Temat: Durczok wielki pan z cichopek w ławce nie siądzie
Dariusz N.:
Ewa Pokrywa:
Darku, nie podoba Ci się to co zrobił, czy w jaki sposób to zrobił?
Bo jeśli to co zrobił, to i ja i Jurek (choć wychodzimy z innych przesłanek) tłumaczymy dlaczego tak postąpił.
Natomiast sposób to inna bajka -- wszystko po fakcie można ulepszyć.
Cały czas mam zastrzeżenia do formy, w jakiej to zrobił. Myśleć może sobie, co chce, ale ludzie na pewnym poziomie powinni umieć trzymać swoje frustracje na wodzy ;). Mnie też świat się nie podoba, ale nie piszę wszem i wobec, że czuję się urażony, iż ktoś postrzega mnie na równi z kimś innym. Może mnie to zaboleć, mogę się na to nie godzić, ale jako jednostka nie mam zamiaru wszystkim mówić, jak ma być (tudzież jak ja to widzę).
Barbara Sowa: Dlaczego nie chce pan walczyć o miano najpopularniejszego prezentera razem z Katarzyną Cichopek? Z dziennikarstwem ma ona może niewiele wspólnego, ale to w końcu popularna postać, gra w "M jak Miłość", która jest najchętniej oglądanym serialem w historii polskiej telewizji.
KAMIL DURCZOK*: Nie przekreślam ani jednej karty z dorobku zawodowego pani Katarzyny Cichopek. To młoda, ambitna aktorka, która na polu telewizyjnej rozrywki odnosi coraz większe sukcesy. Nie mam jej nic do zarzucenia, tak jak nie chcę deprecjonować sukcesów Kingi Rusin czy Krzysztofa Ibisza, od lat uwielbianego przez widzów. Po prostu z szacunku dla swojego dorobku nie chcę stawać w jednym rzędzie z osobami, które zawodowo zajmują się czymś zupełnie innym niż ja. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, co mieliby porównywać członkowie Akademii Wiktorów, zastanawiając się, komu przyznać statuetkę. W czym mielibyśmy rywalizować? To tak, jakby na boisko piłki nożnej nagle wpuścić koszykarza i kazać mu strzelać bramki.
W tym konkursie chodzi chyba o popularność.
Jeśli tylko to mieliby brać pod uwagę jurorzy, to ktoś chyba pomylił konkursy - taki plebiscyt już jest i nazywa się "Telekamery".
W zeszłym roku Justyna Pochanke rywalizowała z Krzysztofem Ibiszem i nie protestowała. Poza tym w tej kategorii zgłosiło pana szefostwo TVN.
Nie czuję się prezenterem, ale rozumiem, że osoba, która zapowiada newsy w powszechnym obiegu, tak właśnie jest określana. I tego nie zmienię. Mój protest jest jednak wymierzony w regulamin całego konkursu. Chciałem zwrócić uwagę, że nie ma sensu porównywać pracy dziennikarzy prowadzących serwisy informacyjne z dorobkiem prezenterów rozrywkowych widowisk. Wyobrażam sobie, że można byłoby stworzyć taką kategorię, w której prezenter "Faktów" będzie walczył o statuetkę z Beatą Grabarczyk z "Wydarzeń" czy Piotrem Kraśką z "Wiadomości". Wtedy byłoby pole do porównań.
Przecież oprócz Cichopek nominacje dostał właśnie Piotr Kraśko z "Wiadomości".
I to od Piotra będzie zależało, czy będzie chciał w tym gronie współzawodniczyć.
Nie boi się pan, że dostanie łatkę przewrażliwionego bufona?
Powiem raz jeszcze: nie chodzi o wywyższanie się czy negowanie zawodowego dorobku. To apel do organizatorów. I liczę, że nie zostanie odebrany jako zwykła fanaberia.
*Kamil Durczok, szef "Faktów" TVN