konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Niedawno w WO pokazał się tekst o tzw "sponsorowaniu".

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53581,480757...

Powiem szczerze - zdumiał mnie ten artykuł, a dokładnie FORMA, w jakiej został napisany.
MOJE PRYWATNE zdanie jest takie, że autor przekroczył granice obiektywizmu (jeśli takie coś jest możliwe), nie pokazując tzw. drugiego dna (odczuć, wahań, skutów ubocznych itd).
Czytając ten tekst, miałem wrażenie, że autorska jest ZAFASCYNOWANA zjawiskiem i zatraciła się nieco.
Czytając ten tekst (powórze jeszcze raz - to MOJE zdanie), miałem wrażenie, że ten artykuł nie tylko WYJAŚNIA zjawisko, ale nawet USPRAWIEDLIWIA a nawet NAMAWIA do prostytucji te kobiety, którym się nie udało, albo które chcą łatwo przejść przez życie.

Dawno nie przeżyłem takiego dziennikarskiego zdziwienia.

Czy tylko ja mam takie wrażenie????

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Jeżeli to pisał "dziennikarz" to chyba czas zacząć umierać... Ani to dziennikarstwo, ani publicystyka, jeno... TYPOWY ARTYKUŁ SPONSOROWANY wychwalający wyższość płatnych stosunków seksualnych nad darmowymi.

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Jerzy K.:
Niedawno w WO pokazał się tekst o tzw "sponsorowaniu".

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53581,480757...

ops?
zmięło mnie...
Krzysztof F.

Krzysztof F. takie tam....

Temat: Granice obiektywizmu

No tak. Świat się zmienia . To jest promocja nowej formy prostytucji. Zamiast mieć 100 klientów można 3 dorabjając sobie do stypendium albo pensji i jeszcze nie czuć się prostytutką. Moim zdaniem nic złego, każdy jest kowalem swojego losu.Fascynacja jest widoczna ale czasem zdarza się ,że dziennikarz przejdzie poza linię.
Kiedyś czytałem podobny artykuł o świadczeniu usług seksualnych za mieszkanie. Niektórzy faceci podobno mają po kilka mieszkań a w nich panny których nie stać na wynajem mieszkania. O podobnym zjawisku opowiadali mi znajomi którzy pracują w Wietnamie .

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

dokładnie to samo jest w kraju naszych przodków, zadków i dzieci
znaczy - ma ktoś (płeć obojętna) kilka mieszkań, w nich panienki i zbiera od nich haracz
poza opłatą za wynajem oczywiście

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Nie na darmo o prostytucji mówi się, że to nastarszy zawod świata. I żaden dziennikarz, polityk czy nawet satrapa i jednowładca tego nie zmieni.
Prostytucja nie jest nawet KARALNA.

Ale uważam, że to nie powód, żeby tak pseudoobiektywnie pisac o tym zjawisku. Bo głupich dziumdź, durnych panienek nie brakuje i mogą ten tekst smialo wykorzystać jak...
... podrecznik.

Ciesze się, że nie tylko ja miałem takie odczucia po przeczytanieu tego tekstu. Okazuje się, że nie jestem nienormalny :)

PS: Ryszardzie, to nie jest artykuł sponsorowany. Nie wierz, że jakiś alfons czy grupa prostytutek się zciepnęła i dała w łapę dziennikarce :)
Krzysztof F.

Krzysztof F. takie tam....

Temat: Granice obiektywizmu

Artykuł "sponsorowany" polega też na tym ,że opisuje się jakieś zjawisko w celu np zaprobowania tego zjawiska przez społeczeństwo lub jego część.

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

nie ma co larum podnosić, kazdy ma inne odczucia. Ja na przykład czytając, byłem zdruzgotany pustką wewnętrzną opisanych osób. Dość wyraznie ja pokazano. Mysle, ze to dobry tekst, w ktorym autor pozostał prawie przezroczysty, a zarzuty o promocje tej postaw wynikaja z tego, ze przytoczył odczucia osob, ktore to robia, lubia to i jest im z tym dobrze.
bardzo dobry tekst.

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Tomek Boguszewicz:
nie ma co larum podnosić, kazdy ma inne odczucia. Ja na przykład czytając, byłem zdruzgotany pustką wewnętrzną opisanych osób. Dość wyraznie ja pokazano. Mysle, ze to dobry tekst, w ktorym autor pozostał prawie przezroczysty, a zarzuty o promocje tej postaw wynikaja z tego, ze przytoczył odczucia osob, ktore to robia, lubia to i jest im z tym dobrze.
bardzo dobry tekst.

Tomek - jesteś dziennikarzem, więc dobrze wiesz, że ja stawiając tego posta z dziennikarskiego punku widzenia czepiam sie. Bo tak naprawdę NIC nie można autorce zarzucić.
Ale czy nie masz wrażenia, że pisanie AZ TAK obiektywnie, jednostronnie jest nieco niebezpieczne?
Ze znajdzie sie zaraz niejedna dziunia, ktora po przeczytaniu tego tekstu (nie ma tam zadnych "przeciw" - zuwaz!) stwierdzi:
- Skoro inne tak robia i tak swietnie im to wychodzi, czemu ja nie moge? Tez sprobuje!

Ja wiem, ze reportaz rzadzi sie swoimi prawami. Przyznaje - swietnie napisany.
Ale ja mowie TYLKO i wylacznie o pewnym ODCZUCIU niedosytu.
POkazania KOSZTOW zycia "sponsorowanego" czyli normalnej PROSTYTUCJI.

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Krzysztof F.:
Artykuł "sponsorowany" polega też na tym ,że opisuje się jakieś zjawisko w celu np zaprobowania tego zjawiska przez społeczeństwo lub jego część.

Nie znalem TAKIEJ definicji artykulu sponsorowanego.

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Jerzy K.:
czy nie masz wrażenia, że pisanie AZ TAK obiektywnie,
jednostronnie jest nieco niebezpieczne?
Ze znajdzie sie zaraz niejedna dziunia, ktora po przeczytaniu tego tekstu (nie ma tam zadnych "przeciw" - zuwaz!) stwierdzi:
- Skoro inne tak robia i tak swietnie im to wychodzi, czemu ja nie moge? Tez sprobuje!

Zawsze jest takie niebezpieczeństwo, ale jakąś postawę trzeba przyjąć pisząc, bo tekst skierowany do wszystkich będzie papką dla nikogo.

Idąc tym tropem, możnaby sie zastanowić, czy np. opisywanie np. morderstwa w gazecie, nie zainspiruje kogoś do popełnienia nastepnego. Z przekazem jest jak z ołówkiem, którym można coś napisać, albo wbić komuś w oko. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zrozumie przekaz o 180 stopni inaczej niz autor.

Mysle, ze piszac dobry tekst trzeba zakladac, ze czytelnik jest myslacym, krytycznym człowiekiem. Wskazywanie, co jest dobre, a co złe pachnie mi łopatologicznym przekazem z tabloidów, których czytelnik ma na tacy podane, jak interpretować to, co czyta. Ale czy o to własnie chodzi w porządnym dziennikarstwie? Wątpię.
Krzysztof F.

Krzysztof F. takie tam....

Temat: Granice obiektywizmu

Jerzy K.:
Krzysztof F.:
Artykuł "sponsorowany" polega też na tym ,że opisuje się jakieś zjawisko w celu np zaprobowania tego zjawiska przez społeczeństwo lub jego część.

Nie znalem TAKIEJ definicji artykulu sponsorowanego.
To co napisałem to dokladnie to samo co Ty napisałeś wyżej.
Dlatego ująłem sponsorowany w cudzysłów.
Popatrz ile dyskusji w internecie ale nie tylko jest inspirowanych przez różne grupy społeczne w celu "przyswojenia" jakiegos tematu przez resztę.
Ja myślę ,że teraz różne -jak to określiłeś- dziunie z remizy przeniosą się do salonów .

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Tomek Boguszewicz:
Jerzy K.:
czy nie masz wrażenia, że pisanie AZ TAK obiektywnie,
jednostronnie jest nieco niebezpieczne?
Ze znajdzie sie zaraz niejedna dziunia, ktora po przeczytaniu tego tekstu (nie ma tam zadnych "przeciw" - zuwaz!) stwierdzi:
- Skoro inne tak robia i tak swietnie im to wychodzi, czemu ja nie moge? Tez sprobuje!

Zawsze jest takie niebezpieczeństwo, ale jakąś postawę trzeba przyjąć pisząc, bo tekst skierowany do wszystkich będzie papką dla nikogo.

Idąc tym tropem, możnaby sie zastanowić, czy np. opisywanie np. morderstwa w gazecie, nie zainspiruje kogoś do popełnienia nastepnego.

Skad ja wiedzialem, ze ten przyklad PADNIE :)))))))
;)

Z przekazem jest jak z ołówkiem, którym można coś
napisać, albo wbić komuś w oko. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zrozumie przekaz o 180 stopni inaczej niz autor.

Mysle, ze piszac dobry tekst trzeba zakladac, ze czytelnik jest myslacym, krytycznym człowiekiem. Wskazywanie, co jest dobre, a co złe pachnie mi łopatologicznym przekazem z tabloidów, których czytelnik ma na tacy podane, jak interpretować to, co czyta. Ale czy o to własnie chodzi w porządnym dziennikarstwie? Wątpię.

Hm. Wiem, ze WO - bez watpienia najlepszą i nainteligentnieszą babska gazete w tym kraju - czytają w większości ludzie wykształceni i o jikimśtam kręgosłupie moralnym.
Wiem, że przeczytali to jak ja i byli zachwyceni.
Mnie jednak czegos brakowalo. Wlasnie interesuje mnie wciaz, jakie spustoszenie robi ku...nie sie przez tzw "normalne" kobiety. CO na to otoczenie. Jakie to ma skutki uboczne. Jakie sa koszta WLASNE.
Brak tego w tekscie moze u tej niewielkiej czesci ludzie niedojrzalych wywolac wrazenie, ze prosttucja jest bezpieczna, akceptowalna, normalna i zdrowa jak jablka.

Nie wiem - jam prosty dziennikarzyna, ale zawsze mnie uczono, ze przedstawia sie DWIE strony medalu...

A tam sa TYLKO zalety prostytucji.

Li i jedynie.

Powtarzam 3 x - TO MOJE WLASNE ZDANIE!!!

EDIT: Artykuł WO czytala raczej "elita".
Jaki procent Polakow kupuje/czyta gazety a jaki z nich Wyborcza?
Ale ten sam tekst "wisi" w plebejskim, ogolnodostepnych internecie.
Czy teraz rozumiesz moje "OBAWY"?Jerzy K. edytował(a) ten post dnia 04.01.08 o godzinie 17:26
Krzysztof F.

Krzysztof F. takie tam....

Temat: Granice obiektywizmu

Jerzy K.:
Wlasnie interesuje mnie wciaz, jakie
spustoszenie robi ku...nie sie przez tzw "normalne" kobiety. CO na to otoczenie. Jakie to ma skutki uboczne. Jakie sa koszta WLASNE.
;-) to daj ogłoszenie "sponsor szuka..."
a na poważnie .
Mieszkam w środowisku gdzie zdecydowana większość rodzin jest w połowie poza granicami kraju. Najczęściej są to mężczyźni więc zwłaszcza latem kiedy jest dużo turystów dzieje się oj dzieje.
Jest to problem społeczny o którym mało kto zdaje sobie sprawę.

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

Krzysztof F.:
Mieszkam w środowisku gdzie zdecydowana większość rodzin jest w połowie poza granicami kraju. Najczęściej są to mężczyźni więc zwłaszcza latem kiedy jest dużo turystów dzieje się oj dzieje.
Jest to problem społeczny o którym mało kto zdaje sobie sprawę.

Wiec TRZEBA to naglosnic. Zgadzam sie.
Ale nie mozna tego robic w formie slodkiej, smacznej i kolorowej LAURKI!

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

No nie wiem, ja tam nie widzę słodkiej laurki :) Raczej smutek i przygnębienie bije z tego tekstu. Mnie on poruszył, myślę, że mam co do niego podobne odczucia jak pan Tomek. A co do reakcji otoczenia - wydaje mi się, że spora część tych pań nie obnosi się z tym w swoim otoczeniu ;)
Marta P.

Marta P. dziennikarz, gazeta
krakowska

Temat: Granice obiektywizmu

Zacytuję początek:
Jesteś produkt markowy albo łach z second-handu. Musisz umieć się sprzedać. Ciało zacisnęło pachy, zwarło uda. Poczuło się jak kurczak z hipermarketu, którego za chwilę pokroją na kawałki i ułożą na styropianowych tackach.
Nigdy wcześniej nie czuła się towarem. Musisz się przyzwyczaić, powiedziała Klaudia.

Hmmm, to ma być reklama? Laurka?
Aż przeczytałam ten tekst jeszcze raz, bo teraz sobie pomyślałam, ze czegoś nie zauwaźyłam. Ale nie. Tekst pozostawia poczucie niesmaku do tego co te panny z sobą robią. I nawet niekoniecznie musiały mówić o tym jak żle na nie wpływa ta profesja. Te ich gadki o wolności, spokoju i sportowych wozach są przecież szyte zbyt grubymi nićmi.
Darek S.

Darek S. Raz się żyje potem
się tylko straszy!

Temat: Granice obiektywizmu

marta paluch:
Zacytuję początek:
Jesteś produkt markowy albo łach z second-handu. Musisz umieć się sprzedać. Ciało zacisnęło pachy, zwarło uda. Poczuło się jak kurczak z hipermarketu, którego za chwilę pokroją na kawałki i ułożą na styropianowych tackach.
Nigdy wcześniej nie czuła się towarem. Musisz się przyzwyczaić, powiedziała Klaudia.

Hmmm, to ma być reklama? Laurka?
Aż przeczytałam ten tekst jeszcze raz, bo teraz sobie pomyślałam, ze czegoś nie zauwaźyłam. Ale nie. Tekst pozostawia poczucie niesmaku do tego co te panny z sobą robią. I nawet niekoniecznie musiały mówić o tym jak żle na nie wpływa ta profesja. Te ich gadki o wolności, spokoju i sportowych wozach są przecież szyte zbyt grubymi nićmi.


Reklamą jest to:

Ogłoszenie było lakoniczne: "Atrakcyjna trzydziestolatka poszukuje sponsora". W ciągu tygodnia dostała ponad 150 odpowiedzi.

oraz to:

Życie ze sponsoringu nauczyło mnie: negocjować stawkę (za godzinę biorę 200 zł, za noc 500)

i to:

Jeden tak bardzo się wystraszył, że na pierwszym spotkaniu dał mi 1,5 tys. zł.

Czyli fragmenty mówiące o:

- dużym popycie,
- pokazujące cenę,
- pokazujące ekstremum ceny.

Artykuł nieobiektywny, nie pokazuje w ogóle ciemnej strony prostytucji, przemocy, chorób, kosztów psychicznych, tylko ciężkie zycie i prostytucje jako jedyne wyjście. Zresztą w tej branży o ile wiem historie o trudnym dzieciństwie i wszelkiego rodzaju problemach sa częścią zawodu. I jeszcze ten prezes dużej spólki na koniec - czyli społeczna legitymizacja zjawiska przez wmieszanie w nie elity.

W dwóch zdaniach: imho artykuł reklamuje prostytucję. I to w wysokim nakładzie. Pfuj.

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

to jeszcze nic, przeczytajcie to:

Najnowszy supertelefon bez promocji jest drogi, „ale można przeżyć”. Weronikę kosztował dwadzieścia minut z nieznajomym sponsorem na podziemnym parkingu centrum handlowego. – Minut czego? – Dziennikarz, a głupio pyta. Chyba nie rozmowy o jego aucie.

A. to największe centrum handlowe w Polsce, jedno z potężniejszych w Europie Środkowo-Wschodniej. To dobrze. Im większe, tym lepsze, łatwiej nie rzucać się w oczy.

– Może inaczej: łatwo dyskretnie rzucać się w oczy tym, na których się szlaufi – mówi ochroniarz Paweł. Niewysoki, ale dobrze zbudowany, krępy. W woju nawet kapral miał przed nim stracha. Zanim Paweł zadecydował, że cokolwiek mi powie, upewnił się, że nie jestem z policji ani z TVN-u. Do pisma młodzieżowego okej. Może to jakiś skutek osiągnie, a on, skromny ochroniarz, świat na trochę lepszy zmieni.
Dyskretny urok coca-coli

Szlauf ma się kojarzyć z szlauchem, gumową rurą, chodzi chyba o brzmienie, sam jego wydźwięk ma w sobie coś wulgarnego. Szlaufy to nazwa określająca 15–16-letnie dziewczyny łowiące sponsorów w centrach handlowych. Uprawiają seks za kosmetyki, ubrania, telefony komórkowe. Często z mężczyznami starszymi od siebie nawet o 30 lat. Wdają się w chwilowe romanse, dłuższe związki, ale często kończy się na jednorazowym stosunku w zamian za prezent.

Najczęściej można je spotkać w perfumeriach i sklepach z ubraniami. Aby stworzyć pozór, że są po prostu na zakupach, chodzą grupkami, dyskutują.

Ochroniarz Paweł: – Mają przy sobie gadżet, najczęściej butelkę coca-coli. Jeśli widzisz jedną taką dziewczynę, to jeszcze możesz mieć wątpliwości, ale jak cię mija stado wymachujące flaszkami, to można być pewnym: szlaufy maszerują na łowy. Spędzam tu osiem do dwunastu godzin dziennie, jestem ekspertem, niektóre z nich udaje mi się nawet rozpoznać.

Podkolanówki, krótka spódniczka, kolorowa koszulka na ramiączkach obowiązkowo odsłaniająca, przekuty kolczykiem, pępek. Dodatkowo makijaż, ale niezbyt mocny. Nie może być nachalny, musi zachęcać.

– Ale kim są te młodziutkie dziewczyny, dlaczego to robią?

– Sam się dowiedz. Jak ci dobrze pójdzie, poznasz szlaufa w dwa, trzy dni.

Dzień pierwszy
Danych mam mało. Ładne, kolorowo ubrane, hałaśliwe, umalowane. To charakterystyka niemal każdej młodej bywalczyni centrum handlowego. Metodą prób i błędów, powiadamiając o swoim dziennikarskim dochodzeniu, trafiam na Dominikę i Kingę. Mówią, że mają 17 i 18 lat, wyglądają na 15. Naturalnie, wiedzą, kim są szlaufy. Chętnie o nich mówią.

Dominika: – I dlatego, że nie sprawia im to żadnego problemu, to cecha charakteru. Przecież one w większości nie pochodzą z żadnych patologicznych domów. Lubią to.

– A wiecie, jak wyglądają? Ubierają się jakoś charakterystycznie?

Kinga: – Wyzywająco.

– Ale wy też jesteście ubrane wyzywająco.

Kinga: – Że krótka koszulka i spódniczka? Nie, no jeszcze trzeba mieć wyzywające ruchy. One się często łapią za biodra, o tak (pokazuje).

Rada ochroniarza Pawła: – Nie mów z bomby, że jesteś dziennikarzem i szukasz szlaufów, bo ci się żadna nie przyzna. Zabajeruj, że artykuł robisz o modnych sklepach i ich klientach, pokaż klasę i dyktafon, wtedy może uda ci się coś wyciągnąć. One lubią blichtr.

– Robię artykuł o modnych sklepach i ich klientkach – mówię do trzech klientek ekskluzywnego sklepu: Mai, Izy i Pauliny. Przedstawiły się niechętnie, z ociąganiem. Wizualnie wszystko się zgadza. Włącznie z łapaniem się za biodra. Po chwili rozmowy o modzie i o tym, że nie stać ich na zbyt wiele, pytam.

– A jak zapatrujecie się na prezenty, jeżeli ktoś chciałby wam fundnąć bluzkę na przykład.

Iza: – Za ile?

– Za ile chcecie.

Paulina: – No to się pozytywnie zapatrujemy.

– A jeśli ten ktoś chciałby czegoś w zamian?

Maja (po raz pierwszy – ale głoś­no): – O co ci chodzi kolego?

Iza: – Zależy czego.

– Znajomości, towarzystwa.

Iza: – To nie ma problemu.

Dzień drugi

W internecie trafiłem na utwór hip-hopowiej grupy RPK (Rapkultura) dotyczący szlaufów:

„To jak ja to widzę / Opowiem w sposób prosty /Rurki się p…ą / Choć im cycki nie urosły / po czternaście wiosen / To się szerzy grono spore / Sypią się potwornie / By przejechać się merolem / Audi, BMW, rozpalone widzą brykę / Była jedna z typem / To zrobiła mu…”.

Umówiłem się z Izą. Opowie mi, dlaczego uważa, że w sponsorowaniu ubrań i kosmetyków w zamian za towarzystwo nie ma niczego zdrożnego. Paulina i Maja odmówiły rozmowy.

Ochroniarz Paweł: – Zlały cię, bo w tej kurteczce i butach za 100 zł nie jesteś dla nich żadnym partnerem do rozmowy. Zapewne sytuacja wygląda odwrotnie niż myślisz: ta, która zgodziła się spotkać, to porządna dziewczyna. Tamte nie chcą marnować czasu, bo mają inne, ważniejsze zajęcia.

Iza przychodzi na umówione spotkanie dużo skromniej ubrana niż wczoraj. Biały sweter, brązowe kozaczki, płaszcz przeciwdeszczowy.

Informuję ją, jaki jest prawdziwy temat mojego tekstu. Zaskakująco chętnie godzi się na wywiad. W tym roku zdała do technikum na warszawskiej Ochocie.

– Ale ta sprawa mnie nie dotyczy – zastrzega. – Nigdy się nie zeszlaufiłam. Ale moje koleżanki to robią.

– Co?

– Przychodzą odstrzelone, żeby poznawać facetów z forsą. To, czy ktoś ma pieniądze, bardzo łatwo oszacować: zegarek, płaszcz, buty. Jak fanty są na poziomie, to dalej zawsze jakoś pójdzie. Łatwo dać do zrozumienia. A tamci też nie są w ciemię bici, sami przychodzą, szukają. Raz moja koleżanka z gimnazjalnej klasy przyniosła do szkoły supernowy, cieniutki telefon. Mówi: Drogi był, ale można przeżyć, dwadzieścia minut na parkingu.

– Dwadzieścia minut czego?

– Dziennikarz, a takie pytania zadaje. Przecież nie rozmowy o jego bryce. Dogadała się z facetem raz-dwa, poszli na parking, oddała mu się, potem wrócili, on kupił jej telefon i umówili się na następny dzień. Takiego telefonu w promocji za złotówkę się nie dostanie, facet zainwestował w dłuższą akcję.

Policjantom z pobliskiego komisariatu zjawisko szlaufów jest całkowicie obce. Pierwsze słyszą. Owszem, wysyłają sporo patroli do wyłapywania wagarowiczów, od których w centrach handlowych aż się roi. Jest wśród nich dużo młodych dziewcząt. Ale proceder młodocianej prostytucji? To nie może być zjawisko powszechne.

W technikum, do którego zdała Iza, odbiera telefon pani od matematyki.

– Szlaufy? Nigdy nie słyszałam. A jestem w radzie nauczycielskiej. Mamy z młodzieżą bardzo dobry kontakt, jeśli to poważny prob­lem, poruszymy go podczas godzin wychowawczych. Młodociana prostytucja? Straszne rzeczy pan tu opowiada.

Iza: – Z wyjątkiem akcji z telefonem, o którym bardzo marzyła, Weronika działa zazwyczaj według proporcji 1:1. Jeden prezent, jeden seks. Tak jest uczciwie. Chyba że się przechodzi na stały układ sponsoringowy. Ale to dotyczy raczej dziewczyn z domów opieki, o których nieobecność nikt nie będzie się martwił.

– Nikogo nie będzie obchodziło, że uprawiają młodocianą prostytucję?

– Jaka prostytucja. Przecież one się często autentycznie zakochują. Randki, znakomite restauracje, prezenty. To bardzo cenne rzeczy są.

Hierarchia rzeczy cennych

Supernowoczesny telefon fińskiej firmy z klapką ( ten, o który postarała się Weronika, koleżanka Izy). Kolacja w restauracji, na którą nie stać nikogo, kto zarabia poniżej 10 tys. Głównie chodzi o knajpy na rynku Starego Miasta. Ciuchy, po których widać, że pochodzą z ekskluzywnych kolekcji (najlepiej niesprzedawanych masowo). No i przede wszystkim w jak największych ilościach – kosmetyki.

Muszę jeszcze zrozumieć, że to lista umowna, że każdy szlauf ma własny – i tu Iza jakby przez moment odczuła pewną niestosowność tego, co mówi – świat wartości.

Dzień trzeci

Centum handlowe A. Wpół do dziesiątej rano. Wyglądam inaczej. Zamiast kurteczki i znoszonych adidasów za sto złotych, mam nienaganny garnitur, eleganckie skórzane buty i pożyczony, pozłacany zegarek. Elegancki strój pozwoli mi się zbliżyć do ewentualnych sponsorów, którzy według Izy działają ostrożnie i z rozmysłem.

Iza: – Weronika, ta moja koleżanka, która to robi, mówiła, że to zazwyczaj żonaci, ustawieni goście. Muszą uważać, żeby nikt ich nie nakrył. W garniturze nie powinieneś wzbudzać podejrzeń, rzucą okiem i będą myśleć, że jesteś jednym z nich. Normalnym biznesmenem.

Postaramy się podejść jak najbliżej i – jeśli będzie to możliwe – porozmawiać z ewentualnym sponsorem.

Ochroniarz Paweł (dzień wcześniej) o pomyśle: – Może namierzysz jakiegoś starego, obleśnego faceta, który myśli, że za forsę można mieć wszystko, teraz nawet trochę żałuję, że nie jesteś z policji.

Iza przyszła wraz z koleżankami, poznanymi przeze mnie dwa dni wcześniej – Mają i Pauliną. Nie wiedzą o naszym planie. Po godzinie śledzenia dziewczyn w centrum handlowym A., dostrzegam kręcącego się przy nich mężczyznę. Ubrany jest w miarę elegancko, ale na sportowo. Wchodzę jak gdyby nigdy nic i przeglądając ubrania na wieszakach, słucham ich rozmowy.

On: – Ale tak same na zakupach jesteście?

Iza: – Szwendamy się, może coś trafimy fajnego.

On: – A wieczorem się gdzieś wybieracie, piątek jest?

Maja: – Może, jeśli będzie jakiś fajny pomysł.

On: – Ja mam fajny pomysł, imprezkę robię, może wpadłybyście na Żoli. (Żoliborz, slangowa nazwa warszawskiej dzielnicy).

Iza: – We trzy?

On: – A czemu nie. Byłoby zaje….

– Golas, nie śmierdział groszem – mówi później Iza. – Buty OK, ale koszulka już widać, że zwyczajna, bawełniana, no a to solarium i żel na włosach, to wymiękam po prostu. Może i czegoś chciał, ale był bez szans.

Postanawiam rozwinąć swoją prowokację. W jednym ze sklepów zauważam oglądającego się za dziewczynami, na oko trzydziestopięcioletniego mężczyznę w garniturze. Patrzy się znacząco, ale nie podchodzi. Podchodzę ja.

– Czy te małolaty mają chociaż osiemnaście lat? – pytam, wskazując je głową.

– To są sklepowe panienki – odpowiada nieznajomy. – Wiadomo, o co im chodzi.

– O co?

– No, puszczają się, szukają okazji.

– Pan żartuje.

– Kiedyś się koledze przytrafiło. Dostał od takiej propozycję. Wprost się jej spytał, dlaczego jest taka łatwa. A ona na to, że: „No, bo ja szlaufiarą nieco jestem”. A ledwo się na nogach trzymała, taka była pijana. Szlaufiary się o nich mówi, słyszał pan kiedyś? To standard.

– No, a co, może nie miał racji? – mówi Iza, kiedy relacjonuję jej rozmowę z nieznajomym facetem. – Rodzice i nauczyciele nie mają pojęcia, o co chodzi, a szlaufów ciągle przybywa. To proceder jest. Jeszcze jakieś pytania?

– Jedno. Nasunęło mi się, kiedy tamten facet powiedział, że oczywiście chodzi nie o niego, tylko o jego znajomego.

– Ściemniał pewnie.

– To powiedz mi Iza, czy Weronika tak naprawdę istnieje.

Kinga: – Dla nich liczy się tylko forsa kolesia. Nieważne, czy on jest starszy, czy młodszy, ważne, żeby wyglądał na dzianego. Nie mają skrupułów, robią to wyłącznie dla pieniędzy.

ŹRÓDŁO: ONET

konto usunięte

Temat: Granice obiektywizmu

marta paluch:
Zacytuję początek:
Jesteś produkt markowy albo łach z second-handu. Musisz umieć się sprzedać. Ciało zacisnęło pachy, zwarło uda. Poczuło się jak kurczak z hipermarketu, którego za chwilę pokroją na kawałki i ułożą na styropianowych tackach.
Nigdy wcześniej nie czuła się towarem. Musisz się przyzwyczaić, powiedziała Klaudia.

Hmmm, to ma być reklama? Laurka?
Aż przeczytałam ten tekst jeszcze raz, bo teraz sobie pomyślałam, ze czegoś nie zauwaźyłam. Ale nie. Tekst pozostawia poczucie niesmaku do tego co te panny z sobą robią. I nawet niekoniecznie musiały mówić o tym jak żle na nie wpływa ta profesja. Te ich gadki o wolności, spokoju i sportowych wozach są przecież szyte zbyt grubymi nićmi.


Nie - nie reklama.
Nie laurka.
Dziennikarsko - swietny material.

Ja sie balem tego - zobacz (z forum GW pod tym tekstem)

Sponsorowane
klara993 05.01.08, 10:12 Odpowiedz
a artykuł świetny przeczytałam jednym tchem, te kobiety zaczeły mi
imponować, nie tym co robią a tym jak konsekwentnie jak potrafią
oddzielić sprawy ja nie potepiam a przyglądam się z zaciekawieniem.
W tych postacich widzę takie męskie baby biorę co chcę i idę dalej -
ale jak długo tak się da?

Re: Sponsorowane
agaj.agaj 08.01.08, 17:00 Odpowiedz
Nikt z kobiet nie robi tego dla przyjemnosci. To, ze radza sobie z
zyciu, sa w stanie oplacic studia, mieszkanie, dziecko, itp., i
jeszcze maja cos extra dla siebie jest - moim zdaniem - godne
podziwu. To wymaga odwagi - spotkac sie z nieznajomym w hotelu,
ryzykowac potencjalne niebezpieczenstwo, chamstwo, itp. Kazda z
tych kobiet jest bardzo wartosciowa. Ja - w kazdym razie -
podziwiam, popieram i zycze powodzenia.

Jedna uwaga - uwazajcie dziewczyny na alkohol bo z tego trudno sie
wyplatac. Badzcie dalej super selektywne i pamietajcie o
prezerwatywie. No i nie zapominajcie o normalnych, nie komercyjnych
zwiazkach.

Re: Sponsorowane
273i1 08.01.08, 18:46 Odpowiedz
szuwarek75 napisał:

A co ma podziwiac? Liczyc na tatusia który woli tak spędzac czas niż zając się
dzieckiem?Który ucieka przerażony kiedy żona dostanie pierwszą zmarszczkę? czasy
kiedy panowie w Polsce dostawali "za darmo" powoli odchodzą w niepamięxc. Pewnie
że to obleśne.Ale herotyczne klepanie biedy niczego dobrego nie da i kobitki to
zrozumiały. Czyż panowie nie wola tej co ma lepsze większe cycki, jędrniejszą
pupę i bardziej K***i charakter, dlaczego kobieta nie miałaby wybierac tego z
lepsza kasa i lepsza bryką? czas żebyście panowie przestali myslec, ze wam wolno
a kobieta jak pomysli o sobie albo tylko o swoich waszych zmajstrowanych i
porzuconych dzieciach to już k------a jest.

Re: Sponsorowane
ar11 09.01.08, 10:31 Odpowiedz
>Jeśli podziwiać to raczej kobiety pracujące na taśmie za 900 PLN z
chorym dzieckiem w domu. Te, które mimo wykształcenia zawodowego
nie dają du.... na lewo i prawo, tylko z determinacją walczą o każdy
kolejny dzień.<
Niby tak... Ale z drugiej strony, w imię czego wypruwać sobie żyły
dzień po dniu, gdy i tak nie widać żadnych szans na jakiekolwiek
polepszenie bytu? Zmagać się z harówką i mieć z trudem na chleb, bo
na szynkę już nie? O kosmetykach, wakacjach, czy lepszej edukacji
dla dzieci nie wspominając.
Życie i tak jest ciężkie (fakt, nie dla wszystkich) i do tego
krótkie. Dlaczego nie skorzystać z okazji zapewnienia sobie
godziwego bytu nawet z odrobiną fanaberii, takich jak możliwość
pójścia do kina, czy zakupu perfum?
Każda by pewnia chciała i wolała życie z odpowiednim mężczyzną, w
dostatku, w bezpieczeństwei, w miłości - tylko, że CZASAMI TAK SIĘ
NIE UKŁADA. I nic się na to nie poradzi. Tylko po co żyłować się
przez resztę żywota?

aloha,
wiktymologia 08.01.08, 18:02 Odpowiedz
pełen szacunek i podziw dla Pań opisanych w artykule. u większości
tutaj piszących to w umysłach pokutuje wciąż pogląd, że jak facet
zaliczy 40 lasek to jest gieroj, a jak kobieta 40 kolesi, to dziwka.
takie można odnieść wrażenie. i pewnie jeszcze każdy z nich marzy o
tych 40 laskach, ale albo go nie stać albo matka natura poskąpiła
innych walorów. a czasy się zmieniają. w tym stuleci domy publiczne
dla kobiet, to tylko kwestia czasu. więc panowie, dbać o ciało,
nauczyć się seksu (a nie tylko jak mieć wytrysk), to se może kiedyś
popracujecie:) aloha.

czy to:

Re: Sponsorowane
marzena-dom 08.01.08, 23:26 Odpowiedz
winna jest kobieta bo bierze kase?
ja robie to wszystko bez kasy i ... zastanawiam się ze mialabym
niezle zrodelko dochodow. podrywa mnie facet, zaczynamy sie
spotykac, idziemy do kina czy na obiad, on zawsze placi, spotykamy
sie jak mu pasuje, jest wolny ale nie chce sie wiązac, wiec
wlasciwie umawiamy sie jak jemu pasuje, przekonalam sie ze jak ja
potrzebowalam jego to nie mial czasu. i tak juz sie znamy 2 lata, i
dlaczego przychodzac do mnie gdy przynosi alkohol i cos na kolacje
to jest oki a gdyby zostawil kase to bylo by zle? gdyby wziął
rachunki i zaplacil chociaż 1700zł raty za mieszkanie? naprawde po
tym artykule zastanawiam sie nad nowym kolegą, ktory dał by mi na
ratę kredytu...

To nie wszystkie "ciekawe" wpisy forumowe.
Forum o tyle szczerego, bo ANONIMOWEGO.

Ale chyba daja do myslenia.



Wyślij zaproszenie do