Temat: Czeka nas paka.
Suplement do poprzedniego postu. Są to pytania dziennikarskie, jakie zadałem kompetentnym urzędom PODCZAS zbierania materiałów pokazujących PRAWDZIWE oblicze pana Byrcyna.
--------------------------------------------
Ryszard Jakubowski Warszawa, 01.10.2001 r.
Minister Środowiska
Warszawa, ul. Wawelska 52/54
Szanowny Panie Ministrze!
W związku z planem przywrócenia pana Wojciecha Gąsienicy Byrcyna na stanowisko dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego uprzejmie proszę o odpowiedź na następujące pytania. Jako niezależny dziennikarz nie potrafię podać Panu w tej chwili, które z pism opublikuje mój tekst dotyczący, delikatnie mówiąc, niedociągnięć w pracy pana Byrcyna i podległych mu pracowników, w tym ewidentnego łamania prawa we wszystkich jego postaciach, także Konstytucji R.P. Być może część Pańskich odpowiedzi zostanie opublikowana w formie raportu w jednej z nowo tworzących się witryn internetowych. Będę wdzięczny, jeżeli zajmie Pan stanowisko w każdym z opisanych przypadków. Jeżeli jakakolwiek informacja nie potwierdzi się, proszę o dementi. Na odpowiedź listowną oczekuję w przewidzianym w Prawie Prasowym terminie.
Liczba moich pytań jest zbyt duża, abym mógł przedstawić je na konferencji prasowej, dlatego kieruję je do Pana w formie pisemnej. Moje generalne pytanie brzmi: Czy zna pan wszystkie opisane przeze mnie poniżej problemy, a jeżeli tak – dlaczego zamierza Pan powołać na stanowisko dyrektora TPN Pana Wojciecha Byrcyna?
Łączę wyrazy szacunku
Ryszard Jakubowski
1. Przepisy, dotyczące sprzedaży biletów do TPN stanowią pogwałcenie konstytucyjnej zasady równości. Z opłat są zwolnieni nie tylko właściciele leżących w Tatrach gruntów i pracownicy schronisk, bufetów oraz kolei linowych (co zrozumiałe), ale także (to jest właśnie naruszeniem Konstytucji) wszyscy bez wyjątku stali mieszkańcy całego Podhala i polskiej części Spisza. Nawet, ci, którzy zameldują się na trzy miesiące, bo sprzedają w sezonie frytki pod Nowym Targiem. Co może Pan powiedzieć na ten temat?
2. Nie ma w sprzedaży biletów dwu- lub trzydniowych dla tych, którzy chcą tylko spędzić w schronisku jedną noc. Muszą oni kupić bilet–abonament całotygodniowy, inaczej nikt ich w Tatry nie wpuści. Jest to wyłudzanie nienależnych korzyści, a więc podlega ściganiu w oparciu o prawo karne. Proszę o Pańskie stanowiska w tej sprawie.
3. Nie ma możliwości zakupienia biletów „na zapas”. Wskutek tego turysta, który wchodzi na obszar TPN albo w miejscu, gdzie nie ma biletera (na Rysach, na Iwaniackiej Przełęczy, na Kominiarskim Przysłopie), albo w czasie, gdy kasy są nieczynne (wczesnym rankiem lub późnym wieczorem), może zostać ukarany za brak biletu. Byłem świadkiem kilku takich przypadków – strażnicy Parku kierują wnioski do Kolegium d.s. wykroczeń. Ratyfikowane przez Polskę umowy międzynarodowe mówią, że nie można wymagać od obywateli spełnienia jakichkolwiek powinności, jeżeli nie są oni w stanie im podołać. Jeżeli fizycznie nie można kupić biletu, wymaganie posiadania go jest bezprawne.
4. Na biletach nie jest podawana wysokość VAT, co jest wymagane w przepisach fiskalnych. W ogóle nie wiadomo, dlaczego żadna z kas bileterskich nie ma zainstalowanej kasy fiskalnej i nie wydaje faktur za sprzedane bilety. Co najmniej kilka z nich przekracza rocznie obroty do tego je obligujące. Np. kasa przy Palenicy Białczańskiej sprzedaje w sezonie średnio dziennie kilka tysięcy biletów! Jej obrót tylko w sezonie wynosi więc prawie pół miliona złotych, rocznie może być nawet dwukrotnie większy! Kasa fiskalna nie jest zainstalowana także na sąsiednim parkingu, którego dzienny przychód może wynosić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych! Nie wydają żadnych faktur także prywatni przewoźnicy – właściciele „konnych tramwajów”. Ich dochód tylko z jednego kursu wynosi co najmniej 500 zł (średnio 25 osób po 20 zł), a dziennie mogą wykonać nawet 10 kursów. Wszystko dzieje się za cichą aprobatą TPN, która ma możliwość wyboru uczciwych lub nieuczciwych firm do współpracy. O lokalnym Urzędzie Skarbowym nie wspomnę. Proszę o jednoznaczne stanowisko.
5. TPN pobiera opłaty za dostęp do obiektów kultu religijnego. Nie można wejść do kościoła na Wiktorówkach bez wykupienia biletu. Dopiero od 2000 r. umożliwiono bezpłatny dostęp do kościoła Albertynek na Kalatówkach i klasztoru Albertynów na Śpiącej Górze. Nadal trzeba płacić za prawo do modlitwy pod krzyżem na Giewoncie! Proszę o wyjaśnienie tej sprawy.
6. Przez co najmniej 5 lat TPN nie płacił VAT od sprzedanych biletów. Zaległości sięgnęły, jak udało mi się ustalić, co najmniej 5 milionów złotych. Nie wiadomo, czy TPN zapłacił należne odsetki, a jeżeli tak, to z jakich funduszy (podejrzewam, że z pieniędzy, otrzymywanych z budżetu państwa). Jeżeli nie, to dlaczego umorzono odsetki firmie, która nic nie produkuje? Czy ktoś poniósł jakąś odpowiedzialność karną? Wiem, że nie. Nie wiem – na podstawie jakiego przepisu prawnego.
7. Wokół TPN działają dziesiątki firm satelitarnych, często o rodzinnych powiązaniach z dyrekcją. Wskutek tego na sprzedaży biletów, prowadzeniu parkingów i bufetów zarabiają osoby postronne. Prawdopodobnie Park traci tym sposobem każdego roku kilka milionów złotych (np. marża za sprzedaż biletów wynosi aż 20%). Jest to przejaw niegospodarności, oraz wprowadzanie turystów w błąd – napis na bilecie informuje, że pozyskane w ten sposób środki są w całości przeznaczane na ochronę przyrody.
8. Na terenie TPN obowiązuje „godzina policyjna”. Po zmroku nie wolno przebywać poza miejscem zakwaterowania: schroniskiem lub obozowiskiem taternickim. „Dzięki temu” większość wspinaczek taternickich, które muszą zaczynać się nawet w nocy, staje się nielegalna. Nielegalnie dotrze do schroniska turysta, który przyjechał w Tatry ostatnim autobusem lub przekroczył zgodnie z prawem granicę na Rysach tuż przed zmierzchem. Czy dyrektor TPN ma prawo wprowadzać przepisy, sprzeczne z ogólnokrajowymi regulacjami prawnymi?
9. Aby móc się wspinać, potrzeba posiadać specjalną „kartę taternika”, której zdobycie kosztuje kilka tysięcy złotych, nie licząc straconego czasu na kursach wspinaczkowych. Wspinać się mogą także członkowie zagranicznych klubów, zrzeszonych w UIAA (Międzynarodowej Unii Organizacji Alpinistycznych). Paradoksalnie obcokrajowiec, który zdobył dziesiątki szczytów świata – może nawet wszystkie ośmiotysięczniki – nie ma w Tatrach czego szukać, jeżeli nie zapisał się w porę do odpowiedniego klubu, albo nie wynajmie przewodnika, który nie zawsze mu dorówna. Jest to kolejny przykład nierównego traktowania ludzi. Oczywiście rozumiem, że nie wszyscy powinni się wspinać, jednak dotychczasowe ograniczenia są nacechowane komercją: kilka osób czerpie z tego niemałe pieniądze (pensje instruktorów wspinaczkowych wynoszą nawet ponad 10.000 zł miesięcznie!). Wymóg posiadania „karty taternika”, podobnie jak „karty pływackiej” „patentu żeglarza” itp. jest w świetle polskiego prawa nielegalny. Pytanie moje brzmi tak samo, jak w pkt. 8.
10. Przy wjazdach na obszar TPN stoją znaki drogowe „Zakaz ruchu wszelkich pojazdów”. Prawdopodobnie ustawił je lokalny Zarząd Dróg Państwowych. Zrozumiałe jest, że mogą się do nich nie stosować kierowcy pojazdów, zaopatrujących schroniska, Straży Granicznej, służb ratowniczych, służb leśnych itp. Jednak po Tatrach krążą prywatne pojazdy z rejestracjami z całego kraju, tj. należące do znajomych leśnika, kolegów znajomych leśnika, przyjaciela kolegi znajomych leśnika itd. Nikt na to nie zwraca uwagi. Można je spotkać zwłaszcza w okolicach leśniczówki „Wanta”, schroniska nad Morskim Okiem, w Kuźnicach (setki różnych „uprawnionych”) i w wielu innych miejscach. Nie wiadomo, na jakiej zasadzie (albo: za co) różni ludzie otrzymują zezwolenia na jazdę po Tatrach. Proszę o wyjaśnienie tej sprawy.
11. Leśnicy nagminnie sprzedają półoficjalnie noclegi w leśniczówkach (oczywiście bez wydawania faktur). Stan ten znalazł odzwierciedlenie w wydanym rok temu Informatorze Zakopiańskim, który wskazuje leśniczówkę „Wanta” jako bazę noclegową w rejonie Morskiego Oka. Ówczesna dyrekcja TPN oficjalnie nic o tym nie wiedziała. Jest to poważne nadużycie polegające na czerpaniu prywatnych zysków z wynajmu miejsc, stanowiących własność TPN i nie uiszczaniu od nich żadnych podatków.
12. TPN odziedziczył po PRL brak szacunku do prywatnej własności. W schronisku, odebranym siłą rodzinie Blaszyńskich urządził leśniczówkę. Opróżnione z właścicieli domy w wylocie Doliny Kościeliskiej (w Kirach) czekają prawdopodobnie na tych, którzy zapłacą za nie więcej, jedno schronisko wysadzono w powietrze, innego – spalonego nie pozwolono odbudować (na Miętusim Przysłopie).
13. Park zaangażował spore środki (jak sądzę, otrzymane z budżetu) w procesy sądowe, mające na celu pozbawienie PTTK praw własności dwóch schronisk. Oba procesy, co było łatwe do przewidzenia, przegrał. W tej chwili uczestniczy w ponad 100 procesach z właścicielami nieruchomości, położonych w Tatrach. Pieniactwo do potęgi n-tej?
14. TPN mimo ustawowego obowiązku, nie zapewnia bezpieczeństwa turystom (szczegóły poniżej).
15. TPN mimo ustawowego obowiązku, utrudnia jak może turystykę osobom niepełnosprawnym (szczegóły poniżej).
16. Kilka lat temu w ramach swoiście pojętej ochrony przyrody schwytano niedźwiedzicę Magdę i po oddzieleniu od potomstwa umieszczono wbrew Konwencji Waszyngtońskiej i logice we wrocławskim ogrodzie zoologicznym. Nieszczęsne zwierzę poniosło śmierć podczas próby ucieczki. Dlaczego do dziś nikt, zarówno z TPN, jak i z kierownictwa ZOO nie poniósł żadnych konsekwencji? Czy Byrcyn i państwo Gucwińscy posiadają immunitety, gwarantujące bezkarność?
17. Po Tatrach chodzi, ubrany w mundur strażnika Parku ze wszystkimi emblematami, emerytowany leśnik Marian Weron i straszy turystów mandatami. Weron wsławił się przed dwudziestu kilku laty zastrzeleniem niedźwiedzia, na dodatek na ruchliwym szlaku turystycznym. Mimo to był przez dotychczasowych dyrektorów Parku bardzo szanowany – po zabiciu niedźwiedzia pracował na pełnym etacie najpierw na Zazadniej, później na Łysej Polanie, w końcu w Dolinie Kościeliskiej. Czy TPN jest „przechowalnią” dla osób o poważnych zaburzeniach psychicznych, zdolnych do strzelania do wszystkiego, co się rusza? Dlaczego Weronowi do dziś nie odebrano munduru, odznak i legitymacji leśnika, oraz dlaczego nadal może wystawiać mandaty? Czy pozostawiono mu „na pamiątkę” broń służbową?
18. W połowie lat 80. TPN zezwolił na wysadzenie w powietrze schroniska turystycznego na Polanie Pisanej. Nie wiadomo, jak przekonano do tego ówczesną dyrekcję parku oraz czy ktoś został ukarany za zezwolenie na niszczeni mienia społecznego (nb. odebranego siłą prawowitym właścicielom), powierzonego jego pieczy.
19. Przejście graniczne na Łysej Polanie jako jedyne w tej części Podtatrza prowadzi odprawę celną (także tranzytową) towarów, przewożonych przez tiry. Ruch wielkich ciężarówek na Drodze Oswalda Balzera stanowi poważne zagrożenie dla przyrody Tatr. Strome podjazdy, ostre zakręty i zakaz (nb. słuszny) używania środków chemicznych do odśnieżania powodują, że zimą droga jest szczególnie niebezpieczna także dla ludzi. W tej sytuacji ruch ciężarowy powinien zostać skierowany na nieodległe przejście graniczne Podspady – Jurgów. Konieczne jest wprowadzenie na Drodze Balzera (na całej jej długości od Jaszczurówki do Łysej Polany) ograniczenia do 3,5 tony (z wyjątkiem autobusów).
20. TPN pozostawił lasy w Dolinie Białki i w Dolinie Rybiego Potoku całkowicie „na łasce” kornika drukarza. W efekcie umarło kilkadziesiąt hektarów lasu. Klęsce można było zapobiec przez wywiezienie poza Tatry zaatakowanych drzew (zrobili to Słowacy). Tymczasem TPN informował turystów, że trzeba wszystko pozostawić własnemu losowi, a wywożenie drzew poza Park jest niedopuszczalne. Ten sam park wycina poza obszarami dostępnymi dla turystów, tj. na Królowym Grzbiecie, w Dolinie Olczyskiej, w Dolinie Miętusiej, w masywie Krokwi i w wielu innych miejscach setki drzew. Hipokryzja?
21. Parking na Palenicy Białczańskiej powoduje nieprawdopodobne spustoszenie w przyrodzie Tatr. Wysypany tłuczniem plac przyjmuje każdego dnia tysiące pojazdów. Część z nich (można sądzić, że lwia część) ma nieszczelne układy paliwowe, olejowe i chłodzenia. Powoduje to przenikanie do gleby ogromnej, choć trudnej do oszacowania ilości produktów ropopochodnych oraz trucizn, zawartych w płynach chłodniczych, głównie glikolu. W lesie obok parkingu stoją dziesiątki samochodów ciężarowych i traktorów z przyczepami, którymi są dowożone konie, używane do „tramwajów konnych”. Zdewastowano w ten sposób co najmniej kilka tysięcy metrów kwadratowych lasu, niszcząc runo, kalecząc korę drzew, łamiąc mniejsze drzewka itp. Wszystko – w pogoni za ogromnymi zyskami. Parking powinien jak najszybciej zniknąć z serca Tatr – można go przenieść na Polanę Poroniec na Wierchporońcu lub ostatecznie na Łysą Polanę (tę rzeczywistą, w pobliżu leśniczówki), oczywiście pod warunkiem zabezpieczenia przed przenikaniem ścieków do gruntu i nieodległej Białki.
22. Po czasach PRL, jako pamiątka pozostał na Włosienicy ogromny, wybetonowany parking, dziś nie wykorzystywany. Po co TPN utrzymuje go nadal, zamiast zlikwidować?
23. „Tramwaje konne” przyczyniają się do uprzystępnienia Tatr ludziom przypadkowym, którzy potwornie zanieczyszczają plastikowymi odpadami otoczenia drogi do Morskiego Oka, hałasują, dewastują przyrodę itp. Droga cuchnie końskim potem, moczem, nawozem. Ratunkiem jest całkowite wycofanie trakcji konnej z Tatr – nie każdy musi oglądać Morskie Oko albo Polanę Pisaną w Dolinie Kościeliskiej. Konne wozy i dorożki, oraz pojazdy w Dolinie Chochołowskiej stanowią poważne zagrożenie dla pieszych – pod kołami traktora poniósł śmierć rowerzysta, były także przypadki różnych obrażeń.
24. Pracownicy TPN usunęli oznakowanie szlaków wprowadzone przez PTTK i umieścili swoje znaki, nie zawsze zgodnie z logiką. W Dolinie Bystrej na Kalatówkach istnieją dwa szlaki o takich samych znakach. Dwa szlaki o tym samym kolorze istnieją także w rejonie Kopieńców, a nawet wokół Morskiego Oka. Znaki zielone w Kirach wskazują zarówno drogę do Doliny Kościeliskiej jak i do odległej o 2 km Doliny Lejowej. W pobliżu Murowańca usunięto część znaków z uczęszczanych ścieżek, wprowadzając tym samym nieopisany bałagan (nawet ja – autor przewodników, miałem problem z rozpoznaniem, co i dokąd prowadzi). W wysokich partiach Tatr część znaków zamalowano szarą farbą, inne zdrapano. Wskutek tego turysta w warunkach zmniejszonej widoczności (co jest dość powszechnym zjawiskiem) może zgubić drogę. Dziwnie oznakowano drogę w Dolinie Suchej Wody Gąsienicowej (znaki są co kilkaset metrów, słabo widoczne, i nie wiadomo skąd ani dokąd wiodą). Takie podejście do znakowania szlaków jest stwarzaniem bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia turystów, co jest przestępstwem!
25. Remont szlaków przeprowadzono niezwykle niefachowo i z pogwałceniem zasad bezpieczeństwa:
• kotwy do mocowania łańcuchów wystają nawet pół metra ponad skałę, a przez to ich wytrzymałość jest znacznie ograniczona (ramię sił);
• ucha do łańcuchów wykonane ze stali nierdzewnej przyspawano do nierdzewnych kotew zwykłymi elektrodami – spaw można często złamać gołą ręką (sam to przypadkiem zrobiłem)!
• kotwy zamocowano w skale klejem o podobno stuletniej gwarancji – już po trzech latach klej można wykruszyć nawet zapałką. Orla Perć wymaga natychmiastowego remontu (i usunięcia co najmniej połowy łańcuchów)!
• z pięknej skalnej wspinaczki Orlą Percią zrobiono wycieczkę po łańcuchach – jest ich o wiele za dużo, nie zawsze dobrze rozmieszczone. W wielu miejscach aby chwycić za łańcuch, trzeba mieć dwumetrową rękę (Pościel Jasińskiego, Granacka Przełęcz itd.);
• podobnie zeszpecono nadmiarem łańcuchów wycieczkę na Rysy – jest ich o co najmniej 200 m za dużo!
• aby „ułatwić” turystom wycieczkę, w wielu miejscach wykuto setki dodatkowych stopni, przy remoncie szlaku na Rysy strącono w przepaść tony głazów – zaprzeczyło to zasadzie nienaruszania stanu przyrody (także nieożywionej) w parkach narodowych.
• w licznych dolinach szerokie, wygodne mostki zastąpiono wąskimi, niebezpiecznymi kładkami – uniemożliwia to całkowicie zwiedzanie sporej części Tatr osobom niepełnosprawnym na wózkach. Tak zniszczono m.in. piękną i łatwą dla niepełnosprawnych drogę w Dolinie Białego i Drogę pod Reglami. Równocześnie poszerzono znacznie drogę wiodącą Doliną Olczyską ku Kopieńcom – służy ona odtąd od wywozu drewna!
• remont Ścieżki nad Reglami w rejonie Kominiarskiego Przysłopu zakończył się zamienieniem jej w szeroką alejkę, podobną jak w parku miejskim. Tylko oświetlenia elektrycznego brak. Nie jest to wyjątek, w ten sposób zniszczono wiele innych szlaków dolinnych.
• Szlak Papieski w Dolinie Jarząbczej został nieprawdopodobnie zdewastowany przez ciężkie pojazdy, wywożące dłużyce. Dziś można go przejść tylko po dłuższych okresach bezdeszczowych.
• Przez ponad dwa lata nikt z TPN nie zauważył stopnia w drabince ponad Kozią Przełęczą w urwisku Kozich Czub, podpiłowanego przez robotników podczas remontu Orlej Perci. To cud, że nikt tam się nie zabił!
Większość z wymienionych w tym punkcie faktów stanowi rażące naruszenie obowiązującego prawa.
26. Droga jezdna do Schroniska im. Pola na Starej Roztoce, otwarta dla samochodów jest jednocześnie zamknięta dla pieszych turystów! Widać zdaniem dyrekcji TPN samochód stanowi mniejsze zagrożenie dla przyrody. Prawda jest jednak inna: turyści mogliby zobaczyć popijających alkohol pracowników Parku pod stojącą nieopodal drogi leśniczówką na Niżniej Polanie pod Wołoszynem. Często towarzyszy im kierownik sąsiedniego schroniska.
27. TPN przez postawienie trudnych, ekonomicznie nieuzasadnionych warunków uniemożliwił remont kanalizacji schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i budowę oczyszczalni – ścieki są nadal odprowadzane wprost do gruntu. M.in. zabroniono zainstalowania w potoku turbiny, napędzającej prądnicę do zasilania oczyszczalni ścieków. Sugestia doprowadzenia energii elektrycznej z Łysej Polany podziemnym kablem o długości kilkunastu kilometrów w praktyce zakończyła marzenia o oczyszczaniu ścieków.
28. TPN walczy z zarządem Kolei Linowych o wszystko, poza... niewidocznymi dla turystów pokładami starych smarów, jakie zalegają pod każdą podporą kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Tego nie widać z pokojów dyrektorskich? PKL powinien uprzątnąć teren na własny koszt, wtedy może zrezygnuje z zamachów na przyrodę Tatr! Dlaczego nikt z Parku do tej pory tego nie próbował egzekwować? Może „boje” TPN z PKL są prowadzone wyłącznie na pokaz?
29. Wewnętrzne przepisy dotyczące ruchu turystycznego są w wielu przypadkach niejasne lub niespójne.
• jeżeli po TPN wolno chodzić tylko po znakowanych szlakach, to na jakiej zasadzie turyści mogą przejść od Palenicy Białczańskiej aż prawie do Wodogrzmotów – nie jest to znakowany szlak turystyczny!
• na jakiej zasadzie odbywa się ruch turystyczny w Dolinie Kościeliskiej (znaki są tylko przy Cudakowej Polanie i na Starych Kościeliskach) i w Dolinie Chochołowskiej (w zasadzie nie ma znaków)?
• na jakiej zasadzie odbywa się ruch na Drodze Balzera od Toporowej Cyrhli do Łysej Polany? Odcinek ten wiedzie przez obszar TPN i nie ma znaków szlaku, a przecież po TPN „wolno chodzić tylko po znakowanych szlakach”;
• dlaczego nigdzie w widocznym miejscu nie podaje się do wiadomości turystów, że zimą nie należy chodzić po większości szlaków, bo to grozi śmiercią, natomiast niebezpieczne odcinki należy pokonywać całkowicie poza siecią letnich szlaków?
• dlaczego TPN do tej pory nie umieścił na biletach numerów telefonów pogotowia górskiego, ani nie udostępnił turystom możliwości pozostawienia informacji o planowanej trasie wycieczki, co stanowi jeden z podstawowych warunków bezpieczeństwa w górach? Polskie Tatry są chyba jedynymi górami świata, gdzie nie ma zeszytów, w których turyści informują ratowników o swoich planach wycieczkowych!
• sprzedaż przez TPN koncesji dla przewodników stworzyła lokalny monopol: żaden przewodnik spoza Zakopanego nie może prowadzić wycieczki, ponieważ nie wykupi drogiej koncesji. Jej koszt wynosił w 1999 r. ok. 2000 zł. Taką kwotę przewodnik zarabia na 10-12 wycieczkach. Ten, który nie mieszka na Podhalu, nawet jeżeli ma uprawnienia I klasy, nigdy nie będzie miał w ciągu sezonu aż tylu wycieczek, a więc musiałby do interesu „dołożyć”;
• Przepisy TPN wymagają, aby grupa, złożona z 10 lub więcej osób była prowadzona przez przewodnika, jeżeli przekroczy magiczny poziom 1000 m n.p.m. Po co komu przewodnik na asfalcie do Morskiego Oka? Po co przewodnik trzem zaprzyjaźnionym rodzinom z czwórką małych dzieci, które mają ochotę zobaczyć panoramę Tatr z Kasprowego Wierchu lub udać się na mszę do sanktuarium na Wiktorówkach? Jeżeli osoby te będą szły razem, na pewno zostaną surowo ukarane „w majestacie prawa TPN”, a jeden z dorosłych może nawet odpowiedzieć za nielegalne prowadzenie grupy! Takie są przepisy w Tatrach!
30. Turysta, który wszedł na Grzesia od polskiej strony, nie ma prawa udać się na Bobrowiecką Przełęcz i Bobrowiec, ponieważ zabraniają tego przepisy TPN. Oba obiekty leżą dokładnie na granicy, a szlak wiedzie wzdłuż słupków granicznych, także po polskiej stronie granicy. Ten sam turysta może spokojnie przejść tę trasę, o ile zacznie ją i skończy po stronie słowackiej. Czy tak pojmowane przepisy aby nie świadczą o tym, że stworzono je tylko po to, aby karać? Podobna sytuacja istnieje na odcinku od Gaborowej Przełęczy do Pyszniańskiej Przełęczy.
31. W TPN wymieniono wszystkie tabliczki-drogowskazy i tablice z zakazami, nakazami i ostrzeżeniami. Nietrwałe poprzednie – drewniane zastąpiono... równie nietrwałymi drewnianymi. Zużyto na nie co najmniej kilkadziesiąt (jeśli nie kilkaset) metrów sześciennych drewna. Na dodatek wykonano tzw. ścieżkę edukacyjną, przy której ustawiono wykonane ze szlachetnego drewna płaskorzeźby-koszmarki. Zmarnowano w ten sposób ogromne środki finansowe, dając do zrozumienia wszystkim, uczciwie płacącym za bilety do Paku, że są idiotami, których można bezkarnie doić, a ich ciężko zapracowane pieniądze wyrzucać w błoto (albo dawać zarobić znajomym). Signum temporis.
32. Ok. 1 km od Morskiego Oka przy Drodze Balzera tuż powyżej Zakrętu Ejsmoda stoi mapa terenów narciarskich w rejonie Morskiego Oka i Doliny Pięciu Stawów Polskich. Tuż obok – tablica z zakazem uprawiania narciarstwa. Która z informacji jest prawdziwa?
33. W Tatrach w ciągu ostatnich 20 lat drastycznie spadło pogłowie dzikich zwierząt. Prawdopodobnie przyczyną tego zjawiska jest masowe kłusownictwo. Kłusownik nie lubi świadków i omija tereny, uczęszczane przez turystów. Zwierzęta instynktownie czują się bezpieczniej w pobliżu szlaków turystycznych (stąd skłonność tatrzańskich niedźwiedzi do niepokojenia spacerowiczów). Mimo to TPN zamyka wiele szlaków, tworząc w ten sposób enklawy dla kłusowników. Tak dzieje się np. z Pyszniańską Doliną – sam widziałem w niej ślady działalności „myśliwych” spod znaku wnyków, potrzasków i wilczych dołów. Kłusuje się także w Dolinie Miętusiej, Dolinie Jarząbczej, Dolinie Wyżniej Chochołowskiej, latem na Herbiku, w Dolinie Goryczkowej Świńskiej i w tysiącu innych miejsc. Może więc warto przywrócić w niektóre rejony ruch turystyczny, który wypłoszy kłusowników? O pewnych rejonach Tatr zamkniętych dla turystów z oczywistych względów nie wspominam – niech zostaną zamknięte!
34. TPN mimo ogromnych dochodów dotychczas ani nie próbował utrzymywać własnych służb ratowniczych, ani nie finansował (nawet nie dofinansowywał) istniejących organizacji ratowniczych (GOPR, TOPR). Dopiero na początku tego roku, po mojej rozmowie z dyr. Czubernatem podczas zbierania materiałów dla „Reader’s Digest” Park wyraził zainteresowanie doliczaniem do ceny biletów składki na ubezpieczenie turystów od kosztów akcji ratowniczej. Do dziś jednak tego nie robi – podobno ma problemy z Gwarancyjnym Funduszem Ubezpieczeniowym.
35. TPN w swojej ignorancji do przepisów posunął się nawet do złamania prawa budowlanego! Tuż przy Muzeum i budynku dyrekcji bez zgody lokalnych władz wybudowano łazienkę, podobno dla niepełnosprawnych. Obiekt został zburzony przez władze miasta!
-------------------------------------
Warszawa, 04.10.2001 r.
Biuro Prasowe Ministerstwa Finansów
Pani Sobocińska
Fax nr 8272722
Dotyczy obowiązku instalowania kas fiskalnych w punktach sprzedaży biletów.
Szanowna Pani.
Będę wdzięczny za odpowiedź na następujące pytania:
1. Od jakiej wielkości obrotu firmy handlowej lub handlowo-usługowej zachodzi obowiązek instalowania kas fiskalnych i prowadzenia dokumentacji finansowej na bieżąco?
2. Czy firma, która prowadzi swoją działalność handlową w kilku punktach terenowych i przekracza roczny obrót określony w odpowiedzi na pytanie 1, ma obowiązek zainstalowania kas fiskalnych we wszystkich swoich placówkach?
3. Jakie obowiązki, wynikające z zainstalowania kas fiskalnych ma sprzedawca wobec klientów, np. czy musi wydawać pokwitowania na każdą kwotę po otrzymaniu zapłaty?
4. Czy obowiązek posiadania kas fiskalnych dotyczy także firm, sprzedających bilety lub prowadzących parkingi albo punkty gastronomiczne na zlecenie innej firmy, będącej jednostką budżetową?
5. Czy kasa musi być w każdym punkcie sprzedaży, czy wystarczy, że zainstalowano jedną dla wszystkich punktów np. w biurze?
6. Czy z obowiązku zainstalowania kasy zwalnia opodatkowanie w formie zryczałtowanej, a jeżeli tak – do jakiej wysokości obrotu przysługuje ryczałt?
7. Czy Ministerstwo Finansów wie, że bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego są sprzedawane w kilkunastu kasach, prowadzonych przez wyłonione w wyniku przetargu firmy, które w punktach sprzedaży nie mają zainstalowanych kas fiskalnych? Roczny dochód z tytułu sprzedaży biletów wynosi w TPN ok. 3 000 000 zł, co daje średnio na każdą kasę 200 do 300 tysięcy złotych. Kasjerzy prowadzą także sprzedaż różnego rodzaju publikacji, nie wydają jednak rachunków.
8. Czy na biletach (obojętne – do TPN, autobusowych, kolejowych, lotniczych, na imprezy sportowe itp.) musi być bezwarunkowo podawana wielkość uiszczonego podatku VAT (procentowo i kwotowo)? Jeżeli tak, jakie są sankcje dla tych, którzy takiej informacji nie umieszczają?
9. Czy dzierżawcy parkingu, na którym parkuje każdego dnia kilka tysięcy samochodów i kilkaset autokarów mają obowiązek prowadzenia kas fiskalnych i wystawiania faktur VAT? Taki parking istnieje w Tatrzańskim Parku Narodowym koło Łysej Polany. Jego średni dzienny obrót wynosi kilkadziesiąt tysięcy złotych.
10. Transportem turystów na terenie TPN zajmują się prywatni przewoźnicy, którzy posługują się tzw. tramwajami konnymi, zabierającymi jednorazowo 20 do 30 pasażerów. Każdy z pasażerów płaci za przejazd od kilkunastu do nawet 50 zł. Jeden kurs na trasie z Łysej Polany (z Palenicy Białczańskiej) do Morskiego Oka (do Włosienicy) daje właścicielowi pojazdu przychód rzędu 3 – 4 tysięcy złotych. Jeden „tramwaj” wykonuje dziennie 2 do 5 kursów. W sezonie, trwającym 100 dni przychód z tego tytułu wynosi mniej więcej pół miliona złotych. Dlaczego żaden z kierujących „tramwajami” ani nie wydaje biletów, ani nie prowadzi kasy fiskalnej – jak sądzę przy takich obrotach koniecznej. Czy nie powinni oni także płacić VAT, a jeżeli tak – w jakiej wysokości?
11. Dlaczego Urząd Skarbowy Zakopane lub właściwa Izba Skarbowa nie egzekwują należnych podatków i nie pilnują przestrzegania obowiązku użytkowania kas fiskalnych w podległych ich kontroli placówkach, zwłaszcza w kasach, sprzedających bilety do TPN i na parkingu koło Łysej Polany?
12. Jak duże zaległości podatkowe miał Tatrzański Park Narodowy pod kierownictwem Wojciecha Byrcyna? Czy spłacił wszystkie zaległości wraz z należnymi odsetkami? Kto w tej sprawie personalnie poniósł odpowiedzialność wynikającą z Ustawy Karno¬ – Skarbowej, za naruszenie jakiego przepisu i jaka była wielkość kary?
13. O ile wiem, część lub całość karnych odsetek została umorzona. Jaka kwota została umorzenia i na jakiej podstawie dokonano umorzenia?
14. Kto (proszę o imiona i nazwiska oraz stanowiska) z ramienia zakopiańskiego Urzędu Skarbowego odpowiada za egzekwowanie podatków od TPN, bileterów, woźniców obsługujących „tramwaje konne” i dzierżawców parkingu na Palenicy? Dlaczego osoby te dopuściły do wytworzenia się zaległości w podatku VAT od sprzedanych biletów do TPN sięgającej kilku lat (tzn. kwoty rzędu co najmniej miliona złotych + odsetki)?
Na odpowiedź oczekuję w terminie, przewidzianym w Prawie Prasowym.
Łączę wyrazy szacunku.
Ryszard Jakubowski