Temat: Wasza przygoda z dziennikarstwem
Większość osób, które wylądowało w tej grupie, zrobiło to z przymusu, psychicznej presji, którą wywarłem swoim zaproszeniem :) nie spodziewałbym się zatem przesadnej wylewności i aktywności - w szczególności w przypadku tak intymnego wątku :)
Moja przygoda z dziennikarstwem zaczęła się wraz z początkiem mediów informacyjnych, które tworzę - czyli mniej więcej 1,5 roku temu. Wcześniej sporo pisałem, ale głównie były to eseje, albo artykuły do portali tematycznych - interesowałem się szczególnie światem arabskim, ale nie mógłbym nazwać tego dziennikarstwem - to była swego rodzaju praktyka, dzięki której dowiedziałem się, jak się pisze sensowny artykuł.
Jeśli chodzi o przygodę dziś, to nie uważam siebie za dziennikarza. Tworzę media czytane przez młodych ludzi, ale nie staram się za wszelką cenę oddawać swojego głosu - wręcz przeciwnie, zapraszam młodych, aktywnych ludzi do współpracy, którzy w wielu przypadkach mają zupełnie ciekawsze, bardziej dziennikarskie spojrzenie na wiele tematów. Poza tym, nie można robić wszystkiego. Gdy człowiek angażuje się w organizację czegoś, czasami trudno stać się uczestnikiem, bądź tzw. trybikiem w machinie. Czasami piszę felietony, bo to forma wolna, pozwalająca na wylanie wszelkich uwag a propos otaczającej nas rzeczywistości, ale zwykle na tym się kończy :) Nie znam się na teatrze, żeby wyrażać sądy, czy sztuka była dobra, czy zła - do tego trzeba mieć warsztat. To samo tyczy się kina, wystaw, koncertów muzyki klasycznej, muzyki współczesnej. Prościej jest napisać dobrą relację z wydarzenia, ale i to nie jest takie łatwe:)
Żeby wyrażać opiniotwórczą myśl, trzeba naprawdę dużo wiedzieć na jakiś temat, a przynajmniej pokornie przyjmować, że nie wie się wszystkiego. Dlatego ja wolę zajmować pozycję organizatora, a nie dziennikarza.