konto usunięte
Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.
Kira F.:
Sorki, ale ta wypowiedź każe mi się już poważnie zastanowić, czy ty sobie zwyczajnie jaj nie robisz.
Dostajesz polecenie: "Idź do paru kawiarenek internetowych i napisz, co się w nich dzieje". Dokąd idziesz? Do "Centrum biurowego" o którym NIC nie wiesz, bo w jego sąsiedztwie bywasz średnio raz na rok, czy do "Internet c@fe" których 30 masz w jednym miejscu, na dworcu, i które mijasz każdego dnia co najmniej dwa razy? Czepialska jesteś.
1. Powtarzam po raz N-ty: nie uważam się za dziennikarkę i nie aspiruję do tego zawodu. Lubię pisać, sądzę, że nie najgorzej piszę (wnioskuję po zleceniach) - więc piszę. Nic więcej.
Spróbuj tak w Warszawie. Zelówki zedrzesz a gwarancji, że ktoś ci coś zleci, nie dostaniesz. Inne miasto, inna specyfika, a i pewno najbliższa uczelnia o kierunku "Dziennikarstwo" stoi 100 km od niego. W Warszawie tylko przy Nowym Świecie są dwie uczelnie, kształcące dziennikarzy, a w całym mieście jest chyba 20 uczelni z kierunkiem "Dziennikarstwo" albo "PR". Każdego dnia dwie albo trzy setki potencjalnych freelancerów szturmują drzwi redakcji.
2. Zleceniodawców mam rozsianych po całym kraju, dwóch siedzi poza jego granicami. Paradoksalnie, tylko raz zdarzyło mi się napisać coś dla firmy z mojego miasta. Nie ma więc najmniejszego znaczenia, po czym całuje się dziennikarzy w moim mieście. Niektórych zresztą po zupełnie innej części ciała się całuje, zwłaszcza jak coś nie powinno ujrzeć światła dziennego ;)
Pisałem, że na maile redakcje NIE ODPOWIADAJĄ i potwierdziło to na tym forum kilka innych osób. NIE odpowiadają i już. Taki mają zwyczaj.
3. Zazwyczaj dostaję dość ogólnie określony zakres tematyczny, natomiast konkretne tematy i zawartość tekstu ustalam już sama z zamawiającym. Sporadycznie tylko zdarza się, że dostaję konkretny temat - a nigdy, że jest on wypunktowany. W sensie, że mam napisać to i to w sposób taki a taki.
Pewnego dnia odlatywałem do Szwecji. Wychodziłem z domu, kiedy zadzwonił telefon: "Muszę mieć najpóźniej ZA GODZINĘ tekst o lawinach". Na szczęście miałem coś, czego inna redakcja nie kupiła. Ale nie miałem internetu. Więc w drodze na lotnisko wrzuciłem dyskietkę z tekstem (który PRAWIE pasował do tematu) do redakcji, a na samolot zdążyłem w ostatniej chwili. Tak się pracuje w dużych gazetach.
No to niech przyjmują. Przepraszam jeśli cię to jakoś razi, ale nie zamierzam się bić z muchami o taplanie się w gównie... Ja tam wolę sobie poczekać aż to gówno opublikują - i stosownie się do niego odnieść. Najlepiej u konkurencji ;)
A ja wolę mieć pieniądze na zapłacenie bieżących rachunków... Za mnie nikt nie zapłaci.
Well, jeżeli pampersiarstwo jest rzetelniejsze od klasycznego dziennikarstwa - to ja poproszę jednak o to pierwsze. Posiada przynajmniej jakąś wartość informacyjną; tekst o kafejkach (wszystkich jak leci) nie weryfikowany w żaden sposób i napisany na podstawie spędzenia paru kwadransów w jednej kafejce - wartości informacyjnej nie ma żadnej...
Źródłem informacji miejski magiel i agencja JPP (Jedna Pani Powiedziała...). Tak wygląda polskie poprawne ideowo dziennikarstwo?
Nie pomogło raz? To drugi, trzeci, do oporu. Poza tym jakoś średnio mi się chce wierzyć, że w obecnej szajbie na demonstrowanie sukcesów w walce z pedofilią - nikt się takim przybytkiem nie zainteresował. Takie trochę science-fiction to jest.
A kto miał? Ten co od pedofilów dostaje w łapę, żeby się nie interesować? W ostatniej aferze, w której za pedofilię zamknięto jednego z moich wydawców, złapano... kilku dyrektorów największych spółek, kilku wiceministrów i innych wysokich urzędników w ministerstwach i w magistracie.... W te afery są zamieszani ludzie z najwyższych poziomów "świecznika" i zwykły policjant woli nie widzieć, niż się narazić kolegom swojego zwierzchnika. Pod nosem policjantów na imprezie "Dzień wagarowicza" kupiłem od dealerów prawie 10 dkg "trawy". Fotoreporter, który miał to fotografować, z wrażenia zapomniał, po co tam był i uciekł. Materiał zbierałem na zlecenie redakcji "Perspektyw".
Być może chodzi po prostu o to, że przestępstwa nie ma - młodzi chłopcy, jeśli mają powyżej 15 lat, spokojnie mogą sobie szukać tych sponsorów i nie jest to niezgodne z prawem.
Oni mogą, zaś sponsorzy powinni siedzieć. Bo mają średnio po 40 lat, a takich "młodzieńców" chyba już KK dotyczy?
Podejrzewam, że nawet nie ściągną, tylko wystosują pouczenie. Zależy od kalibru tegoż przestępstwa. Uważałabym jednak na twoim miejscu na takie drobiazgi jak to, że w sporej części kafejek wiszą kamery i bez większego problemu można dopasować gębę do konkretnego wpisu.
Idź do kawiarenki na stacji Metro Centrum, albo do kawiarenki pod sklepem z butami na Placu Konstytucji... Tam jest tak ciemno, że końca nosa nie widać. Kamery są z noktowizorami?
Napiszę, że szukam chętnych do założenia partii nazistowskiej imienia Adofa H. Podam się za Anne Lisowatą, adres e-mail będzie
z jakiejś darmowej skrzynki, konto e-mail założone 5 minut wcześniej, dane do konta zmyślone. Pouczą?
A czemu miałby to robić w sumie? Znaczy utrudniać śledztwo? Większość ludzi jest jednak dość normalna, i jeśli istnieje podejrzenie, że pedofil korzysta z ich komputerów do popełniania przestępstwa - to z dziką przyjemnością pomogą go wsadzić.
Słyszałaś o zemście mafii? W Warszawie na początku lat 90. wszystkie bez wyjątku lokale BEZ szemrania płaciły mafii haracz "za ochronę". Te, co nie płaciły, były podpalane, albo demolowane przez "nieznanych sprawców" a policja robiła wszystko, żeby tego nie widzieć. Teraz jest lepiej, ale np. niedaleko mnie w sklepie sprzedawczyni nie sprzedała piwa dwóm dzieciakom, tak na oko po 15 lat każdy. W nocy "nieznani sprawcy" potłukli w sklepie szyby, zniszczyli co się dało, i uciekli zanim ochroniarze z Agencji monitorującej zdążyli dojechać. Kobieta przysięga, że będzie sprzedawała alkohol każdemu, kto o to poprosi, bo ma w d... prawo, które jej nie chroni. Tyle, że piwo przeleje w butelki po Ptysiu czy innym neutralnym napoju.
Myślisz że w Polsce są sami "samotni kowboje" z filmu "W samo południe"?
Znów nieznajomość tematu ci wychodzi. Właściciel nie ma czaić się za plecami klienta - on ma jego poczynania mieć zalogowane na serwerze. A serwerowi wsio rawno, czy odpalona jest skrzynka, czy jakieś forum - loguje tak czy siak.
Ale nie wyświetla treści!!! Chyba, że jest założony keylogger. Czy młodzież w wieku lat nastu nie ma prawa pisać na forach? Ma. Taki ktoś więc coś napisze, narozrabia i - pójdzie bezkarny do innej kawiarenki. Kiedyś wspomniałem na jakimś forum, że powinna byc w kawiarenkach sprawdzana tożsamość użytkowników co raz na zawsze wyeliminowałoby wszystkie problemy. O mało mnie za to nie zlinczowano.
No i dalej zakładasz, że właściciel będzie przestępcę chronił. Skąd to założenie?
Prawo sobie, życie sobie. Będzie chronił przestępcę, bo będzie albo miał w tym interes, albo będzie się go bał. Prawo mu nie zagwarantuje żadnej ochrony. Oczywiście bez uogólniania. Gdy były funkcjonariusz założy biznes, dzień i noc 30 innych będzie mu go pilnowało "w ramach służby".