konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Joanna Kadłubek:

Rysiek na litość Boską!!!! Opisałeś jąkającego się kolesia o imieniu Jurek, a teraz próbujesz się krygować, że przecież to wcale nie musi być Owsiak? Jak już masz odwagę pisać takie rzeczy, to miej też odwagę się przyznać wprost, że to właśnie o nim myślałeś. Oświadczenia typu "wszelkie podobieństwo jest przypadkowe" zostawmy telenowelom. Naprawdę miałam cię za człowieka o większej odwadze cywilnej.

Opowiadanie jest fikcją literacką a nie tekstem dziennikarskim i mogę w nim nawet prezydenta Johna K. przedstawić jako kurdupla z bratem bliźniakiem w zastępstwie. Odróżnij fikcję od reportażu.

Pisz, owszem. Ale opisuj fakty, dowody, a nie wyżywaj się na wyglądzie, czy wadzie wymowy. Dopisywanie hasłu "Róbta co chceta" szatanistycznych korzeni to też jest spore nadużycie.

A ja tak napisałem? Jeżeli tam tak stoi, to widać byłem piany, to pisząc. "Róbta co chceta" to prymitywny i ordynarny sposób nawoływania do anarchii, co nie znaczy że do buntu przeciw Bogu.


Za takie słowa powinienem przerwać dalszą dyskusję! Bo mnie obrażasz, a ja strasznie nie lubię być obrażany.

Rysiek, przepraszam. Ale naprawdę twoje słowa w tym tekście dalekie są od obiektywizmu. I wiesz co - to ci ludzie, ci młodzi i sam Owsiak mogliby mieć powody do tego, żeby się po takim ich przedstawieniu obrazić.

Nie mam żadnego obowiązku być obiektywnym w fikcji literackiej. Na tym polega sztuka. Czy Artur C. Doyle był obiektywny, opisując wymyślone przygody wymyślonego przez siebie Sherlocka H.? Czy Reymont był obiektywny, opisując aż w 4 tomach nieistniejącą wieś? Czy Sienkiewicz napisał prawdę w Quo Vadis? Był przy tym? A jednak coś mu za to dali... Oczywiście jest Literatura i literatura. "Złe sny" zaliczają się do tej drugiej. Ale NIE ZALICZAJĄ SIĘ do tekstów prasowych.

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

kompromitujesz się.
Joanna Kadłubek

Joanna Kadłubek dziennikarka
społeczna

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:
Opowiadanie jest fikcją literacką a nie tekstem dziennikarskim i mogę w nim nawet prezydenta Johna K. przedstawić jako kurdupla z bratem bliźniakiem w zastępstwie. Odróżnij fikcję od reportażu.

Ale co innego opowiadanie, fikcja literacka, czy political fiction, a co innego pisanie:

"Chwycił oburącz mikrofon i wrzasnął:
Ro-ro-ro... Rokęro-ool!
Widać było że ma poważną wadę wymowy.
Rokęrol! – zawył tłum.
Ró-ró-ró – jąkał się jegomość. W końcu wykrztusił: – Róbta, co chceta!
Rozwrzeszczany tłum piał z zachwytu, słysząc ze sceny podstawowe przykazanie satanistów. Zastanawiałem się, dlaczego na scenę wpuszczono najpierw pijaną pseudoartystkę, a potem jakiegoś prymitywnego prostaka ze znikomą znajomością poprawnej polszczyzny, który na dodatek miał nie wyleczoną wadę wymowy i głosił satanistyczne hasła."

Nie czujesz, że to już nie jest tylko licentia poetica? A gdyby ktoś napisał opowiadanie, w którym jakiś podobny do ciebie Ryszard J. - przepraszam - pijany w sztok odbył stosunek z własną babcią w czasie czarnej mszy - nie wziąłbyś tego do siebie? Uznałbyś, że ten kto to napisał i rozpowszechnia w sieci na portalu nie psuje twojego dobrego imienia, bo określił to jako "opowiadanie" a twoje nazwisko zastąpił inicjałem?
Pisz, owszem. Ale opisuj fakty, dowody, a nie wyżywaj się na wyglądzie, czy wadzie wymowy. Dopisywanie hasłu "Róbta co chceta" szatanistycznych korzeni to też jest spore nadużycie.

A ja tak napisałem? Jeżeli tam tak stoi, to widać byłem piany, to pisząc. "Róbta co chceta" to prymitywny i ordynarny sposób nawoływania do anarchii, co nie znaczy że do buntu przeciw Bogu.

Rysiek, zajrzyj do cytowanego fragmentu powyżej.

Nie mam żadnego obowiązku być obiektywnym w fikcji literackiej. Na tym polega sztuka.

Ale czy cytowani przez ciebie pisarze opluwali istniejące (choć oczywiście nie podpisane z nazwiska) postacie? Czy rzeczywiście na tym polega sztuka? Ech Rysiek, naprawdę, wciąż mam nadzieję, że jednak jesteś człowiekiem na tyle poważnym i rozsądnym, żeby zobaczyć różnicę...Joanna Kadłubek edytował(a) ten post dnia 13.11.07 o godzinie 16:29

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:

Opowiadanie jest fikcją literacką a nie tekstem dziennikarskim i mogę w nim nawet prezydenta Johna K. przedstawić jako kurdupla z bratem bliźniakiem w zastępstwie. Odróżnij fikcję od reportażu.

Nie mam żadnego obowiązku być obiektywnym w fikcji literackiej. Na tym polega sztuka. Czy Artur C. Doyle był obiektywny, opisując wymyślone przygody wymyślonego przez siebie Sherlocka H.? Czy Reymont był obiektywny, opisując aż w 4 tomach nieistniejącą wieś? Czy Sienkiewicz napisał prawdę w Quo Vadis? Był przy tym?

O matko! Panie Ryszardzie, a Pan znowu próbuje być pisarzem? Przecież już ustaliliśmy, i Pan sam przyznał rację, że pisarzem Pan nie jest. Ale przynajmniej co do ZŁEGO SNU nie mam najmniejszych wątpliwości, że pasuje do niego przywoływane przez Pana określenie "grafomania". I proszę pamiętać: ani DOBRE dziennikarstwo ani DOBRA literatura nie polega na tym, aby uzewnętrzniać własne frustracje.Michał Piotrowski edytował(a) ten post dnia 13.11.07 o godzinie 16:36

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Joanna Kadłubek:
Było: anarchistyczne! W oryginale było "anarchistyczne"!!!

Redakcje, szczególnie internetowe, przerabiają teksty po swojemu bez pytania o zgodę autora i potem wychodzi burdel.


Nie czujesz, że to już nie jest tylko licentia poetica? A gdyby ktoś napisał opowiadanie, w którym jakiś podobny do ciebie Ryszard J. - przepraszam - pijany w sztok odbył stosunek z własną babcią w czasie czarnej mszy - nie wziąłbyś tego do siebie? Uznałbyś, że ten kto to napisał i rozpowszechnia w sieci na portalu nie psuje twojego dobrego imienia, bo określił to jako "opowiadanie" a twoje nazwisko zastąpił inicjałem?

Prywatnie czy oficjalnie? Prywatnie bym to olał, oficjalnie tym bardziej. Nawet nie wiesz, co różni debile, którym zalazłem za skórę, o mnie wypisywali? Powiedzmy, że to, co piszesz to jest opowiadanko dla bardzo grzecznych dzieci, w porównaniu z tym co już widziałem w sieci na swój temat. Jest parę osób na świecie, którym bardzo mocno nadepnąłem na odcisk. I co z tego. Gdybym się przejmował szczekaniem psów, co biegną za karawaną, już po pierwszych trzech postach na mój temat na tym forum bym się powiesił. Nie wiszę, mam się całkiem dobrze, a i czasem kogoś wyprowadzę z równowagi.

Chcesz zobaczyć zrzuty ekranowe, które są dowodem w sprawie przeciwko jednemu z tych debili? Na priv.

Nie mam żadnego obowiązku być obiektywnym w fikcji literackiej. Na tym polega sztuka.

Ale czy cytowani przez ciebie pisarze opluwali istniejące (choć oczywiście nie podpisane z nazwiska) postacie? Czy rzeczywiście na tym polega sztuka? Ech Rysiek, naprawdę, wciąż mam nadzieję, że jednak jesteś człowiekiem na tyle poważnym i rozsądnym, żeby zobaczyć różnicę...


Weź do ręki Wesele i zobacz, ile tam plucia na różnych ludzi bardzo łatwych do rozszyfrowania who's who. A że pluto trochę subtelniej? Weź Dziady (te zdjęte w 68 roku przez cenzurę), Pana Tadeusza, czy nawet libretto Strasznego Dworu.

Czasy się zmieniły. A ślina zawsze będzie śliną i gest plucia także.

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Tomek Boguszewicz:
kompromitujesz się.

A dziękuję za dobre słowo. I nawzajem.

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:

Weź do ręki Wesele i zobacz, ile tam plucia na różnych ludzi bardzo łatwych do rozszyfrowania who's who. A że pluto trochę subtelniej? Weź Dziady (te zdjęte w 68 roku przez cenzurę), Pana Tadeusza, czy nawet libretto Strasznego Dworu.

Czasy się zmieniły. A ślina zawsze będzie śliną i gest plucia także.

No właśnie nam Panie Ryszardzie o tę subtelność chodzi. Bo czasy czasami, ale każdy za swoją kulturę osobistą powinien odpowiadać. I to że inni plują nie usprawiedliwia Pana jako plującego.

I - to już mój prywatny komentarz, bardzo subiektywny, z którym nie wszyscy muszą się zgodzić - nieodmiennie bawi mnie, że Pan swoją żałosną "twórczość" przyrównuje do wybitnych pisarzy i poetów. Że tak sobie pozwolę sparafrazować: Co wolno poecie, to nie tobie kmiecie :)Michał Piotrowski edytował(a) ten post dnia 13.11.07 o godzinie 16:59

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:

Nie rozumiesz tego pojęcia, które znam jako freelancer. Wolny strzelec, czyli nie - współpracownik redakcji a - biegacz, co dziś pisze dla SE, jutro dla GW, pojutrze dla Polityki, w następnym tygodniu dla "Działkowca". Człowiek bez przydziału, który łapie wierszówki, gdzie się da. Ty za freelancera uważasz, jak zrozumiałem, każdego kto pracuje dla danej redakcji, ale nie ma w niej etatu, choć może mieć nawety swoje biurko.

Niewazna nomenklatura, jaka sie okresla osoba PISZACA.
.
Jezeli do redakcji ktos przynosi GOTOWY fajny tekst, to sie to bierze z pocalowaniem reki i sie placi.

Ale to najczesciejbyly teksty na 3, 5 lub 7 strone. Najczesciej "branzowe" 9 (o pieskach, kotkach, zwyczajach milosnych jaskolek kominowych, interwencja dotyczaca warzywniaka na dalekim osiedlu czy wyjacego psa sasiada).
To nie spisek redakcji, nie flekowanie "piszacego" (specjalnie uzywam synonimu), nie chec odebrania mu pieniedzy itp.
To po prostu fakt, ze trudno napisac dobry tekst, nie majac poparcia w takiej postaci jak
- nazwy pisma, w imieniu ktorego sie pisze i zbiera informacj
- telefonow, a przede wszystkim odpowiednich numerow do odpowiednich osob
- komputera z internetem
- pomocy innych dziennikarzy/redaktorow
- itd.

Do tego dochodzi jeszcze kwestia, ze kazda redakcja ma okreslony sposob pisania tekstow, charakterystyczny tylko dla niej. Pal szesc, gdy tekst jest idealny - redaktor przerobi.
Ale PRZEROBI, nie napisze od nowa.

Smiem twierdzic, ze osoba SPOZA redakcji, nie znajac jej charakteru, jej specyfiki NIE JEST W STANIE napisac dobrego DLA NIEJ tekstu. Nie z wlasnej winy, tylko z powodu NIEZNAJOMOSCI.

Ale dobremu dziennikarzowi wystarczy KILKA dni, by sie w obcej redakcji odnalezc.

Pod warunkiem, ze pisze solidnie to, co mu zlecono lub sam wynalazl.

------
Nie wazna nomenklatura osoby piszacej.

Wazne, ze jak osoba piszaca sie DOGADA dokladnie co do tresci, wielkosci tekstu i "tego co autor chcial przez to powiedziec" osoba piszaca etatowo np. w dzienniku, moze byc osoba piszaca sporadycznie do pisma np. "Piekno surowego betonu", "Playboya", "Wiadomosci polskich" (wydawanych dla kilku mlionow Polakow w Brazyli), "BravoGirl" i "Wiadomosci Parafialnych" w Pyrzochowcach Malych, "Mlodego Seksoholika" czy "Inzyniera doskonalego" JEDNOCZESNIE.

Bo on pisze ZAMOWIONY tekst, i jesli tekst ODPOWIADA wymaganiom redakcji, to jest brany i solidnie oplacony.
I jezeli nawet jest kontrowersyjny, a piszacy ma na te kontrowersje solidne dowody (dla ewentualnego sadu), to redakcja go opublikuje, a w przypadku sprostowan czy procesu - obroni.
Tym bardziej, ze za tekst odpowiada redaktor wydania, potem dopiero dziennikarz.

A takich sytuacji nie brakowalo.


Dla mnie ma, po tym jak za tekst "Chore lekarstwa" mogłem stanąć przed sądem (CIACH)

TO powyzej nie jest tematem dyskusji

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Jerzy K.:

Popatrz, nawet ludzkim głosem potrafisz pan zagadać...
.
Jezeli do redakcji ktos przynosi GOTOWY fajny tekst, to sie to bierze z pocalowaniem reki i sie placi.
To po prostu fakt, ze trudno napisac dobry tekst, nie majac poparcia w takiej postaci jak
- nazwy pisma, w imieniu ktorego sie pisze i zbiera informacj

BEZ BLACHY z pieczątką tego pisma!!! To znakomicie ułatwia pracę. Blacha z innej redakcji to już podejrzenie, że delikwent kręci, albo działa na własną ręke, niekoniecznie dla gazety, której tytuł podał, mówiąc że pisze dla niej.

- telefonow, a przede wszystkim odpowiednich numerow do odpowiednich osob

Telefonów ZA KTÓRE PŁACI REDAKCJA. Gdy mam z komórki zadzwonić do innego kraju, żeby stamtąd ściągnąć informacje, 30 razy zastanowię się, czy nie zrezygnować z pisania, bo honorarium za tekst może nie pokryć kosztów 30 minut rozmowy. Na szczęście jest teraz Skype i Voip - te koszty są więc śmiesznie niskie.
- komputera z internetem

To chyba ma każdy? Nawet przez modem, ale ma.
- pomocy innych dziennikarzy/redaktorow
- itd.

Do tego dochodzi jeszcze kwestia, ze kazda redakcja ma okreslony sposob pisania tekstow, charakterystyczny tylko dla niej. Pal szesc, gdy tekst jest idealny - redaktor przerobi.
Ale PRZEROBI, nie napisze od nowa.

OJ, TO ŚWIĘTA PRAWDA. Czy ktoś próbował pisać np. do Newsweeka?


Smiem twierdzic, ze osoba SPOZA redakcji, nie znajac jej charakteru, jej specyfiki NIE JEST W STANIE napisac dobrego DLA NIEJ tekstu. Nie z wlasnej winy, tylko z powodu NIEZNAJOMOSCI.

Nawet gdy dostaniesz od redakcji kilka numerów archiwalnych, i tak to za mało, żeby w ciągu kilku dni przyswoić ten styl, maniery itd. Poza tym często redakcja żąda stosowania słownictwa, które nie pasuje autorowi. Np. wściekłem się, gdy w moim tekście słowo "kibice" redaktor odpowiedzialny zamienił na "kibole Legii".


Ale dobremu dziennikarzowi wystarczy KILKA dni, by sie w obcej redakcji odnalezc.

Pod warunkiem, ze pisze solidnie to, co mu zlecono lub sam wynalazl.

Trzeba w tej redakcji posiedzieć przez te kilka dni, pogadać z ludźmi. Gdy dostajesz zlecenie od nieznanej redakcji przez internet, i ta redakcja ma swoją stronę dość marną, niczego o niej nie wiesz i rzadko się zdarza, że sam wpadniesz na to, jaki styl ona preferuje.



------
Nie wazna nomenklatura osoby piszacej.

Wazne, ze jak osoba piszaca sie DOGADA dokladnie co do tresci, wielkosci tekstu i "tego co autor chcial przez to powiedziec" osoba piszaca etatowo np. w dzienniku, moze byc osoba piszaca sporadycznie do pisma np. "Piekno surowego betonu", "Playboya", "Wiadomosci polskich" (wydawanych dla kilku mlionow Polakow w Brazyli), "BravoGirl" i "Wiadomosci Parafialnych" w Pyrzochowcach Malych, "Mlodego Seksoholika" czy "Inzyniera doskonalego" JEDNOCZESNIE.

Bo on pisze ZAMOWIONY tekst, i jesli tekst ODPOWIADA wymaganiom redakcji, to jest brany i solidnie oplacony.
I jezeli nawet jest kontrowersyjny, a piszacy ma na te kontrowersje solidne dowody (dla ewentualnego sadu), to redakcja go opublikuje, a w przypadku sprostowan czy procesu - obroni.
Tym bardziej, ze za tekst odpowiada redaktor wydania, potem dopiero dziennikarz.

A takich sytuacji nie brakowalo.


Święte słowa.
>

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:
BEZ BLACHY z pieczątką tego pisma!!! To znakomicie ułatwia pracę. Blacha z innej redakcji to już podejrzenie, że delikwent kręci, albo działa na własną ręke, niekoniecznie dla gazety, której tytuł podał, mówiąc że pisze dla niej.

Blacha nie jest otrzebna dziennikarzowi.
Do NICZEGO.
Np jak wysylalem stazystow do jakis miejsc? (ni nie mieli blachy)
Kazalem im umawiac sie przez tel, ze bedzie o tej i o tej.
Po co blacha?


- telefonow, a przede wszystkim odpowiednich numerow do odpowiednich osob

Telefonów ZA KTÓRE PŁACI REDAKCJA. Gdy mam z komórki zadzwonić do innego kraju, żeby stamtąd ściągnąć informacje, 30 razy zastanowię się, czy nie zrezygnować z pisania, bo honorarium za tekst może nie pokryć kosztów 30 minut rozmowy. Na szczęście jest teraz Skype i Voip - te koszty są więc śmiesznie niskie.

Dobry tekst mozna zrobic za pomoca 3 tel i kilku wizyt.
Tel za granice to RZADKOSC i to nieslychana.
Stazysci,z ktorymi teraz pracuje, nie moga nawet zadzwonic ze stacjonarnego na komorke.
Dzwonia z prywatnych.
Pisza dobre teksty.
I zarabiaja.

Do tego dochodzi jeszcze kwestia, ze kazda redakcja ma okreslony sposob pisania tekstow, charakterystyczny tylko dla niej. Pal szesc, gdy tekst jest idealny - redaktor przerobi.
Ale PRZEROBI, nie napisze od nowa.

OJ, TO ŚWIĘTA PRAWDA.

Dlatego nie da sie ZAJRZEC do redakcji i z "czapy" przyniesc supertekstu.
Trzeba w niej posiedziec - POMILCZEC, posluchac, popytac, i POUCZYC SIE.

Smiem twierdzic, ze osoba SPOZA redakcji, nie znajac jej charakteru, jej specyfiki NIE JEST W STANIE napisac dobrego DLA NIEJ tekstu. Nie z wlasnej winy, tylko z powodu NIEZNAJOMOSCI.
Nawet gdy dostaniesz od redakcji kilka numerów archiwalnych, i tak to za mało, żeby w ciągu kilku dni przyswoić ten styl, maniery itd. Poza tym często redakcja żąda stosowania słownictwa, które nie pasuje autorowi.

Dlatego nie sprawa w archiwach, tylko w SIEDZENIU w redakcji, czyli sluchaniu, co mowia inni, co chca redaktorzy itd.
Nie w gadaniu, tylko UCZENIU SIE!
Nie wazna nomenklatura osoby piszacej.

Wazne, ze jak osoba piszaca sie DOGADA dokladnie co do tresci, wielkosci tekstu i "tego co autor chcial przez to powiedziec" osoba piszaca etatowo np. w dzienniku, moze byc osoba piszaca sporadycznie do pisma np. "Piekno surowego betonu", "Playboya", "Wiadomosci polskich" (wydawanych dla kilku mlionow Polakow w Brazyli), "BravoGirl" i "Wiadomosci Parafialnych" w Pyrzochowcach Malych, "Mlodego Seksoholika" czy "Inzyniera doskonalego" JEDNOCZESNIE.

Bo on pisze ZAMOWIONY tekst, i jesli tekst ODPOWIADA wymaganiom redakcji, to jest brany i solidnie oplacony.
I jezeli nawet jest kontrowersyjny, a piszacy ma na te kontrowersje solidne dowody (dla ewentualnego sadu), to redakcja go opublikuje, a w przypadku sprostowan czy procesu - obroni.
Tym bardziej, ze za tekst odpowiada redaktor wydania, potem dopiero dziennikarz.

A takich sytuacji nie brakowalo.


Święte słowa.

Nie swiete.

NORMALNE.

ZYCIOWE

ZYCZLIWE.

I do zastanowienia sie.

:)

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Tak naprawde Ryszardzie, spelniles niechcacy JAK NIKT niezwykle wazna role na tym forum, choc wystepujesz tu zaledwie od miesiaca.
Zmusiles i siebie i wszystkich do sporego wsilku, ale sa efekty:

1. Pokazales wszystkim co zrobic, zeby nie byc publikowanym

2. Dostales (za darmo!) tak wiele rad od TAK WIELKIEJ grupy dziennikarzy, tak cennych, ze wystarczy PRZECZYTAC i ZASTOSOWAC, by przynajmniej w teorii zostac dobrym dziennikarzem.
Te kilkaset wpisow na kilku tematach forum DZIENNIKARSTWO i DZIENNIKARSTWO PO GODZINACH daje wiecej, niz 5 lat szkoly dziennikarskiej.

Wystarczy tylko przeczytac uwaznie i wyciagnac wnioski.

(Jezeli ktos tego nie umie zrobic, nie bedzie dziennikarzem)

:)

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Jerzy K.:

Blacha nie jest otrzebna dziennikarzowi.
Do NICZEGO.
Np jak wysylalem stazystow do jakis miejsc? (ni nie mieli blachy)
Kazalem im umawiac sie przez tel, ze bedzie o tej i o tej.
Po co blacha?


Mylisz się. Do połowy ministerstw nie wpuszczą cię na konferencje prasowe, jak się blachą nie wylegitymujesz. Nie załatwisz akredytacji na żadnych wielkich targach turystycznych takich jak Tour salon czy targi robione przez MT Polska... Jest jeszcze sporo innych miejsc gdzie bez blachy nie masz czego szukać. Choćby u urzędników wojewody mazowieckiego. Znają mnie, a za każdym razem oglądają blachę z każdej strony po kilka razy.

Dobry tekst mozna zrobic za pomoca 3 tel i kilku wizyt.
Tel za granice to RZADKOSC i to nieslychana.

Zależy kto o czym pisze. Ja piszę sporo o niepełnosprawnych, którzy żyją normalnie, a takich znajduję głównie poza Polską...

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Jerzy K.:
Tak naprawde Ryszardzie, spelniles niechcacy JAK NIKT niezwykle wazna role na tym forum, choc wystepujesz tu zaledwie od miesiaca.
Zmusiles i siebie i wszystkich do sporego wsilku, ale sa efekty:

1. Pokazales wszystkim co zrobic, zeby nie byc publikowanym

2. Dostales (za darmo!) tak wiele rad od TAK WIELKIEJ grupy dziennikarzy, tak cennych, ze wystarczy PRZECZYTAC i ZASTOSOWAC, by przynajmniej w teorii zostac dobrym dziennikarzem.
Te kilkaset wpisow na kilku tematach forum DZIENNIKARSTWO i DZIENNIKARSTWO PO GODZINACH daje wiecej, niz 5 lat szkoly dziennikarskiej.

Wystarczy tylko przeczytac uwaznie i wyciagnac wnioski.

(Jezeli ktos tego nie umie zrobic, nie bedzie dziennikarzem)

:)


A skąd wiesz, czy nie miałem od początku takiego lub zbliżonego zamiaru?

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

We WSZYSTKIM mozna szukac "dziury w calym", wszystko mozna zanegowac, ale dobrze, sprobuje raz jeszcze ;)
Ryszard Jakubowski:
Po co blacha?


Mylisz się. Do połowy ministerstw nie wpuszczą cię na konferencje prasowe, jak się blachą nie wylegitymujesz. Nie załatwisz akredytacji na żadnych wielkich targach turystycznych takich jak Tour salon czy targi robione przez MT Polska...

Na ministerialne konfpresy zwykle chodza etatowi "branzowcy". Jezeli jest sie znany w jakies branzy, kwity akredytacyjne odnajda odpowiednia osobe jak pracownicy ZUS-u, na targi moze wejsc kazdy, ilez w koncu kosztuje bilet?
Jest jeszcze sporo innych miejsc gdzie bez blachy nie masz czego szukać. Choćby u urzędników wojewody mazowieckiego. Znają mnie, a za każdym razem oglądają blachę z każdej strony po kilka razy.

To ostatnie zdanie swiadczy raczej o ich uprzedzeniu ("znaja mnie"), niz o watpliwosciach o "przynaleznosci" do jakiejkolwiek redakcji.

Dobry tekst mozna zrobic za pomoca 3 tel i kilku wizyt.
Tel za granice to RZADKOSC i to nieslychana.

Zależy kto o czym pisze. Ja piszę sporo o niepełnosprawnych, którzy żyją normalnie, a takich znajduję głównie poza Polską...

Ale mozna tez napisac fajny tekst na tematy, ktore nie wymagaja nakladow finansowych.
Zeby robic teksty wymagajace wielu telefonow za granice, wyjazdow (tez za granice), kosztownej dokumentacji, kupowania jakis produktow, zakwaterowania itd, trzeba byc kims... nad wyraz wybitnym i raczej kims, kto dziennikarstwo traktuje jako DODATKOWE zrodo dochodow.
Zwykly dziennikarz musi sie liczyc z kazdym groszem, nie potrzebuje telefonow za granice, hoteli, diet, "kosztow reprezentacyjnych" itd.
NIKT, powtarzam NIKT nie zaplaci nawet najwiekszej nawet gwiezdzie dziennikarskiej za np. reportaz wcieleniowy z najdrozszych hotelow swiata, czy nie wylozy kasy na testowanie klasy usiness w najwiekszych liniach lotniczych. Ale juz np. na test sieci taksowkarskiej w danym miescie, redakcja bez problemu odzaluje na kilkanascie kursow w kazdej radiotaksi. I zareczam, ze TAKI tekst (ile biora, jaka trasa jada, czy nie naciagaja, jakie maja stawki itd) 100 x BARDZIEJ zainteresuje czytelnikow (bo ten temat ICH dotyczy) niz jakies "bajery" z gornej polki.

Do dobrego tematu nie trzeba NAKLADOW.

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:
Jerzy K.:
Tak naprawde Ryszardzie, spelniles niechcacy JAK NIKT niezwykle wazna role na tym forum, choc wystepujesz tu zaledwie od miesiaca.
A skąd wiesz, czy nie miałem od początku takiego lub zbliżonego zamiaru?


To gratuluje :)

Teraz pora na WNIOSKI :))))))))))))))

(i nauke)

powodzenia!

:)

Chetnie przeczytam jakis artykul w gazecie podpisany przez dziennikarza zwanego Ryszard Jakubowski.

:)

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Jerzy K.:
Ryszard Jakubowski:
Jerzy K.:
Tak naprawde Ryszardzie, spelniles niechcacy JAK NIKT niezwykle wazna role na tym forum, choc wystepujesz tu zaledwie od miesiaca.
A skąd wiesz, czy nie miałem od początku takiego lub zbliżonego zamiaru?


To gratuluje :)

Teraz pora na WNIOSKI :))))))))))))))

(i nauke)

powodzenia!

:)

Chetnie przeczytam jakis artykul w gazecie podpisany przez dziennikarza zwanego Ryszard Jakubowski.

:)

Zajrzyj już teraz do ostatniego numeru "Bez recepty". A potem zaglądaj tam stale. Czasem przeszukaj googlami internet - ostatnio podpisuję teksty albo pełnym imieniem i nazwiskiem, albo r.j. (obie litery małe), albo jako Bobcat. Nie ułatwię ci życia, wykaż się dzkiennikarskimi umiejętnościami poszukiwawczymi.

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Jerzy K.:

Na ministerialne konfpresy zwykle chodza etatowi "branzowcy". Jezeli jest sie znany w jakies branzy, kwity akredytacyjne odnajda odpowiednia osobe jak pracownicy ZUS-u, na targi moze wejsc kazdy, ilez w koncu kosztuje bilet?

Na portierni w ministerstwie siedzi nowy cieć i on ciebie nie zna... Byłem stałym bywalcem w Dep. Turystyki i cieciowie mnie wpuszczali za "dzień dobry". 2 miesiące temu nie wszedłem, bo mi się ważność blachy skończyła kilka dni wcześniej, a na portierni siedział nowy Rumbocieć.

Cena biletu w Pałacu Stalina: 30 złotych na 1 dzień. Drobiazg, prawda?


To ostatnie zdanie swiadczy raczej o ich uprzedzeniu ("znaja mnie"), niz o watpliwosciach o "przynaleznosci" do jakiejkolwiek redakcji.

Wybierz się do departamentu społecznego MUW, zobaczysz, jak cię prześwietlą.

.

Ale mozna tez napisac fajny tekst na tematy, ktore nie wymagaja nakladow finansowych.
Zeby robic teksty wymagajace wielu telefonow za granice, wyjazdow (tez za granice), kosztownej dokumentacji, kupowania jakis produktow, zakwaterowania itd, trzeba byc kims... nad wyraz wybitnym i raczej kims, kto dziennikarstwo traktuje jako DODATKOWE zrodo dochodow.

Tak myślą redakcje o freelancerach. Że mamy inne źródła dochodów (ja akurat mam tantiemy i wiedzą o tym). i możemy do ich interesów dokładać.
NIKT, powtarzam NIKT nie zaplaci nawet najwiekszej nawet gwiezdzie dziennikarskiej za np. reportaz wcieleniowy z najdrozszych hotelow swiata, czy nie wylozy kasy na testowanie klasy usiness w najwiekszych liniach lotniczych.

Nie żartuj. Są tacy dziennikarze, co tylko tak pracują. Może nie są to wcieleniówki, ale np. teksty sponsorowane, ale to też jest dziennikarstwo, tyle że inne. Opłacalniejsze.

Ale juz np. na test sieci
taksowkarskiej w danym miescie, redakcja bez problemu odzaluje na kilkanascie kursow w kazdej radiotaksi. I zareczam, ze TAKI tekst (ile biora, jaka trasa jada, czy nie naciagaja, jakie maja stawki itd) 100 x BARDZIEJ zainteresuje czytelnikow (bo ten temat ICH dotyczy) niz jakies "bajery" z gornej polki.

W gazecie codziennej - tak. W tygodniku i miesięczniku, zwłaszcza ogólnopolskim - niekoniecznie. Kogo w Szczecinie obchodzi, że taksówkarz z korporacji XYZ w Warszawie wziął za kurs z Dworca Centralnego do Hotelu Holiday Inn (który jest z dworca niewidoczny, choć pieszo do niego idzie się 2 minuty) 50 złotych i pokazał przy okazji pół Śródmieścia???

Do dobrego tematu nie trzeba NAKLADOW.

I ty to mówisz???

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:
Zajrzyj już teraz do ostatniego numeru "Bez recepty". A potem zaglądaj tam stale. Czasem przeszukaj googlami internet - ostatnio podpisuję teksty albo pełnym imieniem i nazwiskiem, albo r.j. (obie litery małe), albo jako Bobcat. Nie ułatwię ci życia, wykaż się dzkiennikarskimi umiejętnościami poszukiwawczymi.


Ryszardzie, ja mowie o GAZECIE!

Dzienniku/tygodniku

:)

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Jerzy K.:
Ryszard Jakubowski:

Ryszardzie, ja mowie o GAZECIE!

Dzienniku/tygodniku

:)
Ja znalazłem:) Kilka tekstów w Wprost - głownie o tematyce górskiej, plus sporo na prawicowych portalach, głownie o tematyce młodziezowo-szołbiznesowo-muzycznej (za które serdecznie dziekuję, bo cudownie mi humor z rana poprawiły)

konto usunięte

Temat: Pierwsze przykazanie polskiego dziennikarza.

Ryszard Jakubowski:
Na portierni w ministerstwie siedzi nowy cieć i on ciebie nie zna... Byłem stałym bywalcem w Dep. Turystyki i cieciowie mnie wpuszczali za "dzień dobry". 2 miesiące temu nie wszedłem, bo mi się ważność blachy skończyła kilka dni wcześniej, a na portierni siedział nowy Rumbocieć.

Czemu nie zadzwoniles z portierni do znanego Ci urzednika z Dep. Turystyki?
Skoro tylko chciales zaczerpnac informacji?
Jaki to problem?
Nie rozumiem?
Co z tego, ze mam "blache" a nie jestem umowiony np. z predydentem miasta czy prezesem kororacji?
Machajac "blacha" tylko sie wydurnie?
Pisalem juz - blache mozna "obejsc" umawiajac sie telefonicznie z konkretnym urzednikiem!

Cena biletu w Pałacu Stalina: 30 złotych na 1 dzień. Drobiazg,

Jesli za tekst mam dostac 100-200 zl, to uwazam to za "inwestycje"


Wybierz się do departamentu społecznego MUW, zobaczysz, jak cię prześwietlą.

Bede, sprobuje.

Tak myślą redakcje o freelancerach. Że mamy inne źródła dochodów (ja akurat mam tantiemy i wiedzą o tym). i możemy do ich interesów dokładać.


Nie.
Freelancer, stazysta, praktykant ma przyniesc tekst.
Jak zdobedzie informacje, jego sprawa.
Gdy temat jest kosztowny i trzeba nakladow, redakcja nie zainwestuje w ciemno. Wysle SPRADZONEGO wczesniej dziennikarza. Wysla zaufanego, pewnego, przetestowanego w boju.
Na pewno nie zaryzykuje kasy na osobe nieznana.
Redacje nie sa instytucja chartatywna.

NIKT, powtarzam NIKT nie zaplaci nawet najwiekszej nawet gwiezdzie dziennikarskiej za np. reportaz wcieleniowy z najdrozszych hotelow swiata, czy nie wylozy kasy na testowanie klasy usiness w najwiekszych liniach lotniczych.

Nie żartuj. Są tacy dziennikarze, co tylko tak pracują. Może nie są to wcieleniówki, ale np. teksty sponsorowane, ale to też jest dziennikarstwo, tyle że inne. Opłacalniejsze.

Mowimy o dziennikarstwie czy "dziennikarstwie" sponsorowanym?
Trzymajmy sie tematu!


Ale juz np. na test sieci
taksowkarskiej w danym miescie, redakcja bez problemu odzaluje na kilkanascie kursow w kazdej radiotaksi. I zareczam, ze TAKI tekst (ile biora, jaka trasa jada, czy nie naciagaja, jakie maja stawki itd) 100 x BARDZIEJ zainteresuje czytelnikow (bo ten temat ICH dotyczy) niz jakies "bajery" z gornej polki.

W gazecie codziennej - tak. W tygodniku i miesięczniku, zwłaszcza ogólnopolskim - niekoniecznie.

Zgadza sie.
Czyli mam rozumiec, ze masz w nosie publikowanie w dziennikach, interesuja Cie TYLKO i WYLACZNIE ogolnopolskie tygodniki i miesieczniki?
Tam TEZ "inwestuja" w znanych sobie dziennikarzy.
Do dobrego tematu nie trzeba NAKLADOW.

I ty to mówisz???

Tak. Ja.

Za tekst w znanym miesieczniku dla panow dostalem tyle kasy, co za miesiac pracy w wysokonakladowym dzienniku. Nie ponioslem ani grosza nakladow.

Pracujac dla tej redakcji czy TV, placilem za jedzenie z wlasnej kieszeni, parkingi slubowgo auta, benzyne do prywatnego, itd.
Per saldo mi sie oplacilo :)

Następna dyskusja:

Materiał dla dziennikarza




Wyślij zaproszenie do