Temat: Dziennik szantażuje Katarynę
„jesteśmy ciekawi jej poglądów, jej psychiki, jej życia - podzielonego na część establishmentową: szefowej ważnej warszawskiej fundacji i część „podziemną”: niebywale odważnej i krytycznej blogerki”
To jest ta straszna dwulicowość? To że szarzy ludzie, nie mają ochoty przyznać się w pracy, towarzystwie do kontrowersyjnych poglądów, ponieważ zapłacili by za to wysoką cenę? A płaci im ktoś za pisaninie artykułów, czy może mają inne źródła utrzymania?
A dlaczegóż to nie zbluzgali, czy ostro skrytykowali blogerkę w komentarzach na blogu? Tam można by z nią porozmawiać i poznać jej charakter.
Toż w sieci aż roi się od dwulicowych internautów, którzy tylko tutaj mogą się przyznać do tego, że:
* JPII nie jest dla nich autorytetem, że to był jeden z najbardziej konserwatywnych papieży w historii.
*PKO ma koszmarny system zarządzania, dyrektorzy nie mają pojęcia o bankowości, a naiwni klienci sądzą, że to solidna firma, wpadki są rzadkością i łatwo je wyjaśnić.
*Chodzą na marsze równości, albo marsze przeciwko równości.
*Nie znoszą psów, ale z uwielbieniem głaszczą teriera szefa
„Ci bezlitośni sędziowie widzialnego świata surowo krytykują zachowania, teksty, wypowiedzi osób publicznych z bezpiecznej pozycji anonimowości”
Tu jest pies pogrzebany. Nie o zniesławienie, oszczerstwa chodzi, ale o rzeczową analizę, bywa że z siarką w piórze? Raz sędziowie, raz klepiący bluzgi internauci.
„Niezwykle surowo osądzające nasz warsztat, zarzucające nam sprzedajność, stronniczość, a wszystko to pod pseudonimem, bez brania jakiejkolwiek odpowiedzialności za słowo. To jest jakaś forma demokracji bezpośredniej, ale poprzez swoją anonimowość przyjmująca nieuchronnie postać donosów i obelg”
Społeczeństwo ma dość gazet, w których pewne tematy są pomijane a w Internecie aż od nich huczy. Jakie donosy, obelgi? Jak można donieść na dziennikarza, który podpisuje się z imienia i nazwiska pod artykułem. Szanowna władzo, uprzejmie donoszę, że redaktor Ygrek napisał w gazecie, że prezydent przyjął łapówkę.
„Występując pod własnym nazwiskiem, mając coś do stracenia, jesteśmy często oportunistyczni, tchórzliwi, „przebiegli”. Odważni, bezlitośnie krytyczni, radykalni, stajemy się dopiero, kiedy założymy maskę”
Oczywiście wszystkie komentarze w Internecie rażą radykalizmem, bezlitosną krytyką. Co tu dużo kryć do bezlitosnej krytyki pewnie też zalicza się zdania „ale to tak nie wygląda w rzeczywistości, pominięto parę szczegółów, dość istotnych dla sprawy”.
„Ustaliliśmy, że kiedy Kataryna pod pseudonimem bezlitośnie krytykowała ówczesnego prezesa telewizji publicznej Roberta Kwiatkowskiego, występując pod własnym nazwiskiem podpisywała z nim kontrakty, zarabiała u niego pieniądze”
Ciekawa lektura pracowników banków. Jak myślicie, ile z tych osób co rano uprzejmie się uśmiecha i przytakuje nawet najgłupszym pomysłom swoich szefów.
No właśnie lewo miną 5 maj, a już szykują się kolejny skok na ograniczenie wolności wypowiedzi internautom. Pod płaszczykiem poprawności politycznej. Podejrzewam, że o to jest tutaj kruszona kopia.
„Blogujący Richard Henry Czarnecki, Janusz Palikot, Leszek Miller, Waldemar Kuczyński... mogą pisać głupoty, ale inwestują w te głupoty własne nazwiska. Przy całym szacunku dla analitycznej przenikliwości Kataryny, której dowody wielokrotnie dawała na swoim blogu, uważam to za ich przewagę nad nią”
Zwłaszcza, że blogujący kawalerowie piszą pod dyktando, ubarwiając swój wizerunek.