konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Paweł Mazur:
Jarek,mówisz jak mniemam o Diabolic Noise?;]

Nieee, to w ogóle nie było dziennikarstwo. To była zabawa.
Maciej Majewski

Maciej Majewski Dziennikarz muzyczny

Temat: Wątpliwości...

To prawda, że ktoś, kto sam jest muzykiem, ma większy szacunek do osób, kóre ją komponują, aranżują, produkują. A ilu jest niespełnionych muzyków wśród dziennikarzy muzycznych? :> Pewnie sporo.

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Mi tu bardziej chodziło o tempo pisania recenzji, a nie dookreślanie czy dziennikarzy, czy "hobbysta",

W sumie jak się tak zastanowiłem nad tym guru, to chyba jednak łatwiej mi wskazać osoby,co do których uważam,że pisać może i powinny, ale publikować tego, to już nie za bardzo. I to chyba niezależnie od wielkości tej drugiej grupy. Chyba ich błędy są po prostu zbyt frustrujące.Paweł Mazur edytował(a) ten post dnia 17.11.09 o godzinie 21:14
Monika S.

Monika S. ciągle szukam wyzwań

Temat: Wątpliwości...

A ja nie umiem grać na żadnym instrumencie, czy to mi przeszkadza czy pomaga? Sama nie wiem. Na naukę gry chyba już dla mnie za późno.

co do etyki... to bardzo trudne zagadnienie, bo każdy rozumie to inaczej,ale może da się sformułować jakieś ogólne zasady, których się trzeba trzymać?

Obiektywizm- tu dużo zalezy od piszącego, jego nastawienia, tego czy daną grupę/ muzykę zna, szanuj, lubi, ma negatywny stossunek, nie lubi i to się odbija w recenzji, nie da się chyba tego uniknąć? Takie "bezpłciowe" recenzje w ogóle do mnie nie przemawiają, lubię wiedzieć jaki autor ma stosunek do tego kogoś o którym pisze.

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

I tak szczerze Dawidzie przyznaj sie ile razy napisales klamstwo w swoich relacjach, recenzjach po to by komus pomoc??

Nigdy.
Z ręką na sercu. Nie dałem się wpędzić w sytuację, że coś było złe, widziałem, że było złe a ja napisałem rany koncert, płyta życia. Mógłbym tak napisać tylko cynicznie i jeszcze starałbym się by czytelnik ten cynizm wychwycił.
Jestem niezależny. Zdarza mi się odmówić napisania, właśnie dlatego, że kogoś znam. Uprzedzam go wtedy (nawet tu na GL są świadkowie) - stary, wolałbyś, żebym o tym napisał (podaję link, przykład bardzo krytycznego tekstu) w ten sposób? Bo ja nie chciałbym Cię kopać, więc pozwól, że tego nie zrobię.

Ba, zdarzało mi się, i robię to nagminnie, bardzo nieprzyjemnie wyrażać o dokonanich artystów, których twórczość lubię. Ostatnie płyta Y.J. Malmsteena - jasny komunikat - weź Yngwie na wstrzymanie, W PORÓWNANIU ze swoimi poprzednimi płytami to po prostu cienką lurę przygotowałeś.
A Malmsteena to ja bardzo lubię...
;)

Żeby mi nikt nie dyktował staram się unikać skracania relacji z muzykami. Szacunek - okej, mogę sobie być fanem - okej. Ale a nie ja dla niego, ani on dla mnie nie będziemy przyjaciółmi.
;)

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Marcin Kowalczyk:
1. Sam fakt, że masz wątpliwości, świadczy o Twoim profesjonalnym podjściu do dziedziny, którą się zajmujesz.
2. Samo dziennikarstwo to hobby. Nie da się traktować go inaczej (np. jak pracy "od - do") i być dobrym dziennikarzem. Więc o przedłużanie w jego obrębie swych zainteresowań nie ma się co martwić.
3. Recenzja jest gatunkiem tak silnie subiektywnym, że trudno liczyć na obiektywny odbiór treści, jakie recenzent przekazuje. Dojrzały czytelnik zna tę zależność i umie z tym żyć, nie przekreślając recenzenta. Niedojrzały zaś zawsze będzie miał pretensje, mimo że pod tekstem jest podpis DAWID BRYKALSKI co zaświadcza, że to TY tak uważasz, a on może, ale nie musi się z TOBĄ zgadzać. Oczywiście dyskutować kulturalnie można z każdym :)
Pozdrawiam
PS. Ująłeś mnie. Nie znalazłem jeszcze tak autorefleksyjnego tekstu na GL. Stąd moja wypowiedź, choć może sam to wszystko wiesz. Jeśli tak, to przepraszam, że zająłem miejsce i czas:)

Dziękuję.
Szczerze mówiąc miałem obawy czy to puszczać. Bo jak się skończyło ostatnio - wszyscy widzieli.
;)

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Joanna K.:
Dawid Brykalski:
Czy "dziennikarz muzyczny" to zawód, czy tylko "przedłużenie" hobby?

Dlaczego skupiasz się tylko na "muzycznym"?


Ponieważ założyłem wątek na grupie "dziennikarstwo muzyczne".
:)
bez urazy.
;)))

I takie były.

Tak samo miałam po koncercie Thievery Corporation. Uważam ich za znakomitych artystów, ale niestety mimo mojej do nich sympatii, musiałam napisać, że to był najgorszy koncert, w jakim kiedykolwiek przyszło mi uczestniczyć. Kompletnie nie byli przygotowani, pomyłki i ignorancja uczestników itp. (Nie lubię, kiedy artysta na scenie nie szanuje słuchaczy, a na kilku koncertach tak właśnie było)

Otóż to, otóż to!
Brawo.

Szeroka wiedza muzyczna (od podstaw gry na jakimś instrumencie do wiedzy encyklopedycznej) przydaje się czy jest ograniczeniem?

Wiedzę encyklopedyczną, bym pominęła może (choć pojęcie sonaty, czy etiudy powinno być znane:P), naprawdę to do niczego nie prowadzi, a zawsze możesz sobie sprawdzić to, co Cię interesuje. Mnie bardzo pomagają rozmowy z producentami muzycznymi i artystami, to od nich najwięcej się uczę.

Ale na wątku zamkniętym wspomniałaś, że dziennikarz muzyczny powinien sypać tytułami, piosenaki, przykładami...
To też jest wiedza encyklopedyczna.

Guru niet. (Polecam książkę fajną o guru - z pewnością każdy, kto posiada guru, po jej przeczytaniu przestanie. "Kolosy na glinianych nogach. Guru-studium przypadku" - Storr)
Studia dziennikarskie...a co po nich dziennikarz wie? serio pytam.

Ja nie wiem - dlatego pytam. Jestem samoukiem. I wiele razy dostałem mocne cięgi. Ale z tym, co spotkało mnie na słynnym "wątku zamkniętym", nazwijmy je "Starcie amatorów z profesjonalistami" (i nie myślę o sobie jako o profesjonaliście) to uznałem, że warto towarzystwo zapytać.
;)


Zapraszam.

Przyjęłam.

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Jarosław Szubrycht:
Marcin Kowalczyk:
3. Recenzja jest gatunkiem tak silnie subiektywnym

Otóż to. w zamkniętym temacie-zadymie było o oksymoronach i moim zdaniem "obiektywna recenzja" to jest właśnie oksymoron. Obiektywnych recenzji domagają się zwykle skrytykowani (albo po prostu mierni) artyści :-)

To fakt - o tych artystach.
Ale.
Recenzja jest zdefiniowanym gatunkiem literackim. Serio.
Nie wiem, czemu nikt z Was tego nie porusza.
I moim zdaniem, autor recenzji MA OBOWIĄZEK przy pomocy swoich intelektualnych narzędzi starać się dążyć do maksimum obiektywności.
Oczywiście, ma prawo dać też upust swojemu temperamentowi oraz umiejętnością - lecz nadal powinien dążyć do jakieś "prawdy obiektywnej o danym dziele.

Pisanie o książkach, płytach, komiksach, koncertach, wystawach jest o tyle trudne, że dane dzieło nas w pewien sposób wzbogaca. Ale też i my jako odbiorcy mamy różne perspektywy. Tzn. jeśli dziś przeczytam nową książkę Zafona i ją zrecenzuję. To gdybym ją przeczytał za rok - odbiorę tę książkę już inaczej i zapewne (z bardzo różnych względów) inaczej ją opiszę.

Spróbujcie obejrzeć dziś pierwsze 3 Star Wars - ja nie potrafię. A kiedy byłem mały (może nie tak mały jak na zdjęciu) po prostu nie mogłem z zachwytu wyjść z kina.
:)


Recenzja ma być subiektywna, ale to nie oznacza, że nie powinna być rzetelna. właśnie dlatego, że odpowiadamy za nią głową (czyli nazwiskiem) lepiej dobrze odrobić zadanie domowe. Nie wiem więc czy tempo 1-2 recenzje dziennie to trochę nie za dużo. No, ale każdy zna swoje możliwości... Ja kiedy byłem młodszy i bardziej ambitny :-) to pisywałem i po 8 dziennie. Ale nie pochwaliłbym się Wam nimi dzisiaj :-)


To dobre, przypomniało mi się, jak kiedyś uznałem, że dam radę 4 książką w ciągu dnia. Wolałbym tych tekstów (niby recenzje) :)))
nikomu teraz nie pokazywać.
;)

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Dawid Brykalski:
Recenzja jest zdefiniowanym gatunkiem literackim. Serio.
Nie wiem, czemu nikt z Was tego nie porusza.

Bo o truizmach nie warto dyskutować?
I moim zdaniem, autor recenzji MA OBOWIĄZEK przy pomocy swoich intelektualnych narzędzi starać się dążyć do maksimum obiektywności.

Ale przecież jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Ty lubisz Malmsteena, ja nie lubię. Czy w takim razie Malmsteen jest obiektywnie niedobry czy dobry? Czy może trzeba wyciągnąć arytmetyczną średnią z naszych opinii?

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

To nie jest hobby. Słowo 'hobby' sugeruje materię, której nie traktuje się poważnie, a pisanie to niszcząca, dziurawiąca głowę robota, poprawianie, pucowanie, skreślanie. Ktoś, komu pisanie sprawia jedynie przyjemność, może być niestety grafomanem. Poza tym nie da się recenzować albumów wyłącznie dobrych - większość jest jednak taka sobie, a trzeba się im sprawiedliwie przyjrzeć i odsłuchać kilkakrotnie nawet, gdy kompletnie nie jesteśmy w nastroju.

Zdanie krytyka nigdy nie jest ostateczne; zadaniem recenzji jest danie czytelnikowi pewnego wyobrażenia, czego ma spodziewać się po płycie z mocną sugestią, żeby najlepiej sprawdził to samodzielnie. Idola w naszej dziedzinie zawsze miałam tylko jednego; jego teksty rzadko zawierały ostateczne oceny na zasadzie "super/ok/kiszka", za to zawsze - wibrujący opis dźwięków zawartych na płycie i celny zarys tła, na jakim warto daną rzecz interpretować.Olga Drenda edytował(a) ten post dnia 18.11.09 o godzinie 09:07
Andrzej Korasiewicz

Andrzej Korasiewicz Kierownik Działu
Organizacji,
informatyk, nadzór
właścici...

Temat: Wątpliwości...

Olga Drenda:
To nie jest hobby. Słowo 'hobby' sugeruje materię, której nie traktuje się poważnie, a pisanie to niszcząca, dziurawiąca głowę robota, poprawianie, pucowanie, skreślanie. Ktoś, komu pisanie sprawia jedynie przyjemność, może być niestety grafomanem. Poza tym nie da się recenzować albumów wyłącznie dobrych - większość jest jednak taka sobie, a jednak trzeba się im sprawiedliwie przyjrzeć i odsłuchać kilkakrotnie nawet, gdy kompletnie nie jesteśmy w nastroju.

Moim zdaniem słowo hobby sugeruje jedynie, że nie zarabia się tym na życie. Niemal każde hobby wymaga dużo pracy i wysiłku. Przyjemność zazwyczaj przychodzi po wysiłku. Zresztą praca też może a nawet powinna być "hobby" ;)
Michał Tadeusz Gajewski

Michał Tadeusz Gajewski multifuntion manager
#PR #ADS #EVENT

Temat: Wątpliwości...

Swego czasu starałem się być dziennikarzem... Oczywiście zaniechałem procederu z kilku przyczyn.

Po pierwsze "góra" stwierdziła, że zbyt ambitne rzeczy lansuję...

Jak udałem się na jakiś fajny festiwal czy koncert, wszyscy mnie ciągnęli za rękaw, bym im potem przesłał na prywatną skrzynkę zdjęcia, bo sami nie mieli obsługi dokumentującej imprezę...

Niektóre inicjatywy były pomyłką z uwagi na program czy organizację czy jej brak... Z uwagi na sympatię do danego wykonawcy czy organizatora, po prostu nie opisywałem nic, by im skrzydeł nie podcinać na przyszłość. Za kulisami ewentualnie powiedziałem, co wiedziałem ;-)

Przegięciem były już chwile, gdy wyzwalał się we mnie ludzki odruch i starałem się daną akcję własnymi sposobami ratować. Z uwagi, że sam hobbystycznie w owym czasie zajmowałem się też managementem dwóch kapel, starałem się zrozumieć... Niepotrzebnie!

Sytuacje, które opisuję, miały miejsce na prowincjonalnym podwórku, z którego się zawinąłem. Powodem był brak jakiejkolwiek reakcji i zwykła niewdzięczność od tzw. przyjaciół :/

Jak w tej chwili oceniam dziennikarstwo muzyczne w skali ogólnopolskiej. W miarę dobrze jest!

Nie ma co się oszukiwać, ale relacje z dziennikarzem powinny być przyjazne. Artysta czy animator kultury, który liczy na obiektywną i interesującą publikację powinien pamiętać o paru kwestiach jak:

- rzetelne przygotowanie press-packa ze zdjęciami do druku
- w miarę dobry poziom akcji, którą przeprowadza ...
- dużo wew. samokrytyki
- odporność na krytykę zew.

Wychodzę z założenia, że to co wartościowe, prędzej czy później samo się obroni i przyciągnie odbiorców tak czy siak...

Dzięki za uwagę ;-)

p.s. hobby czy profesja - należy to robić z pasją i zaangażowaniem!Michał Gajewski alias Smoke Detector edytował(a) ten post dnia 18.11.09 o godzinie 11:37

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Michał Gajewski alias Smoke Detector:
Swego czasu starałem się być dziennikarzem... Oczywiście zaniechałem procederu z kilku przyczyn.

Po pierwsze "góra" stwierdziła, że zbyt ambitne rzeczy lansuję...

Jak udałem się na jakiś fajny festiwal czy koncert, wszyscy mnie ciągnęli za rękaw, bym im potem przesłał na prywatną skrzynkę zdjęcia, bo sami nie mieli obsługi dokumentującej imprezę...

Niektóre inicjatywy były pomyłką z uwagi na program czy organizację czy jej brak... Z uwagi na sympatię do danego wykonawcy czy organizatora, po prostu nie opisywałem nic, by im skrzydeł nie podcinać na przyszłość. Za kulisami ewentualnie powiedziałem, co wiedziałem ;-)

Przegięciem były już chwile, gdy wyzwalał się we mnie ludzki odruch i starałem się daną akcję własnymi sposobami ratować. Z uwagi, że sam hobbystycznie w owym czasie zajmowałem się też managementem dwóch kapel, starałem się zrozumieć... Niepotrzebnie!

Sytuacje, które opisuję, miały miejsce na prowincjonalnym podwórku, z którego się zawinąłem. Powodem był brak jakiejkolwiek reakcji i zwykła niewdzięczność od tzw. przyjaciół :/

Jak w tej chwili oceniam dziennikarstwo muzyczne w skali ogólnopolskiej. W miarę dobrze jest!

Nie ma co się oszukiwać, ale relacje z dziennikarzem powinny być przyjazne. Artysta czy animator kultury, który liczy na obiektywną i interesującą publikację powinien pamiętać o paru kwestiach jak:

- rzetelne przygotowanie press-packa ze zdjęciami do druku
- w miarę dobry poziom akcji, którą przeprowadza ...
- dużo wew. samokrytyki
- odporność na krytykę zew.

Wychodzę z założenia, że to co wartościowe, prędzej czy później samo się obroni i przyciągnie odbiorców tak czy siak...

Dzięki za uwagę ;-)

Bardzo dobra i wartościowa wypowiedź.
Ale.
rozbawił mnie ten ANIMATOR KULTURY
:)))))

to nic osobistego - chyba wszyscy wiedzą o co i o kogo chodzi.

!!!POZDROWIONKA!!!


p.s. hobby czy profesja - należy to robić z pasją i zaangażowaniem!Michał Gajewski alias Smoke Detector edytował(a) ten post dnia 18.11.09 o godzinie 11:37

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Ale przecież jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Ty lubisz Malmsteena, ja nie lubię. Czy w takim razie Malmsteen jest obiektywnie niedobry czy dobry? Czy może trzeba wyciągnąć arytmetyczną średnią z naszych opinii?


Obiektywnie Malmsteen dokonał pewnego przełomu w muzyce, a od Pana Boga dostał talent, temperament i ochotę do szybszego przebierania palcami niż inni.
Subiektywnie... Możemy się spierać w nieskończoność.
;)))
Ewa K.

Ewa K. redaktor/fotograf

Temat: Wątpliwości...

Dawid Brykalski:
I żeby jakoś bez pieniactwa zacząć... Przyznam się do czegoś, co może wydać się być może idiotyczne, ale bardzo mi pomaga. Otóż a trakcie koncertów, jakie mam obowiązek później relacjonować, mam zwyczaj robić sobie notatki. Mały notes, długopis, czasem smartfon. Dyktafon się nie sprawdza - za duży hałas. Szybki zapis jakieś wrażenia, niuansu - parę słów, które pomogą powrócić do konkretnego momentu. Koncert jest swoistym "atakiem" na zmysły, jesteśmy "ogłuszani", "oślepiani", poddawani różnym manipulacjom, artyści "uwodzą" nas swoim wyglądem i zachowaniem.
W takich okolicznościach łatwo coś pominąć, zapomnieć, przegapić.

Notatki przydają się jeszcze w jednym celu. Pisanie wymaga większej precyzji niż np. swobodna rozmowa, redagując potem notatki od razu mogę popracować i ulepszyć formę. A nie tylko treść.

Zdaję sobie sprawę, że patrząc na mnie z boku, kiedy wszyscy poddają się jakieś emocji, a ja tu sobie z notesikiem coś skrobię może komuś mandat, może jestem ze Stasi? Trudno, myślę sobie. Wolę jednak napisać coś, czego nie będe się wstydził.

I jeszcze jedno - etyka... Podczas koncertu festiwalu, na którym "pracuję" nigdy nie pozwalam sobie na luksus piwka czy drinka. Skoro jestem w pracy - obowiązuje mnie trzeźwość.

Piczka-zasadniczka:-) zero alku? To musi być prawdziwa męczarnia:-) A tak powaznie mówiąc: piwo odwadnia więc jak stoję na koncercie i w tłumie wypacam z siebie hektolitry potasu, magnezu i soli mineralnych to potem wolę się napić soku pomidorowego niż piwa. Gdzieś podświadomie staram się nie zarzynać na amen mojego organizmu, któremu koncertowe życie chyba nie za bardzo służy (te zarwane noce, wypalone fajki (rzuciłam właśnie), hałas). I też robię notatki, normalna rzecz. I jeszcze ostatnio nie wyłączam dyktafonu po słowach "dziękuję za rozmowę..." pozwalam żeby się taśma kręciłą dalej.

Dziennikarstwo to hobby, cholernie drogie hobby. Podobnie jak i fotografia.

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

ma jednak zalety. Zasadniczo nie muszę kupować już płyt, poza "wyczesanymi" digipackami;]. Chociaż i to nie zawsze.

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Dawid Brykalski:
Obiektywnie Malmsteen dokonał pewnego przełomu w muzyce

musiałem to subiektywnie przegapic
od Pana Boga dostał talent, temperament i ochotę do szybszego przebierania palcami niż inni.

tego nie kwestionuję :-)
Piotr N.

Piotr N. COUNTRY MANAGER -
POLAND, ROSE Bikes
GmbH

Temat: Wątpliwości...

Jarosław Szubrycht:
Dawid Brykalski:
Obiektywnie Malmsteen dokonał pewnego przełomu w muzyce

ta jest! zagrał szybciej i dokładniej niż Blackmore i Uli John
oraz mocniej przyłożył się do kopiowania Bacha :)
od Pana Boga dostał talent, temperament i ochotę do szybszego przebierania palcami niż inni.
musiałem to subiektywnie przegapic

Oj coś czuję, że zaraz dyskusja skręci w stronę - "geniusz czy tandetny hochsztapler" i zrobi się OT.
To zresztą duże pole do popisu dla czytelników w listach do redakcji. A propos - zdarzyła Wam się naprawdę interesująca polemika z czytelnikiem? Może zakończyła się wymianą płyt albo toastem na koncercie?

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Pamietam ten pierwszy raz i prosze nie smiac, po 14 latach nieobecnosci w ojczyznie na pierwszy koncert, na szczescie wtedy myslalem ze prywatnie, zespolu nie znalem jakies 16 urodziny Pidzamy Porno, na scenie koles w kapeluszu zaiwania piosenki ktorych nie znam na szczescie byl i Maciek Kurowicki i inni, wrocilem z koncertu na drugi dzien uslyszalem ze mam pisac relacje... Mozecie byc pewni w zyciu tego nei pokaze :)))

A wracajac do tematu dziennikarstwo jakiekolwiek to bardzo drogie HOBBY ale i satysfakcja ktora mamy gdy mozemy uczestniczyc lub podgladac artyste w roznyhc etapach tworzenia plyty :)Jan Sebastian B. edytował(a) ten post dnia 18.11.09 o godzinie 15:43

konto usunięte

Temat: Wątpliwości...

Piotr N.:
zdarzyła Wam się naprawdę interesująca polemika z czytelnikiem?

Nawet kilka, ale najciekawsza miała miejsce dawno temu, kiedy dopiero zaczynałem pisac (do magazynu Thrash'em All, o metalu), za to byłem czynnym piosenkarzem. W zespole na tyle lubianym, że zdarzało się, że po koncercie ten i ów zaprosił do baru. Tak też było pewnego wieczoru w Krakowie. Jacyś mili ludzie mnie rozpoznali, zawołali (używając pseudonimu scenicznego, a jakże), postawili piwo. Konwersujemy w najlepsze, o muzyce oczywiście i w pewnym momencie pada nazwa norweskiej grupy na L. Moi nowi koledzy są fanami, wyznawcami niemal. Ja niekoniecznie. W pewnym momencie jeden z nich wypala:
- Ale tego Szubrychta, za recenzję ich nowej płyty, tobym za***@!
Kilka długich sekund zastanawiałem się czy się przyznac :-) Kiedy to zrobiłem, zapanowało niezręczne milczenie. Po czym musiałem się wylegitymowac, by dowiesc, że to naprawdę ja. Po czym... znowu konwersowaliśmy jak starzy kumple, ale już o innych zespołach :-)



Wyślij zaproszenie do