Leszek K.

Leszek K. specjalista

Temat: Trudny temat

to nie sa stare zadraznienia, one sa wciaz zywe,
mimo ze sa zywe to jednak tworzy sie wokol nich mnostwo niepotrzebnych mitow i nieporozumien...i w ostatecznosci to jest bardziej niebezpiezne niz prawda...

wg Ciebie wiec nie wolno poznawac historii, pokazywac prawdy, bo to "kończy się odgrzewaniem starych zadrażnień i wzajemnym wypominaniem..."
niebezpieczny to wniosek...

przerazilo mnie tez w Twojej wypowiedzi stwierdzenie ""wyjaśnianie incydentów"... tam wtedy zginelo kilkadziesiat tysiecy ludzi!!!
kobiet, dzieci, starcow...calkowicie bezbronnych tylko za to ze byli Polakami...to nie "incydent" tylko ludobojstwo...

---
Marcin W.:
Leszek K.:

zeby wyciagnac wnioski z historii trzeba ja dobrze poznac...
a krotkowzroczne to jest Twoje podejscie,
poznawanie historii w środkowoeuropejskim wydaniu kończy się odgrzewaniem starych zadrażnień i wzajemnym wypominaniem. to jest właśnie krótkowzroczność
powtarzam: to ze nie bedziemy o tym mowic "na salonach" nie znaczy ze nie bedzie o tym mowic wschod Polski i strona ukrainska...
pomieszałeś z perspektywy "warszawki" cokolwiek by to nie znaczyło.
jest dokładnie na odwrót: właśnie mieszkających tam ludzi interesuje normalizacja stosunków i wspólne rozwiązywanie wspólnych problemów.
im dalej od transgranicznej wspólnoty interesów, tym ludzie łatwiej się angażują w rozdmuchiwanie sporów.
Leszek K. edytował(a) ten post dnia 18.11.08 o godzinie 23:12

konto usunięte

Temat: Trudny temat

Czasem wsadzanie kija w mrowisko może doprowadzić do tragedii, a czasami jej przyczyną może być ignorancja i brak wiedzy. Wydaje mi się jednak, że lepiej wiedzieć niż ignorować. Prawda jest taka, że dopóki narody środkowej i wschodniej Europy nie zrozumieją, że ich sąsiedzkie - na ogół bardzo krwawe - spory były następstwem celowej perfidnej polityki Stalina (a niestety żeby to zrozumieć trzeba znać trochę historię), o żadnym porozumieniu nigdy nie będzie mogło być mowy.

Leszek w pierwszych dwóch akapitach napisał dokładnie to samo, co i ja chciałam przekazać.Karolina Przesmycka edytował(a) ten post dnia 18.11.08 o godzinie 23:14
Leszek K.

Leszek K. specjalista

Temat: Trudny temat

Karolina Przesmycka:
Czasem wsadzanie kija w mrowisko może doprowadzić do tragedii, a czasami jej przyczyną może być ignorancja i brak wiedzy. Wydaje mi się jednak, że lepiej wiedzieć niż ignorować. Prawda jest taka, że dopóki narody środkowej i wschodniej Europy nie zrozumieją, że ich sąsiedzkie - na ogół bardzo krwawe - spory były następstwem celowej perfidnej polityki Stalina (a niestety żeby to zrozumieć trzeba znać trochę historię), o żadnym porozumieniu nigdy nie będzie mogło być mowy.


Amen!

konto usunięte

Temat: Trudny temat

Moim zdaniem poznanie i wyjaśnienie takich zbrodni sluży poznaniu ich mechanizmów, i jest pewna przestrogą. Zbrodnia ludobójstwa się nie przedawania. I tu nie może być jakiegoś ulgowego traktowania.
Polacy jako naród nie mieli nigdy skłonności ludobójczych ani eksterminacyjnych, podobnie jak na Czesi czy Słowacy, albo Duńczycy. Ale inni mają. Więc Polsce należy się uszanowanie jej pamięci. i nie chodzi o poniżanie kogoś, ale kto winien krzywdy czy zła winien przeprosić, to po prostu szacunek do samego siebie. Albo ktoś aspiruje do europy albo to tzw złotego trójkąta. Ja mam to samo zdanie o rzezi Ormian dokonanej przez Turków.

Proszę sobie przeczytać w detalach i zdjęcia obejrzeć, gdyż widze że jest klimat na relatywizowanie tego, na zasadzie troche oni nas obili troche my ich

http://www.genocide-pl.prv.pl/

konto usunięte

Temat: Trudny temat

żaden naród nie miał i nie ma żadnych skłonności.

to co piszecie jest piękne, ale nierealne. cóż, będę obstawał przy swoim stanowisku, że w naszej części świata wyniki badań historycznych bardzo często są wykorzystywane w celach nie mających nic wspólnege ze światłymi pobudkami.
i to są stare konflikty. 60 lat to jest 3 pokolenia, ci którzy byli świadkami teraz są na wymarciu. czego moje pokolenie ma dziedziczyć konflikty po nich? myślicie, że im akurat o to właśnie chodziło, zeby to wszystko się ciągnęło i ciągnęło?Marcin W. edytował(a) ten post dnia 18.11.08 o godzinie 23:53

konto usunięte

Temat: Trudny temat

Traktuje Polskość jako część mojej osobowości, moich korzeni. Mocno widzę w Polakach brak dumy z faktu bycia Polakami, a własnie duma z poczucia przynaleznosci do narodu to jeden z fundamentów samooceny. Nie ma się co czarowac na skalę świata ludzie w Polsce mało tego mają. Szacunek do wlasnej przesżłości narodu, to nie wyciaganie trupów nieustanne, ale wymaganie szacunku od innych. A postawa zróbcie mi co chcecie i bedzię ok bo było dawno. to nie wspaniałomyslność, a brak szacunku do swojej tożsamosci, czyli po częsci i do siebie samego. Mnie nikogo nie zabili (bo zawsze zdązyli uciec), ale wymagam poszanowania przeszłości mojego narodu. I nie uważam że Ukraińcy jakąś łaskę maja mi robić, dojrzeli do tego albo nie. Póki nie dojrzeją nie widzę jakiegoś powodu by się jakoś specjalnie bratać. Po krzywdach przed brataniem powinien być etap, wyjaśnienia, zrozumienia i wybaczenia. Bo kto tego nie wymaga, nie jest szanowany przez innych, ani jako człowiek ani jako naród.
Kamil M.

Kamil M.
http://openscience.c
om/feed/

Temat: Trudny temat

Padło pytanie, dlaczego wciąż walczymy o Katyń, a o mordach na Wołyniu cisza. Wydaje mi się, że odpowiedź jest dość prosta: bo w Katyniu byliśmy rzeczywistymi i jedynymi ofiarami, zaś sprawa Wołynia nie jest taka czarno-biała. Zadra polsko-ukraińska zaczęła się na serio już po pierwszej wojnie światowej, kiedy to na terenach podporządkowanych II RP Ukraińcy byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii, pacyfikowani, polonizowani na siłę, etc. etc. W zawierusze II wojny światowej, kiedy jakiekolwiek standardy moralne kompletnie umarły, Wołyń stał się symbolem bestialstwa Ukraińców wobec Polaków (swoją drogą, uważanych za ciemiężycieli). Polacy nie pozostali bierni. I to nie tylko AL po II wojnie światowej robiła wśród Ukraińców czystki. Działania odwetowe, równie krwawe rozpoczęła już AK. Dlaczego wiele się o tym nie mówi? Bo jest to politycznie niepotrzebne. Staramy się mieć dobre stosunki z Ukrainą, uczynić z nich naszych sojuszników, bufor przed "odwiecznym wrogiem", Rosją. Przerzucanie się w mediach, kto więcej namordował, wywoływanie negatywnych emocji w stosunku do sąsiada donikąd nie prowadzi. Czy dyskutuje się o Wołyniu - owszem, chociażby w środowiskach akademickich, powstało mnóstwo publikacji, w podręcznikach uniwersyteckich też tego tematu nie brakuje. Czy jest sens wstrzymania narodowej debaty dotyczącej Wołynia - nie, ponieważ pociągnęłoby to uproszczenia i eskalację negatywnych reakcji. Jeżeli kogoś interesuje ta tematyka - ma bogate źródła, może je zgłębić. Ale po co wyciągać trupa z szafy, nieco już nieświeżego, na płaszczyznę debaty publicznej? Czemu miałoby to służyć? Uzyskaniu przeprosin od Ukrainy? Oddania Lwowa? I jak miałoby to posłużyć budowaniu pozytywnych relacji z naszym wschodnim sąsiadem? Historia sama się obroni, nie trzeba jej bronić. W
Kamil M.

Kamil M.
http://openscience.c
om/feed/

Temat: Trudny temat

Padło pytanie, dlaczego wciąż walczymy o Katyń, a o mordach na Wołyniu cisza. Wydaje mi się, że odpowiedź jest dość prosta: bo w Katyniu byliśmy rzeczywistymi i jedynymi ofiarami, zaś sprawa Wołynia nie jest taka czarno-biała. Zadra polsko-ukraińska zaczęła się na serio już po pierwszej wojnie światowej, kiedy to na terenach podporządkowanych II RP Ukraińcy byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii, pacyfikowani, polonizowani na siłę, etc. etc. W zawierusze II wojny światowej, kiedy jakiekolwiek standardy moralne kompletnie umarły, Wołyń stał się symbolem bestialstwa Ukraińców wobec Polaków (swoją drogą, uważanych za ciemiężycieli). Polacy nie pozostali bierni. I to nie tylko AL po II wojnie światowej robiła wśród Ukraińców czystki. Działania odwetowe, równie krwawe rozpoczęła już AK. Dlaczego wiele się o tym nie mówi? Bo jest to politycznie niepotrzebne. Staramy się mieć dobre stosunki z Ukrainą, uczynić z nich naszych sojuszników, bufor przed "odwiecznym wrogiem", Rosją. Przerzucanie się w mediach, kto więcej namordował, wywoływanie negatywnych emocji w stosunku do sąsiada donikąd nie prowadzi. Czy dyskutuje się o Wołyniu - owszem, chociażby w środowiskach akademickich, powstało mnóstwo publikacji, w podręcznikach uniwersyteckich też tego tematu nie brakuje. Czy jest sens wstrzymania narodowej debaty dotyczącej Wołynia - nie, ponieważ pociągnęłoby to uproszczenia i eskalację negatywnych reakcji. Jeżeli kogoś interesuje ta tematyka - ma bogate źródła, może je zgłębić. Ale po co wyciągać trupa z szafy, nieco już nieświeżego, na płaszczyznę debaty publicznej? Czemu miałoby to służyć? Uzyskaniu przeprosin od Ukrainy? Oddania Lwowa? I jak miałoby to posłużyć budowaniu pozytywnych relacji z naszym wschodnim sąsiadem? Historia sama się obroni, nie trzeba jej bronić. W tym konflikcie i jedna, i druga strona narobiły dużo syfu, za który, jeżeli mnie pamięć nie myli, się już przeprosiły. Może nie na kolanach i nie z bukietem kwiatów w rękach, ale zawsze.

konto usunięte

Temat: Trudny temat

Wyjaśnienie to nie przerzucanie się danymi, czy kłócenie się z kimś. Wyjaśnianie to dialog. Wydaje mi się że dobre relacje są dużo trudniejsze do zbudowania na przyklepanej historii. Przecież Polacy nie dokuczają się nieustannie Niemcom o druga wojnę światową.

Ja dziękuję za taki bufor przed Rosją, który potrafi działać z takim okrucieństwem.

Przyklepywanie tej sprawy działa wręcz odwrotnie,
nie wycisza jej, a zwiększa, po każdej stronie, aktywność spadkobierców pokrzywdzonych.

Poza tym, na dobrych układach z Niemcami też Polsce zależy, co nie przeszkadzało nikomu wyjaśnić krzywd z przeszłości.
Kamil M.

Kamil M.
http://openscience.c
om/feed/

Temat: Trudny temat

Aslan Hasim:
Wyjaśnienie to nie przerzucanie się danymi, czy kłócenie się z kimś. Wyjaśnianie to dialog. Wydaje mi się że dobre relacje są dużo trudniejsze do zbudowania na przyklepanej historii. Przecież Polacy nie dokuczają się nieustannie Niemcom o druga wojnę światową.

Tylko jakby Pan wyobrażał sobie ów dialog? Za pomocą środków masowego przekazu, debat publicznych etc.? Przecież to doprowadzi, co już zresztą pisałem, do spłycenia tematu i może przynieść odwrotny skutek. Pragnę zaznaczyć, że nie mam ambicji "cenzury" debaty publicznej. Nie widzę tylko powodu wywoływania sztucznie tematu. Jeżeli on nie istnieje obecnie w przestrzeni publicznej, to czemu będzie służyć jego wywołanie? Po za tym dialog, nie tylko polityków, ale również historyków, trwa.

Ja dziękuję za taki bufor przed Rosją, który potrafi działać z takim okrucieństwem.

Polacy nie byli lepsi. Łączy nasze dwa narody krwawa historia, nie można jej opisać w kolorach czarno-białych. Po za tym idea ukraińskiego buforu od dawna istnieje w polskiej myśli politycznej, ale tak naprawdę dopiero ostatnie lata wskazują na ewentualne powodzenie tego projektu.

Przyklepywanie tej sprawy działa wręcz odwrotnie,
nie wycisza jej, a zwiększa, po każdej stronie, aktywność spadkobierców pokrzywdzonych.

A rozpalenie tematu je wyciszy? Ponownie się zapytam: czy Ukraina ma oddać Lwów? A może my część Bieszczad? Kto ma tu rację, tego nie są w stanie rozstrzygnąć historycy, jak niby mieliby to rozstrzygać politycy (bo ewentualne roszczenia to problem polityczny)?

Poza tym, na dobrych układach z Niemcami też Polsce zależy, co nie przeszkadzało nikomu wyjaśnić krzywd z przeszłości.

Nie chodzi o brak wyjaśniania, bo to istnieje. Jak pisałem, są opracowania, książki, monografie, przedstawiciele władz państwowych obu stron nieraz przepraszali, w takiej czy innej formie. Chodzi mi o to, że ta historia, bardzo trudna, skomplikowana, krwawa, przy obecnym poziomie dysputy publicznej, stałaby się tylko żerem różnej maści polityków, obrońców kresów etc.

konto usunięte

Temat: Trudny temat

Kamil M.:
Aslan Hasim:
Wyjaśnienie to nie przerzucanie się danymi, czy kłócenie się z kimś. Wyjaśnianie to dialog. Wydaje mi się że dobre relacje są dużo trudniejsze do zbudowania na przyklepanej historii. Przecież Polacy nie dokuczają się nieustannie Niemcom o druga wojnę światową.

Tylko jakby Pan wyobrażał sobie ów dialog? Za pomocą środków masowego przekazu, debat publicznych etc.? Przecież to doprowadzi, co już zresztą pisałem, do spłycenia tematu i może przynieść odwrotny skutek. Pragnę zaznaczyć, że nie mam ambicji "cenzury" debaty publicznej. Nie widzę tylko powodu wywoływania sztucznie tematu. Jeżeli on nie istnieje obecnie w przestrzeni publicznej,

jak nie istnieje , skoro był pod obradami parlamentu?

>to czemu będzie służyć jego
wywołanie? Po za tym dialog, nie tylko polityków, ale również historyków, trwa.

to trwa czy nie trwa?


Ja dziękuję za taki bufor przed Rosją, który potrafi działać z takim okrucieństwem.

Polacy nie byli lepsi. Łączy nasze dwa narody krwawa historia, nie można jej opisać w kolorach czarno-białych. Po za tym idea ukraińskiego buforu od dawna istnieje w polskiej myśli politycznej, ale tak naprawdę dopiero ostatnie lata wskazują na ewentualne powodzenie tego projektu.

ja nie znam pojęcia Polska myśl polityczna i nie bardzo wiem o co chodzi. Czy o historię polski o poglądy pana, prezydenta, czy rządu?

Bo jesli chodzi o Polska racje stanu, to się wydaje tak kapryśna, niekonsekwentna i nielogiczna, jak zachowania wielu osób rzadzących, w szczegolnosci prezydenta.


Przyklepywanie tej sprawy działa wręcz odwrotnie,
nie wycisza jej, a zwiększa, po każdej stronie, aktywność spadkobierców pokrzywdzonych.

A rozpalenie tematu je wyciszy? Ponownie się zapytam: czy Ukraina ma oddać Lwów? A może my część Bieszczad? Kto ma tu rację, tego nie są w stanie rozstrzygnąć historycy, jak niby mieliby to rozstrzygać politycy (bo ewentualne roszczenia to problem polityczny)?

Dialog to nie rewizjonizm. proszę nie bić w aż tak dramatyczne dzwony. I nie żadne rozpalanie ale dialog debata. Ludzi na poziomie, co nie wrzeszczą nie skaczą po stołach i nie kładą się rozdzierając koszulę

Poza tym, na dobrych układach z Niemcami też Polsce zależy, co nie przeszkadzało nikomu wyjaśnić krzywd z przeszłości.

Nie chodzi o brak wyjaśniania, bo to istnieje. Jak pisałem, są opracowania, książki, monografie, przedstawiciele władz państwowych obu stron nieraz przepraszali, w takiej czy innej formie. Chodzi mi o to, że ta historia, bardzo trudna, skomplikowana, krwawa, przy obecnym poziomie dysputy publicznej, stałaby się tylko żerem różnej maści polityków, obrońców kresów etc.

I czasem przez takie rzeczy trzeba przejśc, jak to w życiu, nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Może kościoły się prędzej porozumią ze sobą. Prawdy bać sie nie należy.
Kamil M.

Kamil M.
http://openscience.c
om/feed/

Temat: Trudny temat

Aslan Hasim:
Kamil M.:
Aslan Hasim:
Wyjaśnienie to nie przerzucanie się danymi, czy kłócenie się z kimś. Wyjaśnianie to dialog. Wydaje mi się że dobre relacje są dużo trudniejsze do zbudowania na przyklepanej historii. Przecież Polacy nie dokuczają się nieustannie Niemcom o druga wojnę światową.

Tylko jakby Pan wyobrażał sobie ów dialog? Za pomocą środków masowego przekazu, debat publicznych etc.? Przecież to doprowadzi, co już zresztą pisałem, do spłycenia tematu i może przynieść odwrotny skutek. Pragnę zaznaczyć, że nie mam ambicji "cenzury" debaty publicznej. Nie widzę tylko powodu wywoływania sztucznie tematu. Jeżeli on nie istnieje obecnie w przestrzeni publicznej,

jak nie istnieje , skoro był pod obradami parlamentu?

>to czemu będzie służyć jego
wywołanie? Po za tym dialog, nie tylko polityków, ale również historyków, trwa.

to trwa czy nie trwa?

Nie wyraziłem się precyzyjnie. Chodziło mi o tą część przestrzeni publicznej, którą zajmują mass media.

Ja dziękuję za taki bufor przed Rosją, który potrafi działać z takim okrucieństwem.

Polacy nie byli lepsi. Łączy nasze dwa narody krwawa historia, nie można jej opisać w kolorach czarno-białych. Po za tym idea ukraińskiego buforu od dawna istnieje w polskiej myśli politycznej, ale tak naprawdę dopiero ostatnie lata wskazują na ewentualne powodzenie tego projektu.

ja nie znam pojęcia Polska myśl polityczna i nie bardzo wiem o co chodzi. Czy o historię polski o poglądy pana, prezydenta, czy rządu?
Bo jesli chodzi o Polska racje stanu, to się wydaje tak kapryśna, niekonsekwentna i nielogiczna, jak zachowania wielu osób rzadzących, w szczegolnosci prezydenta.

Chodziło mi tu raczej o pewne doktryny i poglądy polskich myślicieli politycznych (nie koniecznie współczesnych), gdzie u niektórych z nich jednym z priorytetów polskiej racji stanu na Wschodzie było/jest odgrodzenie się od Rosji zaprzyjaźnionym państwem ukraińskim. Idea ta jest już dość stara, mocno lansowana w latach II RP, jeżeli się nie mylę, powstała nawet przed 1918, a która jest, jeżeli przyjrzeć się uważnie wschodniej polityce zagranicznej Polski w ostatnich kilkunastu latach, wciąż żywa.


A rozpalenie tematu je wyciszy? Ponownie się zapytam: czy Ukraina ma oddać Lwów? A może my część Bieszczad? Kto ma tu rację, tego nie są w stanie rozstrzygnąć historycy, jak niby mieliby to rozstrzygać politycy (bo ewentualne roszczenia to problem polityczny)?

Dialog to nie rewizjonizm. proszę nie bić w aż tak dramatyczne dzwony. I nie żadne rozpalanie ale dialog debata. Ludzi na poziomie, co nie wrzeszczą nie skaczą po stołach i nie kładą się rozdzierając koszulę

No tak, ale to chyba już jest i wydaję się, że na dość zaawansowanym poziomie, więc jak ten pierwszy pański post ma się do tego, do czego już chyba doszliśmy w tej rozmowie?;]To w końcu jest na ten temat jakaś debata, czy też więcej wiemy o Ruandzie niż o Wołyniu?

Nie chodzi o brak wyjaśniania, bo to istnieje. Jak pisałem, są opracowania, książki, monografie, przedstawiciele władz państwowych obu stron nieraz przepraszali, w takiej czy innej formie. Chodzi mi o to, że ta historia, bardzo trudna, skomplikowana, krwawa, przy obecnym poziomie dysputy publicznej, stałaby się tylko żerem różnej maści polityków, obrońców kresów etc.

I czasem przez takie rzeczy trzeba przejśc, jak to w życiu, nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Może kościoły się prędzej porozumią ze sobą. Prawdy bać sie nie należy.

Myślę, że prawdy nikt się nie boi, a nawet jeżeli, prawda i tak się obroni. Mi nie chodzi o to, aby nie dawać dojść do głosu prawdzie o tamtych zdarzeniach. Niestety, jest we mnie pewna obawa o przekazywanie owej prawdy. Łatwo sobie wyobrazić, że może dojść do uproszczeń historycznych, wyciągania faktów z kontekstu, zrzucania winy na drugą stronę (w końcu niemal każdy naród piszący swą historię stara ukazać siebie w jak najlepszym świetle; bardzo ciężko byłoby mi uwierzyć w to, że podczas takiej debaty, oprócz wyliczenia mordów dokonywanych na Polakach, opisane zostaną mordy dokonywane na Ukraińcach przez żołnierzy AK, zwłaszcza przy obecnej legendzie tej formacji). Proszę mnie więc źle nie zrozumieć, nie mam nic przeciwko naświetleniu tego wycinka naszej historii, nawet w toku debaty publicznej (czy to politycznej czy w mass mediach). Ja się tylko zastanawiam, czy jest szansa na obiektywną ocenę i profesjonalizm w przedstawianiu faktów. Bo jeżeli nie, to to nie będzie miało sensu, zaś może pociągnąć dość negatywne skutki polityczne. Może, nie musi. Co zaś do samego obiektywizmu: bardzo w niego wątpię.

konto usunięte

Temat: Trudny temat

Kamil M.:
Aslan Hasim:
Kamil M.:
Aslan Hasim:
Wyjaśnienie to nie przerzucanie się danymi, czy kłócenie się z kimś. Wyjaśnianie to dialog. Wydaje mi się że dobre relacje są dużo trudniejsze do zbudowania na przyklepanej historii. Przecież Polacy nie dokuczają się nieustannie Niemcom o druga wojnę światową.

Tylko jakby Pan wyobrażał sobie ów dialog? Za pomocą środków masowego przekazu, debat publicznych etc.? Przecież to doprowadzi, co już zresztą pisałem, do spłycenia tematu i może przynieść odwrotny skutek. Pragnę zaznaczyć, że nie mam ambicji "cenzury" debaty publicznej. Nie widzę tylko powodu wywoływania sztucznie tematu. Jeżeli on nie istnieje obecnie w przestrzeni publicznej,

jak nie istnieje , skoro był pod obradami parlamentu?

>to czemu będzie służyć jego
wywołanie? Po za tym dialog, nie tylko polityków, ale również historyków, trwa.

to trwa czy nie trwa?

Nie wyraziłem się precyzyjnie. Chodziło mi o tą część przestrzeni publicznej, którą zajmują mass media.

Mass media zajmują się wytwarzaniem dochodu dla swoich macierzystych firm. przecież dużo bardziej dochodowy jest taniec na lodzie czy podobne programy, albo obiad u Dody niż np wołyń.
Mass media się by interesowały tematem gdyby no ktoś groby rozkopał i zbeszcześcił, albo ktoś komuś bombę podłożył, tak jak nie wierzę hipermarketowi że zależy mu na moim zdrowiu tak nie wierze że mass media mają mnie uczynić czegoś bardziej świadomym.

Przestrzeń Mediów jest moim zdaniem przestrzenią biznesową komercyjną, nie publiczną.


Ja dziękuję za taki bufor przed Rosją, który potrafi działać z takim okrucieństwem.

Polacy nie byli lepsi. Łączy nasze dwa narody krwawa historia, nie można jej opisać w kolorach czarno-białych. Po za tym idea ukraińskiego buforu od dawna istnieje w polskiej myśli politycznej, ale tak naprawdę dopiero ostatnie lata wskazują na ewentualne powodzenie tego projektu.

ja nie znam pojęcia Polska myśl polityczna i nie bardzo wiem o co chodzi. Czy o historię polski o poglądy pana, prezydenta, czy rządu?
Bo jesli chodzi o Polska racje stanu, to się wydaje tak kapryśna, niekonsekwentna i nielogiczna, jak zachowania wielu osób rzadzących, w szczegolnosci prezydenta.

Chodziło mi tu raczej o pewne doktryny i poglądy polskich myślicieli politycznych (nie koniecznie współczesnych), gdzie u niektórych z nich jednym z priorytetów polskiej racji stanu na Wschodzie było/jest odgrodzenie się od Rosji zaprzyjaźnionym państwem ukraińskim. Idea ta jest już dość stara, mocno lansowana w latach II RP, jeżeli się nie mylę, powstała nawet przed 1918, a która jest, jeżeli przyjrzeć się uważnie wschodniej polityce zagranicznej Polski w ostatnich kilkunastu latach, wciąż żywa.
Na początku relacji z Ukrainą przed wiekami, polska racja stanu nakazywala współpracę wobec zagrożenia turecko tatarskiego.
Zostało to storpedowane przez Magnatów, którym to kolidowało z ich interesami. Ukraina nie ma ani długiej historii ani długiego czasu własnej niezależnej państwowości. Poniekąd naród szukający własnej historii i własnej tożsamości. W zasadzie walcząc z Polską przez pół historii. Polska racja stanu, to nasz interes jako polaków i obywateli, a nie bankiety. Jak ktoś nie ma taktu a zarazem odwagi i dyplomacji, to nie jego miejsce w polityce zagranicznej. Prosze zobaczyć na niemieckie centrum wypedzonych i polskie oburzenie. Dlaczego polska nie robi tego samego wobec Ukrainy tylko się oburza? Czyżby znów pokutowała mentalność, lepiej cicho siedzieć bo sie nie dostanie po uszach? Między rozdzieraniem szat nad katyniem, za ktory notbane jelcyn przeprosił, ale to wciąz mało , malo i mało, i putin by sam na kolanach poszedł z moskwy do katynia tez by było mało, a przyklepywaniem wolynia żeby nie draznić ukrainy jest jeszcze wiele odcieni szarosci.

A rozpalenie tematu je wyciszy? Ponownie się zapytam: czy Ukraina ma oddać Lwów? A może my część Bieszczad? Kto ma tu rację, tego nie są w stanie rozstrzygnąć historycy, jak niby mieliby to rozstrzygać politycy (bo ewentualne roszczenia to problem polityczny)?

Dialog to nie rewizjonizm. proszę nie bić w aż tak dramatyczne dzwony. I nie żadne rozpalanie ale dialog debata. Ludzi na poziomie, co nie wrzeszczą nie skaczą po stołach i nie kładą się rozdzierając koszulę

No tak, ale to chyba już jest i wydaję się, że na dość zaawansowanym poziomie, więc jak ten pierwszy pański post ma się do tego, do czego już chyba doszliśmy w tej rozmowie?;]To w końcu jest na ten temat jakaś debata, czy też więcej wiemy o Ruandzie niż o Wołyniu?
my to znaczy kto?


Nie chodzi o brak wyjaśniania, bo to istnieje. Jak pisałem, są opracowania, książki, monografie, przedstawiciele władz państwowych obu stron nieraz przepraszali, w takiej czy innej formie. Chodzi mi o to, że ta historia, bardzo trudna, skomplikowana, krwawa, przy obecnym poziomie dysputy publicznej, stałaby się tylko żerem różnej maści polityków, obrońców kresów etc.

I czasem przez takie rzeczy trzeba przejśc, jak to w życiu, nikt nie obiecywał że będzie łatwo. Może kościoły się prędzej porozumią ze sobą. Prawdy bać sie nie należy.

Myślę, że prawdy nikt się nie boi, a nawet jeżeli, prawda i tak się obroni. Mi nie chodzi o to, aby nie dawać dojść do głosu prawdzie o tamtych zdarzeniach. Niestety, jest we mnie pewna obawa o przekazywanie owej prawdy. Łatwo sobie wyobrazić, że może dojść do uproszczeń historycznych, wyciągania faktów z kontekstu, zrzucania winy na drugą stronę (w końcu niemal każdy naród piszący swą historię stara ukazać siebie w jak najlepszym świetle; bardzo ciężko byłoby mi uwierzyć w to, że podczas takiej debaty, oprócz wyliczenia mordów dokonywanych na Polakach, opisane zostaną mordy dokonywane na Ukraińcach przez żołnierzy AK, zwłaszcza przy obecnej legendzie tej formacji). Proszę mnie więc źle nie zrozumieć, nie mam nic przeciwko naświetleniu tego wycinka naszej historii, nawet w toku debaty publicznej (czy to politycznej czy w mass mediach). Ja się tylko zastanawiam, czy jest szansa na obiektywną ocenę i profesjonalizm w przedstawianiu faktów. Bo jeżeli nie, to to nie będzie miało sensu, zaś może pociągnąć dość negatywne skutki polityczne. Może, nie musi. Co zaś do samego obiektywizmu: bardzo w niego wątpię.


Jesli nie mamy tej szansy, to po co IPN i po co historia. Póki debaty nie ma, są stereotypy, i legendy. Skoro była taka debata z Niemcami, to dlaczego nie z Ukrainą? Przecież to nic nie popsuło, ba wręcz wiele oczysciło.

Obydwa kraje i Polska i Ukraina, były pasione legendami. Może czas na pokolenia które nie będą wychowywane na bohaterów, którzy wyrżneli, pobili, lub pokonali sąsiadów? Kobiety w czarnogórze, w stroju ludowym mają wplecioną czarna koronkę na pamiątkę klęski pod kosowym polem parę wieków temu. Na razie jest tak, że po obydwu stronach najwięcej mówią nacjonalisci, tradycyjnie mocno zacietrzewieni. W Polsce orendownikiem sprawy jest ks Isakowicz-Zaleski, takie osoby nie odpuszczaja latwo. A z publikacji jakie czytalem, widzę że gotów jest iść po bandzie.

Przeszłośc trzeba wyjaśniać, żeby jej upiory nie krążyły nad nami.
Powiem pani. Kiedyś przepowiedziałem gracjana roztockiego, miałem wielka satysfakcję wobec niedowiarków , gdy po powrocie do polski zobaczyłem go na Tablicoreklamach. i tak czuję że ten temat tez wypłynie. Bo są w niego zaangazowane osoby, ktore bardzo osobiscie do niego podchodza. Sens sprawy, to nie dokuczac sie Ukrainie ale szukac zrozumienia. Czasem jest tak że na wojnie jestesmy po przeciwnych stronach frontu i nasi bohaterowie są dla tej drugiej strony zbrodniarzami. Tyle że zbrodni nie dokonują psychopaci i zboczency a zwylki ludzie.

Ukranie sie zrobi prezent , ludzie nie beda głosować na nacjonalistów, ktorzy zazwyczaj są zbyt glupi na jakis rozsądny program więc jadą na ideoologii. Polskim rodzinom pomordowanych da się zadość uczynienie. I myslę że taki bedzie efekt dla obydwu narodów korzystny.

I to bardzo zblizy obydwa kraje taki narodowy program przytul mnie czy wybcz mi. Rosja odpadnie w przedbiegach. A polska bardzo zapunktuje u Ukrainy pozytwnie. W końcu w kazdym podreczniku do pisania scenariuszy filmowych poleca sie, by prtagonista niesłusznie cierpiał... To automatycznie zjednuje sympatie widza...



Wyślij zaproszenie do