Temat: wybory do Europarlamentu
Nie kompromitujmy się?
Kuba mam wrażenie, że starałeś się napisać tekst reklamowo-manipulacyjny, tylko Ci nie wyszło?
Ani reklamowanie, ani manipulowanie (!?) nie jest moim celem - bo i po co. Przecież żadnej indywidualnej korzyści z tego, że ktoś pójdzie lub nie na wybory nie odnoszę. Po prostu wynika to z mojego rozumienia obowiązków obywatelskich - i nawet jeśli ten nie jest zapisany wprost w Konstytucji, to mimo to uznaję go za absolutną konieczność, by współuczestniczyć w procesie wybierania także moich przedstawicieli w Europie.
Pisząc o tym, że jeśli my nie pójdziemy, to inni wybiorą gorzej wynika z tego, że po prostu wybiorą inaczej od naszych przekonań politycznych, a zatem dla nas - gorzej. I to nie zależnie, czy wspieramy PO, PiS, SLD, CentroLewicę PdP, UPR czy Libertas. Po prostu - jeśli jestem wyborcą PO, wybierając posłów z PiS ktoś wybiera wbrew moim przekonaniom. Jeśli jestem wyborcą PiS, wybierając platformersów ktoś wybiera wbrew mnie. Jego prawo, tak samo jak moje do wybrania moich "faworytów". Ale pozbawiając się możliwości tego wyboru, zmniejszam odwzorowanie społecznych przekonań i w konsekwencji wybieram mieszankę przypadkowych posłów, którzy przy pełnym głosowaniu, mam na myśli rozsądną frekwencję, często nie znaleźliby się w Parlamencie Europejskim. I mówię - nie dotyczy to konkretnie żadnej partii, bo do każdej to pasuje.
Niewątpliwie informacje, które zostały podane do PKW są wyłącznie korzystne - ale jak komuś się nie chce poświęcić 20 minut na wikipedii, to już lepiej niech poświęci 10 na PKW i wybierze. Na pewno będzie to i tak bardziej świadomy wybór niż strzał w jedynkę na liście bez wiedzy kim ta osoba jest. To, że zadałaś sobie trud i poznałaś wszystkich, a mimo to nie chcesz głosować dziwi mnie tym bardziej - wolisz, żeby zamiast tego, który dla Ciebie jest najlepszym z najgorszych, ktoś inny wybrał - być może - kogoś, kto jest dla Ciebie po prostu jednoznacznie zły? Naprawdę, to, że jednostkowo nie zagłosujemy, nie zmieni faktu, że Polska wyśle 50 EP do Brukseli i Strasburga, ale będą to EP nieprzystający nijak do politycznych przekonań Polaków, a często i sami nijacy, bo wybierani na chybił-trafił. A potem za 4 lata lament - PE nic nie może zrobić. No, skoro wysyłamy tam polityków bez realnego poparcia wyborczego to trudno się dziwić, że nic tam nie zdziałali. Tylko Słowacy mieli niższą frekwencję.
Bunt polegający na oddaniu nieważnego głosu jest na pewno znacznie skuteczniejszy niż nie pójście na wybory. Przynajmniej pokazujesz - zależało mi, ale nie ma mojego kandydata. A nie - nie zależało mi, miałem to gdzieś.
Zwracasz uwagę na słowo "kompromitować się". Tak, moim zdaniem, wyborcy z kraju, który walczył o wolność i możliwość wyboru, którzy nie są w stanie zebrać się w ilości powyżej 20%, żeby wybrać swoich przedstawicieli się kompromitują. Średnia frekwencja w Europie (2004) - 45,5%. Luksemburg i Belgia powyżej 90%. Oni mają prawo narzekać.
"Mówisz: mój głos nic nie zmieni, ale proszę uwierz: połowa obywateli tak samo jak Ty ma to w ..., razem stanowicie siłę, robicie z bierności zwyczaj."
Nie jestem jakimś fanem hip-hopu szczególnym (poza wybranymi artystami), ale ten fragment z DJ Creon/Jimson/Euskabei/Duże Pe - Vote or Die mi szczególnie zapadł w pamięć.
Jakub Krupa edytował(a) ten post dnia 10.05.09 o godzinie 12:55