Temat: Powiedzcie mi, ktora gazeta ma racje
Maria B.:zdawać by się mogło - "o! ktoś przyłapał gazetę (jedną z najważniejszych na rynku) na wpadce"...
tymczasem to nie "rzadka możliwość przyłapania", tylko jedna rzecz z całej powodzi, zalewu błędów, bylejakości, etc.
Dosc przerazajace, jesli rzeczywiscie jest tak, jak twierdzisz :((((
wszędzie na świecie jest taki trend, ale w Polsce (w porównaniu z mediami zachodnio-europejskimi np.), ze względu na "jeszcze krótszą kołdrę" (oszczędności w redakcjach mediów mainstream'owych), a czasami ze względu na złe priorytety, bo pieniędzy niby sporo, ale ważniejsze jest "błyskanie" własnym helikopterem i obrazki "z góry", niż rzetelne dziennikarstwo i dobry research) przybiera on rozmiary katastrofalne...
gdy stażowałem i "stało-współpracowałem" w lokalnej redakcji "czołowej gazety ogólnoposlkiej", spotykałem codziennie w redakcji po dwie panie korektorki - filolożki... ciekawe, ile jest teraz dyżurnych korektorów(ek) ?... - nie wiem, ale widać w tej gazecie OGROMNĄ ILOŚĆ błędów językowych, stylistycznych...
generalnie w polskich mediach "wycięto" (w znacznie większym stopniu, niż w mediach zachodnich) dziennikarzy (i współpracowników) - specjalistów (branżowców)...
wszędzie zostali chyba tylko sportowi, a gdzie niegdzie motoryzacyjni, developersko-budowlani i kulturalni...
redakcje wolą opierać się na opiniach specjalistów (wypowiedziach uzyskanych at hoc, pod aktualne zapotrzebowanie - na telefon czy zaproszonych do studia), niż mieć w kluczowych dziedzinach specjalistów (np. w jakiejś branży gospodarczej "naturalnie" ważnej dla dla jakiegoś regionu i określonej gazety lokalnej)...
rzecz w tym, że brak specjalistów (brak rozeznania w danej redakcji na określony temat) w gazetach powoduje, że często NIEWŁAŚCIWYCH (marnyych) specjalistów - nie-dziennikarzy się zaprasza do wypowiedzenia się...
załóżmy, że do pewnego stopnia, trudno ocenić, który ze specjalistów z branży jest dobry, a który głupstwa gada (i powiedzmy, że "nie dziennikarzowi o tym wyrokować"...), ale problem jest też w tym, że "skrótowość" i "przymus szybkości" (to się też wiąże z z oszczędnościami, bo z niedoborami mocy przerobowej przy ograniczonej liczbie dziennikarzy), powodują, iż nawet "szanujące się", "poważne" media mainstream'owe i mainstream'owo-gospodarcze zadowalają się opinią JEDNEGO eksperta, nie robią dobrego research'u, nie sprawdzają opinii w dwóch, trzech źródłach, nie wykonują cross-checking'u informacji...
rzecz jasna, że "po SWOJEJ" branży obserwuję media i dostrzegam ogromną erozję jakości informacji, wszechobecną bylejakość, nieprzywiązywanie uwagi do szczegółów, brak szacunku do czytelnika (uważanie go za idiotę), podejście "wsio ryba, i tak się na tym nikt nie zna, bo to tematyka niszowa, więc, kto wykryje błąd"... etc.
- tym samym tracę zaufanie do mediów "w ogóle"...
skoro w "mojej" branży przyprawiają mnie co krok o śmiech (coraz bardziej nerwowy) i często złość (za przekłamania, za kłamliwe, wprowadzające w błąd przedstawianie faktów, zjawisk, trendów w danej branży), to na jakiej podstawie mam sądzić (przypuszczać, mieć nadzieję), że w INNYCH branżach (tematach) nie robią mnie nagminnie w konia ?...
i moje obawy się potwierdzają... rozmowy z lekarzami, albo np. z entuzjastami lotnictwa ujawniają ogromny (na codzień, w każdym praktycznie materiale np. prasowym na dany temat) natłok błędów merytorycznych w reportażach, relacjach, "niusach" o tematyce zdrowotnej / medycznej lub lotniczej...
Piotr Stareńczak edytował(a) ten post dnia 10.08.11 o godzinie 11:52