Temat: Dwa słowa o kryzysie - oba brzydkie!
Witold F.:
Właśnie do tego zmierzam. Prowokacja nie tylko ma swoje granice. Ma też swoje ograniczenia i musi być przemyślana, a w wielu wypadkach odpowoiednio przygotowana.
Państwo profesjonaliści poprawcie mnie, jeśli się mylę:)
Co z tego, że prowokacja będzie przygotowana, jak naczelny, który o niej MUSI wiedzieć, narobi w portki przed prokuratorem i powie że tego freelancera to on pierwszy raz na oczy widzi, niczego mu nie zlecał, niczego nie uzgadniał...
A co panowie profesjonaliści powiecie na takie coś:
Freelancer zbiera nieprawdopodobny materiał, afera na skalę krajową. Pisze tekst i ten tekst idzie do druku. Ba, ukazuje się. Ale zanim się ukazuje, dwa dni wcześniej do redakcji przybiega PRAWNIK opisanej firmy i przynosi pismo, w którym informuję, że tekst, który JESZCZE się nie ukazał, zawiera same kłamstwa o firmie, którą on reprezentuje, a dziennikarz zażądał łapówki w zamian za nienapisanie go. Tekst poszedł jednak do drukarni i trafia w lud. Zainteresowana firma oskarża dalej freelancera o wymuszanie łapówki i pisanie nieprawdy. Sprawa ląduje w prokuraturze. Prokuratura pierwszej instancji odmawia wszczęcia dochodzenia/śledztwa. Freelancer nie odpuszcza i w końcu sprawa ląduje w sądzie, który NAKAZUJE prokuraturze wszczęcie dochodzenia, ale TYM RAZEM przeciwko opisanej firmie. Prokuratura nagle zapomina o wszystkim i NIE DOTYKA SPRAWY od 2002 roku do dziś!
Zainteresowanym podam na priv więcej szczegółów, z nazwiskami osób zamieszanych, itd.
A tak na marginesie: tekst o tej aferze nie odniósł żadnego skutku. Opisana firma w najlepsze nadal robi szwindle a jej szef dostaje kolejne nagrody w konkursach na biznesmena roku i innych podobnych hucpach.