Temat: Bez Ryszarda
dla mnie to jakas nierealna postac. jakis aktor grajacy ryszarda.
autentycznie czuje sie wciagany w jakas gre. jak czasami czytam jego wpisy, to potem sie zastanwiam, czy on (ono?) czasem nie wie doskonale jak ja zareaguje na takie pisanie. czuje sie manipulowany.
postac (kreacja?) ktora glownie mnie przeraza. jakims samobiczowaniem sie, napieprzaniem na wszytko i wszystkich a jednoczesnie budzi moje wspolczucie i nawet jakis rodzaj zrozumienia.
to jakis anty-bond. robi wszytko, pcha sie wszedzie. i wszystko i wszedzie mu nie wychodzi. ktos/cos go zawsze ukrzywdzi. normalny czlowiek juz by dawno sie poddal, zalamal, a on trwa. ze stoickim spokojem wchodzi w kolejna rzecz, ktora go krzywdzi i utwierdza w przekonaniu, ze swiat jest zly.
nie wiem, czy byl sens banowac. ma prawo tak pisac. tak myslec. ale skoro wszytkich, totalnie wszystkich atakowal i tymi atakami doprowadzal do szalu, to czemu to ciagnac w nieskonczonosc?
czemu pozwalac to doprowadzanie do szalu wykorzystac przeciwko doprowadzanym do szalu? ryszard napislaby, ze tak jest bo my nie wiemy czegos co on wie, ale tego nie ujawni, bo ukradziono mu dyskietke z tym czyms...
zmasakrowal watek o kapuscinskim jakims zlepkiem plotek. o tym ze kapuscinski cos tam podpisal. dodal do tego jakies tabuny ponoc zniszczonych przez wampira kapuscinksiego ludzi. okrasil zaczerpnietym ponoc z gwary wieziennej okresleniem kapusia - kapusta/kapuscinski. i wyciagnal z tego wniosek, ze nie bylo kapusia nad ryszarda kapuscinskiego
no to jest jakas niesamowita optyka. jesli to nie jest kreacja, to przypomina mi postac na miare antoniego macierewicza.