Temat: Pieńkowskiej rozmowa z Miecugowem w DDTVN
"Nie chcę powiedzieć, że projekty ambitne będą biły na głowę projekty w stylu disco-polo. Nie od dziś wiadomo, że najchętniej ludzie bawią się przy prostej muzyce. Chodzi mi o to, że projektów ambitnych już się w ogóle nie dopuszcza tłumacząc wszystko "przeciętnym widzem". W ten sposób jakby z założenia odsuwa się jakąś część (wcale nie tak małą) widowni."
I to jest bzdura. Po pierwsze, tych "projektów ambitnych" jest dokładnie na tyle, na ile jest zapotrzebowania. Telewizja - bo jej się czepiliśmy - to wszak nie tylko jedynka, tvn, polsat itd to też chociażby programy stricte "naukowe", a więc ciężko powiedzieć by nie były ambitne prawda? (Viasat History moim zdaniem zamiata na ten przykład), czy takie na których lecą bardziej "mundre" filmy.
Po drugie fascynuje mnie wręcz, przekonanie które można określić jako " jest nas dużo i chcemy ambitnej telewizji". Jak dużo jest tych, którzy faktycznie odczuwają taką potrzebę, a jak dużo tych którzy o tym tylko krzyczą pokazała swojego czasu oglądalność TVP KULTURA, a potem obrona tego kanału przed zamknięciem go. Fakty są takie, że skoro słupki oglądalności rozrywki łatwej, lekkiej i przyjemnej biją na głowę inne, to one będą puszczane. "Kasa, misiu, kasa" jak to mawiał pewien działacz PZPN.
Co do samej Pieńkowskiej, zgodzić się muszę z Tobą, że w niektórych przypadkach które zdarzyło mi się widzieć, a dotyczyły tematu na którym się znam, pieprzyła po prostu głupoty i była nieprzygotowana do rozmowy. Tylko, że po prostu przełączam wtedy na inny kanał;] Z drugiej strony to też konwencja programu. Przykładem jest dla mnie Robert Kantereit. W Trójce mogę go słuchać cały czas, w DDTVN prezentuje dramatyczny poziom, ale takie są wymogi śniadaniowej.