Marta K.

Marta K. dziennikarz

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Zboczę trochę z tematu, oderwę się od dziennikarzy i zadam szanownym dyskutantom pytanie.

Rzecz zdarzyła się naprawdę. Do szefa pewnego ośrodka zadzwonił w nocy pewien człowiek (pracownik) z informację, że na terenie placówki kręcą się obcy ludzie. Szef podjechał pod ośrodek, stwierdził, że panów jest kilku i zadzwonił po policję. O dziwo, panowie policjanci zjawili się błyskawicznie i po krótkim pościgu złapali intruzów, którzy zdążyli już wyrwać i przygotować do wyniesienia kable, silnik elektryczny i parę innych drobiazgów.

Pytanie brzmi- jaki był wyrok w sprawie?

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:
Właśnie do tego zmierzam. Prowokacja nie tylko ma swoje granice. Ma też swoje ograniczenia i musi być przemyślana, a w wielu wypadkach odpowoiednio przygotowana.
Państwo profesjonaliści poprawcie mnie, jeśli się mylę:)

Co z tego, że prowokacja będzie przygotowana, jak naczelny, który o niej MUSI wiedzieć, narobi w portki przed prokuratorem i powie że tego freelancera to on pierwszy raz na oczy widzi, niczego mu nie zlecał, niczego nie uzgadniał...

A co panowie profesjonaliści powiecie na takie coś:
Freelancer zbiera nieprawdopodobny materiał, afera na skalę krajową. Pisze tekst i ten tekst idzie do druku. Ba, ukazuje się. Ale zanim się ukazuje, dwa dni wcześniej do redakcji przybiega PRAWNIK opisanej firmy i przynosi pismo, w którym informuję, że tekst, który JESZCZE się nie ukazał, zawiera same kłamstwa o firmie, którą on reprezentuje, a dziennikarz zażądał łapówki w zamian za nienapisanie go. Tekst poszedł jednak do drukarni i trafia w lud. Zainteresowana firma oskarża dalej freelancera o wymuszanie łapówki i pisanie nieprawdy. Sprawa ląduje w prokuraturze. Prokuratura pierwszej instancji odmawia wszczęcia dochodzenia/śledztwa. Freelancer nie odpuszcza i w końcu sprawa ląduje w sądzie, który NAKAZUJE prokuraturze wszczęcie dochodzenia, ale TYM RAZEM przeciwko opisanej firmie. Prokuratura nagle zapomina o wszystkim i NIE DOTYKA SPRAWY od 2002 roku do dziś!

Zainteresowanym podam na priv więcej szczegółów, z nazwiskami osób zamieszanych, itd.

A tak na marginesie: tekst o tej aferze nie odniósł żadnego skutku. Opisana firma w najlepsze nadal robi szwindle a jej szef dostaje kolejne nagrody w konkursach na biznesmena roku i innych podobnych hucpach.
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Marta Konek:
Zboczę trochę z tematu, oderwę się od dziennikarzy i zadam szanownym dyskutantom pytanie.

Rzecz zdarzyła się naprawdę. Do szefa pewnego ośrodka zadzwonił w nocy pewien człowiek (pracownik) z informację, że na terenie placówki kręcą się obcy ludzie. Szef podjechał pod ośrodek, stwierdził, że panów jest kilku i zadzwonił po policję. O dziwo, panowie policjanci zjawili się błyskawicznie i po krótkim pościgu złapali intruzów, którzy zdążyli już wyrwać i przygotować do wyniesienia kable, silnik elektryczny i parę innych drobiazgów.

Pytanie brzmi- jaki był wyrok w sprawie?

Wbrew pozorom, stuacja wypisz wymaluj pasuje do tej, do której zmaierzałem dopisać konkluzję.
Nie mam pojęcia co się z tym przypadkiem dalej działo ale mogę sobie wyobrazić, na przykład, że złodziejaszki "zbierali" mateeriał do reportażu:P

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Marta Konek:
Zboczę trochę z tematu, oderwę się od dziennikarzy i zadam szanownym dyskutantom pytanie.

Rzecz zdarzyła się naprawdę. Do szefa pewnego ośrodka zadzwonił w nocy pewien człowiek (pracownik) z informację, że na terenie placówki kręcą się obcy ludzie. Szef podjechał pod ośrodek, stwierdził, że panów jest kilku i zadzwonił po policję. O dziwo, panowie policjanci zjawili się błyskawicznie i po krótkim pościgu złapali intruzów, którzy zdążyli już wyrwać i przygotować do wyniesienia kable, silnik elektryczny i parę innych drobiazgów.

Pytanie brzmi- jaki był wyrok w sprawie?

Czy to się działo w warszawskim oddziale "Energostalu"??? Tam też było identyczne zdarzenie. Jeden ze złodziei schował się w biurku (!!!) na portierni i wyjęto go dopiero na drugi dzień koło południa. Wyrok w I instancji w tej sprawie znam.

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:
Nie mam pojęcia co się z tym przypadkiem dalej działo ale mogę sobie wyobrazić, na przykład, że złodziejaszki "zbierali" mateeriał do reportażu:P

Złodzieje SOLIDARNIE powiedzieli, że szef tej firmy im zlecił tę robotę i on poszedł siedzieć, a oni chodzą na wolności. To oczywiście domysł.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 30.11.07 o godzinie 21:18
Marta K.

Marta K. dziennikarz

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Nie będę Was trzymać w niepewności.

Panowie wytłumaczyli, że jechali grzecznie do domu, a tu patrzą- światło się pali. Zaniepokoili się, bo po nocy to jacyś złodzieje mogli się przecież po ośrodku kręcić, więc weszli do budynku, żeby sprawdzić, czy nic nie zginęło.

Wyrwane kable nie były na tyle wartościowe, żeby sąd się nimi przejmował, więc sprawę umorzono ze względu na niską szkodliwość czynu;D
Marta K.

Marta K. dziennikarz

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Aha- dla uściślenia, to nie był pierwszy kontakt tych panów z wymiarem sprawiedliwości.
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Marta Konek:
Aha- dla uściślenia, to nie był pierwszy kontakt tych panów z wymiarem sprawiedliwości.

No i to tak mniej więcej wygląda:)
Ja jednak zmierzałem do czegoś innego. Dziennikarze robię prowokację i to jest OK. ale jeśli zaczynają sobie poczynać jak rzezimieszki, to już nie jest OK.
To, co zasygnalizowałem wcześniej: idzie "wolny strzelec" na taki numer i dostaje pakę - tak w skrócie.
Teraz wyobraźmy sobie idzie "wolny strzelec" - wcale nie "wolny strzelec", zwykły złodziejaszek - robi to samo i w momencie wpadki tłumaczy się, że robił materiał do reportażu. KTO udowodni, że było tak, KTO udowodni, że było inaczej?

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Marta Konek:
Aha- dla uściślenia, to nie był pierwszy kontakt tych panów z wymiarem sprawiedliwości.

Ludzie łapią kieszonkowca w autobusie 175. Łapią go na gorącym uczynku. Policja odbiera mu łup. W ukradziony portfelu jest zaledwie 70 złotych! Oraz różne dokumenty. Policjant zamierza więc sprawcę... wypuścić BEZ spisywania personaliów. Język mnie w tym momencie zaswędział i zapytałem okradzionego, ILE JEST WART PAŃSKI PORTFEL? Gość się od razu połapał i mówi: Co najmniej 200 złotych, bo jest używany; nowy kosztował więcej. Ja dalej: A ile kosztowałoby wyrobienie nowego prawa jazdy, dowodu osobistego, blokada kont bankowych... Policjant aż spurpurowiał i syknął do mnie: A pan to kto, adwokat? Ja na to: Nie, dziennikarz. Policjantowi piana na wargi wystąpiła i warknął "Zawsze ci jeb... pismacy muszą człowiekowi patrzeć na ręce!

Koniec opowieści bez morału.
Marta K.

Marta K. dziennikarz

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:
Marta Konek:
Aha- dla uściślenia, to nie był pierwszy kontakt tych panów z wymiarem sprawiedliwości.

No i to tak mniej więcej wygląda:)
Ja jednak zmierzałem do czegoś innego. Dziennikarze robię prowokację i to jest OK. ale jeśli zaczynają sobie poczynać jak rzezimieszki, to już nie jest OK.
To, co zasygnalizowałem wcześniej: idzie "wolny strzelec" na taki numer i dostaje pakę - tak w skrócie.
Teraz wyobraźmy sobie idzie "wolny strzelec" - wcale nie "wolny strzelec", zwykły złodziejaszek - robi to samo i w momencie wpadki tłumaczy się, że robił materiał do reportażu. KTO udowodni, że było tak, KTO udowodni, że było inaczej?


Rozumiem przesłanie:D
Marta K.

Marta K. dziennikarz

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Ryszard Jakubowski:

Koniec opowieści bez morału.

To jeszcze jedna opowieść bez szczęśliwego zakończenia.

Młodą osobę napadł w jej mieszkaniu facet, który miał na swoim koncie napaści na tle seksualnym. Dziewczyna nie tylko że się obroniła, ale jeszcze wyciągnęła gościa z mieszkania na klatkę schodową, a tam spłoszyło go pojawienie się sąsiadki. Niestety pan miał "papiery" o zaburzeniach psychicznych. Jak to się skończyło?

Chyba do końca zdemoluję wątek tymi opowieściami. Przepraszam.
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Marta Konek:
Witold F.:
Marta Konek:
Aha- dla uściślenia, to nie był pierwszy kontakt tych panów z wymiarem sprawiedliwości.

No i to tak mniej więcej wygląda:)
Ja jednak zmierzałem do czegoś innego. Dziennikarze robię prowokację i to jest OK. ale jeśli zaczynają sobie poczynać jak rzezimieszki, to już nie jest OK.
To, co zasygnalizowałem wcześniej: idzie "wolny strzelec" na taki numer i dostaje pakę - tak w skrócie.
Teraz wyobraźmy sobie idzie "wolny strzelec" - wcale nie "wolny strzelec", zwykły złodziejaszek - robi to samo i w momencie wpadki tłumaczy się, że robił materiał do reportażu. KTO udowodni, że było tak, KTO udowodni, że było inaczej?


Rozumiem przesłanie:D

:))
Dlatego brakowało mi w tej opowieści paru istotnych elementów:)
Joanna Kadłubek

Joanna Kadłubek dziennikarka
społeczna

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Wszystko ładnie, pięknie. Przekażę obu kolegom jak ich spotkam, że powinni się wstydzić swojego czynu i cieszyć że stoi za nimi pyskaty prawnik. A tymczasem debatując nad detalami odeszliśmy od meritum, a było nim - przypomnę: opowieść Ryśka z lotniska - mdła i nijaka, nieudokumentowana, czytelnik musi ją brać "na wiarę", i w zasadzie nie przynosi żadnego efektu w postaci np. wzmocnienia zabezpieczeń, kontra opowieść z zajezdni - dobrze napisana, rzeczowo udokumentowana, z finałem w postaci wstydu w całym ZKM i kilkoma pracownikami, którzy za zaniedbania wylecieli z roboty. Ergo - w drugim przypadku działanie dziennikarzy przyniosło wymierny rezultat w postaci podniesienia zabezpieczeń. A w pierwszym Rysiek moim zdaniem zmarnował temat.
Marta K.

Marta K. dziennikarz

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:
A tymczasem debatując nad detalami odeszliśmy od meritum


Już nie będę! Słowo byłego harcerza!
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:
Wszystko ładnie, pięknie. Przekażę obu kolegom jak ich spotkam, że powinni się wstydzić swojego czynu i cieszyć że stoi za nimi pyskaty prawnik. A tymczasem debatując nad detalami odeszliśmy od meritum, a było nim - przypomnę: opowieść Ryśka z lotniska - mdła i nijaka, nieudokumentowana, czytelnik musi ją brać "na wiarę", i w zasadzie nie przynosi żadnego efektu w postaci np. wzmocnienia zabezpieczeń, kontra opowieść z zajezdni - dobrze napisana, rzeczowo udokumentowana, z finałem w postaci wstydu w całym ZKM i kilkoma pracownikami, którzy za zaniedbania wylecieli z roboty. Ergo - w drugim przypadku działanie dziennikarzy przyniosło wymierny rezultat w postaci podniesienia zabezpieczeń. A w pierwszym Rysiek moim zdaniem zmarnował temat.

Tylko po co ten sarkazm? Drążę temnat nien dlatego, by Ciebie zkonfudować, nie po to by porównywać z kimkolwiek czy z z czymkolwiek, pytam z czystej ciekawości profesjonalnej: jak było w szczegółach, bo to JEST istotne z punktu widzenia dziennikrskiego?
I tyle. Nie ma potrzeby dopatrywać się zaraz żadnych złośliwości. Chciałbym po prostu wiedzieć jak było od samego początku?
Joanna Kadłubek

Joanna Kadłubek dziennikarka
społeczna

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Witold F.:

Tylko po co ten sarkazm? Drążę temnat nien dlatego, by Ciebie zkonfudować, nie po to by porównywać z kimkolwiek czy z z czymkolwiek, pytam z czystej ciekawości profesjonalnej: jak było w szczegółach, bo to JEST istotne z punktu widzenia dziennikrskiego?
I tyle. Nie ma potrzeby dopatrywać się zaraz żadnych złośliwości. Chciałbym po prostu wiedzieć jak było od samego początku?

Oj Witek, jaki sarkazm? Mnie tylko chodzi o to, że opowiedziałam tę historię tylko jako przykład. Dla porównania sposobu opisu obu sytuacji i wykorzystania ich przez autorów. Nie byłam w tej zajezdni, nie widziałam dokładnie. Historię znam z gazet. A ty się dopytujesz i drążysz temat. Chcesz szczegółów to dopytaj autorów ;)
Witold F.

Witold F. Magazyn
"Kontrateksty",publi
systa,dziennikarz,cz
asem urzę...

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:
Witold F.:

Tylko po co ten sarkazm? Drążę temnat nien dlatego, by Ciebie zkonfudować, nie po to by porównywać z kimkolwiek czy z z czymkolwiek, pytam z czystej ciekawości profesjonalnej: jak było w szczegółach, bo to JEST istotne z punktu widzenia dziennikrskiego?
I tyle. Nie ma potrzeby dopatrywać się zaraz żadnych złośliwości. Chciałbym po prostu wiedzieć jak było od samego początku?

Oj Witek, jaki sarkazm? Mnie tylko chodzi o to, że opowiedziałam tę historię tylko jako przykład. Dla porównania sposobu opisu obu sytuacji i wykorzystania ich przez autorów. Nie byłam w tej zajezdni, nie widziałam dokładnie. Historię znam z gazet. A ty się dopytujesz i drążysz temat. Chcesz szczegółów to dopytaj autorów ;)

Tam pytam, skąd wieść pozyskałem:P

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Joanna Kadłubek:
A w pierwszym Rysiek moim zdaniem zmarnował temat.

Nie ja zmarnowałem, ale redakcja, która wpadła na ten idiotyczny pomysł ze sfingowanym "listem od czytelnika". Wypraszam sobie przypisywanie mi cudzych win, bo jak tak dalej pójdzie to oskarżysz mnie o zabicie Johna F. Kennedyego. Zastanów się TRZY razy, zanim coś napiszesz, bo ktoś gotów powiedzieć że uskuteczniasz prymitywną manipulację.

Tekst ten napisałem w hotelu w Helsinkach w pierwszych dniach grudnia i stamtąd wysłałem do redakcji. Przeleżał w niej do stycznia, i co tydzień słyszałem: "Znakomity temat, super, ale na razie nie ma na niego miejsca." Potem okazało się, że ponieważ sprawa dotyczy wydarzenia sprzed DWÓCH miesięcy, więć jest nieaktualna. Kto zmarnował temat? Ja, czy redakcja? Gdyby nie było ŻĄDANIA napisania fałszywego listu od czytelnika, napisałbym ten tekst zgodnie z kanonami sztuki. Proszę się więc pryp...lać do redakcji a nie do mnie o zmarnowanie tematu.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 01.12.07 o godzinie 11:20

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Ryszard Jakubowski:
Marta Konek:
Aha- dla uściślenia, to nie był pierwszy kontakt tych panów z wymiarem sprawiedliwości.

Ludzie łapią kieszonkowca w autobusie 175. Łapią go na gorącym uczynku. Policja odbiera mu łup. W ukradziony portfelu jest zaledwie 70 złotych! Oraz różne dokumenty. Policjant zamierza więc sprawcę... wypuścić BEZ spisywania personaliów. Język mnie w tym momencie zaswędział i zapytałem okradzionego, ILE JEST WART PAŃSKI PORTFEL? Gość się od razu połapał i mówi: Co najmniej 200 złotych, bo jest używany; nowy kosztował więcej. Ja dalej: A ile kosztowałoby wyrobienie nowego prawa jazdy, dowodu osobistego, blokada kont bankowych... Policjant aż spurpurowiał i syknął do mnie: A pan to kto, adwokat? Ja na to: Nie, dziennikarz. Policjantowi piana na wargi wystąpiła i warknął "Zawsze ci jeb... pismacy muszą człowiekowi patrzeć na ręce!

Koniec opowieści bez morału.


miałem podobne zdarzenie w autobusie miejskim w Zamościu.

konto usunięte

Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!

Wojciech Stepaniuk:
miałem podobne zdarzenie w autobusie miejskim w Zamościu.

A pozwolili ci to opisać? Bo mnie nie. Tekst o kieszonkowcach przeleżał w redakcji PÓŁ ROKU. Q-mać, czy te redakcje mają jakieś powiązanie z przestępcami, że nie pozwalają o nich pisać? Nie wolno nawet pouczać ludzi, jak bronić się przed POLICJANTAMI, którzy niemal na pewno współpracują ze złodziejami albo są totalnie leniwi - bo starają się ZAWSZE pomniejszyć winę złodzieja tak, żeby raz dwa umorzyć śledztwo albo go w ogóle nie wszczynać?

Następna dyskusja:

Michnik-Janecki & Co, czyli...




Wyślij zaproszenie do