Temat: Dziennikarze
Dawid B.:
Człowiek jest marnym sędzią samego siebie.
Na szczęście na potwierdzenie swojego mniemania o sobie mam na przykład kilka papierków. A czemu naszła Cię taka sentencja po mojej wypowiedzi? Możesz zdradzić?
Dawid B.:
Człowiek jest marnym sędzią samego siebie.
Ewa
Sabajtis
(Pokrywa)
PracowniaSHU.pl
Karolina Osińska:
Pewnie. Zgadzam się. Ale przy okazji wiele złej roboty robią nam np. lokalni politycy, którzy kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi otwierają "niezależny" portal czy gazetę mianują się redaktorami naczelnymi i zatrudniając działaczy młodzieżówki jako "obiektywnych dziennikarzy". To przykład jeden z wielu.
konto usunięte
Na szczęście na potwierdzenie swojego mniemania o sobie mam na przykład kilka papierków. A czemu naszła Cię taka sentencja po mojej wypowiedzi? Możesz zdradzić?
Kamil
S.
redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...
Karolina Osińska:Co ma wspólnego wykształcenie z dziennikarstwem? W czym przepraszam np. dziennikarz sportowy od 20 lat interesujący się sportem jest gorszy od absolwenta uczelni, który ma dyplom czegokolwiek?
Kamil Sakałus:
a co Cie wkurza? To powinna być limitowana działalność, czy może koncesje na dziennikarstwo?
A czemu nie? Kiedyś był pomysł wymogu wykształcenia dziennikarskiego, ale nie popieram go, bo na studiach dziennikarskich niewiele się można nauczyć. Ale moim zdaniem wymóg po prostu wyższego wykształcenia byłby już jakimś krokiem w stronę limitowania naszego zawodu.
Konkuruj treścią, promocją, ofertą etc..., a nie zwalczaniem konkurencji. W Toruniu byla gazeta miejska, były trzy gazety, cztery radia. Teraz gazety miejskiej nie ma, rozgłośni jest pięć, a powstałe bezpłatne, tygodniki i 10 portali internetowych. I każdy żyje, konkuruje jakością i nie marudzi na konkurencje.Zawsze możesz też założyć portal, a nawet 10. To czytelnik jest od tego, by zweryfikować każdą twórczość.
Pewnie. Zgadzam się. Ale przy okazji wiele złej roboty robią nam np. lokalni politycy, którzy kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi otwierają "niezależny" portal czy gazetę mianują się redaktorami naczelnymi i zatrudniając działaczy młodzieżówki jako "obiektywnych dziennikarzy". To przykład jeden z wielu.
I tak właśnie jest. Do słabego lekarza pacjenci nie przyjdą, do dobrego są kolejki pare miesięcy do przodu.
A co do czytelników... Moglibyśmy też napisać, że człowieka po zawodówce nazywającego się lekarzem zweryfikują pacjenci...
Damian Jaroszewski Dziennikarz / Bloger
Pewne podstawy teoretyczne są w tym zawodzie niezbędne - mam na myśli przede wszystkim znajomość prawa prasowego i prawa autorskiego, więc może obowiązkowe egzaminy państwowe z tych dziedzin nie byłyby takim głupim pomysłem?
konto usunięte
Jakub Łoginow:
Ewa Pokrywa:
Kiedyś się porzygam, jak będę na okrągło czytać jaki ten zawód jest wyjątkowy...
Nie jest. I nie będzie, przede wszystkim ze względów finansowych: to chyba jedyny zawód, w którym za 3 dni pracy (porządny research i napisanie rzetelnego artykułu) płacą 70 zł.
Jakub
Łoginow
Nie ma kangurów w
Austrii
Jerzy K.:
Jakub Łoginow:
Ewa Pokrywa:
Kiedyś się porzygam, jak będę na okrągło czytać jaki ten zawód jest wyjątkowy...
Nie jest. I nie będzie, przede wszystkim ze względów finansowych: to chyba jedyny zawód, w którym za 3 dni pracy (porządny research i napisanie rzetelnego artykułu) płacą 70 zł.
Kuba - zmien wydawcę ;)
Za tekst napisany w 1 dzien 4-6 tys. znaków normalnie masz 200-300 zł ;) (tyle, ze nie piszesz codziennie)
;)
Sławek
Zasadzki
Jeśli masz
wątpliwości -
zapytaj.
Karolina Osińska:Moglibyśmy też napisać, że człowieka
po zawodówce nazywającego się lekarzem zweryfikują pacjenci...
Agnieszka
Stefaniak-Zubko
Dobre słowo ma
znaczenie
Agnieszka
Stefaniak-Zubko
Dobre słowo ma
znaczenie
Jakub
Łoginow
Nie ma kangurów w
Austrii
Kamil Sakałus:
To czytelnik jest od tego, by zweryfikować każdą twórczość.
Kamil
S.
redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...
Jakub Łoginow:
Kamil Sakałus:
To czytelnik jest od tego, by zweryfikować każdą twórczość.
Tu się nie zgodzę. Jeżeli nierzetelny dziennikarz napisze nierzetelny tekst (informacje mijające się z prawdą, ale brzmiące bardzo wiarygodnie), to czytelnik nie ma najmniejszych szans, by to zweryfikować.
Co wcale nie oznacza, że jakiekolwiek regulacje prawne w stylu zamknięcie zawodu, koncesjonowanie itp., są w stanie zmienić tę sytuację.
Jedynym rozwiązaniem wydaje mi się jakaś większa, oddolna, społeczna samoorganizacja samych dziennikarzy, prowadzenie porządnej debaty publicznej na temat jakości mediów i nie zamiatanie problemów pod dywan.
Kamil
S.
redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...
Agnieszka Stefaniak-Zubko:
Jak analogia z lekarzami jest chybiona, to może bardziej nada się "analogia taksówkarska"?
Co roku przez samorządowy przetacza się dyskusja o licencjach dla taksówkarzy, a konkretnie ich ilości. Z jednej strony padają argumenty o wyjątkowości i specyfice zawodu(tak jak tutaj). Mówi się o tym jak ciężko zarobić na chleb, opłaty skarbowe, że trzeba było zdawać egzamin z topografii itp. A tu na rynek wchodzą przewoźnicy bez egzaminu, firmy zatrudniające kierowców na umowy zlecenie, a co gorsza są i tacy, którzy wieczorami chcą tylko dorobić.
Druga strona argumentuje z kolei, że nie widzi powodu aby obecna wszędzie i dla każdego konkurencja omijała akurat taksówkarzy. Może trzeba poprawić jakość usług, może obniżyć koszty itp.
Spór nierozstrzygalny moim zdaniem, a efekt dyskusji skłania się zwykle ku opcji pierwszej. Dlaczego jednak nie zacząć obdarzać licencjami np sklepów spożywczych, albo budek z preclami i oczywiście dziennikarzy? Przecież argumentacja jest dokładnie taka sama.
Agnieszka
Stefaniak-Zubko
Dobre słowo ma
znaczenie
Spór jest rozstrzygalny bardzo prosto. Nawet napisałaś to rozstrzygnięcie - analogia ze sklepami albo budkami z preclami. To rynek decyduje o tym, ile czegoś ma być.
Kamil
S.
redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...
Agnieszka Stefaniak-Zubko:Bo w Polsce rządzi durnota i myślenie rodem z poprzedniego systemu. Na wszystko koncesje, pozwolenia, zezwolenia, limity. I dlatego o licencjach dla taksówkarzy decydują urzędnicy i politycy miejscowi. To samo jest z koncesjami na alkohol, a dokładniej ich limitem. Ja nie piję alkoholu wcale, więc dla mnie on może nie istnieć. Ale bzdurą jest limitowanie liczby miejsc sprzedaży. Bo to ogranicza wyłącznie konkurencję, wolny rynek, swobodny wybór, a nie ogranicza alkoholizmu. Menele i tak piją denaturat do kupienia w każdym spożywczym, a "porządniejsi" alkoholicy kupią alkohol w sklepie, choćby był zlokaliwany i kilometr dalej. A takie limitowanie liczby punktów utrudnia życie normalnym ludziom. Bo jak kupuję wino do sosu, mięsa czy spagetti to muszę wsiadać w samochód i jechać do marketu. Bo nigdzie w pobliskich sklepach i sklepikach koncesji nie mają.
>Spór jest rozstrzygalny bardzo prosto. Nawet napisałaś to rozstrzygnięcie - analogia ze sklepami albo budkami z preclami. To rynek decyduje o tym, ile czegoś ma być.
Też opowiadam się za opcja rynkową. Tyle, że o licencjach dla taksówkarzy decyduje nie tylko ekonomia, ale i czynniki społeczne i polityczne. Wcześniej opisałeś już podobny mechanizm, na przykładzie dogadania się z innymi portalami i prawodawcą (zdaje się), które skutecznie unieruchamiają działania konkurencyjnego portalu. To jest dopiero niebezpieczne.
Sławek
Zasadzki
Jeśli masz
wątpliwości -
zapytaj.
Kamil Sakałus:
Ja nie piję alkoholu wcale,...
Bo jak kupuję wino do sosu, mięsa czy spagetti...
Sławek
Zasadzki
Jeśli masz
wątpliwości -
zapytaj.
Kamil Sakałus:
Spokojnie, media przestały być alfą i omegą. Przestały być jedynym źródłem informacji. Chociażby przez Internet, portale, blogi i mikroblogi bzdura opisana w tekście będzie ujawniona.
Kamil
S.
redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...
Sławek Zasadzki:
Kamil Sakałus:
Ja nie piję alkoholu wcale,...
Bo jak kupuję wino do sosu, mięsa czy spagetti...
Nie pijesz, ale spożywasz? :-P
Jak Clinton? (Palił, ale się nie zaciągał? :-)...)
konto usunięte
Kamil Sakałus:
Sławku, nie piję. Kupuję butelka wina raz na miesiąc,
Kamil
S.
redaktor naczelny
tygodnika "Teraz
Toruń", Media
Regional...
Jerzy K.:
Kamil Sakałus:
Sławku, nie piję. Kupuję butelka wina raz na miesiąc,
Zazdraszczam ;)
Ja tam np. musze kupowac zawsze DWIE butelki od razu.
Bo 1/2 szklanki idzie do mięsa/grzybów/szpinaku, a reszta butelki w cichości w gardło, gdy gotuję.
A druga idzie oficjalnie do samego posiłku, jako "popychacz", zamiast kompotu ;P
;)
Następna dyskusja: