Temat: Uczciwość dziennikarska...
Nie widziałem wypowiedzi Morozowskiego, ale powiem cos ze swojego podwórka.
Kiedyś dostaliśmy dane kontroli paliw stacji paliw w całej Polsce. Na czarnej liście byłe jedna z Krakowa, przy jednej z najważniejszych ulic w mieście, gdzie stacji paliw jest wiele. Ale chodziło o taka w charakterystycznym miejscu, łatwym do opisania.
Wraz z kumplem machnelismy szybki tekscik nie ruszając dupu zza biurek.
Podaliśmy dokładny (z numerem!) adres, podalismy nazwę stacji.
Ale fama, że paliwo "chrzczą" w tym charakterystycznym miejscu poszła.
No i... dalismy ciała. Zagraliśmy nie tyle nieuczciwie, co leniwie.
Nie chce sie tłumaczyć dlaczego nie pojechaliśmy na miejsce, to ważne było tylko dla mnie i kumpla. Napisaliśmy tekst ważny także dla kierowców. Ale ważny także dla uczciwej stacji, która znajdowała sie w tym samym charakterystycznym miejscu, tylko po drugiej stronie jezdni wzgledem tej nieuczciwej. Zapomnieliśmy o niej, po prostu.
No i zrobiło sie nam POTWORNIE głupio. Niechcący, rykoszetem, skrzywdziliśmy ludzi.
No to pojechaliśmy tam. I opisaliśmy problem uczciwej stacji, opisaliśmy także dlaczego ta "nieuczciwa" stacja sprzedawała chrzczone paliwo (okazało sie, że przekręt dotyczył nie ich, ale przewoźnika-hurtownika, który woził paliwo pomiędzy rafineria a stacjami paliw). A stacja zawsze miała nienaganna opinię, a klientów zdobywała konkurując cenowo z sieciówkami, które biły ich serwisem, sklepem itd.
Dlaczego to napisałem? Żeby pokazać, że nie trzeba złej woli, żeby nie wykazać uczciwości dziennikarskiej. My to portem naprawiliśmy, ale niesmak pozostał. I wyrzuty sumienia.
Ale można zostac nieuczciwym dziennikarzem nawet z lenistwa.
Mnie to sie zdarzyło niewiele razy (inna rzecz, że nie myli sie tylko ten, co nic nie robi). Natomiast często widzę, słyszę i czytam, jak "po łebkach" i nieuczciwie dziennikarze traktują ludzi i zjawiska, bo po prostu im sie nie chce, nie mają czasu, mają duży nacisk, boja sie wychylić.
I tutaj przytoczę inny (tym razem pozytywny) przykład z własnego podwórka.
W Grodzi Kraka był niezwykle kontrowersyjny dyrektorod zarządu dróg. A miał pecha, że spadła 1 cm warstwa takiego śniegu, że po nadepnięciu go aczy też przejechaniu kołem, natychmiast zamieniał sie w lód.
Efekt? Miasto było totalnie sparaliżowane. I to od 14 do 20-22. Stały karetki, autobusy - wszystko stało. Totalny paraliż.
Dziś już nieważne, dlaczego tak się stało, dyrektora ukarano po 3 latach grzywną, ale 3 dni po paraliżu tenże dyrektor zrobił konfpresa, gdzie bronił sie na różne sposoby. Jednym z nich była analiza ruchu piaskarek na krakowskich drogach. Akurat tej zimy zadebiutowały z nadajnikami GPS, śledzącymi ich droge co do metra i co do sekundy. Wg niego - samochody sabotowały jego polecenia i nie odśnieżały, albo odśnieżały... nie to co trzeba.
Dziennikarze, stłamszeni atakiem lokalnej TV, przełknęli wersję ośmieszenia dyrektora. Wszyscy napisali i podali podobnie.
Mnie na tym konfpresie nie było (chory byłem, czy coś), poszla od nas stazystka, napisała bla,bla,bla - jak inne media.
Jak wróciłem, sprawa tych GPS nie dawała mi spokoju. Zadzwonilem, dyrektor sie ze mna spotkał. Pokazal mi to, co dziennikarze na konfpresie olali (bo wiekszosc sie nie znala na utrzymaniu drog, a reszta wolala sluchac napastliwej wersji znanego dzis reportera w TVP) wyjasnil.
I co sie okazalo?
Ze nop. jedna piaskarka wyjechala za brame bazy, przejechala 400 m i stala kilka godzin. Inna pojechala odsnieżać... jakies waskie jednokierunkowe uliczki na przedmiesciach (a przypomne, ze CALE MIASTO stalo). Inne (co pokazano mi na mapie GPS z dokladnym czasem) likwidowaly lod... na parkingach hipermarketow! I tak wyglądały pierwsze, najwazniejsze godziny paralizu!
Powod - prosty - sprawic, by bylo tak zle, zeby odwolano dyrektora (m.in. ukrocil wielomilionowe przekręty na odsniezaniu czy lataniu - no nie byl lubiany).
Napisalem o tym sabotowaniu. Kilka dni po. I co sie okazalo? Ze jednak pod wzgledem sabotowania mial racje. Inne media rakiem sie wycofywaly z wczesniejszych nieuczciwych (pod tym względem, powtarzam, wiekszosc zarzutow byla sluszna!), na forach, gdzie czytelnicy wieszali psy na dyrektorze znaaaaacznie przycichlo itd.
Po prostu - dziennikarze w swoich relacjach nie byli do konca uczciwi - podgrzewali atmosferę i pod niektorymi względami oczerniali czlowieka.
Inny przyklad: powodz (juz nie pamietam, ktora - to byla moja "dzialka" wiec od rana do wieczora jezdze po miescie i okolicy. Nagle slyszymy, jak jedna ogolnopolska komercyjna stacja radiowa podaje sensację, że wały w okolicach dzialek w Nowej Hucie mają coraz wieksze przecieki. No zagrozony kawal Nowej Huty! Kurde, ale jaja!
Akurat bylismy w Nowej Hucie, wiec gnamy na te walu. I co widzimy? Jeden woz strazacki, kilku strazakow, kilku dzielkowiczow siedzacych, kilkadziesiat workow, wszyscy spokoj, zadnych nerwowych ruchow, woz radiowcow tez stoi. A przeciek? Chyba z kretowki. Wystarczylo pare workow i "przeciek" znikl. Moj fotograf nawet nie mial co sfotografowac.
Podejrzewam, ze reporterowi radiowemu nie chcialo sie ganiac po okolicy, wiec "podkrecil" mikroskopijny przeciek na antenie, zeby sie wykazac, ze cos robi, ze zachowal dziennikarska czujnosc.
Czy to bylo uczciwe?
Wzgledem ludzi zagrozonych na pewno nie - podniesli im tylko niepotrzebnie poziom stresu i adrenalizny, a mieli i tak niezmiernie wysoki.
A ja od tego czasu nie wierze temu radiu, tym bardziej, że mialem pozniej inne przyklady nierzetelnosci a nawet nieuczciwosci dziennikarskiej.
I mozna tak wymieniac i wymieniac.
Ale uwazam, ze glownym powodem nieuczciwosci dziennikarskiej przy robieniu materialow jest:
a) niski poziom reporterow
b) brak wystarczajacej wiedzy
c) lenistwo
d) brak czasu i naciski redakcji
e) i wynikające z powyższych "odfajkowywanie" tematów, czyli zrobienie byle czego, żeby redakcja była "syta", a wierszówka wpadła.