Temat: Prokurator wojskowy chciał popełnić samobójstwo po...
Jerzy K.:
Jesteśmy chyba wychowani w innej kulturze i świadomości oraz - niezależnie czy ktoś jest wierzący czy nie - religii. Religii która ostro pietnuje samobvójstwo, w odróżnieniu np. od Islamu. W Buddyźmie nie wiem jak z samobójstwem jest - przyznaję..
Czy religii, która ostro piętnuje samobójstwo?
Życie jest darem od Boga, samobójstwo jest grzechem ale... i tu spotykam się u wierzących z szeregiem wątpliwości (nie wolno, bo krzywdzi się bliskich, znajomych, ale trzeba zrozumieć - bo depresja, cierpienie i nie nam sądzić, Bóg to osądzi, a on jest miłosierny).
A kultura piętnuje? Ile słyszałem komentarzy o tym jakie dziś czasy niehonorowe, a jak dobrze było kiedyś, gdy oficerowie, urzędnicy, którzy utracili cześć, wolęli raczej popełnić samobójstwo (w "lepszych" międzywojennych czasach gdy honor coś znaczył).
Czy dają się ponieść emocjom zawodowym? (pewnie nie, kto jak kto ale buddyści kontrolują emocje).
Ale samospalający sie buddysta nie jest ZASTĘPCĄ najważniejszego prokuratora w wojsku! Decyduje i OSĄDZA wielu ludzi!
Przypominam, że prokurator to zawód specyficzny, jak lekarz np.
Specyficzny rodzaj społecznego zaufania.
Nie każdy nadaje sie na prokuratora. Pan pułkownik - co udowodnił wczoraj - nie podołał tej funkcji.
Mam różne doświadczenia z lekarzami i boję się ich (a oni mnie). Np. jeśłi tylko to możliwe. konfrontuję diagnozę jednego lekarza z diagnozą innego, niezależnego. Bardzo tego nie lubią. Dlaczego mają nie lubieć?
Sprawdzam. Dlatego, że sprawom poważnym nie przypisują należytej wagi,
popełniają błędy wynikające z rutyny, zaniedbania, lenistwa, a może nawet chcą czasem przeprowadzić jakieś nieuprawnione doświadczenie (np.
tzw. test oksytocynowy, wczesny poród w związku z zagrożeniem - bawieniem się przez dziecko pępowiną)...
Prokurator, mający to specyficzne zaufanie mówi o nieprawidłowościach i obawach, po czym strzela sobie w głowę... jak mam to tłumaczyć? Jako przekaz.
Zakładam, że robi właśnie ze względu na pokładane w nim "społeczne zaufanie" i wyczerpawszy inne drogi zakomunikowania nieprawidłowości.
Czy chodzą po miejscach publicznych z łatwopalnymi materiałami? Oj tak.
Tak - a pan pułkownik, przypomnę PROKURATOR świadomie łamie prawo i wnosi do sądu prywatną spluwę.
No super prokurator...
W Nędznikach biskup kłamie, twierdzi, że dał świeczniki zbiegłemu więźniowi by uchronić Jana Valjeana przed powrotem na galery. No super biskup. Kłamca. Czy w takim razie nie powinien być biskupem?
Czy aby nie zwracamy uwagi na sprawy poboczne a nie powinniśmy się skupić, na tym, co jest grane ze śledztwami w sprawie nieprawidłowości w wojsku i w sprawie katastrofy smoleńskiej?
Czy chcą popełnić samobójstwo (spektakularnie)? No pewnie.
Bo mają inne cele. A przede wszystkim MNIEJSZE możliwości.
To porównanie buddyjskiego mnicha dokonującego samospalenia z wojskowym prokuratorem strzlającym sobie w usta to jak porównanie okulisty z okultystą.
Mniejsze możliwości? W systemie sztabowo-liniowym, który wciąż jest uważany za niezwykle efektywny i jedyny możliwy, nie może być mniej możliwości. Wykonuje się rozkazy przełożonych, często bardzo złe, nie kwestionując ich, nie mając możliwości odwołania się od nich. Informacja o nieprawidłowości
może iść tylko w jednym, kierunku, do przełożonego, co umożliwia tuszowanie i zamiatanie pod dywan.
Nieprawda, ze tak jest wszędzie i tak być musi i jest to najbardziej efektywne. Na systemy sztabowo liniowe w nowoczesnych armiach i instytucjach nakładają się
systemy procesowe (zapewnienia jakości) i systemy projektowe z pomiarem efektywności...
zabezpieczające przed powstawaniem nieformalnych klik, tyranii, mobbingu i sprzed przątaniem
pod dywan w ramach liniowej zależności.
Samobójstwo jako środek przekazu? Skoro codziennie media huśtają naszymi emocjami zamiast informować? Jak wstrząsnąć odbiorcą, by do niego dotarł komunikat? Kiedy żyje się nie swoim życiem
tylko poczuciem misji. Tak wielkim, że własne życie przestaje być ważne. Czy w takiej sytuacji można mówić o niestabilności emocjonalnej?
Skoro nie wydala, szczególnie na TAK ODPOWIEDZIALNYM stanowisku, to jak najbardziej tak.
Nie wykazał profesjonalizmu. Nie opanował emocji.
Czy lekarz, który wzrusza sie i płacze na sali operacyjnej nad dzieckieem jest profesjonalistą? Nie.
Często lekarz "rutynowy" od dawna nie jest już profesjonalistą. Tylko nikt o tym jeszcze nie wie, nikt nie zakwestionuje. Bo rządzi "autorytet" a nie procedura. Psychologia społeczna przeprowadziła wiele eksperymentów dotyczących roli autorytetu i konformizmu.
Trudno jest płakać nad sercem, czy nad przeszczepianą wątrobą. Jednak jestem przekonany, że wielu chirurgów płacze po nieudanej operacji. Na pewno wielu ma z tym problem i nie może się z tym pogodzić. Pokazują nam to "twarde" oblicze. Potem pewnego dnia coś pęka, tak to jest zwykle z twardzielami. I co, wtedy przestają być profesjonalistami?
Walka z nieprawidłowościami wymaga często nonkonformizmu.
Czy dziennikarz przekazujący tragiczną wiadomość (vide relacja ze Smoleńska) ze łzami w oczach jest profesjonalistą? Nie.
Nie mogę w to uwierzyć. Nic to nie ujmuje jego profesjonalizmowi. Jeśli przekazuje rzetelnie informacje? Jeśli jego płacz nie jest manipulacją. Tak. Jest profesjonalistą.
Czy sedzia, skazujący na mniejszy wyrok dziewczynę tylko dlatego że jest ładna i płacze jest profesjonalistą? Nie.
Niestety, fakty (badania psychologii społecznej) (przypadki a raczej spektakularne precedensy skazania na śmierć za zabójstwo, skazania na śmierć niewinnych osób [J.Grisham "Innocent Man" non fiction] wskazują, że takich nieprofesjonalistów może być bardzo dużo. Po przeczytaniu Innocent Man stałem się zagorzałym przeciwnikiem kary śmierci. Bo sędziowie nie są doskonali i są podatni na wpływ, manipulację tak jak każdy z nas.
Czy byli żołnierze z Iraku czy Afganistanu z zaburzeniami psychicznymi (choruje na uraz powojenny ponoć 40 proc. weteranów) zatrudniani sa w policji? Nie.
Myślę, że sprawa zaburzeń nerwicowych (i PTSD) może mieć związek z tematem ale nie musi.
a) Osoby uchodzące za najtwardsze i awansujące dzięki temu na stanowiska wymagające twardego charakteru są właśnie najbardziej zagrożone popełnieniem samobójstwa w taki sposób jak omawiany przez nas.
b) PTSD jest (tak uważam) traktowane w Polsce po macoszemu. Szukam danych na temat skali problemu np. wśród ofiar wypadków drogowych i nie znajduję. Pamiętam służbę wojskową i wykład z psychologii dowodzenia, podczas którego wykładowca wspomniał, że wszystkie nowoczesne armie przygotowują żołnierzy w czasie pokoju do działania w warunkach stresu bojowego (czynnikow wywołujących PTSD). A u nas? Niezatrudnianie w Policji weteranów z zaburzeniami PTSD? Takie osoby mają trudności ze znalezieniem pracy gdziekolwiek, ze wzgledu na zaburzenia emocjonalne, problemy ze skupieniem się, z pamięcią a nawet z samym leczeniem.
(A może wystarczy dostosować stanowisko pracy i obowiązki do choroby, do PTSD,
tak jak się przystosowuje samochody i ubikacje - do wózków inwalidzkich).
Myślę, że problem dotyczy nie tyle chorych na PTSD ale decydentów, którzy
nie wiedzą nawet co to jest PTSD.
Ja bym juz NIGDY nie zaufał bezstronności prokuratotra, którego emocje targaja tak potężnie, że strzela sobie w usta.
Choć w pełni rozumiem jego sytuacje, ba - popieram go, dla mnie jako profesjonalista sie skończył.
Myślę, że tak może zachować się potencjalnie każdy, postrzegany jako "twardy", "profesjonalista" człowiek.
Na Twoim miejscu nie powiedziałbym ani tego, ze rozumiem jego sytuację, ani że jako profesjonalista się skończył. Proponowałbym powstrzymać się od takich osądów.
Nie wiem, tylko zadaję sobie to pytanie. Może o tym powinni raczej wypowiadać się lekarze a nie laicy jak my.
Może tak - i sie wypowiadają.
Ale jako dziennikarz nigdy nie dowierzałbym pułkownikowi Przybyłowi jako prokuratorowi. Jako człowiekowi mu współczuję, ale jako prawnikowi nigdy bym nie zaufał.
Nie w tym zawodzie.
Być może powierzył bym mu dziecko, być może pożyczył bym mu pieniądze czy auto.
Ale zawodowo sie wypalił. Przynajmniej na razie.
To sie po prostu nazywa wypalenie zawodowe.
Wypalenie zawodowe to choroba profesjonalistów.
Ja bym nie zaufał raczej prokuratorowi wojskowemu, który w naszych mętnych wodach czułby się bardzo dobrze. Skoro w armii jest tak źle, uciekają z niej profesjonaliści, spadają samoloty a to raz z dowództwem wojsk lotniczych a to z najwyższymi dowódcami, prezydentem, wybitnymi parlamentarzystami.Jacek K. edytował(a) ten post dnia 11.01.12 o godzinie 07:39