna wśród licznych piszących/relacjonujących słyszę, że zostaje złożony protest w sprawie łamania regulaminu, który może decydować o zmianie wyniku meczu (!). Gdy się upewniam, że protest zostanie przeanalizowany przez sędziego, informuję swoją redakcję (portalu)- pojawia się news. Daję cynk kolejnej swojej redakcji (prasa), bo oczekiwanie na decyzję sędziego automatycznie przedłuża czas ich oczekiwania na mój materiał. Wszyscy ze zrozumieniem i z dreszczem emocji- bo dzieje się rzecz nowa i ważna. Skoro ktoś mnie cynki daje, to i ja dłużna nie jestem- dzwonię do dziennikarza radiowego, który na miejsce zdarzenia przybywa z radiowcami z miasta drużyny przyjezdnej. Stoimy sobie razem w korytarzu przy szatni sportowców (jeśli wiesz co chcę powiedzieć...), atmosfera napięta (do wszystkich telefony z redakcji), nagle lokalny radiowiec otrzymuje informację. Informację, po której już tylko śmiech ratuje. Pewien lokalny dziennikarz (?) informował (ogólnopolskie radio) o sprawie, rzekomo z miejsca zdarzenia- ze stadionu. Sprawdziłam :D - nigdzie w okolicy go nie było...
Najśmieszniejsze jednak było dla mnie słowo felietonisty z mojej redakcji (prasa)- pisał później o sprawie mniej więcej tak: "Pewien lokalny dziennikarz podsłuchał informację o chęci złożenia protestu (ciekawe czy się przyzna) i poszło."
Moja redakcja (prasa) zamówiła ode mnie relacje (liczba mnoga) ze spotkań pewnego klubu sportowego- a dla dziennikarzy (stałych) z tejże redakcji byłam:
- lokalnym dziennikarzem
- anonimowym dziennikarzem
- dziennikarzem (facetem)

(tutaj odkrywam część odpowiedzi na pytanie Macieja-
Dlaczego - Joanno - realizujesz misję, a nie mianujesz się dziennikarzem?)

Dwa, trzy razy reagowałam (raz skutecznie), teraz już nie zawracam swojej uwagi wyszukiwaniu plagi atów. Mniej piszę, a i tak czasem czytam teksty "jakby na bazie moich wypocin"- podsyłanych naczelnym. Nie dzieje się nic. Nie mam często też czasu na szukanie czy reakcję. Pewnie to swoiste przyzwolenie na rżnięcie, często też tzw. sprawa wymaga "powielania"- misja nad nazwiskiem, tak kiedyś Ktoś Ważny skomentował moje żale.

W ramach edycji:
zawodowcy a dziennikarstwo (tzw) obywatelskie
kiedyś pisałam (tzw felieton sportowy): Chemiczny skład współpracy klubu z dziennikarzami? Podobny jak ostatnio coraz częściej między samymi dziennikarzami. Mało zasad, dużo kwasów. Od pewnego czasu szczególnie aktywna jest jedna zasada, a kwasy systematycznie podjudzane pracują na wrzody. A co, gdy taki z wrzodami żołądka staje się wrzodem na "de" dla klubu?

I najczęściej tak sprawa między dziennikarzami wygląda- mało zasad, dużo kwasów. Między wszystkimi. Ale! nie zawsze!Joanna Wojtko edytował(a) ten post dnia 27.11.07 o godzinie 22:59

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

A co powiesz na takie coś:
1. Jest koncert. Zaczyna się o godz 20.00. Ale gazeta musi trafić do kolportażu o 3 nad ranem. Dead line jest o 15.30. Do koncerty masz 4,5 godziny a musisz napisać, sco się na nim wydarzyło. I co? Zbiera się kilku akredytowanych dziennikarzy i WYMYŚLAJĄ, co się wydarzy wieczorem. Potem każdy pisze po swojemu, ale fakty są te same u wszystkich.
2. Podobna sytuacja. Koncert za 4 godziny, a jego opis już musi być w redakcji. Dziennikarz, znany i to bardzo, stary wyjadacz muzyczny, siada i wymyśla fakty. Wysyła gotowy tekst do redakcji, w którym ZACHWYCA się występami pewnego zespołu. Niestety - napisał scince fiction - zespół nie dotarł na koncert, człopcy rozbili się samochodem o godz. 18.00, kilka km od Mrągowa, gdzie ten koncert miał się odbyć.
3. dziennikarka ma napisać o ratownictwie górskim., jedzie do Zakopanego idzie do GOPR i tam ratownicy natychmiast orientują się, ze dziewczyna nie wie, jak wyglądają góry. Opowiadają jej banialuki, historie mrożące krew w żyłach które nigdy się nie wydarzyły, opowiadają o obyczajach ratowników - takich które sami chilę wcześniej wymyślili. Dziennikarka skrzętnie notuje, potem robi z tego tekst na 4 kolumny + zdjęcia i... Ten tekst i zawarte w nim informacje - fałszywe jak mało które - zostają podniesione w wielu redakcjach do RANGI WZORCA, JAK NALEżY PISAć O RATOWNICTWIE. Na szczęście jakieś 20 lat temu ktoś to obśmiał i się skończyło wzorowanie się na błędach. Ta dziennikarka potem pisała bardzo dużo o górach i - już bez takich kompleksowych wpadek. Nauczyła się, że wierzyć można co najwyżej w Boga a już na pewno nie w opowieści ratowników górskich.

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

mój boże, naprawdę tak jest? Jak to, ryszard? Moj boże, jak to dobrze, że odkryłeś przed nami tę tajemnicę. obiecuję, nie zdradzę nikomu.
ryszard przemówił. Nic już nie będzie takie same.

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Tomek Boguszewicz:
mój boże, naprawdę tak jest? Jak to, ryszard? Moj boże, jak to dobrze, że odkryłeś przed nami tę tajemnicę. obiecuję, nie zdradzę nikomu.
ryszard przemówił. Nic już nie będzie takie same.

"takie samo" Panie Mr perfect!Mateusz Witczyński edytował(a) ten post dnia 28.11.07 o godzinie 01:08
Rafał Minimal H.

Rafał Minimal H. Hodowca marchwi

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Tomek Boguszewicz: Nic już nie będzie takie same.

naprawd kogoś jara dmuchanie tego trolla? :) niesamowite :)

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

rafał (minimal) hubert:
naprawd kogoś jara dmuchanie tego trolla? :) niesamowite :)

Trole latwo wyczuc.
Wyalienowac.
Ryszard JEST, istnieje!
:(
EDIT:
Sprawdzilem, on naprawde JEST!Jerzy K. edytował(a) ten post dnia 28.11.07 o godzinie 01:20

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Joanna Wojtko:
heh... no i przypomniało się, i mnie. Teksty, szkice... Podsuwane "dziennikarzom" często przez rednaczy czy ogólnie redakcję...
A, i jeszcze jedna sytuacja wbiła się w pamięć. Spotkanie sportowe zakończone, jako jedyna wśród licznych piszących/relacjonujących słyszę, że zostaje złożony protest w sprawie łamania regulaminu, który może decydować o zmianie wyniku meczu (!). Gdy się upewniam, że protest zostanie przeanalizowany przez sędziego, informuję swoją redakcję (portalu)- pojawia się news. Daję cynk kolejnej swojej redakcji (prasa), bo oczekiwanie na decyzję sędziego automatycznie przedłuża czas ich oczekiwania na mój materiał. Wszyscy ze zrozumieniem i z dreszczem emocji- bo dzieje się rzecz nowa i ważna. Skoro ktoś mnie cynki daje, to i ja dłużna nie jestem- dzwonię do dziennikarza radiowego, który na miejsce zdarzenia przybywa z radiowcami z miasta drużyny przyjezdnej. Stoimy sobie razem w korytarzu przy szatni sportowców (jeśli wiesz co chcę powiedzieć...), atmosfera napięta (do wszystkich telefony z redakcji), nagle lokalny radiowiec otrzymuje informację. Informację, po której już tylko śmiech ratuje. Pewien lokalny dziennikarz (?) informował (ogólnopolskie radio) o sprawie, rzekomo z miejsca zdarzenia- ze stadionu. Sprawdziłam :D - nigdzie w okolicy go nie było...
Najśmieszniejsze jednak było dla mnie słowo felietonisty z mojej redakcji (prasa)- pisał później o sprawie mniej więcej tak: "Pewien lokalny dziennikarz podsłuchał informację o chęci złożenia protestu (ciekawe czy się przyzna) i poszło."
Moja redakcja (prasa) zamówiła ode mnie relacje (liczba mnoga) ze spotkań pewnego klubu sportowego- a dla dziennikarzy (stałych) z tejże redakcji byłam:
- lokalnym dziennikarzem
- anonimowym dziennikarzem
- dziennikarzem (facetem)

(tutaj odkrywam część odpowiedzi na pytanie Macieja-
Dlaczego - Joanno - realizujesz misję, a nie mianujesz się dziennikarzem?)

Dwa, trzy razy reagowałam (raz skutecznie), teraz już nie zawracam swojej uwagi wyszukiwaniu plagi atów. Mniej piszę, a i tak czasem czytam teksty "jakby na bazie moich wypocin"- podsyłanych naczelnym. Nie dzieje się nic. Nie mam często też czasu na szukanie czy reakcję. Pewnie to swoiste przyzwolenie na rżnięcie, często też tzw. sprawa wymaga "powielania"- misja nad nazwiskiem, tak kiedyś Ktoś Ważny skomentował moje żale.

W ramach edycji:
zawodowcy a dziennikarstwo (tzw) obywatelskie
kiedyś pisałam (tzw felieton sportowy): Chemiczny skład współpracy klubu z dziennikarzami? Podobny jak ostatnio coraz częściej między samymi dziennikarzami. Mało zasad, dużo kwasów. Od pewnego czasu szczególnie aktywna jest jedna zasada, a kwasy systematycznie podjudzane pracują na wrzody. A co, gdy taki z wrzodami żołądka staje się wrzodem na "de" dla klubu?

I najczęściej tak sprawa między dziennikarzami wygląda- mało zasad, dużo kwasów. Między wszystkimi. Ale! nie zawsze!Joanna Wojtko edytował(a) ten post dnia 27.11.07 o godzinie 22:59

Joanno - dziękuję za odpowiedź na pytanie. Smutne to, co mówisz. Mało zasad, dużo kwasów. Hmm... Może faktycznie - lepiej nie nazywac się dziennikarzem, lepiej w ogóle nie zastanawiać się nad "zawodowstwem" i "obywatelskością", nie dzielic włosa na czworo... Nie zastanawiać się, tylko kwasić!

Dziwnie potoczyła się dyskusja - muszę przyznać. Jak dla mnie zbyt dużo osobistych ataków, zajadłości, złych emocji.
I zaraz pewnie usłyszę, że jeszcze wiele przede mną... hehe

Joanno - o sytuacjach w klubach sportowych i wzajemnych relacjach sportowo - klubowo - kwasowych to ja mógłbym porozmawiać z Tobą!
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Maciej Lewandowski:
Dziwnie potoczyła się dyskusja - muszę przyznać. Jak dla mnie zbyt dużo osobistych ataków, zajadłości, złych emocji.
I zaraz pewnie usłyszę, że jeszcze wiele przede mną... hehe

Ironia, właściwie osadzona i skierowana, jest cenna, ale też niekoniecznie jest właściwą tarczą w każdym przypadku

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Witold F.:
Maciej Lewandowski:
Dziwnie potoczyła się dyskusja - muszę przyznać. Jak dla mnie zbyt dużo osobistych ataków, zajadłości, złych emocji.
I zaraz pewnie usłyszę, że jeszcze wiele przede mną... hehe

Ironia, właściwie osadzona i skierowana, jest cenna, ale też niekoniecznie jest właściwą tarczą w każdym przypadku

Najlepszą bronią jest to, że na post REAGUJE na niego inna osoba, a nie ta, do której się jego autor zwraca. Ale to ostatnio wśród tak zwanych dziennikarzy modne: włazić się między wódkę i zakąskę, a potem płakać, że nikt nie chce z nimi poważnie rozmawiać. Witku, czas zacząć umierać, koniec porządnego dziennikarstwa niedługo będzie ogłoszony.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 28.11.07 o godzinie 10:12
Piotr Kaczmarczyk

Piotr Kaczmarczyk There is no future,
the future is now

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

czas zacząć umierać, koniec
porządnego dziennikarstwa niedługo będzie ogłoszony.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 28.11.07 o godzinie 10:12

Zapewne w jednym z wrednych i podstępnych dzienników, a autor tego smutnego newsa zostanie na koniec szpetnie wyrolowany przez redakcję.

konto usunięte

Temat: Zawodowcy a dziennikarstwo (tzw.) obywatelskie

Piotr Kaczmarczyk:
Zapewne w jednym z wrednych i podstępnych dzienników, a autor tego smutnego newsa zostanie na koniec szpetnie wyrolowany przez redakcję.

Błąd!!! Autor tej informacji awansuje, może nawet na rednacza albo mu pomnik postawią. Bad news = good news. Ktoś, jak widzę, nie zna albo nie chce znać realiów naszych mediów.



Wyślij zaproszenie do