Temat: Forum frustratów ?
Joanna Kadłubek:
Z twoich własnych opowieści na tym forum. Chodzi choćby o słynną sprawę kawiarenek, o twoją prowokację z kupowaniem "trawki", o tysiąc innych historii, które tu przytoczyłeś.
1. Kupowanie "trawki" - rok 2001 albo 2002 (7 lat temu). JEDEN JEDYNY RAZ dałem się "wrobić" niepoważnej redakcji w robienie wcieleniówki. TY JUŻ WIESZ, ŻE JA TO ROBIĘ CAłY CZAS, ŚREDNIO 365 RAZY DO ROKU.
2. Inne historie. Nie bierzesz pod uwagę, że są one PODRETUSZOWANe, żeby coś ukryć, np. osoby ich faktycznych bohaterów??? Nawet na tym forum każdego z nas obowiązuje tajemnica dziennikarska i naszym PSIM OBOWIAZKIEM jest uniemożliwienie identyfikacji osób, które chcą być anonimowe.
Znam to, co sam wskazałeś i to do czego byłam w stanie dotrzeć sama. Ty sam wskazałeś teksty na portalach, dopiero potem tłumaczyłeś że zostały "przerobione".
Bo nie przeszło mi do łba, że jakiś jeden z drugim s...syn to zrobi!!! Nie sprawdziłe, wrzuciłem linki, bedąc pewnym, że są to ORYGINALNE teksty. Jedyne co z tego wynika to fakt, że trzeba JAK NAJMNIEJ publikować na podejrzanych portalach. Nic więcej.
W moim profilu masz trochę linków do poważniejszych opracowań, ale przecież one nijak nie pasują do narzuconej przez fotumowych gurusów tezy. Po co więc sięgać do prawdy, skoro gurusi wiedzą lepiej i trzeba im robić klakę???
Sam podesłałeś mi
teksty w takiej właśnie formie (to nie kwestia prostej technicznej adjustacji, ale przebudowy całego tekstu i uzupełnienia rażących braków). Szukałam jak inni w internetowych archiwach redakcji, z którymi współpracowałeś, ale tam znalazłam znów bardzo niewiele. Ok - przepraszam że na tej podstawie cię oceniłam, bardzo chciałabym ocenić cię na podstawie innych - dobrych - tekstów. Tylko gdzie ich szukać?
Czy to moja wina, że readakcje KAŻĄ PŁACIĆ za dostęp do materiałów archiwalnych. WPROST akurat podało PRAWIE wszystkie tytuły tekstów, które mi wydrukowano. Dwóch czy trzech brakuje. Dlaczego "Rzepa"podaje tylko jeden tytuł, a nie 6, tego nie wiem. Dlaczego Reader's Digest w ogóle nie podaje linków do tekstów archiwalnych? Dlaczego SE UKRYWA czasy, kiedy był porządną gazetą i miał siedzibę w Al. Jerozolimskich? Wtedy dla nich pisałem, ale jak nigdzie nie ma wzmianki o tych czasach, to jak znajdziesz cokolwiek? Nie ma fizycznie możliwości odnalezienia nawet połowy z tego, co opublkowałem w gazetach. Po raz kolejny okazało się, że internet jest bardzo NIEPEWNYM źródłem informacji. Po co TYLKO z niego korzystasz.
Dalej - pisałem pod WIELOMA pseudonimami w różnych gazetach i o tym wspomniałem. Część z tych tekstów jest w internecie i to całkiem free, inne są na płatnych serwisach... Ale nie mogę ci ani nikomu innemu podać linków do nich, bo tym samym ujawniłbym swoje WSZYSTKIE pseudonimy, a do tego nie mam prawa.
Dalej: wiele gazet, dla których pisałem od 1990 do 2002 roku dziś nie istnieje i nie istnieją ich strony internetowe. Express Wieczorny, stare Życie Warszawy (to z siedziby przy Al. Armii Ludowej), "Scena country" - w której to każdym numerze zamieszczałem nie mniej, niż 4 swoje teksty...
Co więc jest warta ocena na podstawie 1% potrzebnych do oceny informacji? Mniej niż garść piasku...
Tak Ryśku mógłby powiedzieć każdy. Nawet ja mogłabym ci powiedzieć, że ocena twoich tekstów nie pochodzi ode mnie, ale od WYBITNYCH ASÓW dziennikarstwa, a ja się an nią jedynie powołuję. Sęk w tym, że skoro powołujesz się na wybitnych specjalistów, to chyba nie ma się czego wstydzić, zamiast powiedzieć "jest tak i tak" można przecież "zgadzam się z prof. kowalskim, który mówi że jest tak i tak".
Ale nie każdy tak mówi, za to ja TAK MÓWIĘ. Nie wstydzę się, ale NA FORACH INTERNETOWYCH nie będę szargał dobrych imion tych ludzi. Kilka razy paru z nich forumowicze sponiewierali i zgnoili. Dwa razy tego samego błędu NIE POPEŁNIĘ. Internet ma swoje wilcze prawa a ja NIE MAM ZAUFANIA do jego użytkowników.
W każdym moim opublikowanym tekście ZAWSZE jest na zakończenie albo
WYKAZ LITERATURY (chyba, że wydawca sobie nie życzy), albo - podziękowanie informatorom, którzy zgodzą się na podanie ich nazwisk. W KAŻDYM, chyba że redakcja to zdejmie, bo np. musi mieć miejsce na ogłoszenia.
Widzisz, z tych tekstów to nigdzie nie wynika. Piszesz je tak, jakbyś sam był autorem wszystkich tez i poglądów.
A jak mam napisać? Profesor L.M. (inicjały zmienione), który prosił o zachowanie jego danych do wiadomości redakcji, powiedział, że.....
I tak w co drugim akapicie? Przecież tego NIE DA SIĘ doczytać nawet do połowy!!!!!
bardzo szkoda że tak stawiasz sprawę. jest mi zwyczajnie przykro. no ale cóż - twój wybór. cześć!
Tak stawiam sprawę zawsze, kiedy widzę ZŁĄ WOLĘ u interlokutora. Albo - jego niekompetencje, do których u[parcie nie chce się
przyznać. Tu widzę jedno i drugie.
Ocena czyjegoś dorobku na podstawie 1% jego publikacji... A to nawet zabawne. Od dziś będę oceniał ludzi na podstawie PIERWSZEGO wyrazu w ich mailu lub poscie. To też mniej więcej 1% ich tekstu. Nauka nie pójdzie w las!!!