Aleksandra P.

Aleksandra P. Wydawnictwo Znak -
specjalista ds.
promocji

Temat: granice reportera

Przeczytałam dziś tekst, który mną wstrząsnął, wręcz szarpnął...
Opisuje historię jednego zdjęcia i jednego fotoreportera, który nie potrafił się pozbierać po tym, co zobaczył, co uchwycił na zdjęciu i popełnił samobójstwo.

Obrazek


Czy istnieją granice, jakich nie powinniśmy przekraczać? Ile jesteśmy w stanie zrobić tylko dlatego, że temat jest dobry, że zdjęcie będzie dobre?Aleksandra Parzyszek edytował(a) ten post dnia 24.04.09 o godzinie 13:19
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

Czy doczytałaś tekst, który polecasz, do końca? Nie wynika z tego, że przyczyną samobójstwa było to zdjęcie. Przyczyn było bardzo wiele i nie nam oceniać, która przeważyła.
I mam pytanie. O jakich granicach mówisz? Czy uważasz, że na zdjęciach powinny być uśmiechnięte dzieci w kokardkach, które z tornistrami idą pierwszy raz do szkoły? Bez takich zdjęć umierających dzieci byłoby znacznie więcej. Może więc o takich granicach mówmy. Nie wiem, czy ja byłabym w stanie patrzeć przez 20 minut na umierające dziecko i nie pomóc. Wiem natomiast, że mnie tam nie było. Wiem też, że tam takich dzieci były setki. Setki nie robią wrażenia. Jedno robi.
I na koniec. To zdjęcie to nie jest temat. I przykro mi, że tak to nazywasz. To tragedia. To tragedia setek, tysięcy dzieci. I tragedia człowieka, który pomaga im w sposób najlepszy jak potrafi. Przykro mi, że nazywasz to temat. Bo to jest dopiero cynizm.

konto usunięte

Temat: granice reportera

Się nie zgadzam z kol. Iwoną.
PYTANIA zadane przez tow. Olę są dobrymi pytaniami. Ponadczasowymi. A przynajmniej odkąd wymyślono fotoreporterkę.
W kwestii samobójstwa fotografa - sytuacja z dzieckiem (przerażająca, nieludzka, tragiczna) mogła być katalizatorem jego skłonności lub wcześniejszych przemyśleń.
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

Aleksandra Parzyszek:
po tym, co zobaczył, co uchwycił na zdjęciu i popełnił samobójstwo.

To jest poważne nadużycie. Ponieważ sugeruje, że zrobił zdjęcie i zaraz się zabił. Historia tego człowieka była zupełnie inna.

I do Dawida. Masz prawo się nie zgadzać. I nawet dobrze, że się nie zgadzasz, bo tylko z tego może zrodzić się ciekawa dyskusja. Szkoda jednak, że nie podejmujesz tematu. Bardzo ważnego. Aleksandra pyta o granice w zawodzie, a ja pytam, czy sprowadzanie pracy dziennikarza do kolejnych tematów, nie jest spłyceniem tego zawodu. Może o tym warto rozmawiać, a nie o tym, kto z kim się zgadza lub nie.
Aleksandra P.

Aleksandra P. Wydawnictwo Znak -
specjalista ds.
promocji

Temat: granice reportera

Iwona Leończuk:
Czy doczytałaś tekst, który polecasz, do końca? Nie wynika z tego, że przyczyną samobójstwa było to zdjęcie. Przyczyn było bardzo wiele i nie nam oceniać, która przeważyła.
I mam pytanie. O jakich granicach mówisz? Czy uważasz, że na zdjęciach powinny być uśmiechnięte dzieci w kokardkach, które z tornistrami idą pierwszy raz do szkoły? Bez takich zdjęć umierających dzieci byłoby znacznie więcej. Może więc o takich granicach mówmy. Nie wiem, czy ja byłabym w stanie patrzeć przez 20 minut na umierające dziecko i nie pomóc. Wiem natomiast, że mnie tam nie było. Wiem też, że tam takich dzieci były setki. Setki nie robią wrażenia. Jedno robi.
I na koniec. To zdjęcie to nie jest temat. I przykro mi, że tak to nazywasz. To tragedia. To tragedia setek, tysięcy dzieci. I tragedia człowieka, który pomaga im w sposób najlepszy jak potrafi. Przykro mi, że nazywasz to temat. Bo to jest dopiero cynizm.

Nie mówię, że na zdjęciach powinny być śliczne, uśmiechnięte dzieci. Zastanawiam się, w którym miejscu przekraczamy granice? Czy robienie takiego zdjęcia jest przesadą? Ja nie byłabym w stanie zrobić takiego zdjęcia. To wiem. Nie widzę w tym celu. W jaki sposób to zdjęcie pomogło? Co zmieniło?

I niestety, biorąc pod uwagę pracę fotoreportera czy dziennikarza, często ludzka tragedia jest właśnie tematem. W tym momencie rodzi się następne pytanie- jak nie dać się znieczulić?
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

Aleksandra Parzyszek:
Ja nie byłabym w stanie zrobić takiego zdjęcia.

Ja też nie i dlatego robię w tym momencie coś zupełnie innego.

Nie widzę w tym celu. W jaki sposób to zdjęcie pomogło?
Co zmieniło?

Wstrząsnęło ludżmi. pobudziło do myślenia. Może ktoś pojechał pomóc, może ktoś sypnął groszem. Po to robimy takie rzeczy.

I niestety, biorąc pod uwagę pracę fotoreportera czy dziennikarza, często ludzka tragedia jest właśnie tematem. W tym momencie rodzi się następne pytanie- jak nie dać się znieczulić?

Nie wiem, myślę, że to strasznie trudne. Ale myśle, że ważne jest też, by nie znieczulić na oglądanie nieszczęścia. A to też jest łatwo, bo epatowani jesteśmy teraz różnymi makabrycznymi obrazkami.

Temat: granice reportera

Ola - niestety, Iwono - ma rację, kiedy pisze o tym zdjęciu (o takich zdjęciach, relacjach, przekazach tv), jak o temacie.

To jest temat - może dla niektórych dziennikarzy-reporterów, jest to nadal wstrząsające, tragiczne wydarzenie, ale dla większości ich (dziennikarzy) szefów - to jest temat! To są pieniądze!

Niestety.
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

I uważasz, że dla w tej rozmowie też powinien być to tylko temat?
Aleksandra P.

Aleksandra P. Wydawnictwo Znak -
specjalista ds.
promocji

Temat: granice reportera

Iwona Leończuk:
Nie wiem, myślę, że to strasznie trudne. Ale myśle, że ważne jest też, by nie znieczulić na oglądanie nieszczęścia. A to też jest łatwo, bo epatowani jesteśmy teraz różnymi makabrycznymi obrazkami.

no właśnie...
na jednym spotkaniu, Grzegorz Miecugow powiedział, że w mediach jest dużo przemocy, bo pokazuje się rzeczy niecodzienne, coś co jest newsem, a jeśli newsem jest zabójstwo, zamach itp, to się o tym mówi. Świat jest dobry, a pokazuje się tylko to, co od tego dobra odstaje, czyli zło. Dlatego tyle przemocy i tragedii jest w mediach. Ale czy to nie kreuje złego obrazu świata, skoro mówimy głownie o tym, co jest złe. Wtedy ludzie myślą, że na świecie jest tylko zło...

Temat: granice reportera

Iwona Leończuk:
I uważasz, że dla w tej rozmowie też powinien być to tylko temat?

Nie.

Ale wskazanie na to, że w taki sposób podobne tragedie traktowane są przez koncerny medialne, jest na miejscu. Tak uważam.
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

Ale w tym miejscu my rozmawiamy o tym zdjęciu i pracy fotoreportera, który je zrobił. Nie koncerny medialne. Nie szefowie.

Temat: granice reportera

No tak, ale dla kogoś on pracował...

Ale zostawmy to, OK. Nie upieram się.
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

No to może zadam inne pytanie. Czy uważacie, że w tym zawodzie wszystko i zawsze robi się dla pieniędzy i poklasku?

Temat: granice reportera

Nie wszystko i nie zawsze.

Ale kto jeździłby - sam, z nieprzymuszonej woli, nie zarabiając na tym sporych pieniędzy - na wojny i fotografował i spisywał wszystkie te okropności?

Ciekawe (sam się zastanawiam), czy np. na takim Flickr można znaleźć zdjęcia tego typu (i zbliżonej jakości), robione nie w celach sprzedaży do prasy?

Ja myslę, że (nie rozpatrując tu świadomych wyborów poszczególnych reporterów wojennych), gdyby pracodawcy nie płacili takich pieniędzy za takie relacje, to byłoby tych relacji o wiele mniej. To działa w ten sposób - niezależnie od tego, czy reporter sobie to uświadamia, czy nie - czy robi to świadomie dla pieniędzy, czy nie. W momencie, kiedy nikt by mu za to nie zapłacił (takich pieniędzy, jakie płacą), to nie miałby kto robić takich zdjęć (reportaży, filmów, relacji TV). Sprzedawca (koncern medialny) potrzebuje towaru (zdjęcia umierającego dziecka), który sprzeda za wielkie pieniądze, w związku z czym zatrudnia pracownika (reportera), który ma mu ten towar wyprodukować. Nie ma sprzedawcy - nie ma pracownika.
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

Tylko częściowo się zgadzam. Mało komu chce się robić coś za friko, zwłaszcza, jeśli już poczuł zapach pieniędzy. Jednak wybierając sobie pracę kierujemy się nie tylko kasą. Ci którzy fotografują gwiazdy czasami zarabiają dużo więcej niż ci od wojny. A ryzyko przy gwiazdach jest jedynie takie, że czasem ktoś się wkurzy i rozbije aparat.

Temat: granice reportera

Myślę, że możemy pozostać przy stanowisku, że się częściowo ze sobą zgadzamy. :)
Co Ty na to, Iwono?

Natomiast nadal pozostają ważne pytania: czy w ogóle robić i publikować takie zdjęcia? Czy pokazywać wojnę? Jeżeli tak, to w jaki sposób?
Iwona Leończuk

Iwona Leończuk po prostu
profesjonalistka

Temat: granice reportera

Maciej Lewandowski:
pozostają ważne pytania: czy w ogóle robić i
publikować takie zdjęcia? Czy pokazywać wojnę? Jeżeli tak, to w jaki sposób?

Ja uważam, że tak. Ale ja jestem pacyfistką. Każda wojna mnie mierzi i dlatego uważam, że nigdy dość uświadamiania ludziom, czym wojna naprawdę jest. Nie chodzi o obrazki poodrywanych nóg i rąk, martwe dzieci. Chodzi np. o płaczące matki, o dzieci bez matek, o groby. W zamierzchłej przeszłości, czyli w czasach ogólniaka, przeczytałam "Na zachodzie bez zmian". Od tego czasu jestem pacyfistką. W tej książce jest prawdziwy obraz wojny. Jestem za to przeciwna obrazkom typu zasztyletowany facet na warszawskim Targówku, przejechany przez pociąg czy coś w tym rodzaju. Takie zdjecia są szkodliwe, bo czynią nas uodpornionymi na ludzkie tragedie.

Następna dyskusja:

Granice obiektywizmu




Wyślij zaproszenie do