konto usunięte

Temat: Korespondent wojenny

Ciekawym, w jaki sposób można załapać się na wojennego korespondenta.
Tylko takiego na 100% jak np. Robert Fisk, nie jak Kraśko, który robi relację 2KM od wydarzenia albo z makieta za plecami...
Tak mi się jakoś "Pola śmierci" przypomniały...
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Pytanie czy ktokolwiek z polskich dziennikarzy jest tak naprawde reporterem wojennym? Z takiego, w sumie dosc prostego powodu - to koszmarnie kosztowna impreza.
Jakub Krupa

Jakub Krupa PR&PA Consultant

Temat: Korespondent wojenny

Chociażby Jacek Czarnecki z Radia ZET (zanim przeszedł do Sejmu/polityki zagranicznej teraz) czy Wiktor Bater...?Jakub Krupa edytował(a) ten post dnia 09.05.09 o godzinie 22:50
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Bater nigdy nie byl korespondentem wojennym. Jacek - hmmm, tak naprawde tylko troche. Podobnie jak Slawek Gorecki czy Marcin Woroch. Wszyscy jada tylko na chwile, robia killka ujec, kilka standuperow i to by bylo na tyle.
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Zeby troche wyjasnic. Korespondenci wojenni musza byc uezpieczeni. Tylko kilka firm na swiecie daje takie ubezpieczenia (oczywiscie niezawodny Lloyds:). Te ubezpieczenia sa cholernie drogie (bo ryzyko wysokie), wiec tak naprawde tylko kilka firm na to stac.
Pamietam, ze na wojne w Jugoslawii mialam ubezpieczenie okolo pol miliona dolarow, ktore mojego owczesnego pracodawce kosztowalo prawie 100 tysiecy dolarow.
Potem bardzo wiele, takze swiatowych mediow, wlasnie z tych powodow przeszlo na freelancerow - bo ich nie musza ubezpieczac, a freelancerzy robia wszystko na wlasne ryzyko.
W sumie tak naprawde zadnej polskiej. dlatego miedzy innymi polscy dziennikarze sa tak naprawde na obrzezach konfliktow, a nie w ich srodku.
Po drugie sa tylko w bardzo niewielu miejscach. ot pierwszy przyklad z brzegu - to co sie obecnie dzieje w Pakistanie. Sa jakies relacje?

konto usunięte

Temat: Korespondent wojenny

Maria B.:
Zeby troche wyjasnic. Korespondenci wojenni musza byc uezpieczeni. Tylko kilka firm na swiecie daje takie ubezpieczenia (oczywiscie niezawodny Lloyds:). Te ubezpieczenia sa cholernie drogie (bo ryzyko wysokie), wiec tak naprawde tylko kilka firm na to stac.
Pamietam, ze na wojne w Jugoslawii mialam ubezpieczenie okolo pol miliona dolarow, ktore mojego owczesnego pracodawce kosztowalo prawie 100 tysiecy dolarow.
Potem bardzo wiele, takze swiatowych mediow, wlasnie z tych powodow przeszlo na freelancerow - bo ich nie musza ubezpieczac, a freelancerzy robia wszystko na wlasne ryzyko.
W sumie tak naprawde zadnej polskiej. dlatego miedzy innymi polscy dziennikarze sa tak naprawde na obrzezach konfliktow, a nie w ich srodku.
Po drugie sa tylko w bardzo niewielu miejscach. ot pierwszy przyklad z brzegu - to co sie obecnie dzieje w Pakistanie. Sa jakies relacje?

:)))))
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

I kolejna rzecz - zeby naprawde dobrze relacjonowac dany konflikt/wojne to trzeba na miejscu troche posiedzec. Nie kilka dni, tylko na ogol to jest kilka lub kilkanascie tygodni (ja w Sarajewie siedzialam 5 tygodni ciurkiem). A to tez tanie nie jest - bo wtedy dziennikarzowi placi sie za absolutnie wszystko.
Nie mowiac o tym, ze w wielu takich miejscach dostepny jest w sumie tlyko jeden hotel, wiec jak sie domyslacie cena tegoz hotelu do malych nie nalezy - niezaleznie od tego jaka to speluna :)
Jakub Krupa

Jakub Krupa PR&PA Consultant

Temat: Korespondent wojenny

Chętnie posłucham więcej opowieści, bo temat zdaje się być przeciekawy :-) Które konflikty były jakieś szczególne, jakieś nietypowe wydarzenia? Jak wygląda od kuchni praca dziennikarza w takim miejscu, jak się przygotowuje? Domyślam się, że to temat-rzeka, ale takie tematy są fascynujące i z przyjemnością bym poczytał więcej... :-)
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Nnie mam bardzo duzego doswiadczenia - tylko kilka konfliktow obslugiwalam. A potem, jak w trakcie kolejnego pobytu w Sarajewie przy mnie zginal moj kolega - Amerykanin, zastrzelony przez serbskieo snajpera (jak sie pakowalismy do smaochodu ONZu, zeby pojechac robic materialy. Gdyby na chwile nie zdjal helmu to by zyl), to po prostu odmowilam dalszych wyjazdow w rejony konfliktow.

To jakos wyczerpalo moja odwage.
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Aaa, w kwestii przygotowywania sie - nie zawsze masz taka mozliwosc tak naprawde. Dlatego musisz stale szeroko interesowac sie tym, co dzieje sie na swiecie. Bo jak nagle wybucha pucz w Moskwie, to nie masz czasu na przygotowanie sie. Po prostu slyszysz - za 5 godzin czekamy na Twoje relacje. Pakujesz sie, wsiadasz w samolot i tyle. A tam Jelcyn juz robi przewrot :)

Niektore konflikty tocza sie latami, ale niektore wybuchaja nagle, wiec jak sie do tego przygotwac? Do Rwandy przygotowywalam sie w drodze - a ze dotarcie tam nie bylo latwe, to cos tam zdolalam sie nauczyc.

Dlatego wlasnie nie da sie "wskoczyc" na wojne na kilka dni i wrocic do domu. To znaczy - da sie, ale wtedy relacje sa po prostu plytkie - i to jest moj glowny zarzut do wiekszosci relacji polskich dziennikarzy (z wyjatkiem Jagielskiego z Wyborczej). Z glupich Euronewsow dowiaduje sa wiecej niz z ich relacji. Pomijam juz ten fakt, ze na przyklad w Iraku to generalnie wiekszosc po prostu nie wychodzila z polskiej bazy.

Edit - literowkiMaria B. edytował(a) ten post dnia 10.05.09 o godzinie 00:01
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

I kolejna kwestia. Niestety, ale wiekszosc moich kolegow ledwo mowi jakimkolwiek jezykiem obcym. Tylko kilka osob mowi plynnie jednym. A znalezc dziennikarza, ktory mowi plynnie przynajmniej dwoma jezykami (i to najlepiej, zeby byly z 2 roznych grup), to juz w ogole nie mozna. Wiec jak maja byc dobrymi korespondentami wojennymi? Sa skazani na tlumaczy, ci bywaja dobrzy lub slabi.
Zreszta naprawde strasznie ciezko gada sie z ludzmi z tlumaczem.
Jakub Krupa

Jakub Krupa PR&PA Consultant

Temat: Korespondent wojenny

No jasne, że nie zawsze. Ale czasami... czasami się chyba da? Skąd czerpać źródła (tak ciągle, nie w sytuacji jak opisana gdy ma się parę godzin), gdzie śledzić newsy... A nawet w awaryjnej - gdzie szukać, sieć, opracowania książkowe o danym kraju, Lonely Planet, żeby poradzić sobie w pierwszych dniach? W ogóle: skąd wziąć dobrą książkę/i, przedstawiające konflikty międzynarodowe?

Jak wygląda praca dziennikarza na miejscu, jaki jest system działania, że tak to określę. Naprawdę wydaje się to być fascynującym tematem, więc będę bardzo wdzięczny za szerokie odpowiedzi, które pozwolą mi się czegoś nauczyć i zrozumieć; jeśli nie na otwartym forum - to wiadomością prywatną.

Właśnie - a propos tłumaczy: jakie języki najbardziej (rozumiem, że angielski to absolutna podstawa, ale co jeszcze?), jak szukać ludzi, którzy pomogą na miejscu? Zawsze słyszałem o kupowaniu ich za dolary i ich przychylności, że to podobno brutalnie jedyny sposób na zdobycie szansy na wgłębienie się w społeczność. To prawda?Jakub Krupa edytował(a) ten post dnia 10.05.09 o godzinie 00:10
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Jakub Krupa:
Skąd czerpać źródła (tak ciągle, nie w sytuacji jak opisana gdy ma się parę godzin), gdzie śledzić newsy...
No coz - na przyklad ogladac rozne stacje telewizyjne. Ale trzeba wtedy znac kilka jezykow. TVE24 (czyli hiszpanska) ma bardzo duzo newsow z Ameryki Poludniowej. Al Jazzera z Bliskiego Wschodu. I tak dalej.
A nawet w
awaryjnej - gdzie szukać, sieć, opracowania książkowe o danym kraju, Lonely Planet, żeby poradzić sobie w pierwszych dniach?
Lonely Planet jest tak naprawde do wyrzucenia w takiej sytuacji. Na ogol dzieje sie to tak, ze Twoj pracodawca (czyli organizacja medialna) kontaktuje sie z MZSem danego kraju. Tam tez dostajesz akredytacje. MSZ danego kraju przekazuje informacje dotyczace miejsca konfliktu, mozliwego zakwaterowania i tak dalej. Albo - zalatwiasz to sam na miejscu, na przyklad kontaktujac sie ze swoimi znajomymi, ktorzy juz dotarli na miejsce konfliktu. Albo kontaktujesz sie w rozmaitymi organizacjami miedzynarodowymi - czesto pierwszy na miejsce konfliktu dociera ONZowski Wysoki KOmisarz do spraw Uchodzcow.
W
ogóle: skąd wziąć dobrą książkę/i, przedstawiające konflikty międzynarodowe?
Nie ma takiej. Sa ksiazki o roznych konfliktach, ale jednej o wszystkich?
Calkiem niezlym zrodlem wiedzy jest CIA Factbook
https://www.cia.gov/library/publications/the-world-fact...

Jak wygląda praca dziennikarza na miejscu, jaki jest system działania, że tak to określę.
Hmmm, tak naprawde to zalezy od tego, gdzie jestes. W Moskwie to bylo proste - mialam tam biuro, kierowce i tak dalej. Do Czeczeni przechodzilismy przez zielona granice - za kartony papierosow malboro. W Ruandzie byl juz ONZ, wiec siedzisz w ich bazie. I tak dalej.
nastepnie zaczynasz gadac, gadc i jeszcze raz gadac. Z ludzmi, z pracownikami ONZ i tak dalej. W koncu znajduje sie tlumacz (jesli takiego potrzebujesz) i na ogol pod eskorta sil ONZ/Nato (w zaleznosci od tego ktore sa) jezdzisz robic materialy.

Trudnosc zawsze polega na tym, zeby uczciwie przedstawiac konflikt. A jak tu rozmawiac z Serbami, skoro siedzisz w Sarajewie, wiec od poczatku jestes przez nich postrzegany jako wrog. Linie frontu przekracza niewielu dziennikarzy i to na ogol nielegalnie. Alkohol, papierosy i dolary pomagaja.
:))))
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Ale druga strona tego medalu jest taka, ze za mna stal moj owczesny pracodawca, a to potezna organizacja. Pewnie najpotezniejsza na swiecie, wiec na pewno bylo mi latwiej. Bo zawsze mialam dosc powazna pomoc ze strony ambasady. Pamietaj tez, ze duze organizacje medialne maja biura w zasadzie na calym swiecie, wiec masz gdzies tam, w stolicy danego kraju, jakies zaplecze. I lokalesow, ktorzy pracuja dla Twojej firmy, wiec oni sa tez ogromna pomoca. Oczywiscie nikt nie ma biura w kazdym kraju swiata, zwlaszcza w Afryce. Sa to biura, ktore obsluguja caly kawalek danego regionu, ale to i tak jest juz duze ulatwienie.

konto usunięte

Temat: Korespondent wojenny

Czyli żeby być korespondentem wojennym najlepiej być freelancerem, który zgłasza się do MSZ kraju ogarniętego konfliktem, opłaca sobie wszystko sam i modli się żeby go nie zastrzelili i przy okazji żeby ktoś kupił jego materiał?
Jakub Krupa

Jakub Krupa PR&PA Consultant

Temat: Korespondent wojenny

No tak, potężne organizacje... Niestety, nie wszyscy mają ten komfort.

Oglądanie tylu mediów na raz to niezłe wyzwanie :) Ale powracając jeszcze raz do pytania językowego: jakie języki? Angielski - wiadomo, a poza tym?

Lonely Planet faktycznie w momencie realnego konfliktu może tracić swoją wartość. A MSZ są chętne do udzielania informacji, nie próbują zatajać, utrudniać dostępu, np. rosyjskie?

To załatwianie alkohol, papierosy, dolary - to wszystko trzeba przecież zaplanować wcześniej, wiedzieć, że to się przyda. To jak, dziennikarz jedzie już z założeniem, że takie "gifty" mu pomogą? Szuka się tego na miejscu?

W kontaktach z localsami - dobre, złe zachowania, czego nie należy robić? Uderzyło mnie jakiś czas temu w reportażu Strefa 1000 tuneli Mariusza Zawadzkiego "GW" (http://wyborcza.pl/1,75480,6061167,Strefa_1000_tuneli...., że nadużywając zaufania się wycofał w pewnym momencie. To nie jest złamanie jakiejś niepisanej zasady relacji względem tych ludzi, nie ma jakiejś reguły, jak z nimi wchodzić w relacje?

Bardzo dziękuję.
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Wojciech Grzesiak:
Czyli żeby być korespondentem wojennym najlepiej być freelancerem, który zgłasza się do MSZ kraju ogarniętego konfliktem, opłaca sobie wszystko sam i modli się żeby go nie zastrzelili i przy okazji żeby ktoś kupił jego materiał?
Szczerze - tak. Ale jesli to duzy konflikt ot w zasadzie ma jak w banku, ze kupia jego materialy.
Edit - przejscie na freelancerow w zasadzie zaczelo sie w polowie wojny w Jugoslawii. Bo trwala na tyle dlugo, ze utrzymywanie tam stalych, etatowych korespondentow robilo sie cholernie drogie.Maria B. edytował(a) ten post dnia 10.05.09 o godzinie 01:01
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Jakub Krupa:

Oglądanie tylu mediów na raz to niezłe wyzwanie :)
E tam, w sumie to jakies 2 godziny wieczorem. Siedzisz przed kompem, gadasz na Gl i rownoczesnie ogladasz/sluchasz.
Ale
powracając jeszcze raz do pytania językowego: jakie języki? Angielski - wiadomo, a poza tym?
Ktorys z grupy jezykow lacinskich - hiszpanski, wloski lub francuski. Rosyjski tez sie bardzo przydaje. Jako zem polonistka, to starocerkiewno slowianski okazal sie naprawde przydatny w Jugoslawii (to tak naprawde jest "staroserbski"). Generalnie podobno jest taka zasada, ze jak znasz 3 jezyki, kazdy z innej podstawowej grupy jezykowej (mowimy oczywiscie o Europie), to kazdy kolejny jezyk przychodzi dosc latwo :)))

Lonely Planet faktycznie w momencie realnego konfliktu może tracić swoją wartość. A MSZ są chętne do udzielania informacji, nie próbują zatajać, utrudniać dostępu, np. rosyjskie?
Oczywiscie, ze tak. Bialoruski MSZ to odstawia dziennikarzy na granice. Dlatego wlasnie trzeba sie na codzien interesowac, zeby moc samemu ocenic jakosc otrzymywanych informacji.

To załatwianie alkohol, papierosy, dolary - to wszystko trzeba przecież zaplanować wcześniej, wiedzieć, że to się przyda.
Wiesz to juz z doswiadczenia i kupujesz duze ilosci na lotnisku :))) Albo w sklepach w ambasadzie (za moich czasow na przyklad polska ambasada w Moskwie miala bardzo dobrze zaopatrzony sklepik i tam sie robilo zakupy.
To jak, dziennikarz jedzie już z założeniem, że takie "gifty" mu pomogą? Szuka się tego na miejscu?
Odpowiedz powyzej.

W kontaktach z localsami - dobre, złe zachowania, czego nie należy robić? Uderzyło mnie jakiś czas temu w reportażu Strefa 1000 tuneli Mariusza Zawadzkiego "GW" (http://wyborcza.pl/1,75480,6061167,Strefa_1000_tuneli...., że nadużywając zaufania się wycofał w pewnym momencie. To nie jest złamanie jakiejś niepisanej zasady relacji względem tych ludzi, nie ma jakiejś reguły, jak z nimi wchodzić w relacje?
Rozmawiasz, ale nie zaprzyjazniasz sie. Bo stracisz obiektywizm. Musisz byc ciekawy ludzi, ich wersji tego co sie dzieje. Musisz im to zaciekawienie pokazac.

A poza tym, jak sie interesujesz tym co dzieje sie na swiecie, to chociaz troche wiesz o kulturze i zwyczajach danego kraju. Wczesniejsze podrozowanie po swiecie tez duzo daje. Bo sie uczysz. Jednak pod jednym warunkiem. Ze interesuje Cie swiat, ktory Cie otacza. Ze jadac na przyklad na wakacje do Egiptu interesuje Cie Egipcjanie, ich kultura, zwyczaje, polityka, religia i tak dalej. A nie tylko czy hotel jest all inclusive i blisko plazy :)))

A swoja droga przytaczany przez Ciebie reportaz rozbawil mnie do lez. Bo o tym, ze te tunele sa wie prawie kazdy, kto wlasnie bedac na wakacjach w Egipcie interesuje sie tym krajem. I w dodatku od wielu, iwelu lat sluzyly przede wszystkim do przemytu narkotykow uprawianych na pustynii Synaju ;)))

Z drugiej strony oczywiscie nie ma mozliwosci, zeby naprawde dobrze znac kazdy region swiata. Bo swiat do malych nie nalezy. Ja mam kilka regionow, ktore mnie bardziej interesuja. O tych wiem cos tam. A sa takie, ktore mnie nie interesuja i nie wiem nic lub tylko podstawowe informacje (tak zeby w jakies rozmowie nie wypasc na idiotke:).

konto usunięte

Temat: Korespondent wojenny

Wojciech Grzesiak:
Czyli żeby być korespondentem wojennym najlepiej być freelancerem, który zgłasza się do MSZ kraju ogarniętego konfliktem, opłaca sobie wszystko sam i modli się żeby go nie zastrzelili i przy okazji żeby ktoś kupił jego materiał?

Mniej więcej tak.
Zawsze mi się marzyło zostać korespondentem wojennym, pojechałem na Bliski Wschód (II WL, intifada, obozy dla uchodźców palestyńskich, Kurdystan), wszystko na własną rękę, ale jak wcześniej chodziłem do redakcji (nie wiedziałem jak to ugryźć), to nikt nie traktował mnie poważnie( bo byłem za młody)i nie chcieli nawet słyszeć o tych materiałach - zostały zdjęcia i wspomnienia.

Jeszcze mi nie wyszło, ale może uda się nawiązać jakiś odpowiedni kontakt i znów wyjadę w moje ulubione rejony.Robert Kulig edytował(a) ten post dnia 10.05.09 o godzinie 13:42
Maria B.

Maria B. Niczego nie wiedzą,
niczego nie potrafią
znaleźć, bo ich ...

Temat: Korespondent wojenny

Robert Kulig:
Jeszcze mi nie wyszło, ale może uda się nawiązać jakiś odpowiedni kontakt i znów wyjadę w moje ulubione rejony.
A probowales sprzedac zdjecia zagranicznym redakcjom? Bo to jest duzo lepszy "target" niz polskie media. sami zobaczcie, ile tak naprawde stron gazety poswiecaja wiadomosciom ze swiata? Co mozna sie dowiedziec o swiecie z Faktow czy Wiadomosci? Jesli nie ma jakiegos wielkiego wydarzenia, to na ogol te glowne programy informacyjne w ogole nie maja materialow ze swiata.



Wyślij zaproszenie do