konto usunięte
Temat: Deadline
Dzis nie tylko pisalem teksty, ale i prowadzilem gazete.Rano mialem stan przedzawalowy: niedoczas z moimi tekstami, na dodatek gazeta nie moja (nie ja planowalem, nie znalem objetosci, nie ja zamawialem zdjecia itd).
Nerwowa taka, ze z sekretarzem wydawniczym racylismy sie Melis Tonic`em.
Dzis nienawidzilem deadline`u.
Ale zwykle dziala motywujaco.
Najwiekszy len, kiepskie samopoczucie, inne "wazniejsze" sprawy - wszystko szlo w kat. Wazny byl teks. I deadline.
Deadline w miesieczniku: odkladanie z dnia na dzien, tydzien przed zbieranie materialu, ale samo pisanie...
...deadline.
Deadline w dzienniku: zbiranie materialu, ploty, dzwonienie, kawa, szukanie w internecie, ploty, zbieranie materialu, flirtowanie...
...deadline. I pisanie na ostatnia chwile. Zlosc prowadzacych...
Deadline. Dziala, Przywraca do rzeczywiskosci. Kaze myslec, dzialac, tworzyc, szukac.
Ale tak naprawde bez deadlinu napisalem jeden jedyny tekst z kilku, moze kilkunastu tysiecy tekstow. Jeden jedyny dopieszczony, dopracowany, skonsultowany...
Ale wcale nie najwazniejszy. Wcale nie ten, z ktorego jestem najbardziej dumny, wcale nie ten, ktory bym wlepil jako zalacznik do CV.
Jak Wy traktujecie deadline?